wtorek, 22 grudnia 2009

Nieszczęsne parytety.


Wczoraj u Tomasza Lisa spotkali się Stefan Niesiołowski i Kazimiera Szczuka. Rozmawiali właśnie o tych nieszczęsnych parytetach. Otóż okazało się, że feministki i grupa pożytecznych idiotów zebrała ponad 100 tys.(ponoć nawet 128) podpisów w sprawie deformacji demokracji, w wyniku zastąpienia sprawiedliwości normalnej, sprawiedliwością społeczną.
Normalnie sprawę tą bym olał, bo i po co rozmawiać o pierdołach(bo ustawa i tak nie przejdzie). Ponoć była to niebywała mobilizacja niczym pospolite ruszenie. I w tym momencie nie wytrzymałem i zdecydowałem się zabrać głos w tej sprawie. Otóż, kurwa wiem jak te głosy były zbierane. Ludzie odpowiedzialni za zbieranie głosów to nie byli żadni wolontariusze, ludzie działający w dobrej wierze i w przeświadczeniu o słuszności swojego postępowania tylko ludzie opłaceni. Tak opłaceni.
Siedzę sobie jakby nigdy nic z przyjaciółmi w akademiku i naglę słyszę pukanie do drzwi. Na to my -proszę.
Wbija jakiś koleś i mówi: taka sprawa jest, zbieram podpisy za tym aby w sejmie było więcej kobiet. Im więcej podpisów zbiorę tym więcej kasy dostane. Oczywiście chodziło o skierowanie sprawy o zagwarantowanie pewnej ilości miejsc w sejmie właśnie kobietą. W ramach sprawiedliwości społecznej.
Oczywiście nie podpisaliśmy i koledze podziękowaliśmy. Oczywiście zawsze byłem przeciwko parytetom, ale po tym zdarzeniu utwierdziłem się w tym przekonaniu.
Bo otóż jeśli by była to naprawdę słuszna sprawa, to ludzie by to poparli a wolontariusze sami by się znaleźli bez szastania im sakiewką przed głową. Do czynienia rzeczy słusznych na pewno nie jest potrzebna kasa, tylko dobre chęci. A wydawanie na coś kasy traktujemy jako inwestycję, więc jeśli ktoś dał na to kasę to pewnie liczy na jakieś profity w przyszłości. Tak więc ta sprawa śmierdzi na kilometr.
A wracając do bohaterów debaty u lisa to Niesiołowski bez trudu rozgromił Szczukę.
A wyglądało to tak.
http://www.tomaszlisnazywo.pl/lis_tv/252,odcinek_74_programu_21122009.html#
cz.3 i 4
W sumie to ze wszystkim co powiedział Niesiołowski się zgadzam, może poza przykładami kobiet w polskim sejmie, jakie podawał Niesiołowski. Cała argumentacja trzymała się kupy w przeciwieństwie do argumentacji boskiej Kazimiery, która posiłkowała się populizmem. Próbując najpierw wyzywać Stefana Niesiołowskiego od rasistów, gdy ten przytoczył prawdopodobne skutki stosowania parytetów. Później coś bredziła o rozwoju demokracji, że w bardziej rozwiniętych demokracjach takie parytety są i to się sprawdza, że w Europie, że w cywilizowanym okrutnie a nawet nieprzyzwoicie, bogatym zachodzie tak właśnie mają.
Dobra nawet gdyby tak było, że rozwój cywilizacji zależałby od ilości kobiet na wysokich stanowiskach(oczywiście się z tym nie zgadzam,ale tak załóżmy), to mogę to porównać do oceny rozwoju dziecka na podstawie jego wielkości obuwia. Wiadomo, czym większe(bardziej rozwinięte) dziecko tym większe buty. Rozmiar butów w tym miejscu symbolizuje ilość kobiet np. w sejmie, to ubieranie większych butów nie sprawi, że te dziecko zacznie się szybciej rozwijać. Przecież to absurd!
No, ale w lewackiej retoryce nie chodzi o logikę tylko o sofizmaty. W tym miejscu Kazimiera wyciąga asa z rękawa, czyli jeszcze dość silne kompleksy Polaków względem zachodu(bo będą się z nas śmiać). Wałkowała tą bzdurę, że na zachodzie tak jest to u nas też tak ma być. Jeśli się nie mylę to chyba ze 4 razy użyła tego argumentu, więc w końcu Niesiołowski ją zgasił kontrargumentem, że to w Rwandzie jest przecież najwięcej kobiet w parlamencie. Argument o korelacji rozwoju demokracji a ilością kobiet w sejmie się posypał, więc Kazia znowu coś zaczęła bredzić o rasizmie.

Zostawmy już politykę w spokoju. Niedługo Święta Bożego Narodzenia, więc chciałem wam życzyć na ten czas:
wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia i radości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz