October Baby

October Baby to poruszająca opowieść o dziewczynie imieniem Hannah, która przeżyła aborcje. Film pokazuje, że to co miało być strzępkiem tkanek jest jednak człowiekiem...

Wyborcza się kompromituje

Dzisiaj Wyborcza uraczyła nas porcją wyrwanych z kontekstu słów ekspertów komisji Macierewicza. Faktycznie niektóre zdania wydają się śmieszne, ale gdy czyta się całe protokoły już tak śmiechowo nie jest.

Fotografika

Fotki i grafiki śmieszne aż do bulu;) (ostatnia aktualizacja-26.06.)

Najlepsze filmy i seriale

Chwila relaksu dla pasjonatów polityki

Teoria Życia TV

Drugi, lepszy obieg. Tego w TV nie zobaczysz!

Znajdź nas na Facebooku

Polub i miej pewność, że nic Cię nie ominie!

niedziela, 28 sierpnia 2011

Debata.

już za nieco ponad miesiąc wybory parlamentarne, więc oczywiste jest, że zaczął się sezon debat.

Pierwsza cieszyła się niezmierną popularnością, tak wielką, że ciężko znaleźć ją na youtube. Są tylko urywki i to przerabiane przez jakiś debili. Ja również wyczułem pismo nosem i wyłączyłem telewizor po 5 minutach tego niezmiernie ostrego i pluralistycznego przedstawienia.


Druga debata, czyli Janusz P. kontra Janusz Mikke, była ku mojemu zdziwieniu równie ciekawa co pierwsza. Plusem może być wyłącznie to, że jakiś dobry człowiek nakręcił obraz z telewizora CRT komórką i wrzucił na youtube.





Tutaj emocje też sięgały zenitu:) Jak już wcześniej pisałem widać u Janusza P., że coś zaczęło się w jego zbimbrowanym deklu dziać, coś na kształt procesów myślowych. Konkurenci w studiu atakowali się równie zażarcie co Pawlak i Tusk.
Ciężko mi to przyznać, ale mimo wszystko z tego "pojedynku" obronną ręką wyszedł Janusz P., który to lepiej się zaprezentował. Drugi Janusz chyba nie ma chęci wchodzenia do parlamentu. Dziwi mnie to trochę, bo wiem, że to bystry facet i gdyby przygotowywał się na tego typu przedstawienia to kto wie może byłby w parlamencie. Niestety Mikke nam się nie zwierza, więc nie wiemy co nim kieruje.
Chciałbym też zastrzec, że wcale nie kibicujemy Januszowi P., ale nawet gdyby to wiemy, że z niego taki lewak jak z Merkel Miss Niemiec.

Ze zniecierpliwieniem czekamy na pojedynek Tusk-Kaczyński.

Klowny w polityce.



Z obserwacji naszej sceny politycznej jasno wynika, że pewne zjawiska i proporcje są względnie stałe.

Przykładem jest choćby styl sprawowania władzy. Polityką interesuję się już od ok. 10 lat(gdy premierem został Leszek Miller) i jasno z moich obserwacji wynikało, że SLD to partia konserwatywna, której sprawy pederastów nie interesują.
Dziś jest tak samo, bo gdy przyszło do układania list wyborczych SLD na sodomitów się wypięło, ale oczywiście w przenośni;)
Platforma, która szła do władzy z postulatami podobnymi do korwinistycznego pustosłowia, też jakoś liberalna nie była.

Ale zostawmy styl rządzenia. Zajmijmy się może samą działalnością posłów i ich oceną przez media. W polskiej polityce musi istnieć też ktoś z kogo media i co za tym idzie lemingi się śmieją i ktoś kto w ich mniemaniu jest poważny mądry a co za tym idzie jego wyborcy też.
Początkowo śmiano się z Leppera. Później doszedł do tego grona również Giertych, a gdy tych już zabrakło, tego wątpliwego zaszczytu dostąpili pisowcy z Kaczyńskim na czele.

Ciekawym niezmiennym punktem naszej sceny politycznej są opluwacze i idioci z platformy. Z tego co zauważyłem optymalnie powinno być ich dwóch, więc po odejściu Janusza P. Stefan Niesiołowski został sam. Jasno widać, że ten wakat chce objąć minister spraw zagranicznych, czyli nasz drogi Radziu. Jego aspiracje do tego stanowiska widać chociażby po jego "błyskotliwych" wpisach na twiterze np.

"Kościół ma zasługi dla Polski ale Ojciec Dyrektor przekracza granice. Zakony podlegają bezpośrednio Rzymowi. Państwo polskie zareaguje"

Śmiać się czy płakać, nie wiadomo. Śmieszna była natomiast reakcja Radosława w tej sprawie. Wystosowanie noty dyplomatycznej do Rzymu było ośmieszeniem Państwa Polskiego, czyli tym co zawsze przypisuje się "pisowcą" ale cóż podwójne standardy to w III RP codzienność.

Albo to: Panie Asad, zrezygnuj Pan, albo zobaczymy się w Hadze.

To już oceńcie Państwo sami.

Jak widać w nowej kadencji Radek powinien objąć wakat, bo referencje ma dobre.

sobota, 27 sierpnia 2011

Nowy blog!

Od dziś do dyspozycji będziecie mieć nowego bloga. Blog jest dostępny pod adresem: http://energy-drinki.blogspot.com/
Nowy blog będzie głównie o energy drinkach, ale także o innych napojach, nie tylko bezalkoholowych. Marzy mi się też zrobienie zestawienia piw podobne do tego o napojach energetyzujących. Trochę też będzie o przekąskach.

Teksty o energy drinkach będą sukcesywnie przenoszone z tego bloga na nowy blog. Podjąłem taką decyzję, ponieważ większość ruchu na teoriazycia.blogspot generowana jest z poszukiwania tematyki napojów energetyzujących a nie związanej stricte z pierwotną koncepcją. Decyzja motywowana jest też tym, że nie mogłem tutaj zbytnio rozwinąć tematu energy drinków bez szkody dla innych tematów.
Blog docelowo ma być przedsięwzięciem komercyjnym.
Na blogu trwają pracę optymalizacyjne, więc proszę o wyrozumiałość.
Mam nadzieję, że nowy blog Wam się spodoba.

niedziela, 21 sierpnia 2011

Sofizmaty, czyli gdy platforma dojdzie do władzy...


Gdyby ktoś nie interesujący się polityką polską nagle włączył telewizor, czy portal "informacyjny" mógłby po pewnym czasie dość do wniosku, że w Polsce nie rządzi platforma obywatelska, tylko ten wstrętny kaczor. Chociaż z drugiej strony Polacy są już wyćwiczeni w takim dwójmyśleniu, ale gdyby z innej galaktyki przylecieli do nas kosmici to w raportach na pewno napisaliby o 6-letnich już rządach Kaczyńskiego.

Dziś nie będę się rozpisywał o przyczynie tego logicznego odwrócenia. Chciałbym dziś skupić się na konkretnym przykładzie z ostatnich dni.

Otóż ostatnio Tusk wezwał PiS do debaty przedwyborczej. Może w tym newsie nie ma nic nadzwyczajnego gdyby przyjąć, że PO jest największą partią opozycyjną a PiS partią rządzącą. Ja doskonale rozumie, że w pewne rzeczy mogą występować tylko w polityce, ale bez przesady! Nigdy nie słyszałem, żeby np. bokser z pasem mistrzowskim wzywał na pojedynek innego pięściarza. To wyzwanie rzuca się zawsze mistrzowi a nie odwrotnie.

Sytuacja jest o tyle śmieszniejsza, że Tusek nie wzywa w swoim imieniu, tylko Jacka Rostowskiego. Tusek chytrusek chce wystąpić dopiero na deser.

Donald jest na tyle bezczelny, że przedstawia wizję debaty w której uczestniczyć ma opozycja, bez konsultacji kształtu tego starcia z rywalem. Nawet sprytne, bo jak PiS wskaże na tą bezczelność, to zawsze można powiedzieć, że pisiaki się boją, jątrzą, kpią z demokracji, podpalają kraj czy co tam akurat wpadnie w rękę.

Coś mi się wydaje, że ten Tusk to też myśli, że dalej rządzi PiS, bo przecież wiemy doskonale, że PO prowadzi Polskę w stronę przepaści. Przecież platformersów można roztrzaskać w drobny mak, chociażby poruszając takie tematy jak zapaść na kolei, nieukończone autostrady, zadłużenie, drożejące paliwo, czy niezrealizowane obietnice. Chyba, że się powie, że jak PO dojdzie do władzy to będzie inaczej...

A może Polska jest już w tak dramatycznej sytuacji, że Tusek te 10 procent przewagi nad PiSem chce oddać, żeby tego zbuka jakim jest zbankrutowane państwo podrzucić PiSowcom. Tego niestety nie wiemy.

Ciekaw, tylko jestem czy Donald wie, ile za jego kadencji podrożały jabłka, gaz, prąd itd. Nie chciałbym się w tym miejscu kierować demagogią, ale to jego słowa, więc życzę mu żeby na te pytania na debacie odpowiedzieć nie potrafił.


sobota, 13 sierpnia 2011

Dzień osób leworęcznych.

Już od prawie dwudziestu lat obchodzony 13 sierpnia jest Dzień Osób Leworęcznych. Pewnie zastanawiacie się dlaczego zajmuję się takimi bzdurami. Odpowiedź jest akurat prosta: bo wasz ulubiony bloger jest leworęczny;).

Leworęczność jak sama nazwa wskazuje jest to umiejętność posługiwania się lewą ręką. Dość podobną cechą też jest lewonożność, oczność a nawet uszność.

Skąd się bierze leworęczność?
Generalnie leworęczność jest związana z dziedziczeniem. W związku małżeńskim w którym obydwoje małżonków jest leworęcznych dziecko w ok 50 proc przypadkach też będzie leworęczne. W związku dwóch osób praworęcznych, leworęczne dziecko występuje tylko w jednym na 50 przypadków. W małżeństwie mieszanym prawdopodobieństwo wystąpienia leworęcznego dziecka to ok 17 proc.
Leworęczność może też wynikać z uszkodzenia lewej półkuli mózgowej a jak wiemy czynności uszkodzonych obszarów mózgu przejmowane są przez inne.
Leworęcznym można zostać również w wyniku wypadku np. utracie prawej kończyny górnej.

Leworęczność nie jest wadą, więc nie powinna być "leczona". W ten sposób wyrządzamy tylko dziecku krzywdę. Takie dziecko może mieć problem później np. z koncentracją, czy zapamiętywaniem, może się też jąkać.

U leworęcznych osób dominuje prawa półkula, odpowiedzialna za myślenie syntetyczne, całościowe i orientację przestrzenną. Tak, wiec leworęczny jest lepszym managerem, czy też architektem.

Sprawność manualna ludzi leworęcznych jest wyższa niż osób praworęcznych. Leworęczni mają lepszy refleks, wyczucie odległości (a więc i poprawniej oceniają głębię), widzenie trójwymiarowe (np. na podstawie rzutów obiektów) nie sprawia im trudności, podobnie jak rozpoznawanie złożonych figur geometrycznym. Lepiej od osób praworęcznych wypadają w testach na myślenie, które polegają na szukaniu wielu rozwiązań, odnoszą sukcesy w dziedzinach wymagających elastyczności, kreatywności i myślenia angażującego kilka zmysłów.

Leworęczni mają łatwiej w takich dyscyplinach sportowych jak tenis, siatkówka, boks, piłka ręczna, nożna czy nawet pływanie.

Jak dobrze wiemy każdy kij ma dwie strony, więc oprócz niewątpliwych zalet bycia leworęcznym są też wady. Wiele przedmiotów(o ile nie wszystkie) przystosowane są do użytku przez osoby leworęczne np. komputer który ma strzałki po prawej strony przez co nie zostałem nigdy fanem np. gry fifa w której nawigacja strzałkami jest jednak istotniejsza niż innymi klawiszami. Największy problem dla osoby leworęcznej(a przynajmniej mnie) to używanie nożyczek. Mniejszym problemem jest natomiast podziałka na linijce, czy rozmazujące się pióro.

Po co leworęczność?
W świecie, który dąży do coraz większej specjalizacji są po prostu potrzebni. Leworęczni i praworęczni różnią się na tyle znacząco, że praworęczny nie jest w stanie osiągnąć w pewnych dziedzinach takiej specjalizacji jak leworęczny i odwrotnie. Ewolucyjnie taka różnorodność jest uzasadniona ponieważ w wyniku efektu wąskiego gardła znaczna część populacji może zostać wyeliminowana. Różnorodność sprawia, że taki gatunek może przetrwać, ale jak to ma się do lewo czy praworęczności nie wiem.

Znani leworęczni:
Sławni leworęczni sportowcy: Rafael Nadal, Monika Seles, Martina Navratilowa, Goran Ivanisevic, Mariusz Fyrstenberg. Sławni leworęczni muzycy to m.in. Ludwig van Beethoven, Niccolo Paganini, Robert Schumann, Jimmy Hendrix, Paul McCartney, Ringo Starr, Bob Dylan i Sting. Do słynnych leworęcznych malarzy należą Leonardo da Vinci, Michał Anioł Buonarotti, Henri de Toulouse-Lautrec i Pablo Picasso. Natomiast wybitni leworęczni uczeni to m.in. Albert Einstein, fizjolog rosyjski Iwan P. Pawłow, i filozof niemiecki Friedrich Nietzsche. W historii było też wielu leworęcznych wodzów i polityków, m.in. John F. Kennedy, Aleksander Wielki, Juliusz Cezar, Napoleon Bonaparte, sir Winston Churchill, Benjamin Franklin, Gerald Ford (wprowadził wiele usprawnień dla leworęcznych w Białym Domu), Ronald Reagan, George Bush senior i Bill Clinton, Fidel Castro.

niedziela, 7 sierpnia 2011

Narkotyki.



Wiem, że temat jest wałkowany prawie codziennie w różnych mediach, ale ja też pokuszę się o komentarz. Mimo, że temat jest poruszany tak często, wcale to nie sprzyja lepszemu zapoznaniu się z zjawiskiem a wręcz przeciwnie. Po ilości czasu poświęcanego na to zagadnie, spodziewać by się mogło, że każdy obywatel zna konsekwencje zażywania, budowę chemiczną i działanie tych środków.

Otóż nie, "wie" tylko tyle, że maryśka powinna być legalna, bo w Holandii już jest. Drugim i ostatnim argumentem jest rzekomy brak skutków ubocznych tego specyfiku. No i na tym kończy się "wiedza" młodego wykształconego z dużego miasta. Co bardziej lotni umysłowo młodzi wykształceni... zachodzą w głowę jak możliwe jest, że kiedyś narkotyki można było nabyć w aptece a teraz nie można. i tym właśnie zagadaniem chciałbym się dzisiaj w szczególności zająć.

Tajemnicą nie jest, że wiele z dzisiejszych narkotyków miało kiedyś zastosowanie medyczne. O właściwościach narkotycznych danych leków dowiadywali się ciekawi świata debile, którzy znacznie przekraczali dawki farmakologiczne lub też całkiem przypadkowo ludzie podczas leczenia. Przykładem jest tu choćby heroina, która to używana była chociażby jako lek przeciwbólowy. Głównym negatywnym skutkiem zażywania tego "leku" była szybko zwiększająca się tolerancja i uzależnię, mimo że przy dawkach farmakologicznych nie występował efekt narkotyczny. Z tego też powodu zdecydowano się ten specyfik z produkcji wycofać i zastąpić go innym.
W tym miejscu mój wywód powinien się zakończyć, bo chyba każdy pełonosprytny obywatel ten prosty wywód zrozumiał, ale jak się okazuje w polskim internecie pałęta się horda korwinistów, którzy to pewne sprawy z wielką lekkością uznają za oczywiste a inne muszą mieć drugie tfu.. co ja mówię trzecie i czwarte dno.

No i jak się okazuje z tymi narkotykami mamy do czynienia z ową mnogością den;) a to z prostej przyczyny, bo się nie zgadza z zaleceniem kongresu.
Podczas jednej z niskolotnych dyskusji dowiedziałem się, że narkotyki w aptekach jednak powinny być sprzedawane. Argumentacja była taka, że leki takie nie zostały usunięte z punktu aptecznego przez producenta czy sprzedającego, ale przez jakiegoś zaplutego socjalistę. Delikatnie podsuwany był argument o wolnym rynku, ale tak delikatnie, bo oponent bał się zbłaźnienia. Ale poznęcajmy się trochę.

To może najpierw, czym jest apteka. Apteka – placówka, zajmująca się głównie sprzedażą leków i innych produktów medycznych (np. opatrunków, środków higienicznych). Czyli raczej narkotyków nie powinniśmy się tu spodziewać. Człowiek, który rozumie znaczenie słów nawet by się nie domyślał, że w aptece można kupić coś poza leczniczego. Jak widać tak sobie ma się naprawa pojęć u korwinistów.

Paradoks następny: krowiniści uważają, że demokracja jest be bo rządzeniem powinien zajmować się kto się na tym zna, natomiast zatwierdzaniem leków nie powinien się zajmować ktoś kto się na tym zna, tylko jeden z drugim ćpunem i właściciel koncernu, który będzie trzepał kasę z uzależnionych. Żelazna logika.
W takim miejscu można też posłużyć się demagogią wolnego rynku, ale moja odpowiedź była by równie demagogiczna w myśl parafrazy: gorszy lek wypiera lepszy.

Poza tym dla mnie niewyobrażalne jest, aby idąc do apteki dostać lek groźny, uzależniający, czy wcale niedziałający, tylko dlatego, że aptekarz ma na nim wyższą marżę.