Tekstu w DoRzeczy jeszcze nie czytałem, ale pewnie zrobię to jutro. Z tego co słyszę tu i ówdzie to jednak Kieżun był uwikłany we współpracę z SB. Jeśli natomiast twierdzi, że było inaczej to niech pozwie autorów, tylko straszne jaja byłyby gdyby Kieżun przegrał.
A tak przy okazji to Kieżun dość nerwowo się tłumaczy jak na osobę niewinną. Przy okazji plecie trzy po trzy, bo raz mówi:
"Jak pan Woyciechowski do mnie przyszedł i otworzyłem te dokumenty, zobaczyłem, że jestem TW, chciałem się zastrzelić. Mam jeszcze pistolet. Córka wytrąciła mi go z rąk"Żeby chwilę późnej powiedzieć:
No to Kieżun albo ma ten pistolet albo nie ma? Kogo zastrzeliłby Kieżun gdyby miał pistolet, bo przez pryzmat tych dwóch cytatów ciężko jest stwierdzić? Jeśli założyć, że oba cytaty są prawdziwe to kogo Kieżun uważa za skurwysyna?"Całe szczęście, że już nie jestem uzbrojony, bo bym nie wytrzymał! Całe szczęście dla tych sku…, że nie mam już pistoletu"!
Dobra, ale to koniec docinek starszemu człowiekowi, całkiem obiektywnie na ten temat wypowiedział się Ziemkiewicz: