TVN rozsiewa plotki nt. gazu łupkowego.

O ile film "Gasland" może kogoś przestraszyć o tyle "reportaż" tefałenu powinien budzić tylko uśmiech politowania.

                                 Wibrosejs- śmiercionośna machina zanieczyszczająca wodę drganiami.

Otóż z reportażu tvnu możemy dowiedzieć się, że użycie wirbosejsu(popularne badanie geofizyczne) może zanieczyszczać studnie. No cóż... jest to dla mnie twierdzenie rewolucyjne, tym bardziej, że po kształceniu na kierunku geologia można dojść do innych wniosków.

Żeby nie zarzucać Was niepotrzebnie nazwami(chyba że kogoś bardzo to interesuje to może trochę poczytać np. tu link), powiem tylko, że badania geofizyczne są mało inwazyjne i bardzo powszechne. Taki wibrosejs jak sama nazwa wskazuje wytwarza drgania, które odbiera nam geofon(odbiornik).  Z grubsza chodzi o to, że różne skały mają różną przewodność, która zależy od różnych czynników. Jeśli znamy przy okazji budowę regionalną terenu z dużym prawdopodobieństwem możemy wnioskować o obecności danego złoża na podstawie hodografu(wykresu przebiegu fali sejsmicznej).

Oprócz wzbudzania drgań możemy też wpuszczać prąd do ziemi np. w metodzie SGE(sondowanie geoelektryczne oporowe), kiedyś też zamiast wibrosejsów używano materiałów wybuchowych, aby uzyskać potrzebne drgania terenu, ale dziś się tego nie robi głównie z powodu poprawy dokładności urządzeń pomiarowych i udoskonaleniu metod interpretacyjnych.
Natomiast w badaniach geofizycznych nie używa się chemii, więc dość mocno się człowiek dziwi, gdy słyszy o zanieczyszczeniu studni przez takie badanie. To trochę tak jak przestrzegać kogoś przed wizytą u fryzjera, że ten wytnie mu nerkę.
Banie geofizyczne jest znacznie mniej inwazyjne od wiercenia, a o ile mi wiadomo,(parafrazując prezia Gdańska) nikt za komuny nie przeszkadzały wiercenia na potęgę  w Naszym kraju. Żeby było śmieszniej, wtedy absurdalne z ekonomicznego punku widzenia rozpoznanie, bardzo ułatwiło prowadzenie dzisiaj, że to tak nazwę: projektu "gaz łupkowy".

Badania geofizyczne prowadzi się nawet przy otwarciu głupiej, kilkuhektarowej żwirowni i to nie od dzisiaj, więc jeśli komuś przyjdzie do głowy gonienie z łąki widłami geofizyki to niech wie, że jest głupi na cały łeb.
Owszem uważam, że o swoje trzeba walczyć i próbować wyciągnąć od takiej firmy ile się da, ale ostatecznie firmę przepuścić.

A co do wiercenia nowej studni Sołtysowi, to ja tu nic innego nie widzę niż emanację tuskowej POlski, czyli idź najpierw zanieść flaszeczkę do urzędu to załatwisz coś szybciej.
Przyznam się, że na zajęciach z hydrologii trochę przycinałem komara, ale pamiętam, że każda studnia ma ograniczoną żywotność, a to filtr się zamuli a to starzenie itp. Czy 20 lat na studnie to dużo? Raczej tak, ale kłócić się nie będę a w notatkach kopać mi się nie chce. Podejrzewam, ze ta studnia była już zapierdolona wcześniej i niech mi żaden burek z tvnu nie mówi, że nie da się tego zbadać, bo da się.

Ale załóżmy, że jakimś cudem jednak geofizyka zanieczyściła te studnie. Tu się pojawia moje pytanie, co by dało odwiercenie nowej studni, gdyby poziom wodonośny był skażony? No nic by nie dało, bo to byłaby ta sama woda. Trzeba by wiercić do niższego poziomu wodonośnego.  Jestem bardzo ciekaw jak użytkowałby ktoś na tyle głęboką studnie w prywatnym obejściu i jakby ktoś ręcznie ją wykopał?

Zgadzam się z postulatem padającym w reportażu, żeby ludność informować. Trzeba ludzi edukować na temat gazu łupkowego po to, aby cyniczny Palikmiot nie mógł podsycać fali histerii antyłupkowej. Jak ostatnio dowiedzieliśmy się Palikmiot chce na tym zbić kapitał polityczny: http://wpolityce.pl/dzienniki/dziennik-lukasza-adamskiego/34770-wojna-gazpromu-rozpoczeta-palikot-bedzie-protestowal-przeciwko-wydobyciu-w-polsce-lupkow

 A co do samych odwiertów to pisałem już tutaj: http://teoriazycia.blogspot.com/2012/06/gaz-upkowy-fakty-i-mity_05.html