Pedofilia to jak podpowiada nam wikipedia: zboczenie, stan w którym jedynym lub preferowanym sposobem osiągania satysfakcji seksualnej jest kontakt z dziećmi w okresie przedpokwitaniowym lub wczesnej fazie pokwitania.
Jeśli popatrzmy teraz na wiek elektoratu "Nowej Prawicy" to by się z grubsza zgadzało. Jakoś tak się dziwnie składa, że ludzie po osiągnięciu maksymalnie dwudziestu paru lat z Korwinizmu zdrowieją. Może to jest trochę tak jak z dzieckiem, które do pewnego wieku "leci" na cukierki(jakby był tu jakiś korwinista to powiem, że nie chodzi o cukierki sensu stricte, bo przecież to socjalizm;)*) a może trochę tak, że pedofil dużym dzieciom cukierków nie chce dawać z resztą mniejsza z tym.
Spytacie pewnie co mi się z tą pedofilią ubzdurało? Otóż byłem sobie ostatnio na blogu jkm-a na Nowym Ekranie(robię to coraz rzadziej nie tylko ze względu na poziom merytoryczny, ale też ze względu długości tekstów porównywalnych z długością broszurki. Na "raz" można przeczytać wszystkie teksty z miesiąca)i tam przeczytałem tekst: Jesteśmy w Schengen! w którym to znajdujemy takie fajne zdanko:
I dowiaduję się, że nauczycielka z dziećmi z tutejszej szkoły może sobie wsiąść w Zgorzelcu w pociąg, pojechać z nimi na wycieczkę do Warszawy, i nawet przy odrobinie szczęścia sprzedać jednego czy drugiego dzieciaka jakiemus pedofilowi.No i teraz zastosowawszy super logiczny myk(a nawet dwa, albo trzy, niech będzie a taki Sherlock Holmes ze mnie;-)) a'la jkm dochodzimy do wniosku, że jkm to musi być pedofil, bo ciągle o tej pedofilii mówi. Poza tym jkm jest przeciwko zakazowi współżycia seksualnego poniżej 16 roku życia. Za normalne uważa też, że każdy chłop powinien najpierw się dorobić a później wziąć sobie sporo młodszą babę do rozpłodu.
Inna sprawa to taka, że pedofile w swoich obiektach seksualnych fantazji, czy nawet czynów się nie zakochują, więc o stworzeniu związków nie myślą. Tak właśnie jest z Korwinem, kiedy to dzieci, które mu zaufały chcą robić kariery polityczne, wtedy wsparcie się urywa. JKM jak sądzę nie ma już wtedy podniety z samodzielnego podopiecznego, przecież samodzielność to domena dorosłych.
Za nim skończę ten szyderczy tekst to zaznaczę, że nieźle zryty łeb trzeb mieć, żeby do tekstu o paradoksach w strukturach oświaty wplatać wątek pedofilski. Czy chodziło o wzbudzenie taniej sensacji? Czy też może od odstraszenie zbyt dużych dzieci?