Jak dobrze wiecie to już ostatnia prosta wyścigu po miejsca w Sejmie. W związku z tym pragnę Wam, dziś zaprezentować co ciekawsze wyborcze spoty.
Tak, oni pójdą na wybory. Niestety.
Czyli generalnie jak w amerykańskim kinie. Seks, krew, pot i łzy. Jak tak dalej pójdzie to w następnej kampanii będą kręcone pornole wyborcze.
Ale co ja tam będę o spotach się rozpisywał, przecież to mało ważne. Debata miała być!! i była. Co prawda nie Tusk-Kaczyński, ale miniTusk-Kaczyński.
Lisek, bo nie Lis, bo pokazał, że do tego miana jeszcze nie dorósł, nawet nie próbował udawać obiektywizmu. Próbował Kaczyńskiego wyprowadzić z równowagi a wyprowadził, tylko siebie. Lisek niby był przygotowany, bo wyciągał bzdety sprzed wielu lat, ale tak na prawdę nie był, bo mylił się co do deficytu za czasów PiSu i próbował wmawiać Kaczyńskiemu, że Ilona Klejnowska startuje do sejmu z Bydgoszczy, co jest oczywiście nieprawdą. Tomasz Lis był na tyle mocno wyprowadzony z równowagi, że przeszkadzały mu oklaski z widowni. W założeniu miał być to wywiad a było przesłuchanie. To co wyprawiał Lis to żenada. Kto ma mocne nerwy i nie rusza go brak obiektywizmu dziennikarskiego niech sam obejrzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz