Dziś luźniejsza notka. Nie tylko dlatego, że urodzinowo, ale dlatego, że od paru ładnych tygodni jestem w rozjazdach i polityki nie było mi dane śledzić. Mam dziurę w temacie mniej więcej od wyjścia Wiplera z PiSu.
To może najpierw trochę o rzeczach, które działy się na blogu od ostatniego roku. Od ostatnich urodzin napisaliałem 61 notek i przy okazji przekroczyłem 300 wpisów a konkretnie jest to wpis nr 304.
Od ostatniego roku blog bardzo się rozwinął. Przybył nam kanał facebooka, który to ma obecnie 149 fanów. Może to nie dużo, ale nawet tylu się nie spodziewałem. O licznych zakładkach na blogu chyba też nie muszę wspominać.
Zmiana grafiki bloga była dużą rewolucją sprawiającą, że blog wygląda już całkiem profesjonalnie. Co prawda tamten szablon też był fajny i przejrzysty, ale tapeta była dość ordynarna.
Populacja czytelników bloga mimo dywersyfikacji treści wzrosła.
Generalnie ten rok mogę podsumować jako udany, chociaż parę rzeczy wyszło gorzej niż zamierzałem. Np. nie za bardzo wiem jak zreformować kanał teoriazycia.tv. Pisałem też czasami nieregularnie i trochę mało.
Wysoce prawdopodobne, że w przyszłości pojawi się tu przynajmniej jedno nowe pióro. Na jak długo? zobaczymy. Dość poważnie rozważam też założenie vloga na youtube. W jakiej formie? Na dzień dzisiejszy ciężko powiedzieć, bo bardzo prawdopodobne, że z początku nie będzie to przedsięwzięcie mocno tożsame
z tym co tutaj robię, możliwe, że bardziej będzie to przypominało pierwsze kroki na tym blogu. Z resztą wyjdzie w praniu.
Chciałbym też pozdrowić z okazji urodzin Stiviego, bez którego oprawa graficzna bloga zwyczajnie nie istniałaby. Za wsparcie dziękuje Geologowi i admince fanpage Leczenie lemingozy zakaźnej
A, że mamy wakacje a ja nie ogarniam co się ostatnio dzieje w polityce to może posłużę radą dla wybierających się na Ukrainę. Ukraina ma dramatyczne drogi, więc odradzam wyprawę własnym samochodem. Różnica między naszymi drogami a tymi na Ukrainie to tak jak między naszymi a niemieckimi. Inna sprawa, że drogówka ukraińska jest bardzo skorumpowana i nastawiona na łapanie tablic ze znaczkiem Pl. Jeśli więc nie ma się czasu na jeżdżeniu i wyjaśnianiu "nieporozumień" lepiej jest dać w łapę. Najlepiej jednak jest wybrać się autobusem ewentualnie pociągiem, ale pociągi tam są jeszcze bardziej dramatyczne niż u nas, co pewnie wielu z was ciężko sobie wyobrazić.
Ukraińcy też mają zdecydowanie luźniejszy stosunek do intymności i estetyki w toaletach. Ubikacje często składają się z dziury w posadce a boksy przedzielone są często niewysoką skleją przez którą można podglądać sąsiada. Uśmiech na twarzy wywołać też może fakt, że w ubikacjach tam mamy kosz na papier toaletowy, którego nie wrzuca się do "muszli" a właśnie do tego kosza.
Co do cen na Ukrainie, to może wielu się zawiedzie, ale Ukraina nie jest tanim krajem. Koszyk podstawowych produktów owszem wychodzi taniej, ale jadąc ze stoma dolarami w kieszeni zbyt długo się nie pożyje. Tani jest chleb, papierosy i wódka. Piwo jest stosunkowo tanie, ale to zależy w jak dużym formacie kupujemy, jeżeli jest to butelka pół litrowa to nie jest to dużo taniej niż u nas, ale jeśli kupuje się w butelce litrowej lub większej oszczędzamy już parę groszy. Dla przykładu butelka 2,5l piwa Ziber to koszt bodaj 16,5 hrywny czyli w zależności od kursu wymiany od około 6,6zł do nawet ponad 8zł.
Pieniądze najlepiej wymieniać już po Ukraińskiej stronie np. we Lwowie, gdzie udało mi się wynegocjować kurs poniżej 41 groszy za hrywnę, dla przykładu we Wrocławiu musiałem zapłacić za tą samą hrywnę 48 groszy.
Co do papierosów to na Ukrainie są szokująco tanie, bo luksusowe papierosy można kupić za 15 hrywien. Znane marki jak LM za 13. Przyzwoite papierosy można kupić już od 7,5 hrywny czyli od 4zł. Są też tańsze, ale uważam, że nie warto.
Ważnym faktem jest też to, że bary i różnego rodzaju kurorty nie stosują tak wysokich przebitek cenowych jak w Polsce gdzie piwo nad morzem bywa 3 i więcej razy droższe niż te na sklepowej półce. Nawet na obleganych plażach Krymu można kupić piwo z beczki za 8 hrywien gdzie standard to około 10.
Bardzo dobrą wódkę można kupić w sklepie za 30 hrywien, więc osobiście uważam, że szukanie tańszego produktu na bazarach nie ma sensu.
Wbrew temu co się powszechnie w Polsce, Ukraina nie jest krajem nożowników. Ludzie są nawet przyjaźniej nastawieni niż u nas. Przez cały wyjazd zauważyłem może kilka burackich spojrzeń i prowokujących gestów, czyli mniej więcej tyle ile średnio dziennie na ulicach Wrocławia.
Więcej szczegółów pojawi się niebawem na drugim blogu.
Mam nadzieje, że pomogłem komuś w tej sprawie.
STO LAT, STO LAT
OdpowiedzUsuńNIECH TEORIA PISZE NAM! :)
Czytam Twojego bloga już dłuższy czas i na bieżąco obserwuję i komentuję wszelkie zmiany :) Podtrzymuje to co napisałem wcześniej - cały czas zmienia się na lepsze, jeśli chodzi o wygląd :) Posty zawsze są na dobrym poziomie, fajnie rozwija się fanpage na facebooku etc :) Oby tak dalej :)
Odnośnie Ukrainy - byłem tam dwa razy - kilka i kilkanaście lat temu. Widzę, że nic się nie zmieniło :) Od siebie dodam tylko jedno, mianowicie podział, który mnie tam najbardziej uderzył, a przynajmniej tam gdzie byłem - ludzie albo są bogaci albo biedni. Nie ma średnio zamożnych. Albo możesz podcierać się pieniędzmi, albo nie starcza ci nawet do pierwszego. Czy to Kijów, czy Lwów, czy Donieck - wszędzie widziałem to samo. Kilka lat temu mogłem nawet z czystym sumieniem powiedzieć, że Polska to Ameryka w porównaniu z Ukrainą. Czy dzisiaj jednak mógłbym powiedzieć to samo? Jakie jest Twoje zdanie?
PS. Dziękuję za wspomnienie w poście o mojej skromnej osobie :)
Pozdrawiam! :)
z tym poziomem wpisów to różnie bywa, często czasu nie ma, ale staram się.
UsuńCo do Ukrainy to jeśli nie zjeżdża się z głównych tras i kupuje w supermarketach to biedy nie widać, ale gdy tylko nie trafi się na wjazd na autostrade to jest dramat. Asfalt pamiętający pewnie jeszcze Hitlera.
Generalnie sklepy są dobrze zaopatrzone. Dużo lepiej niż mi się wydawało, że będą, ale ludzie mieszkają biednie, no może czasem pod sklepem zatrzyma się nowy Mercedes. Wszystkie domy pokryte eternitem i generalnie jubel. No ale za to zabytki i krajobraz natury fajny.
pozdro