October Baby

October Baby to poruszająca opowieść o dziewczynie imieniem Hannah, która przeżyła aborcje. Film pokazuje, że to co miało być strzępkiem tkanek jest jednak człowiekiem...

Wyborcza się kompromituje

Dzisiaj Wyborcza uraczyła nas porcją wyrwanych z kontekstu słów ekspertów komisji Macierewicza. Faktycznie niektóre zdania wydają się śmieszne, ale gdy czyta się całe protokoły już tak śmiechowo nie jest.

Fotografika

Fotki i grafiki śmieszne aż do bulu;) (ostatnia aktualizacja-26.06.)

Najlepsze filmy i seriale

Chwila relaksu dla pasjonatów polityki

Teoria Życia TV

Drugi, lepszy obieg. Tego w TV nie zobaczysz!

Znajdź nas na Facebooku

Polub i miej pewność, że nic Cię nie ominie!

piątek, 31 grudnia 2010

Do siego roku!

To może na wstępie chciałbym wszystkim moim czytelnikom życzyć szczęśliwego nowego roku.
Chciałbym aby ten nadchodzący 2011 rok był przynajmniej normalny, nie taki jak ten 2010 który musimy uznać jako jeden z gorszych. Tragedia smoleńska, kryzys gospodarczy, ogromna dziura budżetowa, przegrane wybory prezydenckie, podwyżka podatków, mord w Łodzi to tylko część okropnych rzeczy jakie przytrafiły nam się w roku 2010.

Koniec roku to też tradycyjnie czas podsumowań.
W roku 2010 włącznie z dzisiejszym napisaliśmy 74 posty co uznajemy za wynik bardzo dobry. W następnym chcielibyśmy napisać 75 postów czyli wynik poprawić, ale 60 też będzie nas satysfakcjonować. Znając życie będziemy gdzieś pośrodku.
Blog co prawda rozwija się powoli, ale cały czas idziemy do przodu. Wraz z nadchodzącym nowym rokiem chcieliśmy umieścić na blogu reklamy, ale kwota jaką zainkasowalibyśmy była by niewspółmierna do poniesionych kosztów, chodzi tu głównie o komfort poruszania się po blogu.
W rocznice bloga zmieniliśmy szablon bloga na bardziej nowoczesny i dodaliśmy okienko blipa, abyśmy mogli się łatwiej komunikować w razie jakiś przestojów czy innych problemów.
Tak jak sobie zamierzyliśmy w 2010 roku robić więcej dla was, tak robimy. Pisaliśmy dużo o energy drinkach co odbiło się bardzo pozytywnie na statystykach bloga.
Obiecujemy też, że w 2011 roku będzie więcej notek w których będą wklejane filmiki, więcej będzie też fotek.

Rok 2011 też będzie rokiem kampanii parlamentarnej w którą będę próbował się w pewnym stopniu zaangażować. Mam nadzieje, że z tym nowym rozdaniem wróci normalność, czego też wam chciałbym życzyć.

wtorek, 28 grudnia 2010

Święta, święta i po świętach.

Minęły nam właśnie Święta Bożego Narodzenia. Tradycja obchodzenia tych świąt jest bardzo silna, tak silna, że nawet obchodzą je ludzie których ciężko by było o to podejrzewać. Nic by mnie nawet taka hipokryzja nie obchodziła gdyby nie fakt istnienia pewnych grup wtrącających się nam do Bożego Narodzenia. Niech już sobie świętują co tam chcą, jeśli im Boże Narodzenie nie odpowiada, ale niech cię nie wtrącają w obrządki chrześcijan.



Wielu też próbuje maksymalnie zlaicyzować ten szczególny okres nazywając go po prostu świętami, tak aby się z Bożym Narodzeniem nie kojarzyło. Jeszcze inni próbują atakować tradycyjne sposoby świętowania i symbole.
Pewnej grupie lewaków nie spodobało się, że Polacy na święta zabijają karpie. Przecież to takie niehumanitarne, bo trzeba tego karpia w ciasnym kontenerze przetransportować później w nieludzkich warunkach trzymać w markecie z którego zabierze go jakiś moher w reklamówce, wrzuci na chwile do wanny a następnie zamorduje, tłukąc młotkiem i nożem.
Aż dziw bierze, że to ta sama grupa, która jawnie opowiada się za mordowaniem dzieci nienarodzonych. Jak powszechnie wiadomo wśród lewaków-ateistów nie ma rozróżnienia jakościowego między człowiekiem a zwierzęciem. Z tego można wnioskować, że chcą się w ten sposób wywinąć od odpowiedzialności za mordy na nienarodzonych, przecież "wszyscy jesteśmy mordercami" my co prawda mordujemy dzieci i starców a wy karpie więc jest po równo. A może coś więcej?, bo znając praktykę komunistyczną z której to dzisiejsi lewacy czerpią pełnymi garściami możemy spodziewać się najgorszego. Jak widać grunt jest już szykowany.
Niedawno, bo 11 listopada na ulicach Warszawy pojawiała się banda antyfaszystów samozwańców, którzy to walczyli z rzekomymi faszystami. Nauczeni tym doświadczeniem możemy się spodziewać pogromów przeciwko np. katolickiej sekcie, czy zaściankowymi prymitywom.

Przesadzam? Zapraszam do kolejnego filmiku.



W tym filmie ogromnym zagrożeniem dla cywilizacji i chuj wie czego jeszcze jest choinka. Ale tak poważnie to w tym filmik gra w trochę inną nutę, bo bardziej uderza w symbol. Nie chodzi tu może o niehumanitarne traktowanie drzewka(chociaż po obejrzeniu trzeciego filmiku nie jestem pewien), tylko przedstawienie strojenia choinki jako coś prześmiewczego. W tym celu umieszczenie kolesia z piwnym brzuchem ubranego w sweterek ala Kononowicz nasuwa jednoznaczne skojarzenia.



W tej części autor sugeruje, żeby wrażliwy widz przestawił się na chemosyntezę ewentualnie fotosyntezę. Autor zmierzył się tutaj z przedstawieniem dramatu umierania szczawu. Ogólnie mówiąc nic ciekawego, ale końcówka utworu tłumaczy nam już wiele, a w niej znajdujemy cytat z Marksa, dzięki czemu wiemy jakiej grupie możemy przypisać cała trylogię.
Tak, więc bądźcie bardziej czujni na bzdety.

czwartek, 23 grudnia 2010

Reforma kalendarza i jesienna ofensywa legislacyjna.

Jak dobrze wiecie mamy już drugi dzień zimy a co za tym idzie skończyła się kalendarzowa jesień. Ale gdzie ta jesienna ofensywa legislacyjna, którą zapowiadał Tusk?? Jedyne co pamiętam to uchwałę w sprawie dopalaczy.

Ale chwila, chwila może jesień się jeszcze nie skończyła. Jak donosi dziennikarz pyta.pl w tym roku sylwester będzie dopiero 13 stycznia, czyli dwa tygodnie później. Jeśli sylwestra przesuwamy to pewnie początek zimy też i w tym miejscu właśnie znajdujemy lukę na wyżej wspomnianą ofensywę legislacyjną. Ofensywa będzie jak najbardziej, przecież Donald powiedział, że będzie jesienią to będzie.

Według starego kalendarza jutro powinna być Wigilia Świąt Bożego Narodzenia, ale jakoś nie orientuje się w tym nowym. Może ten kalendarz Tuskowy jest przejściowy miedzy Gregoriańskim z naszymi świętami a tym nowym od Komisji Europejskiej http://fronda.pl/news/czytaj/halloween_i_walentynki_ale_bez_bozego_narodzenia_nowy_europejski
Niestety w tym nowym próżno szukać Bożego Narodzenia (Komisja Europejska wydała kalendarz dla gimnazjalistów z wszystkich krajów UE. Zaznaczono w nim datę Halloween i walentynki, ale Świąt Bożego Narodzenia i innych religijnych świąt już nie. W Polsce kalendarz pozytywnie zaopiniował MEN i objął go swym patronatem.)
Ale ja na wszelki wypadek złoże wam życzenia:

sobota, 18 grudnia 2010

Tiger.

Jak dobrze wiecie temat energy drinków jest mi bardzo bliski, postanowiłem więc opisać co ostatnio dzieje się z najpopularniejszym napojem energetyzującym na naszym rynku.
Od jakiegoś czasu firma foodcare żre się z Michalczewskim o kasę. A zaczęło się to tak, że wyżej wspomniana firma podpisała z Tigerem Michalczewskim kontrakt na wykorzystanie jego wizerunku dla stworzenia produktu firmowanego jego pseudonimem.
Wszystko było oki do momentu, kiedy to Tiger energy drink zaczął dramatycznie zwiększać udział w tym segmencie. Michalczewski miał tak skonstruowany kontrakt, że dostawał kasę za każdą sprzedaną puszkę. W pewnym momencie doszło do tego, że Dariusz Michalczewski dostawał milion złoty na miesiąc. Jest to bardzo dużo jeśli wziąć pod uwagę zarobki innych gwiazd w Polsce.
Wielu zarzuca Michalczewskiemu pazerność, inni bronią go, że ta kasa idzie na jego fundacje, a ja uważam, że faktycznie jest to za dużo kasy, ale taka jest umowa, wiec trzeba jej dotrzymywać. A co Michalczewski robi z tą kasą średnio mnie obchodzi (czy daje na fundacje, czy wydaje na alkohol i dziwki).
Foodcare też się o nie podobało, wiec próbowało na różne sposoby wygryźć Michalczewskiego z interesu. Foodcare próbowało nawet opatentować markę Tiger bez wiedzy Darka, tak aby nie mógł sobie rościć prawa do tego znaku. Innym posunięciem było wprowadzenie N-gine energy drink firmowanego przez Roberta Kubicę, żeby w razie czego "podmienić" Tigera. Dodatkowo foodcare podwyższyło cenę Tigera do ceny, powiedzmy sobie szczerze z sufitu a ustanawiając cenę n-gine na akceptowalnym przez normalnego konsumenta poziomie.
Ostatnio nawet Tiger pojawił się w nowej odsłonie(szacie graficznej) tak aby nie kojarzył się z Michalczewskim. Osobiście muszę przyznać, że jakość szczególnie nigdy nie utożsamiałem Tigera z "Tigerem" Michalczewskim. Podejrzewam, że większość konsumentów też nie, mimo to ostatnio na drodze postępowania sądowego doszło do zamknięcia magazynów i fabryki Tigera.

Co się stanie z najpopularniejszym energy drinkiem na rynku polskim?
Jest kilka scenariuszy.
Pierwszy to taki, że będzie go produkować firma Maspex Wadowice, z którą to ostatnio Michalczewski podjął współprace. Plusem takiego wyjścia było by to, że byłby zadowolony Michalczewski i konsumenci, którzy pewnie nawet by podmiany nie zauważyli, chociaż foodcare puszcza już plotki, że tiger od maspexa to zwykły barwiony sok a ich tiger to niesamowita formuła, która działa cuda. Dlatego też nasuwa nam się scenariusz drugi.

Foodcare nie odpuszcza i po jakimś czasie do obrotu zostaje prowadzony również ich tiger. Na rynku w wyniku tego mamy dwa tigery. Black tiger, który to ma być mega i rzekoma wyjebka od maspexa, ale jak wiemy maspex to nie są chłopcy do bicia i słyną z mocnych brandów takich jak Kubuś, Tymbark, lubella, caprio itd.

Trzecią możliwością jest wejście jakiegoś silnego gracza w Maspex. Najgłośniej mówi się o współpracy z Pepsi, która to sobie nawet opatentowała Tigera w innych krajach europejskich. Poza tym mówi się o przejęciu maspexu przez pepsi dla powiększenia udziału w polskim rynku napojów bezalkoholowych. O ile mi się dobrze wydaje to pepsi jest na trzecim miejscu jeśli chodzi o udział w polskim rynku za Coca colą i Kofolą(hoop). Jeśli ten scenariusz się ziści to foodcare, będzie chyba musiało spasować, ale pamiętajmy, że mają w zapasie n-gine.

Tak, więc jak widzicie sytuacja na rynku napojów energetyzujących jest bardzo pasjonująca. Czekam na nowego tigera od maspexa i porównam go z tym nowym od foodcare, na pewno zdam wam relacje.

Podobne teksty:
http://teoriazycia.blogspot.com/2010/04/ranking-energy-drinkow.html

http://teoriazycia.blogspot.com/2010/07/ranking-energy-drinkow-cz2.html

http://teoriazycia.blogspot.com/2010/10/napoje-energetyzujace-pogromcy-mitow-i.html

niedziela, 12 grudnia 2010

Kaczyński mąci...

i to nawet z zaświatów.


Do takiego wniosku można dość gdy analizuje się politykę zagraniczną nierządu przez pryzmat ostatniej wizyty Miedwiediewa w Polsce.

My tu mamy się bratać z Rosjanami, na nowo pokochać matuszkę Rosję a tu dywersant Kaczyński psuje całą zabawę, ale nie o Jarosławie jest mowa tylko o ŚP. Lechu.
Jak wiemy w ubiegłym roku a konkretniej 10 października ówczesny prezydent Lech Kaczyński podpisał traktat lizboński.
Wiec Polska zamiast dostać się pod kuratele Rosjan w wyniku tworzącego się nowego Związku Socjalistycznego Republik Radzieckich przyłączyła się do Związku Socjalistycznego Republik Europejskich w skrócie UE.
Pewnie się spytacie skąd wiem, że nasi umiłowani przywódcy chcieliby przyłączenia nas do ZSRR?
Nie tyle wiem co domyślam się. Na fronda.pl znalazłem: "Republika Rosyjska" - tak według pracowników Bronisława Komorowskiego, brzmi oficjalnie nazwa państwa rosyjskiego, zamieszczona na kartach akredytacyjnych dla dziennikarzy obsługujących spotkanie z Dmitrijem Miedwiediewem.
Biorąc pod uwagę fakt, że od jakiegoś czasu Komorowskiemu w stosunkach międzynarodowych doradza Generał Jaruzelski taka "pomyłka" nie dziwi. Zdradza to oczywiście sentyment Jaruzelskiego do okupacji radzieckiej. Rola Komorowskiego w tym procesie jeszcze nie jest znana, ale na pewno nie wróży nam to za dobrze na przyszłość.
Właśnie w tym kontekście podpisanie traktatu lizbońskiego oceniam jako coś pozytywnego, bo w przeciwieństwie do ZSRR, Unia europejska jest "mocarstwem" bezzębnym. Możemy też być pewni, że niedługo unia rypnie i wtedy Polska suma summarum wyjdzie na plus. Wiedzmy też, że jak unia rypnie to rypnie z hukiem a nie tak jak ZSRR, które to w stanie agonalnym mogło trwać i trwać.
Możemy być pewni, że patrzy na to wszystko z nieba Lech Kaczyński i śmieje się z Komorowskiego, który to w asyście Jaruzelskiego włazi w tyłek Putinowi. Uśmiecha się tym bardziej gdy wspomina sobie przebiegłość przy podpisywaniu traktatu lizbońskiego.

poniedziałek, 6 grudnia 2010

prezencik.

Mamy dzisiaj mikołajki, więc mam coś dla was. Film o tym jak Rosjanie unikają odpowiedzialności za Katyń. Warto obejrzeć!!











Akurat tak się składa, że dziś zawitał do nas Miedwiediew. Być może z Komorowskim poruszą kilka ważnych dla Polski kwestii. Nasz prezydent jak dotąd zdeklarował się, że spyta o Smoleńsk.

piątek, 3 grudnia 2010

Internet.

Publikuje już dłuższy czas w necie a jeszcze nic konkretnego na jego temat nie napisałem. Czas to zmienić.

Zajmiemy się głównie przyszłością internetu, bo jaki jest teraz każdy widzi. Internet był kiedyś kopalnią wiedzy, miejscem gdzie w sposób nieskrępowany można było wymieniać myśli, idee jak też różnego rodzaju pliki. Czas ten powoli się kończy. Coraz większa cenzura i popularność internetu zabija jego pierwotną funkcję. Cenzura wiadomo, często ludzie szukają w necie czegoś czego w telewizji lub gdziekolwiek indziej nie znajdzie, ale pewnie zastanawia was dlaczego popularność niszczy internet. Otóż odpowiedź jest trywialnie prosta. Wzrost zainteresowania przekłada się na liczebność tzw. dzieci neo. Duży ruch sieciowy generuje oczywiście też komercje. Gdyby na internecie nie można było zarobić to nie pchali by się do niego jacyś podejrzani bimbrownicy, tylko pasjonaci i altruiści. Też z zaniepokojeniem obserwuje zmianę sposobu poruszania się po internecie ludzi współczesnych. Jeszcze do niedawna sposób wyszukiwania i analizowania informacji przez przeciętnego użytkownika nie budził moich zastrzeżeń, ale od jakiegoś czasu obserwuje tendencje niepokojącą.
Otóż ludziom nie chce się za bardzo szukać, zamykają się na portalach pseudo-informacyjnych typu onet.pl czy wp.pl lub też rozrywkowych typu demotywatory pl. Duże portale generują duży ruch, który może być utożsamiany z tłumem a, że tłum równa w dół już dawno udowodnił Gustave Le Bon.
Ludzie czytają też coraz krótsze teksty, zamiast przeczytać jakąś analizę czytają co najwyżej opinie. Nie muszę chyba tłumaczyć jaka jest to różnica jakościowa. Ciężko jest później z kimś porozmawiać, bo bazuje tylko na najprostszych schematach i łatwo się zapętla i nie rozumie argumentów.
Internet przypomina obecnie coraz bardziej telewizje, gdzie wszystko mamy na tacy, ale za to wartość przekazu jest również mierna, ponieważ nastawiona na odbiorcę masowego. Już niedługo internet sprzedawany może być w formie podobnej do telewizji, czyli na pakiety np. informacyjny, rozrywkowy, porno itd. Stanie się tak, ponieważ coraz skuteczniej rugowana będzie szara strefa w internecie. Już dziś za piractwo chcą odcinać od netu, być może niedługo zapragną, żeby każdy użytkownik był zarejestrowany z imienia i nazwiska, bo jak wiadomo każdy z nas może być potencjalnym terrorystą, antysemitą, homofobem czy jakimś innym patriotą. Piękno internetu polega właśnie na tym, że jest jeszcze w dużym stopniu kreowany spontanicznie przez ludzi, którzy nie mają zwierzchników i chcą coś robić dla innych. A jak wypowiedzieć się w sposób niezgodny z polityczną poprawnością w obliczu faszyzującej władzy, która będzie miała na ciebie haka w postaci podanych twoich danych osobowych.
Już dziś na onecie i wp podaje nam się ten sam scheiss co na TVNie i Polsacie a tendencja wydaje się coraz bardziej pogłębiać.
Dodatkowy problem stanowią ludzie wynajęci do pisania postów na forach. Ich działanie skierowane jest na to, aby zwykły czytelnik myślał, że inni ludzie w ten sposób myślą i on też tak powinien uważać.
Uważam też, że piractwo początkowo uchodziło na sucho, dlatego ponieważ internet był mało popularny i gdyby nie pobłażanie na te "grzeszki" nie rozwinąłby się do dzisiejszych rozmiarów. Jego rozwój był potrzebny do zablokowania idei sprzecznych z interesem grup panujących.
W dalszej części z internetu będą wypierani publicyści niezależni, jak i tacy, którzy do internetu przenieśli się w wyniku polityki miłości prowadzącej do czystek w mediach publicznych.
A najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że na to wszystko przystaniecie.

czwartek, 25 listopada 2010

i po świętach.

No to wybraliście. Wyniki wyborów nie są dla mnie żadnym zaskoczeniem, chociaż trochę dziwi mnie tak dobry wynik SLD. Dziwi mnie ten wynik o tyle, że ledwo co wydostaliśmy się z okupacji PRL-u to już ludzie głosują za ich spadkobiercami. Taki wynik musi świadczyć o braku zainteresowania Polaków polityką(apeluje również w tym miejscu jeśli nie interesujesz się polityką to nie głosuj!!!) lub też po prostu skołowaniem.

Najlepszym przykładem takiego skołowania jest wybór na radnego okręgu Mokotów Alicji Tysiąc, której to jedynym jak dotąd osiągnięciem jest fakt, że chciała zabić własne dziecko, ale jak widać to wystarczy, żeby zostać radnym. Czym kierowała się Alicja T. decydując się zostać politykiem? Nie wiadomo, a jak nie wiadomo to wiadomo, że chodzi o kasę. Z resztą sugerowaliśmy już to dwukrotnie. http://teoriazycia.blogspot.com/2010/09/czy-alicji-t-koncza-sie-juz-pieniazki.html i http://teoriazycia.blogspot.com/2009/10/bunt-maszyn.html

Tak jak wcześniej sugerowałem wystawienie Alicji Tysiąc to była zagrywka czysto propagandowa mająca na celu wywołanie rozgłosu w mediach. A w mediach jakoś cicho. Mam nadzieje, że tegoroczny wynik SLD był już ostatnim podrygiem i w następnym roku już nie zobaczymy ich w sejmie. No ale to dopiero za rok, może się jeszcze wiele wydarzyć, być może świeżo upieczona radna zamarzy sobie zostać posłanką? Pamiętajmy, że dieta poselska jest znacznie wyższa niż ta radnego.

Pani Alicja świetnie obrazuje przeciętnego postępowca. Jest elokwentna, młoda, wykształcona i z dużego miasta.
Ma nawet swoją stronę internetową i profesjonalnie obrobione fotki na niej.
Prawda, że profesjonalna fota? W pierwszej chwili pomyślałem, że nieźle musiał sobie z Alicji zakpić grafik(i tak kobieta słabo widzi, wiec się nie połapie), ale chwila...chwila, patrzę a zdjęcie podpisane "mama_388" co nam może sugerować autora ulepszonej fotki. Byś może któreś z dzieci pani Alicji bawiło się w paincie i stworzyło oto dzieło. Chociaż nazwanie takiej wyrodnej matki mamą jest szczerze powiedziawszy wzruszające. Jest nadzieja, że dzieci tej kobiety będą normalne.

piątek, 19 listopada 2010

Różne święta.

Już niebawem Boże Narodzenie. To święto obchodzimy chyba wszyscy, bez względu na to czy wierzący czy też nie. Boże Narodzenie kochają też handlowcy, tuż po obchodach święta Wszystkich Świętych rozpoczyna się reklamowy bój o klienta(średnio 50% budżetu reklamowego firmy wydaje się w miesiącach listopad i grudzień), a w tym roku co? jakoś tak niemrawo.
Przez chwilę nawet mnie to zdziwiło. Pomyślałem może ludzie stwierdzili, że warto w końcu święta przeżyć duchowo a nie tylko materialnie, ale niestety był to fałszywy trop. Po chwili przypomniałem sobie, że przecież wcześniej mamy jeszcze jedno święto a konkretniej święto demokracji.
Wybory samorządowe odbędą się w tą niedzielę tj. 21 listopada. Niestety nie wiem, czy będę celebrował to święto, ponieważ po prostu nie ma kogo głosować, straszna nędza.

Pamiętacie tego kolesia.


Jak pierwszy raz zobaczyłem jego "występ" pomyślałem jeśli taki ktoś kandyduje, to z tą Polską musi być naprawdę źle. Myliłem się z państwem jest tragicznie, przekonałem się o tym gdy przyszło mi do zapoznania się z kandydatami z mojego okręgu. Otóż okazało się, że Dawid Chełmecki z powodzeniem mógłby konkurować z wyżej wymienionymi. Przyszła elita polityczna mojego regiony niestety nie jest elitą intelektualną. Jestem pewny, że losowo wybrani ludzie z moich okolic mieliby średnio wyższy iloraz inteligencji niż ci ubiegający się o urząd, żeby dać fory kandydatom losowałbym również z dzieci.
Chyba trzeba nie mieć wstydu, aby kandydować do rady mając np. 19 lat, zero osiągnięć, zero pomysłów i skończoną edukacje. Tylko jeden kandydat dotarł do mnie poprzez nk i dodatkowo pofatygował się do mnie osobiście. Reszta ma na mnie, że tak brzydko powiem: wyjebane, ja w niedziele też będę miał.
Śmieszą mnie też plakaty z wizerunkiem gościa w sweterku a'la Kononowicz lub jakieś losowo dobrane fotki wyglądające jakby robione z zaskoczenia. To już te śmiejące się ze mnie ryje z plakatów bliźniaczo podobne do tych z wyborów parlamentarnych, czy prezydenckich prezentują się lepiej.
Widząc tą nędzę w swoje ręce losy kampanii wzięli liderzy partii. Np. taki Tusk jeździ po czyjś budowach i mówi, że to jego np. obwodnica autostradowa we Wrocławiu. Takie zachowanie dostarcza nam wielu informacji nt. widzenia pewnych spraw przez premiera.
Premier ostatnio z plakatów przekonywał nas: "Nie róbmy polityki. Budujmy mosty", "Budujmy Polskę", "Budujmy drogi". Nie wiem skąd to obrzydzenie Tuska do polityki. Powiedzmy sobie szczerze premier oprócz polityki(i kopania piłki) nic innego nie umie, więc nie wróże mu dużych sukcesów w budownictwie. Bez inżyniera to on może być zwykłym robkiem na budowie, lub co najwyżej kierownikiem.
Albo taki PSL zerżnął hasło wyborcze od Kaczyńskiego: zamiast "Polska jest najważniejsza" u nich "Człowiek jest najważniejszy".
Chyba PSL posłuchał się Tuska i nie robi polityki tylko ją markuje. Jedyną partią głównego nurtu, która jakoś wykazuje się kreatywnością jest PiS reszta próbuje tylko coś ugrać byciem antyPiSem.
Przejawem grania tą kartą jest historia z Dutkiewiczem(prezydent Wrocławia), kiedy to PO straszyła wyborców, że jak oddadzą na niego głos to oddadzą władzę w ręce PiSu. O ile mi wiadomo Dutkiewicz nic z PiSem wspólnego nie ma, co zresztą orzekł też sąd. Z jednej strony jest to wkurzające, że PO ima się takich niskich zagrywek, z drugiej jest bardzo budujące, bo wiem jak ich to musi boleć, że nie mogą się dobrać do tego terenu.

Na koniec wkleję kilka spotów.












sobota, 13 listopada 2010

Filozofowie mniejsi i więksi.

Filozofia jak wiemy nie jest nauką ani łatwą ani trudną, wiele zależy od tego co chcemy przez filozofię osiągnąć. Jeżeli chcemy faktycznie coś udowodnić, dość do słusznych wniosków to jest to dziedzina trudna, jeżeli natomiast chcemy sobie po prostu pofilozofować to jest to dziedzina szalenie prosta.

Do poważnego filozofowania trzeba mieć jednak nie lada predyspozycje jak i swego rodzaju niezależność. Oczywiście potrzebny jest też silny kręgosłup moralny, ale tu zaczynają się schody.

np. taka Magdalena Środa, uważa się za filozofa najwyższej rangi, czyli takiego co tą filozofią coś faktycznie działa. Niestety pani filozofowa nie spełnia żadnych kryteriów dobrego filozofa. Z resztą u niej umiłowanie mądrości jest żadne, ale zostawmy na moment to.

U środy z moralnością też jest nie najlepiej. Ostatnio nawet uznała w sporze dotyczącego in vitro, że przeciwnicy tej metody nie mają prawa do wypowiadania się ponieważ nie wiedzą nic o etyce, bo jak wiadomo nie mają doktoratów ani habilitacji z tego zakresu.
Tłumaczyła to tak, że istnieją różne etyki nie tylko chrześcijańskie i według tych nie chrześcijańskich życie wcale nie zaczyna się przy połączeniu komórek rozrodczych, dlatego też można mordować nienarodzonych, bo jeszcze nie są ludźmi.
Przypomnę tylko, że w ZSRR dopuszczano się wielu aborcji i to zgodnie z prawem dzieci, które się już urodziły. Po prostu wtedy narodziny dziecka były ważne po pierwszym krzyku dziecka. Takiego noworodka po prostu zamiast klepnąć po porodzie w plecy, aby zaczęło same oddychać wrzucało się do wiaderka, alby się udusiło. Jeżeli pani środzie o taką etykę chodzi to faktycznie, tylko pogratulować.

Ale jak z tą etyką jest u mniejszych. Mniejsi nie wiedzą jak jest, po prostu tak jest, bo jest. Część nawet uważa, że źródłem etyki jest państwo. Do prawdy jest to nawet nie o tyle zastanawiające co niepokojące. Już tylko mały krok w kierunku wykorzenienia i stworzenia nowego człowieka neohomosowietikus.

Dla mnie naturalnym źródłem etyki jest oczywiście religia chrześcijańska. Byłem kiedyś pytany przez neopoganina, czy czysto hipotetycznie miałbym jakiekolwiek skrupuły gdyby nie wiara w Boga. Oczywiście jeśli nie obowiązywała by mnie etyka zabraniająca zabijania to dlaczego miałbym się mordu nie dopuścić z chociażby ze względu na uzyskane w wyniku tego dobra? Ze strachu, że ktoś inny mógłby tak pomyśleć? wolne żarty.
Natomiast ten typ twierdził, że miałby takie skrupuły, ale niestety nie potrafił wytłumaczyć dlaczego. Z resztą wielu tych neopogan przyjmuje etykę chrześcijańską nawet nie wiedząc o tym. Twierdzą, że taką już zastali i tak będzie zawsze. Zarówno ci zwolennicy etyki zastanej, jak i ci pochodzącej od państwa, czy też tak po prostu znikąd nie uwzględniają procesów dynamicznych zachodzących w społeczeństwach jak i strukturach państwowych. Natomiast jak powszechnie wiadomo wielkie religie są względnie stałe.

A wracając do naszej pani filozofowej to jedyne co budzi mój szczery podziw to umiejętność tworzenia sofizmatów na poczekaniu i ubieraniu tych bzdur w ładnie brzmiące słowa. Ale jak wiadomo w bezczelnym kłamaniu zawsze znajdą się logiczne luki(jak widać na zajęcia logiki pani filozofowa nie chodziła). Przykładem takiej straty rewolucyjnej czujności jest owy cytat religia jest jak seks
Gdy przeczytałem taki nagłówek w jednym z wielkich portali internetowych pomyślałem, ze może pani środa w końcu przejrzała na oczy i zrozumiała, że religia podobnie jak prokreacja jest obowiązkowym elementem cywilizacji, że bez zarówno jednego jak i drugiego ludzkość nie mogła by istnieć, ale niestety lub stety cytat był dłuższy a brzmiał tak "religia jest jak seks, jest sprawą prywatną, a nie państwową".
Niestety, bo interpretacja przedstawiona przeze mnie powyżej jest całkiem ok. Chociaż budujące jest to że Środa uważa, że zarówno religia jak i seks są sprawami prywatnymi a nie państwowymi. Budujące jest to, że taki dyżurny lewak jak Środa jest za nie wtrącaniem się państwa w sprawy religijne ludzi. Poza tym, cytat ten pokazuje, że Magdalena Środa w końcu odcina się od lobby homoseksualnego. No bo jeśli ktoś uznaje seks za sprawę prywatną to manifestację sodomitów popierać nie może. Jak więc widać każdy kłamca zapędzi się w końcu w kozi róg a może to już objaw schizofrenii? Chyba jednak nie.
Wracając do kręgosłupa moralnego i niezależności to podejrzewać można, że te swoje dyrdymały pani filozofowa pisze i wygłasza na zamówienie, wiec niezależności nie ma tu żadnej. Z treści owych dzieł próżno wnioskować o istnieniu kręgosłupa moralnego u tej kobiety.

czwartek, 4 listopada 2010

Palikot, okultyzm i hallowen.


Właśnie minęły święta Wszystkich Świętych i Zaduszki. Niektóre postępaki obchodzą oprócz/zamiast tego jeszcze Halloween.
Halloween to obyczaj polegający na eksponowaniu makabrycznej strony umierania. Sprowadza się to do przedstawiania osób zmarłych, jako jakichś makabrycznych strachów, budzących przerażenie potworów.
Czyż nie jest to bezmyślne urągowisko wobec własnych przodków, wobec rodziców, przyjaciół i dobroczyńców? Oto jaka przerażająca głupota wlewa się do naszych obyczajów pod pretekstem „nowoczesności” i „wielokulturowości”.
(powtarzając za Michalkiewiczem)

Ostatnio wielkim susem do grona postępaków dołączył człowiek ze świńskim ryjem, czyli Janusz Palikot. Janusz ostatnio nawet przeinaczał wypowiedź biskupa siedleckiego Zbigniewa Kiernikowskiego żeby się przypodobać zmarłym, tzn. takim nie do końca zmarłym, czyli zombie. Zmarli na tyle, aby nie przejawiać funkcji życiowych a na tyle żywi, aby wesprzeć podobnie jak bezrobotni studenci kampanie

Pana Janusza kwotami około 10 tys. złotych tak samo jak robili to przy wyborach poprzednich.
Palikot wierzy w zombie, więc i halloween na pewno obchodzi.
Białogardzki filozof założył też, że jeśli owi zmarli żyją to nie potrzebują modlitwy za nich, tylko zniczy i kwiatów. Chyba owi zmarli musieli się strasznie obrazić na Janusza, że ten próbuje przekupić ich błyskotkami. Czy tak w istocie jest nie wiem. Niestety nie mam, żadnych kontaktów z zaświatami. Czy Palikot ma też trudno ocenić, chociaż myślę, że wszystko by się wyjaśniło gdyby była żona Palikota wstąpiła do PO. Wtedy Janusz Palikot podzieliłby los Marsjasza z mitologi greckiej, który to już mu wcześniej zwiastowałem. Stałby się wtedy nie tyle trupem politycznym co takim sensu stricte.
Wracając jeszcze do zaświatów. To jakby nie patrzeć Palikot podejmuje ryzykowną grę, ponieważ jeśli jeszcze raz oszuka zmarłych ci gdy on "zejdzie" nie dadzą mu tam, po drugiej stronie żyć, tzn. nie żyć.

sobota, 30 października 2010

Podpierdolę Cię!!!

Podziękowanie w tym miejscu dla Stiviego za podesłanie linka.
Gdy zacząłem oglądać to "dzieło" w pierwszej chwili pomyślałem, że to jakiś pożal się Boże reportaż tvn-u, czyli jakaś bzdurna, lekka historyjka obrażająca intelekt, ale za to z fajnym lektorem i efektownym dźwiękiem.



W tym filmiku pracodawcę podkablował pracownik, który to miał jakąś traumę z dzieciństwa na punkcie krzyku. Nie wytrzymał biedula nerwowo i zemścił się na pracodawcy i na swojej czterdziestoosobowej grupie kolegów z pracy, którzy to w wyniku zamknięcia firmy również stracili pracę. Przecież tak nie fajnie stracić pracę samemu, w grupie raźniej. Poza tym to jestem bardzo ciekaw jak, rzekomy oszust mógł tak długo wytrzymać bez kontroli, w ogóle wątpliwe jest, że taką firmę otworzyłby bez stosownego, legalnego oprogramowania.




Co filmik to głupszy. W drugim filmiku dowiadujemy się, że "nieuczciwego" przedsiębiorcę nie podkablował pracownik tylko sic(!) konkurencja. Mnie bardzo zastanawia jak owa "konkurencja" dowiedziała się o nielegalnym oprogramowaniu. Sam chciałbym mieć w sumie takie zabawki, ale cóż. Wątpię aby osoba prywatna mogła komukolwiek przeglądać kompa w takich, czy jakichkolwiek innych celach. Poza tym dowody zgromadzone w sposób nielegalny nie mogą służyć jako dowód w sprawie i sąd ich rozpatrywać nie będzie.



To jest dopiero historia!! Mąż zdradza żonę ta, więc chce połowę majątku. On się nie zgadza, więc go podpierdala, że ma w firmie pirackie oprogramowanie. Kobieta zamiast otrzymać połowę dostaje połowę, ale dopiero po uwzględnieniu kary. Dostaje 600 tys. zamiast 800tys. heh niezły deal. Swoją drogą to ciekawy argument przetargowy szczególnie dla osób niedojrzałych a w szczególności dzieci. Łatwo wyobrazić sobie zakupy z dzieckiem, kiedy dziecko nie dostawszy zabawki szantażuje matkę, że jak nie dostanie króliczka to podpierdoli mamę komu trzeba, że ma nielegalnego Painta na kompie. Sprawa może się komplikować w trochę bardziej zaawansowanym wieku gdy to obydwie strony mają na siebie "haki" np. syn ma nielegalne gierki a ojciec nielegalne filmy.



W ostatnim niestety już filmiku mamy rasowego wyzyskiwacza, wiecie takiego podstarzałego, bezwzględnego typa z cygarem w ręku(po tym rozpoznaje się wyzyskiwacza, czasami jeszcze po szklance whisky z lodem w ręku). Bohater filmiku wywalił z pracy ciężarną, więc ta doniosła do niego, że ma nielegalne oprogramowanie. Dostała nawet odszkodowanie, wysokie odszkodowanie. Jak wysokie? nie wiadomo nie podano. Podejrzany dostał 200 tys. grzywny i dwa lata w zawiasach.

Zastanawia mnie po co komu takie bzdury pokazywać, kto za tym stoi. Przeglądam, więc witrynę czy nie ma jakiś odnośników np. do GW czy innego Polsatu. Żadnych konkretów, nikt nie chce się pochwalić dziełem, więc szukam na koncie na youtube i też nic. To może chociaż kto jest właścicielem domeny, szukam w WHOIS i też dupa. Projekt unijny też wykluczyłem, bo kto jak kto, ale oni nawet bzdurami zawsze się chwalą. To może naszego ministerstwa? też nie. Klikam, więc zakładkę "zgłoś przestępstwo" i wszystko jasne. Firmą, która za tym wszystkim stoi jest "Business Software Alliance", czyli takie cóś podobnego do ZAiKS-u z tą różnicą, że nie chodzi o muzykę tylko o softa. W sumie fajnie było by obejrzeć taki propagandowy, wzywający do donosicielstwa filmik ZAiKS-u, jak ktoś na kogoś donosi, że słuchał nielegalnej muzy z komórki, czy nuci piosenkę, której nie mógł usłyszeć, ponieważ nigdy jej nie kupił, pewnie więc ukradł!
Ciekawy jestem też jaki wynik miałbym gdybym wytypował stu losowo wybranych ludzi z mojego otoczenia u ilu wykryto by "zbrodnie kradzieży oprogramowania"? u 80? 90? a może nawet ~100.
Smuci mnie to, że motywem przewodnim tych filmików jak i całej strony jest propagowanie donosicielstwa jak za czasów PRL-u. Jak widać historia zatacza koło.

poniedziałek, 25 października 2010

To wszystko przez Kaczyńskiego!!

Przyszło nam żyć w świecie sofizmatów.
PO partia miłująca pluralizm usunęła program Bronisława Wildsteina z wizji pod pretekstem niskiej oglądalności. Podobny los spotkał program Misja Specjalna Anity Gras.

Ponoć inteligentni ludzie głosują na PO. Nie wiem jeszcze, czy sam akt głosowania na tą partię przyczynia się do inteligencji, czy też może odwrotnie. Ciężko też mi sobie wyobrazić tą iluminację przy urnie, kiedy to "moher" staje się nagle "młodym wykształconym", ale wiara czyni cuda. Normalnie na cuda się nie oczekuje a nasz jaśnie panujący wmawiał nam, że cud będzie, bo nam się należy. Cud gospodarczy.
Trudno oczekiwać, żeby skutek był przyczyną i odwrotnie. Ale jeśli to głosowanie na PO jest konsekwencją intelektu, to po co o tym tak trąbić, przecież z jednej strony bycie inteligentnym jest niejako cechą elitarną. Z resztą inteligencję mierzy się raczej w wartościach względnych niż bezwzględnych, chociażby z krzywej Gaussa. A z tej krzywej wynika, że 40proc osób nie może być elitą. z resztą nie trzeba tu nawet krzywej to intuicyjnie wiadomo.

Morderstwo w Łodzi. Duża cześć mainstreamu próbuje dowodzić, że za morderstwem stoi Kaczyński, może tego nie powiedzieli, ale już jako moralnie odpowiedzialnego jak najbardziej w tej roli widzą prezesa PiS.
Może to przedsmak grubszej jazdy. Może w rocznicę katastrofy smoleńskiej, będziemy wiedzieć może nie tyle wiedzieć, ale dostaniemy do wiadomości fakt a konkretniej fakt prasowy, że to Jarosław Kaczyński doprowadził do śmierci brata jak i reszty pasażerów feralnego lotu. Na razie jeszcze tak nie mówią, bo się trochę wstydzą, ale widzę, że się powoli się ośmielają.

Przykładem jest chociażby publikacja gazety wyborczej jakoby to Ryszard C. chciał zabić jakiegokolwiek polityka nie koniecznie z PiSu. Śmieszne jest to o tyle, że mamy przecież dowód w postaci nagrania(film poniżej), że jednak chodziło mu jednak o kogoś konkretnego. Ponadto znaleziono listę potencjalnie kolejnych ofiar. Moim zdaniem jest to już co najmniej bezczelne, albo redaktorzy niekoniecznie stąpają po ziemi. Sanepidowi proponowałbym sprawdzenie redakcji gazety wyborczej na obecność dopalaczy. Kto wie co napiszą po kolejnej dawce "Tajfuna" być może, że Ryszard C. głosował na PiS?


Ofiary mowy nienawiści. Media głównego nurtu każą nam uważać, że mowa nienawiści jest domeną PiS-u. A jak powszechnie wiadomo, można nienawidzić nienawistników, no takie coś jak walka o pokój, czyli wojna przeciwko wojnie, albo upijanie się na znak protestu przeciwko zjawisku alkoholizmu. Mnie też to ciężko pojąć, ale widzę, że większość z was to łyka, że się tak brzydko wyrażę.

A jak jest faktycznie z tą mową nienawiści?


A wracając do Wildsteina to ostatni program był bardzo wartościowy. Wiele wyjaśniał w kwestii sofizmatów w rzeczywistości medialnej. Gorąco polecam

http://www.tvp.pl/publicystyka/polityka/bronislaw-wildstein-przedstawia/wideo/24102010-1120/2894241

czwartek, 21 października 2010

dyskoteki i takie, takie

Nadal dręczy mnie pytanie o te małolaty prostytuujące się na lewo i prawo. Z resztą jak widać po powyżej nie tylko mnie. No ale czy zjawisko jest prawdziwe. W internecie istnieje. W innych mediach też, więc co najmniej fakt prasowy jest, ale czy coś więcej?
Jakiś czas temu byłem szukać galerianek w ich rzekomo naturalnym środowisku czyli galeriach
http://teoriazycia.blogspot.com/2009/10/galerianki_12.html
Jak pewnie pamiętacie nie znalazłem ich wtedy, może się pochowały? Sprawa trochę ucichła, wiec na wszelki wypadek będę nosił przy sobie kasę na dodatkowe jeansy. Chociaż po zrobieniu reklamy tej grupie usługodawców cena(jak wynika to z prawa popytu i podaży) powinna wzrosnąć, ale to tylko przy założeniu, że faktycznie galerianki istnieją.
Jest też taka możliwość, że galerianki są gatunkiem zagrożonym jak np. żółw błotny i przez to bardzo płochliwym. Może galerie nie są jednak naturalnym środowiskiem tego gatunku.
Drogą dedukcji doszedłem do wniosku, że galerianki liczniej mogą występować np. na dyskotekach a w szczególności tych wiejskich.
Żeby to sprawdzić udałem się w zeszły weekend na taką właśnie dyskotekę.

czwartek, 14 października 2010

Frazy z google.

Internet coraz więcej mówi nam o otaczających nas świecie. Mówi też dużo o samych użytkownikach internetu, a co mówi konkretnie? Otóż okazuje się, że przeciętny internauta ma spore problemy ze sobą. Widać to na przykład po frazach wpisywanych w wyszukiwarkę.
Zobaczy co podpowiada nam wyszukiwarka gdy wpiszemy frazę czy jestem.
Generalnie nie najgorzej. Zobaczmy co internauci sądzą o swojej rodzinie.
Zacznijmy od głowy rodziny, czyli ojca
Przeciętny ojciec internauty to degenerat, alkoholik i zboczeniec. Co z matką?
Z matką przeciętnego internauty jest już trochę lepiej, bo nie gwałci, ale generalnie odchyły podobne. Bardzo zastanawiający jest poziom rastaman w tej grupie. Sprawdźmy co u brata.

czwartek, 30 września 2010

Piramida Maslowa

Dziś mamy taką ciekawostkę psychologiczną.

Im niższe piętro piramidy tym jest ważniejsze dla funkcjonowania człowieka.
Najniższe piętro to potrzeby fizjologiczne takie jak oddychanie, jedzenie, spanie, prokreacja itd. Czyli jakby nie patrzeć rzeczy bez których życie istnieć by nie mogło. Jak sam Maslow twierdzi dopiero po zrealizowaniu tych potrzeb człowiek może pokusić się o zrealizowanie następnych. Wiadomo przecież apetyt wzrasta w miarę jedzenia. Nawiasem mówiąc chciałbym zwrócić uwagę, że człowiek skonstruowany jest tak aby odczuwał przyjemność z realizacji potrzeb. Przy czym zauważam też skłonność do realizacji większej ilości potrzeb w stopniu średnim lub powierzchownie niż w mniejszej ilości a wysokim stopniu. Ponadto człowiek odczuwa przyjemność z realizacji potrzeby do momentu jej zaspokojenia np. drzemka u osoby śpiącej mało może być bardzo przyjemna, natomiast spanie dajmy na to 16 godzin na dobę jest tylko udręką.

piątek, 24 września 2010

Justin Bieber.



W ramach dywersyfikacji ruchu sieciowego zdecydowałem się opublikować moją niedawną rozmowę z panem Justinem Bieberem za oceanu.

Mimo, że Justin słabo mówi po polsku jakoś się dogadaliśmy. W związku z licznymi błędami językowymi, stylistycznymi i ortograficznym zdecydowałem się rozmowę streścić, dlatego też za niecytowanie przepraszam.

Pan Justin mimo oszałamiającej kariery(powyższy klip ma w tym momencie 333730735 odsłonięć na YouTube, co jest obecnym rekordem.) martwi się o jej dalszy bieg, wiec poprosił mnie o pomoc.

Bieber zdaje sobie sprawę z upływu lat i z tego, że z czasem dzieci neo mogą się od niego odwrócić.

Spytał mnie: kurczę co mam robić, mam już 16 lat i moja kariera może się niebawem skończyć przez mutacje głosu, ratuj kolego!
Odpowiedziałem: faktycznie ciężka sprawa, ale coś wymyślimy. Rozumiem, że głównym problemem będzie twój zmieniający się głos, więc masz dwa wyjścia, albo zachować głos a poświęcić męskość albo zachować męskość i stracić głos.
Justin na to: no ale jak to? Ja po to zostałem piosenkarzem, żeby sobie poruchać, więc kastracja nie wchodzi w grę.
Na to odparłem: no to jak tak lubisz ruchać to może zostań bohaterem seksskandalu.
Justin: Nie to niemożliwe co by moja mama na to powiedziała.
Ja: To zrobimy tak: póki masz jeszcze pożądany głos ponagrywaj tych swoich arcydzieł na zapas a jak przyjdzie mutacja to na koncertach możesz śpiewać z playbacku.
Justin: ale zrobienie hitu to nie jest taka prosta sprawa.
Ja: Justin takie kity to możesz swoim fanką cisnąć.
Justin: przepraszam. A co zrobić później gdy już dorosnę i nie będę mógł udawać dziecka.
Ja: no to jak skończysz osiemnastkę to opublikujesz seks-taśmę. Zrobi się szum, że właśnie stałeś się mężczyzną i będziesz mógł śpiewać nowym głosem. Chociaż z drugiej strony nasz Krzysio Ibisz ma ponad 40 lat a udawanie dziecka doskonale mu idzie.
Justin: kuźwa genialne, ale jak zaaranżować to z seks-taśmą.
Ja: Ty coś rwałeś kiedyś do tej Kim Kardashian. Masz może do niej numer telefonu.
Justin: no mam.
Ja: to weź tam do niej dryndnij i spytaj jak to zaaranżować, że to niby tobie tą taśmę z kompa wykradli i jak wydębić na tym niezłą kasę. Tak poza tym tak Kim to niezła dupa, może się zgodzi wystąpić razem z tobą.
Justin: No zajebista. Dzięki Ci. Jak mogę Ci się odwdzięczyć?
Ja: Czekaj zaraz podam Ci mój numer konta.
Justin: ok, dzięki raz jeszcze i narka.
Ja: narka i udanej kariery.
Justin: sorry bym zapomniał: ucałuj ode mnie moje dwa największe fankluby w Polsce, czyli demotywatory.pl i komixxy.pl
Ja: ok, jak nie zapomnę. Na razie.

czwartek, 16 września 2010

System 09.

Dziś sobie znowu pooglądamy. Film dość ciekawy, chociaż nie odkrywczy. Z częścią tez się nie zgadzam, ale i tak jestem zadowolony, że taki program został puszczony w TVP. Ostatniej części brakuje dwóch minut.
Zapraszam do oglądania.









wtorek, 14 września 2010

Trzystu sPOrtan.

Donald Tusk majaczy coś o zmniejszaniu pogłowia nie tylko urzędników, ale nawet posłów i senatorów. Czyżby Tusk podcinał gałąź na której siedzi? Czy to zwykła zadyma, czy też chytry plan?
Jeśli zmniejszanie ilości posłów będzie szło tak sukcesywnie jak wprowadzanie przyjaznego państwa to zamiast 300 posłów może być ich np. 1500.
Chociaż kto wie. Założenie jest takie:
Zakłada się zmniejszenie liczby posłów z 460 do 300 oraz powiązanie liczby mandatów w senacie z liczbą mieszkańców w województwie w ten sposób, że na każdy rozpoczęty milion mieszkańców przypadałby jeden mandat.
Zastanawiamy się teraz, tylko czy liczba 300 ma obowiązywać natychmiast, czy w wyniku powyższego założenia.
Uwzględniając totalitarne ciągotki obecnych władców schemat wyborów zaprezentowany powyżej może obowiązywać po unormowaniu liczebności sejmu. W takim bądź razie jak wyglądałoby takie unormowanie i którzy parlamentarzyści pożegnali by się z sejmem?
Akurat liczba 160 kojarzy mi się z PiSem, który obecnie liczy w sejmie 157 posłów + dwóch niezrzeszanych wybranych z listy tej partii + Palikot ewentualnie Sikorski, który z PiSu się wywodzi i wszystko się zgadza. Więc już wiemy co zrobi PO.
Chodzą też słuchy, że Tusk ma zakusy by być utożsamiany z Józefem Piłsudskim(Lech Kaczyński już nie będzie zawłaszczał sobie tego porównania). Tusk aby być bardziej piłsudzki ponoć zamierza śladem poprzednika zbędną liczbę parlamentarzystów, czyli opozycję wtrącić do lochu w twierdzy w Brześciu. Co prawda Brześć nie jest już w granicach Polski, ale Tusk będąc ostatnio w zgodzie z Rosjanami załatwi, żeby Białoruś udostępniła Twierdzę. Chociaż pewnie niechętnie Łukaszenka zgodzi się na drugiego dyktatora w europie.
Co dalej zrobi nasz dzielny wódz? Otóż planuje też zmniejszyć uprawnia prezydentowi. Tak na wszelki wypadek gdyby to na ten urząd dostał się intruz.
Pomysł jest, aby: sejm mógł odrzucać prezydenckie weto bezwzględną większością głosów - a nie jak obecnie większością 3/5 głosów.
W takim razie nie widzę w ogóle sensu weta. Przecież żeby przyjąć jakąś ustawę zawsze wymagana jest większość. Nie widzę też problemu dla, którego ktoś kto raz zdecydował się głosować za czymś nie zagłosuje drugi raz. Dodatkowo pomysł jest, aby z Senatu zrobić towarzystwo obiadowe i zainstalować tam byłych prezydentów. O selektywnym przyznawaniu immunitetu już nie wspominając.
W ten oto sposób naszych dzielnych trzystu sPOrtan, chce sobie utorować drogę do władzy totalnej. A gdy już dorwą się władzy nie oddadzą, będą walczyć dzielniej niż trzystu spartan pod Termopilami.

piątek, 10 września 2010

Jeszcze TVP czy już TVN bis.

Taka właśnie tytułowa myśl mnie naszła gdy dowiedziałem się o obsadzie programu Tomasza Lisa. Henryka Krzywonos, Aleksander Kwaśniewski, Stefan Niesiołowski, Andrzej Celiński, czyli jakby nie patrzeć sam Cymes. Jako łyżka dziegciu w tej beczce miodu występował Zbigniew Girzyński. Tak jak się spodziewałem tajemne porozumienie PO i SLD do reszty opanowały już media w Polsce. Myślałem też, że jeśli mają taką przewagę to teraz będą w niemiłosiernie gromić PiS a tu nie. Otóż jak słusznie zauważył poseł Girzyński SLD zostanie niedługo wchłonięte przez PO, tamci już powoli akomodują się do nowego, czyli zerowego tempa pracy. Z resztą jak w bardzo popularnym kawale o premierze: Czemu Tusk wstaje codziennie o szóstej rano? Żeby dłużej nic nie robić.
A wracając do koalicji anty pisowskiej, która zawiązała się w studio prowadziła tak interesującą dyskusję, którą śledziłem z ogromnym zainteresowaniem, tak wielkim, że mimo galona energy drinków nie dotrwałem do końca. Program musiałem obejrzeć jeszcze raz w internecie. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, więc nową odsłonę rankingu energy drinków macie niebawem jak w banku.
Mimo pozytywnych refleksji, takich jak realna możliwość zniknięcia SLD ze sceny polityczniej dochodziły mnie też mniej pozytywne np. taka, że żeby w Polsce zostać sławnym wystarczy obrazić Jarosława Kaczyńskiego. W taki sposób sławę zyskała Henryka Krzywonos, ale nie tylko to mnie smuci. Patrząc na tą panią, smuci mnie też, że panią Krzywonos jak sama przyznała manipulują dzieci. Mniejsza już o to, że żeby być manipulowanym nie można wiedzieć, że jest się poddawany takiemu procederowi. Z resztą pani Henryka nie za bardzo sama wie co robi, przyznaje przecież sama, że nie ma nad sobą kontroli mówiąc, że już taka jest i nie potrafi się zmienić. Zostawmy już może biedną kobietę w spokoju.

niedziela, 5 września 2010

O dyskusjach raz jeszcze.

Ludzie rozmawiają, dyskutują, dzielą się informacjami codziennie. Można więc rzec, że dla człowieka konwersacja jest czymś naturalnym. Ale czy na pewno wiemy jak dyskutować?
Otóż okazuje się, że nie wiemy. Przekonuję się na każdym kroku. Już mniejsza o erudycje, dialektykę czy retorykę, bo to przeciętnie dla nas ludzi współczesnych za trudne. Chodzi mi o takie same podstawy dyskusji.
Na początek trzeba sformułować o co toczy się spór.
następnie wygłosić tezę i wysłuchać tezy drugiego rozmówcy.
następnie przechodzimy do argumentacji swojej tezy, ewentualnie dodaje kontrargumenty.
teraz ocenia się racje, dochodzi do konsensusu i cześć.
Wydaje się proste, ale często obserwuje dyskusje w których nie ma nawet tezy, lub teza jest zmienna. Często też jedynym kontrargumentem jest teza. Bardzo zła manierą spotykaną głównie u ludzi mało inteligentnych jest Argumentum ad personam .Łatwo stwierdzić, że używanie argumentum ad personam jest najłatwiejszym sposobem sprowokowania bójki.
Żyjemy też w czasach kiedy to ani nie umiemy ani nie mamy czasu na debaty w stylu antycznej Grecji, więc bardzo pomocne będzie zastosowanie zasad dobrego stylu, czyli:
jasność, prostota, zwięzłość i jed­nolitość.
Jasność stylu
- takie ukształtowanie treści wypowie­dzi, które zapewnia zrozumiałość tekstu dla zakładanego odbiorcy. Przy wybo­rze środków językowych nadawca musi się więc liczyć z możliwościami percepcyjnymi adresata wypowiedzi, z jego znajomością słownictwa określonego typu.
Z tym akurat nie ma problemu, bo jakoś tak jest, że murarz po zawodówce kumpluje się z innym murarzem po zawodówce.
Prostota zakłada dobór elementów leksykalnych najbardziej natural­nych w danym typie wypowiedzi, a więc np. nieużywanie wyrazów o charakterze oficjalnym w sytuacji prywatnej, nienadużywanie wyrazów erudycyjnych (zwła­szcza zaś zapożyczonych i abstrakcyjnych), a także stosowanie możliwie prostej składni.
To jest bardzo ważne, bo za każdym razem gdy słyszę osobę delikatnie mówiąc mało elokwentną używającą wyrazów których nie rozumie to mnie krew zalewa. Np. jak słyszę słowo bagatela to już wiem, że ktoś użył go błędnie (http://teoriazycia.blogspot.com/2010/02/rola-znaczenia-sow-w-wypowiedzi.html)
Zwięzłość polega na unikaniu elementów językowych niepotrzebnych w danej wypowiedzi, niepełniących w niej żadnej jasnej funkcji.
Jednolitość stylu wypowiedzi polega na tym, że wszystkie jej składniki (wyrazy, związki frazeologiczne, dłuższe sformułowania) pochodzą z tej samej odmiany gatunkowej wypowiedzi. Naruszeniem jednolitości stylu jest umiesz­czanie obok siebie w jednym tekście wyrazów z różnych odmian polszczyzny, na przykład potocznych i książkowych.
Co prawda nie przestrzegam zaleceń tego punktu, bo i nie muszę, ponieważ używam stylu publicystycznego.
Podobny tekst: dyskusja z debilem

środa, 1 września 2010

Czy Alicji T. kończą się już pieniążki?


Niespełna rok temu po ogłoszeniu wyroku w sprawie Alicji 1000 w wyniku, którego stała się Alicją 130tys. pisałem: Jesteśmy bardzo ciekawi co wymyśli Alicja Tysiąc ze swoją świtą gdy pieniążki się skończą. Może pani tysiąc stanie na czele partii feministycznej, która będzie startować do parlamentu. Zastanawiacie się może jak ktoś z takim obyciem
może piastować takie stanowisko?
A tu akurat ja dziwie się waszemu zdziwieniu. Jeszcze nie dawno mieliśmy nawet prezydenta tego pokroju. Tak Wałęsa nie wiele się różni od pani tysiąc. Pomimo, że tyle lat jest na salonach do dziś logicznie myśleć nie potrafi. Wystarczy, że rozumie co to znaczy Cash i to tak za dużo.
(http://teoriazycia.blogspot.com/2009/10/bunt-maszyn.html)
No i mamy: Propozycja SLD dla Alicji Tysiąc. "Poważnie ją rozważam"
Szczerze powiedziawszy to cieszyłbym się jakby jednak pani Alicja startowała, ponieważ wiem, że wielu ludzi by to rozwścieczyło co by doprowadziło do dalszej izolacji lewaków. Otóż uważam, że lewacy jednak przegrywają, przykładem tego były chociażby ich bierna i bez pomysłu postawa pod krzyżem. Wykorzystywanie Alicji Tysiąc też uważam jako marną próbę zwrócenia na siebie uwagi i jako wyraz bezradności, w końcu tonący brzytwy się chwyta. Tak więc życzymy pani Alicji udanego startu politycznego i tym samym śmierci politycznej SLD.

sobota, 28 sierpnia 2010

KRD- nowy portal społecznościowy.


W sieci coraz większą popularnością cieszy się nowy portal społecznościowy: http://www.krd.pl/Infoservice/index.aspx, który na dziś dzień ma 1mln 200tys. zarejestrowanych użytkowników. Mimo, że jest tak liczny jest bardzo elitarny. Mianowicie aby zostać użytkownikiem trzeba się wykazać, czyli wykonać zadanie. Co prawda dziś znacznie łatwiej dostać się do grona użytkowników, wystarczy nie zapłacić mandatu czy alimentów. Natomiast kiedyś to trzeba było być naprawdę wybitny aby tam się znaleźć. Trzeba było być winnym pracownikom pieniądze, oszukać na Vacie, oszukać urząd skarbowy czy chować się przed komornikiem. Niestety takie są prawa popularności, trzeba obniżać poprzeczkę aby ściągnąć kapitał. Jako ciekawostkę podam fakt, że był to pierwszy portal społecznościowy w formie nie internetowej. Na razie na portalu nie ma dzieci neo, bo próg wejścia do portalu jest dość wysoki bo 89 zł. Chociaż fajnie by było przeczytać w bazie danych krd, że ktoś jest komuś winny paka w tibi czy inny miecz. Niestety nie ma też słit foci. Ubolewam, że nie mam tam konta, ale może kiedyś, może jak otworzę na blogu strefę VIP a tam nic nie będzie to może mnie dopiszecie. Póki co portal jak dla mnie jest zbyt elitarny.

sobota, 21 sierpnia 2010

Propaganda unijna.


Na początku sierpnia ruszyła akcja propagandowa UE mająca na celu "uświadomienie" nam jaka to ona jest hojna, wielkoduszna i w ogóle niezbędna. Oczywiście taka akcja jest jak najbardziej potrzebna, bo gdyby tak Polacy zapomnieli o nieskończonym dobrodziejstwie unijnym, zaczęłyby przychodzić im do głowy głupie pomysły np. jak tu z unii wystąpić. Jak wiemy unia tego nie chce, ale jeśli unia nie chce to znaczy, że ma z tego korzyści, wbrew temu co twierdzą niektórzy eurofile zwani też euroentuzjastami, że to my unie doimy na grube miliardy.

sobota, 14 sierpnia 2010

krzyż.

Już wcześniej pisałem o krzyżu( w kontekście protestów lewaków przeciwko krzyżom w szkołach). Z resztą uważam, że cel lewaków jest ten sam co wtedy. Oni chcą wyrugowania religii katolickiej nie tylko z przestrzeni publicznej, ale też z jakiejkolwiek innej. Na początek chcą aby nie było go w szkołach, urzędach itd. a potem będą chcieli zdelegalizowania religii w ogóle.
Sprawa krzyża budzi we mnie mieszane uczucia, bo z jednej strony widzę, że jednak Nasz Naród nie ma w głowie kompletnej sieczki i potrafi się zmobilizować chociażby w sprawie krzyża, czy wcześniej żałoby po tragedii. Z drugiej strony źle się złożyło, że akurat odbywa się to teraz, bo właśnie pracę zakończyła komisja śledcza w sprawie afery hazardowej. W której to PO będzie sędzią dla samej siebie. W sprawozdaniu komisji nie będzie będzie mowy o faktach, które zostały odkryte podczas przesłuchań.
Słyszałem też, że sala sejmowa jest teraz remontowana i pewnie krzyż przy okazji zostanie usunięty. Z resztą ponoć został on tam zawieszony "nielegalnie".
Wracając do sprawy krzyża to jednak utwierdzam się w przekonaniu, że komuniści nie znajdują poklasku wśród naszych rodaków. Ich nerwowe reakcje świadczą o tym, że są pod ścianą. Nie mają żadnego pomysłu na przyciągnięcie do siebie ludzi. Akurat sprawa krzyża była im potrzebna jak woda na pustyni. Na szczęście sytuacji nie wykorzystali, bo z ich demonstracji ostatecznie wyszedł piknik. Z resztą sami lewacy nie wiedzą co robić. W ostatnich latach przechodzą metamorfozę z lewaków w stylu radzieckim na lewaków w stylu europejskim a to oczywiście z całym dobrodziejstwem inwentarza, czyli pederastią, aborcją, eutanazją itd.
A co do sprawy krzyża w "przestrzeni publicznej" to przeciętnie każdy Polak to katolik, więc krzyż musi być czymś powszechnym, nie tylko w kościele. Krzyż jest znakiem miłości Boga dla człowieka. Bóg umarł dla Nas na krzyżu. Pamiętajmy zawsze o tym i oddajmy Bogu należną cześć.

sobota, 7 sierpnia 2010

Rzeczywistość normalna i rzeczywistość inna.

Człowiek normalny zwykł nazywać rzeczywistością to co go otacza, czyli jego środowisko, jego problemy, ale też rzeczy które dotyczą jego rodziny i znajomych, czyli wszystko to co sam przeżywa, to co na niego wpływa.
Mamy też ten drugi rodzaj rzeczywistości, czyli rzeczywistość inną. Inna rzeczywistość to fakty(i nie tylko) dotyczące osób i zjawisk na z którymi w żaden sposób nie mamy kontaktu poza oczywiście przekazami.
Kiedyś siłą rzeczy ludzie musieli być bardziej zainteresowani tą rzeczywistością normalną niż inną, ale po udoskonaleniu środków przekazu rzeczywistość inna zaczęła wypierać rzeczywistość normalną.

czwartek, 5 sierpnia 2010

"O żyj i zwyciężaj"


Akurat w tym przypadku nie ma mowy o jakimś nieumyślnym zachowaniu. Po prostu grupka cwaniaków chce zarobić na zamieszaniu związanym z kampanią "Lecha". O ile kompania piwowarska jest rozgrzeszona w oczach wielu, to o tyle firma produkująca ten napój izotoniczny nigdy nie zostanie.
Hasło reklamowe z resztą beznadziejne jakby nie patrzeć, lepsze a pewno jest w stanie w pięć minut wymyślić sześciolatek z downem.
O ile nietakt kompani piwowarskiej można tłumaczyć przypadkiem o tyle kampania izotonika jest jak najbardziej nieprzypadkowa i obliczona na ostentacyjne zwrócenie na siebie uwagi.

środa, 4 sierpnia 2010

"Zimny Lech"



Sam baner nie budził we mnie szczególnego sprzeciwu, choć nieco podejrzane wydawało mi się natężenie tego akcentu w kampanii reklamowej. Że akurat intensyfikacja motywu nasiliła się po śmierci Prezydenta Kaczyńskiego. Za to miejsce umieszczenia reklamy było bardzo niefortunne, żeby nie powiedzieć tragiczne. Sam byłem akurat na początku lipca w Krakowie. Przechadzając się koło Wawelu baner na prawdę mnie uderzył. Kilkudziesięciometrowy baner wyglądał jakby ktoś jawnie chciał sobie zakpić z Śp Prezydenta.

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

mieso, czyli modelki w akcji

Organizacja PETA, Ludzie na rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt, zorganizowała w Nowym Jorku happening promujący wegetarianizm i weganizm.


środa, 28 lipca 2010

SEO

SEO to inaczej pozycjonowanie. Każdy kto ma bloga, stronę itp. zawsze zabiega aby jego strona była jak najwyżej w wynikach wyszukiwania. Im lepiej potrafi się pozycjonować tym wyżej jesteśmy w wyszukiwarce.
Mój blog jest wysoko wypozycjonowany na frazę "teoria zycia" co oczywiście mnie bardzo cieszy, ale jeśli chodzi o poszczególne artykuły to takich sukcesów nie mam, może z paroma wyjątkami.
Największa liczba osób trafia z wyszukiwarki na bloga z frazy: "prawo pierwszej nocy" lub "prawo pierwszej nocy w Polsce". Dopiero na trzecim miejscu jest fraza "teoria zycia". Sporo odwiedzin mam też od ludzi, którzy szukają informacji o energy drinkach. Nurtuje też mnie postawa Polek, bo następną pod względem popularności jest fraza "jak manipulować mężczyzną". Czy moje rodaczki nie potrafią zdobyć określonych profitów w sposób konwencjonalny? Ale co to byłby za świat bez sofizmatów, więc na odpowiedź mam taką frazę użytkowniczki, która dotarła z google do mnie po frazie "na co liczy jak mężczyzna kiedy bezinteresownie pomaga kobiecie". Pewnym zainteresowaniem cieszy się też temat New Age.

niedziela, 18 lipca 2010

Prezydent, czyli jak to jest zrobione?

Po wygranej Komorowskiego w wyborach prezydenckich, zastanawiałem co stoi za sukcesem nieporadnego marszałka. Zastanawiałem się co osoba waląca gafę za gafą robi na jednym z najwyższych stanowisk w Państwie. Zastanawiałem się co osoba, może nie jakoś szczególnie intelektualnie predysponowana, ale na tyle aby skończyć studia myli dług publiczny z deficytem, albo myśli, że gaz łupkowy wydobywa się metodą odkrywkową.
Doszedłem do wniosku, że jednak nieporadny marszałek nie jest tak głupi, tylko "wali głupa". Po raz kolejny nie doceniłem siły tkwiącej w PR. Wiele zagrań w tej kampanii było podobnych do tych, które stosował Kwaśniewski. Ale na tym podobieństwa się nie kończą, bo pamiętajmy, że za Komorowskim stoi te same towarzystwo co stało za Kwaśniewskim. Bronisław miał uchodzić za takiego swojego chłopa, taką przeciwwagę dla mściwego Kaczyńskiego.
Tak więc widzimy, że Prezydenta można wystrugać nawet z banana, jak to mawia Michalkiewicz.
A jak się takiego struga, sami zobaczcie.

Z Leppera dało się zrobić wicepremiera to i z Komorowskiego prezydenta.

















niedziela, 4 lipca 2010

Katastrofa!!!!

Wysoce prawdopodobne, że to właśnie Bronisław Komorowski wygrał wybory. Pozostaje nadzieja, że wszystkie sondaże się mylą. Często zdarza się, że ludzie nie chcą się przyznać do głosowania na danego kandydata.
Bronisław się już cieszy. Sprawdźmy co u niego. Właśnie cykliśmy mu kilka fotek z koronacji.




Korona trochę za mała, ale za to berło pasuje w sam raz.



Tu już pewny sukcesu:



A tu zdradza nam stosunek do swoich obietnic przedwyborczych.

piątek, 2 lipca 2010

Nauka a wiara.

Zazwyczaj wiarę i naukę przedstawia się nam jako 2 przeciwstawne bieguny, ale jest to jak najbardziej przekonanie błędne, ponieważ nauka jak i wiara nie wykluczają się wzajemnie.
Nie chodzi mi o tyle o sama wiarę co i naukę co o podejście do poznania. Pojmowanie 'na wiarę" i naukowe jest całkowicie odmienne, ale nie mogą występować pojedynczo.
Mówi się przecież wiara bez nauki ślepnie a nauka bez wiary kuleje.
A wracając do porównania tych dwóch systemów przedstawianie ich jako przeciwstawnych jest totalnym błędem, ale uznawanie ich za równorzędnych tez nim jest. Obydwa systemy do czegoś innego służą. Zarówno prawa jak i lewa ręka jest nam potrzebna, bez jednej byli byśmy kalecy lub posiadanie dwóch prawych, bądź lewych, też jest kalectwem. Tak samo bez rozróżnienia wiary i nauki byli byśmy kalecy, kalecy umysłowo.
Tylko pojmowanie obydwoma systemami na raz prowadzi do pomyślności. Podział na sacrum i profanum jest znany od bardzo dawna. Przykładem takich kalekich ludzi są np. naukowcy-ateiści, którzy to posiedli umiejętność doskonałego posługiwania się jednym sposobem badawczym, czyli naukowym. Doskonale radzą sobie z problemami natury profanum, natomiast absolutnie nie radzą sobie z problemami, których nie można pojąć w sposób naukowy, czy logiczny. Osoby takie zwykły ignorować tą sferę ludzkiego życia. Jeszcze inni wyładowują swoją frustracje próbując dowodzić, że Boga nie ma. Co prawda z naukowego punktu widzenia zachowują się w sposób poprawny, ponieważ zachowują tzw. naukowy sceptycyzm. Naukowy sceptycyzm polega na tym, że uznaje się coś za istniejące dopiero wtedy gdy udowodni się istnienie, do tego miejsca takowa rzecz itp. nie istnieje. Wielu badaczom nawet nie przychodzi do głowy, że istnienia Boga nie da wytłumaczyć w sposób naukowy. Cóż była by to wiara gdybyśmy nie mieli tego elementu niepewności. Biblia mówi nam o świętym Tomaszu Apostole. Jego sceptycyzm i niedowiarstwo zawierają się w słowach: "Nie uwierzę dopóki nie zobaczę, dopóki nie dotknę". Możemy sobie nawet wyobrazić sceptyczny czy ironiczny uśmieszek niedowierzania na twarzy Apostoła Tomasza, kiedy inni Apostołowie relacjonują mu niezwykłe wieści o zmartwychwstaniu Chrystusa. Pan Bóg uznaje naszą wolną wolę dla tego nie zniszczył jeszcze zła. To my mamy wybrać, czy chcemy za nim iść, czy też nie. Bóg objawił nam to pierwszy raz wygnawszy Adama i Ewę z Raju a drugi raz umierając za nas na krzyżu. Gdyby Bóg nie chciał dać nam wyboru, nie dałby się pojmać i zabić na krzyżu, tylko by z niego zszedł i objawiłby nam królestwo boże. Tak, wiec uważam, że istnienia Boga w sposób naukowy nie da się udowodnić, natomiast w sposób religijny, każdy szczerze wierzący dostąpi takiego zaszczytu.
Jednak pojmowanie na wiarę powinno ograniczać się do Boga. Bóg przekazał nam 10 przykazań a w jednym: "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną". Co rzecz jasna przekłada się na" będziesz wierzył tylko we Mnie. Uważam, wiec że wszystko co nie dotyczy Boga powinno być rozważane właśnie w sposób naukowy. Podział na naukę i wiarę jest jak najbardziej prawidłowy, tylko właściwe postrzeganie świata może odbywać się poprzez używani obydwu systemów. Każdego do tego, do czego właśnie służy. Nie dajmy się, wiec zmanipulować ludziom, którzy wmawiają nam, że świat można pojmować tylko w jeden sposób, bo wtedy dochodzi do sztucznego podziału miedzy uczonych charakteryzujących się amoralnością i ociemniałych religijnych oszołomów.
Istnieje jeszcze jeden rodzaj ludzi, którzy nie są na tyle rozgarnięci żeby pojmować w sposób naukowy i nie są na tyle wytrwali, aby wierzyć. Pewnie wierzyliby gdyby nie zostali zmanipulowani przez propagandę, ale nie o tym chciałem pisać. Otóż tacy ludzie na wiarę próbują brać, rzeczy które powinny być rozważane w sposób naukowy np. wierzą w UFO, chociaż nigdy nie dostali przekonywujących dowodów na ten temat. Ludzie tacy często czują wyższość nad osobami wierzącymi w Boga. Uważają się za takich właśnie ateistów-naukowców, tylko oni nie postępują w sposób naukowy, tylko parareligijny, czyli kwestie naukowy pojmują na wiarę. Natomiast Boga odrzucają jako nie możliwego do udowodnienia, przy czym brak dowodów na istnienie UFO im nie przeszkadza(jakie to logiczne i naukowe). Kiedyś zarzucono mi: jak ty możesz wierzyć w Boga a nie wierzysz w UFO? Odpowiedzią jest cały powyższy tekst.