October Baby

October Baby to poruszająca opowieść o dziewczynie imieniem Hannah, która przeżyła aborcje. Film pokazuje, że to co miało być strzępkiem tkanek jest jednak człowiekiem...

Wyborcza się kompromituje

Dzisiaj Wyborcza uraczyła nas porcją wyrwanych z kontekstu słów ekspertów komisji Macierewicza. Faktycznie niektóre zdania wydają się śmieszne, ale gdy czyta się całe protokoły już tak śmiechowo nie jest.

Fotografika

Fotki i grafiki śmieszne aż do bulu;) (ostatnia aktualizacja-26.06.)

Najlepsze filmy i seriale

Chwila relaksu dla pasjonatów polityki

Teoria Życia TV

Drugi, lepszy obieg. Tego w TV nie zobaczysz!

Znajdź nas na Facebooku

Polub i miej pewność, że nic Cię nie ominie!

piątek, 31 maja 2013

Sponsoring

Jakiś czas temu film był dość głośny. Lewactwo rozpływało się nad nim z zachwytu a prawica grzmiała, że to promocja prostytucji. Kto miał rację?

Film obejrzałem dopiero teraz, bo nie miałem zamiaru ani tego filmu promować a tym bardziej jakiekolwiek swoje pieniądze na niego wykładać. Obejrzałem sobie na kinomaniaku za friko, bo ściąganie to przestępstwo;) Ale do meritum.

Film faktycznie cienki, ale nie dlatego żem katol i się "trudnych tematów" boję. Film nie próbuje zbytnio zgłębić problemu młodych dziewczyn, które muszą się prostytuować aby zarobić na studia, mieszkanie itp. Film ma szokować. Subtelność przekazu zdecydowanie bardziej można porównać do rąbania siekierą niż cięcia skalpelem.
W filmie mamy oprócz głównej bohaterki- dziennikarki jeszcze dwie prostytuujące się dziewczyny. Jedna jest Francuzką a druga Polką.
I o ile w przypadku historii Francuzki znajdujemy jakąś próbę zrozumienia jej problemów, ukazania, że nie jest tylko zdzirą, że ma chłopaka, że ma swoje uczucia, zasady, rozterki i można ją skrzywdzić to Polka pokazana jest jako tak wieśniara, której dawanie dupy się nawet podoba, do tego cały czas chla i jakby to głupio nie zabrzmiało nie szanuje się. Taka idealna wizja Polaka według Gazety Wyborczej.

Jeszcze na poparcie wyżej wymienionej tezy i tezy o tym, że film ma tylko szokować przytoczę scenę z filmu w której Polka po stosunku z jakimś zboczonym Francuzem zostaje  obsikana po torsie, żeby tego było mało po całej sytuacji zadowolona śpiewa sobie przy gitarce ze zbokiem. Dla kontrastu Francuzka zaatakowana a konkretnie spenetrowana butelką szampana przez Andrzeja Chyrę zaczyna płakać. W sumie się nie dziwię, bo Polacy mają podobne doświadczenia ona wyruchana szampanem a my Bronkiem czy Władkiem z resztą sam nie wiem



Analogicznych sytuacji w filmie jest znacznie więcej, więc bardziej bym w filmie upatrywał pedagogiki wstydu niż promocji prostytucji. Skłaniam się do tego poglądu ponieważ w kulminacyjnej scenie filmu gdy  główna bohaterka skuszona wizją życia jak prostytutka widząc, że relacje w jej rodzinie nie są oględnie mówiąc najlepsze, bo jeden syn tylko gra w gry na konsolę, męża więcej w domu nie ma niż jest a drugi syn, debil nie uczy się i albo pali trawę albo siedzi w swoim pokoju z plakatem Ernesto Che Guevary, żona postanawia obciągnąć swojemu mężowi. Ten widząc, że sytuacja jest poważna odmawia upokorzenia żony i razem próbują od nowa budować normalną więź rodzinną. Film kończy się symboliczną sceną sielanki wspólnego śniadania. Zero awantury, zero dzwoniących telefonów tylko wzajemna życzliwość.  

Generalnie nie polecam oglądania, ale jak ktoś bardzo chce to niżej wrzucam embeda.

wtorek, 28 maja 2013

Platforma się trzęsie

Konflikt w PO jest już jak najbardziej jawny. Nie do końca wiadomo kto z kim gra i czy wszystko skończy się jak dotąd wesołym oberkiem, ale możliwości jest sporo.

Zacznijmy od listu Gowina: http://www.rp.pl/artykul/10,1013934-Tusk--czy-Gowin-chce-wygrac-w-innej-parti-.html Gowin coraz otwarciej sobie pogrywa, ponieważ musi jakoś odgryźć się za wywalenie go z rządu. Wywalenie Gowina z rządu, ale nie z partii było bardzo wygodnym posunięciem ze strony premiera, bo może nie każdy pamięta, ale obecna koalicja ma tylko 3 głosy przewagi nad opozycją i wyproszenie Gowina z PO pociąga za sobą obowiązek zorganizowania sobie nowego koalicjanta.

Chociaż nie do końca, bo jeśli Gowin wyszedłby z powiedzmy z max 10 osobami, bo i tak może się stać to wywalony Rysiek z SLD mógłby taką ekipę skołować.

Czy następnym koalicjantem mogłoby być SLD w całości? Raczej wątpliwe. Niby naturalny wydaje się tutaj ruch palizjeba, bo co prawa historia pokazuje, że antysystemowe(a przynajmniej uznawane za takie) partie wchodząc do rządu zużywają się, ale i tak jest to jakaś alternatywa dla faktu całkowitego zniknięcia po następnych wyborach, mimo że ostatnio w sondażach lekko unoszą się powyżej progu wyborczego.

Do końca nie wiadomo w co Donald T. gra, bo ostro walczy zarówno z Gowinem jak i Schetyną. Teoretycznie może wywalić obu. Ruch  palitkota to 40 szabel więc matematycznie jest to możliwe. Palikot w rządzie to jeden problem a Schetyna z Gowinem to dwa problemy. Tusk wolałby jak już przyjmować Janusza to tak żeby nie było zbyt dużego tłoku przy korycie.

Problem z tym, że Schetyna nigdzie się nie wybiera. Gowinowi raczej wszystko wisi. Schetyna chce odwojować to co stracił po wyborach. Teraz mocno wali, bo PO leci w sondażach a donkowi zależy na utrzymaniu przewodnictwa, więc Schetyna jest silny i liczy, że podpisze rozejm w sprzyjającym dla siebie momencie. A Gowin albo będzie konsekwentnie blokował ustawy zgłaszane przez donka, albo okaże się przecwelonym baranem. Doskonale czując to Gowin być może szuka miejsca w PiSie a czy go Jarosław przyjmie to inna sprawa. Chociaż wybiegając lekko w przyszłość to po odejściu Zbyszka, Gowin wydaje się idealnym  kandydatem na ministra sprawiedliwości. Co prawda betonowy elektorat PiSu zaczął by coś pieprzyć idiotycznie o zdradzie, ale prawda jest taka, że byłby to czysty zysk i to nie tylko dla PiS ale dla Polski, bo przynajmniej oddalono by wizje gospodarczego przechyłu partii w lewo.

A jak będzie? Pewnie Schetyna dostanie jakąś dobrą fuchę i się zamknie. Gowin dostanie zapewnienie, że PO nie będzie już głosować niczego obyczajowego, dodatkowo stwierdzi, że i tak dostał co chciał, bo przypomnijmy, że na ministra sprawiedliwości został wybrany tylko po to żeby wpieprzyć go na minę. Inna spraw, że faktycznie zaczął sobie nieźle radzić.

niedziela, 19 maja 2013

"wSumie"

Portal "wSumie" to nowa inicjatywa braci Karnowskich. Jest czymś nowym, bo portal ma zdecydowanie mniej patetyczną otoczkę. Czy uda się im rozwinąć na tyle, aby kiedyś konkurować z Onetem czy WP?

Kiedyś myślałem, że portal wPolityce pójdzie w kierunku wyznaczonym przez duże portale informacyjne, ale po chwili zdałem sobie sprawę, że to niemożliwe. Chociażby ze względu na fakt, że dla portalu piszą, też politycy i to nie tylko z PiSu, ale mniejsza z tym. Chodzi o to, że wtedy z usług polityków trzeba byłoby zrezygnować co byłoby nierozsądne. Te pióra to kapitał, który trzeba byłoby zmarnować. 

WSumie przypomina nieco onet.pl i interia.pl. Chociaż na razie jest trochę pusto. Mam nadzieje, że twórcy nie pójdą drogą wp czy onetu z nagłówkami. WP robi je po prostu beznadziejne i gdyby nie fakt, że mam tam pocztę nigdy bym nie wchodził. Nagłówek ma mnie informować a nie dezinformować.

WSumie jest potrzebne chociażby z tego względu, że prawa strona musi się otworzyć na szersze grono odbiorów do tego na tym elitarnym poletku gospodarzy dziś sporo podmiotów, więc lepiej wycinać się z wrogami a nie ze swoimi. 

O sukces nowego portalu się nie martwię, bo widzę, że Karnowscy to ludzie, którzy potrafią gospodarzyć. Założyli niezły portal wPolityce, poczytny tygodnik "wSieci", do tego widać ich reklamy w centrach dużych miast. Widzę, że wiedzą, że nie tylko trzeba mieć dobry produkt, ale trzeba umieć go sprzedać i naturalnym krokiem było stworzenie wSumie.

czwartek, 16 maja 2013

W tym roku przełomu nie będzie

Donald T. i ogólnie Platformy ze sceny politycznej nie sprzątnie ani żadna afera ani powolna pauperyzacja społeczeństwa(co ma miejsce dzisiaj). Donka sprzątnie gwałtowny spadek stopy życiowej ludności na który nie zapowiada się w tym roku.

Jak donoszą branżowe portale  w tym sezonie będziemy mieć rekordowy rok pod względem zbiorów zbóż. Do tego jeśli nie wymrozi jeszcze innych upraw możemy mieć w Polsce zasobny rok. Duża ilość towarów przełoży się na stosunkowo niskie ceny. Dodatkowo inne rynki szczególnie europejski porobiły sobie miejsce wypychając polskich producentów:
http://www.portalspozywczy.pl/handel/wiadomosci/w-wyniku-afer-brytyjskie-tesco-nie-chce-juz-polskiego-miesa,85943.html

http://www.portalspozywczy.pl/blogi/gantner/komu-szkodzi-polska-zywnosc,81904.html

to wszystko sprawi, że bój o polskiego konsumenta będzie naprawdę mocny. Krótkotrwale obniży to ceny, ale w dłuższej perspektywie doprowadzi do spadku konkurencji, konsolidacji branż spożywczych i w konsekwencji przejścia na produkcję żywności "przemysłowej", niszcząc przy tym podstawowy atut polskiej żywności.

Wielu zwiastowało w tym roku niepokoje społeczne spowodowane obniżeniem stopy życiowej społeczeństwa, ale tak się nie stało, ponieważ wielu hurtowników jak i detalistów obniżyli marże. Udział zwiększył też znacznie segment private label, czyli tak zwanych produktów sprzedawanych pod marką własną sklepów. Udział tych produktów wzrósł głównie w supermarketach, ale nie tylko w odpowiedzi na agresywną konkurencję dyskontów, ale właśnie przez tą mniej lub bardziej powolną pauperyzację społeczeństwa.

Te wszystkie rzeczy sprawiły, że relatywny poziom życia Polaków tak mocno się nie obniżył i przynajmniej jeszcze przez rok obniżać się gwałtownie nie będzie.

Dlaczego kładę taki duży nacisk na ceny żywności? Bo Polacy to biedny naród. Dodatkowo dający dość łatwo naganiać się na różnego rodzaju bańki spekulacyjne, chyba wszyscy mamy jeszcze w pamięci 400procentowy wzrost cen cukru wynikający w większości z paniki. Swoją drogą ciekawe czy ci ludzie którzy kupowali wtedy po 200kg cukru zdołali go do dziś spożytkować?

Inny szał mieliśmy związany z zeszłorocznym zamieszaniem ze zmianami kurników. Ceny wzrosły nagle i ustabilizowały się dopiero teraz.

Taki błahy(jakby się wydawało) powód jak nagły wzrost cen mąki czy cukru może Donka wysadzić ze stołka, tylko że nic takiego w tym roku się nie stanie.

wtorek, 14 maja 2013

Bunt stadionów

Bunt stadionów to kolejny film o konflikcie na linii rządzący- kibice. Kto w tym sporze ma rację? Nietrudno zgadnąć.


Jakoś szczególnie nie przepadam za kibicami, bo razi mnie oglądanie łysej pały w dresie, bo tak często wygląda kibic polskiego klubu piłkarskiego. Do tego pomazane sprayem budynki. Jeden debil drugiemu na złość zamazuje napis jego klubu i umieszcza swój. Wszystko byłoby ok, bo co to za strata jak debil robi drugiemu na złość? No niby żadna, tylko że trochę elewacji szkoda. Te ich durne przyśpiewki też mnie raczej nie jarają.

No ale tacy kibice byli zawsze i jakoś Donkom tego świata to nie przeszkadzało, nawet na rękę im to było, ale jak nagle do głosu zaczęła dochodzić ta grupa kibiców, bardziej okrzesanych, lepiej zorganizowany, nie skupionych tylko na rozpierdolu, a do tego jeszcze z ostrym zacięciem antykomunistycznym i natykurewskim z transparentami: "Szechter przeproś za ojca i brata" i podobnymi w kierunku ITI to tak zostać nie mogło. No bo kto to widział...
Ale ci lepsi kibice nie wzięli się znikąd, bo to częściowo właśnie dzięki Gazownią w innym tvnom. Można powiedzieć, że przez to ruch kibicowski się uszlachetnił. Zyskał cel i istotnych wrogów. Jak już mówiłem "stadion" to nie moja bajka i ja się z nimi utożsamiać nigdy nie będę. Dziwi mnie tylko to po co sobie Donek robi takiego wroga? Jedną opcję już przedstawiłem: bo nabzdyczone michniki mu kazały. Druga opcja jest tak, że dla chwilowego poklasku, lub przykrycia jakieś sprawy Donald T. zdecydował się na taki ruch. Trzecia opcja jest taka, że Pan T. chciał wepchnąć w objęcia PiSu niesforną grupkę, która by PiSowi ciążyła.
 

sobota, 4 maja 2013

"Ożeł"

Od kilku dni duża cześć internetu ma niezłą bekę z Komorowskiego. Ja jednak uważam, że nie ma się z czego śmiać, bo Bronek powoli wyrasta na kolosa naszej sceny politycznej.

Można się śmiać, że Bronek nie gromadzi tłumów, że na imprezy z nim przychodzą tylko urzędnicy, politycy sprzymierzeni i ich rodziny, ale po pierwsze nie od razu Rzym zbudowano a po drugie w telewizji można pokazać, że mało to dużo a dużo to mało.

Powie ktoś, że te iwenty komoruska są żenujące i obciachowe. Zgoda, ale cały Bronek jest obciachowy i Polakom to nie przeszkadza. Bronisław Komorowski to nieobyty, przymulający ułom cieszący się najwyższym zaufaniem spośród wszystkich polityków. Jego iwenty nie są gorsze, więc zaryzykuje tezę, że Polakom się podobają.

Inna sprawa, że on Bronek ratuje jeszcze honor układu. Donek nie wyciągnąłby na ulicę nikogo. Bronek organizując swoje pochody pokazuje, że staje się samodzielny. Już dawno urwał się Donkowi, ze smyczy i w moim mniemaniu jest dziś murowanym kandydatem na następną kadencję. Nawet jakby hipotetycznie do tego czasu przetrwał Donald T. i próbowałby sam wystartować, przegrałby. 

Zaryzykuję też tezę, że Komorowski jest jedynym politykiem w Polsce, który może wygrać z Kaczyńskim. Dużo pomaga mu wypracowany już w Polsce stereotyp, że prezydent to taki król w monarchii konstytucyjnej, co to niewiele może a ma się tylko głupawo uśmiechać, bo kanclerz, albo inny premier wszystko załatwi. A, że w USA czy Francji jest inaczej to pomijalna aberracja;)

W Bronka nie ma jak nawalać, bo niby konserwatysta, ale ten jego "orzeł może" bardziej "kolorową niepodległą" przypomina. Po Donku odziedziczy niedługo taki parasol medialny, że nawet halloween będzie mógł w Pałacu Prezydenckim zorganizować a we Wszystkich Świętych mówić o życiu "pełnią życia". Główne siły rządzące Polską będą musiały postawić na jego ponieważ na dzień dzisiejszy jest jedynym gwarantem zatrzymania "Kaczyzmu".

Jeśli nie Komor to kto? Palikot się spalił. Kwachu szkoda gadać a Miller będzie prawdopodobnie musiał się z Kaczorem dogadać, więc Komor wyrasta na ostatnią nadzieje postkomuny.