Co prawda życzenia spóźnione, ale za to szczere;)
Niestety teraz muszę zniszczyć tą wspaniała atmosferę stworzoną przez Krzysztofa.
Będąc jeszcze pod wpływem ostatniego wpisu chciałbym rozwiać kolejny mit. Tym razem będzie to mit dyskryminacji kobiet. Akurat fajnie, że to teraz poruszam ten temat, bo jako przedstawiciel męskiej części populacji czuję się dyskryminowany z powodu braku dnia mężczyzn jako oficjalnego święta. Kiedyś to mogłem mieć na to wyjebane, bo był dzień dziecka, później nawet dzień chłopca dla niepoznaki nazywany dniem chłopaka, żebyśmy czuli się bardziej dorośli. Co prawda można jeszcze obchodzić dzień ojca, ale jakoś nie śpieszy mi się do tego a poza tym to i tak w kalendarzu jest dzień matki, więc nie czułbym się wyróżniony, ale może do tego czasu coś spece wymyślą. Trzeba mieć nadzieje. Zawsze zostaje też dzień dziadka.
A o czym to ja miałem mówić? A tak, otóż utarło się przekonanie, że kobiety są dyskryminowane w pracy. Niektórzy "eksperci" przytaczają dane statystyczne z których jasno wynika, że kobiety na tych samych stanowiskach zarabiają czasem nawet i o 1/3 mniej niż mężczyźni, co jest oczywiście nieformalną zmową mężczyzn przeciwko kobietom. A teraz zejdźmy może na ziemie. Załóżmy, że jesteśmy właścicielami firmy, która to oprócz z horrendalnymi podatkami, musi się zmagać z konkurencją. Dla dobra firmy oczywiście zatrudniłbym same kobiety, żeby mieć niższe koszty pracownicze niż inni a to stwarzałoby sporą przewagę nad konkurentami.
Tak więc gdy odrzuciliśmy dyskryminację jako motyw przewodni, zajmijmy się innymi możliwościami.
Pierwsza to możliwe, że kobiety nie są wcale dyskryminowane i nie zarabiają mniej.
Druga to, że kobiety nie pracują jednak tak dobrze jak mężczyźni i nie ma żadnego ekonomicznego uzasadnienia płacenia takiej samej pensji.
Szczególnie pozdrawiam w tym miejscu feministki wojujące.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz