piątek, 30 sierpnia 2013

A gdyby tak Gowin?

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że dni Donalda jako premiera i w ogóle polityka są policzone. Wielu zastanawia się, więc czemu jeszcze autorytety moralne na spółkę z mediami nie kreują nowego bohatera? Może właśnie kreują a my mając go pod nosem nie zauważamy go?
Że Donalda, będzie trzeba niebawem wymienić jest oczywistością. Platforma cały czas dołuje i ludowi trzeba rzucić coś konkretnego na pożarcie. Jedni sądzili, że jakby tak z łódki wyrzucić Vincenta o starczy, co roztropniejsi uważają, ze to za mało i głową odpowiedzieć musi sam Donald.

Platforma obywatelska realnie w następnych wyborach może liczyć na 20proc. poparcia i to przy założeniu, że obecny premier odejdzie. Może dziś wydawać się Wam małe to poparcie, ale to jest naprawdę absolutny maks. Złość się w ludziach kumuluje i trzeba im czegoś mocnego, żeby dać się zaskoczyć.

Jedynym takim autentycznym lub wyglądającym na autentyczny ruch będzie postawienie na czele PO Gowina.
Oczywiście w teorii o tym, że to służby, media i reszta mainstreamu, wyświęca Gowina na nowego premiera a sporo luk, ale nie jest nieprawdopodobna.
Podstawowa sprawa to taka, że Gowin był już od początku kadencji przez Donalda T. niszczony. Ministerstwo Sprawiedliwości to miała być, że użyje poetyki Żakowskiego skórką od banana, na której miał się Gowin poślizgnąć.
Całe działanie Gowina określam jako prywatę. Wszystko co robi obliczone jest na utrzymanie się w polityce i to wychodzi mu bardzo dobrze.
Czy skorzysta z propozycji namaszczenia na urząd premiera? Myślę, że zgodziłby się. Pewnie był jakiś tam dla odmiany przechył PO w prawo, ale nieznaczny, bardziej propagandowy, urywający parę pkt. PiSowi.

Myślę, że gdyby zastosować taki manewr udałoby się zatrzymać Budapeszt nad Wisłą na jedną może nawet dwie kadencje. Po tym czasie Kaczyński miałby już 70 lat. Oczywiście o ile będzie jeszcze żył to nie będzie miał tyle siły na piastowanie tak wysokiego urzędu. PiS ma oczywiście pewne rezerwy jeszcze, ale o tym w innym poście.

A wracając do Gowina to po odnowie w PO nie ma co liczyć na to, że faktycznie partia wróci do korzeni, bo to nie jest po prostu możliwe. Jest to formacja otorbiona tak różnymi i wpływowymi grupami interesu, że zmiany są niemożliwe.

Oczywiście to wszystko przy założeniu, że kryzys w Polsce już nie będzie się pogłębiał, bo jeśli będzie to nic im nie pomoże.

Ja mimo wszystko kibicuje Gowinowi, bo zanim Gowina wyniesiono by w Platformie zrobiłby się niezły syf z brakiem większości w sejmie włącznie. Poza tym manewr nie musi się udać.  

czwartek, 29 sierpnia 2013

Donald się cyka

 Czyżby kwestia HGW już się rozwiązała? Niekoniecznie chodzi mi o pozytywne rozwiązanie dla partii rządzącej.

Pierwsza rzecz jaka przeszła mi przez głowę gdy usłyszałem, że w razie odwołania HGW donek zrobi z niej komisarza, to że są to jakieś jaja. Do tego stopnia było to dla mnie niewiarygodne, że dopiero za trzecim razem uwierzyłem. Najpierw myślałem, że bekę z donka robi sobie Ziemkiewicz na spółę z Goćkiem potem, że Matka Kurka, ale wiadomo TVN jak pisze takie coś, to musi być coś na rzeczy.

Druga myśl była taka, że donka już do reszty poje*ało. Tak sobie pomyślałem, że płemiełowi przyszło do głowy pogrywać ze społeczeństwem jak z Kaczorem. Doskonale kojarzycie ten schemat. Szturchamy, plujemy w twarz, kopiemy po kostkach a jak Kaczor odpowie to włączamy kamerę i pokazujemy jaki to agresywny typ.
Niechybnie po prowadzeniu w życie tego pomysłu została by wygenerowana taka ilość wkurwu, że Tusk musiałby podkulić ogon jak w sprawie acta. Komu by pokazywał te materiały z zdenerwowania obywateli? Nie wiem, więc postawienie mieszkańców Warszawy w roli Kaczyńskiego jest bezsensowne.
Nawet te lamenty Żakowskiego po całej sprawie, że to "PiS zmarnował pieniądze" na referendum, bo jest jak było, nie poróżniłoby Polaków.

Słowa tonącego premiera pokazują jeszcze jedną rzecz. Donek już wie, że Hanka zostanie odwołana i już kombinuje jak przyspawać swoich o stołka.
 



środa, 28 sierpnia 2013

Jak żre to żre

Manipulacja tłumem nie jest łatwa i raczej przypomina kierowanie kontenerowcem niż łódką. Najdobitniej o tym przekonuje się dziś Donald T.

 Każdy poseł wchodzący do sejmu musi stać się rozpoznawalny, żeby w następnej kadencji móc cieszyć się reelekcją. Co prawda można odwalać ciężką robotę w partii i liczyć, że góra to doceni. Można i tak, ale pewniej jest wziąć sprawy w swoje ręce. Posłów jest 460 no i tak pod 4 stówki z tych person jest w ogóle nierozpoznawalnych. Jakoś trzeba się wyróżnić. Najlepszym sposobem jest obecność w głównych kanałach informacyjnych telewizji, ale tam jest tak długa kolejka, że mało który się dopcha. Można oczywiście chodzić do Polsatu News, Superstacji albo do młodzież kontra, ale niewiele to daje.
Najlepiej jest czymś zaszokować, niekoniecznie zamierzenie i dostać się do ramówki wiadomości. Wie to każdy polityk. Wie to Palikot, Kalisz, Pawłowicz czy Gowin. To co teraz robi Gowin to właśnie ostra walka o to, żeby jego morda opatrzyła się gawędzi. Z pamięcią ludzie maja kiepsko, ale po odpowiednio częstym powtarzaniu można uzyskać bardzo dobry rezultat. Na początku często, później może być już rzadziej(kojarzycie krzywe zapamiętywania?)

Inni rozpychać się próbują w mediach społecznościowych. Facebook może dawać złudne poczucie popularności np. taki Wipler dobija na popularnym fejsie do 10k lajkowiczów, dużo? No niby dużo, ale jak pytałem się znajomych to mało który w ogóle kojarzył nazwisko. Twitter może dla niektórych wyda się to obrazoburcze, ale wydaje się, że stworzony do tego, żeby sobie politycy między sobą "pogadali" w krótkich docinkach. Na twitterze dzieją się też bardzo ciekawe rzeczy. Wielu polityków do telewizji nie wpuszczono, więc tłoczno jest ich właśnie na tym portalu. Efekt pogłębia fakt, że jakimś cudem przekonał ich ktoś, że to sensowne miejsce, ale mniejsza z tym. No i jak jest tam ich takie nagromadzenie i niby każdy równy, ale i tak ilość followersów zależy od tego o którym powie się w telewizji. Niby też furtka jest otwarta w drugą stronę no i o to często idzie walka
Ciekawym przykładem jest.poseł Pięta. Poniższy tweet jest jednym z łagodniejszych. Z resztą zachęcam do lektury profilu Pięty.

Albo taki tweet sprzed paru godzin:
Jasne,że nie. Nie mam nic przeciwko normalnym pedałom. Natomiast mówię STOP:dla parad,"małżeństw" i adopcji

Powolutku będę zmierzał do meritum. Jeszcze z rok temu taki Pięta byłby piętą achillesową PiSu a dziś "media milczo". Gdy jeszcze niespełna rok temu Nicpoń wylatywał z PiSu Pięta nie miałby łatwo. Nie darzę szczególną sympatią posła Piętę, ale sam fakt mnie bardzo cieszy. Ludziom znudziło się już śledzenie kolejnych "faszystów" w  PiSie i innego wszelkiego zła. PiS jest na fali a PO na kursie kolizyjnym z górą lodową. Trend jak kontenerowiec szybko się nie odwróci. Ile szczurów ucieknie z platformy się zobaczy. Z pewnością kapitan utonie.

wtorek, 27 sierpnia 2013

Urban i Palikot idą na dno

Urban i Palikot mają bardzo wiele wspólnego. Wydaje się, że ten drugi wzoruje się na pierwszym. Nie bez kozery mówi się, że Palikot jest duchowym dzieckiem Urbana.

Nie wiem skąd pomysł, żeby naśladować Urbana, ale to nawet dobrze, bo szybciej dokona się nieuniknione. Te chamskie zagrywki zerżnięte z uszatka na początku działaly, ale takie nagie chamstwo bez polotu też się nudzi, ale może do meritum. Pewnie zastanawiacie się czemu mnie akurat taki temat naszedł? A no odwiedziłem właśnie kanał NIE na youtube: http://www.youtube.com/channel/UCKI8MqLlLCRYuzS9B-q3Eww/videos

To jest po prostu obraz nędzy i rozpaczy. Niektóre teksty może mogłyby nawet i obrazić, ale Urban jest tak beznadziejnym aktorem, że budzi tylko politowanie.
Poziom żartów tam umieszczonych jest tak denny, że ciężko byłoby wycyganić od Drozdy tą stówę w "Śmiechu Warte".

Do prawdy ciężko mi jest domyślić się jaki jest target tego kanału, ale śmieszyć to może po pokaźnej dawce wódki, lub po skręcie.

Sukcesem kanału te niespełna 10 tys subskrypcji nazwać nie można. Dziwne to trochę jak na speca od propagandy i PRL-owskiego rzecznika rządu.


poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Żakowskiemu już całkiem sufit powykrzywiało

Do wielu rzeczy można się przyzwyczaić, do tego stopnia, że aż w końcu nie zauważa się oczywistych patologii. Patologię w głównym dyskursie mamy tak wielką, że słusznie Wildstein mówi o świecie odwróconym. Świetnie w tą teorię wpisuje się "Jaś Fasola" Żakowski.

A rozchodzi się między innymi o ten tekst: http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105405,14493605,Gowinowatosc.html  

Kwiatki mamy już w spojlerze.

Gowin przegrał i gra dalej. Liczy na repasaże. Nie pęka. Nie załamuje się. Nie przeprasza. Z niczego się nie wycofał. I nie ma zamiaru ułatwiać Tuskowi sytuacji, ani odchodząc z PO, ani wracając do partyjnego szeregu. Dezawuuje politykę rządu. 

Żakowskiego boli, że Gowin stanął w wyścigu na szefa partii. Ja tam nie wiem, ale to się chyba demokracja nazywa. Przedstawiciel środowiska, które ma pełną gębę demokratycznych frazesów powinien to rozumieć.

Teraz tak hipotetycznie załóżmy, że Gowin te wybory wygrał. Oj faszyzm;) Przegrał też źle. Dla Żakowskiego chyba najlepiej byłoby gdyby Gowin wygrał wybory i odszedł z PO. Gowin również nie przeprasza. W sumie nie wiadomo za co może za Jedwabne. Mniejsza z tym co w tym porytym deklu Żakowskiego siedzi.

Mało kto się spodziewał, że PO jest tak gowinowata.
 To zdanie jest piękne, bo pokazuje stan psychiczny żurnalisty. Żakowski pewnie sondaże zna, więc wie jak lud będzie głosował, ale że najbardziej oświeceni z oświeconych, wybrani, sama elita tak zagłosowała, to prawie jak zdrada dla Jasia Fasoli. To prawie jak głosowanie na PiS. Dla Żakowskiego Gowin jest takim minipisem. Dalej w tekście zdradza swoje lęki, że jak tylko Gowin za wysoko łeb podniesie to władze zdobędzie PiS a wtedy wszystko stracone.
 Z tą Gowinowatością to ciekawa sprawa. Wiele w lewych mediach czyta się o pluralizmie i demokracji, ale wiadomo to musi być u przeciwników. No bo jak w partii są i Tuskiści i Gowiniści i Schetynisci to chyba jest jakiś pluralizm. Pluralizm w końcu dobry czy zły Żaczku?

Wiele wskazuje na to, że czeka ją długi okres wewnętrznych konfliktów, które będą głównym tematem mediów.
 To zdanie też jest urocze. No bo jak media mogą zajmować się tym co dzieje się w partii rządzącej, no jak? Przecież dotąd zajmowały się opozycją no nie całą, bo PiSem, ale to chyba za dużo z demokracją nie ma dużo wspólnego.

Reszta tekstu to żenada i jeden wielki bul;) czterech liter. Pisanie rzeczy typu: "jak straci Tusk to zyska ktoś inny" jest albo wyrabianiem wierszówki, albo przenikliwością godną sprzedawcy jabłek.

A teraz takie pytanko Jasiu: "czy ty naprawdę myślisz, że to PO jest słabe, przez demokracje(1), pluralizm(1) i Gowina? 

1- wątłe, bo wątłe ale zawsze.

niedziela, 25 sierpnia 2013

Przepraszam za...

 Mamy ostatnio festiwal przepraszania, bicia się w nie swoje piersi. No, bo jak GW może przepraszać za Polaków i tu już nawet nie chodzi o przypisywanie tu komuś konkretnej narodowości, tylko z internacjonalizmem to się kleić nie może. W ten festiwal bicia się czyjeś piersi chętnie też się wpiszę;)

Z Gdańskiem mam co prawda, tyle wspólnego co Gugała z obiektywizmem, ale co mi tam...


Gazownia i jej kierownik lubią tak przepraszać, aż dziw, że jeszcze za to nie przeprosili, ale od czego mają mnie;)


Przy okazji chciałem też przeprosić za Halickiego, który zaatakował się sam rękami rumuńskich kiboli, czy jakoś tak.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Bailout: The Age of Greed

Dawno nie było tu żadnego filmu, więc teraz coś wrzucę. Nie jest to film zgodny z tematyką bloga, ale na tyle mi się spodobał, że uznałem, że warto go tu umieścić.

Z grubsza fabuła filmu polega na tym, że gość inwestuje oszczędności swojego życia w lipne derywaty. Na domiar złego ma bardzo chorą żonę. Traci wszystko co zainwestował a nawet białe kołnierzyki "proszą" go o uzupełnienie depozytu. Gość się zadłuża, bank ściga, prawnik ma w dupie. Mimo że główny bohater stara się jak może i mimo pomocy przyjaciół jest skazany na przegrana. Dodatkowo żona nie chcąc być ciężarem popełnia samobójstwo.

Bohater filmu wiedząc, że stracił już wszystko nie zważa na nic i urządza sobie prawdziwą jatkę wśród jakby się wydawało nietykalnych, białych kołnierzyków.

Mimo dość osobliwej fizjonomii(szczęka jak u probodybuildera nie współgra z sylwetką)  główny budzi sympatię.

W filmie podobać się może to, że bohater przedkłada sprawiedliwość nad prawo, które jest konstruowane w ten sposób żeby chronić wielkich przekrętasów.


piątek, 16 sierpnia 2013

Za Tuska i Millera nawet wódka udać się nie może

Post wakacyjny, bo jak wiadomo wakacje to i alkohol. O alkoholu dziś będzie a konkretnie o wódce.

Mówi się, że Polska znana jest z wódki, ale to nie do końca prawda, bo znana jest coraz mniej a to za sprawą coraz gorszego ponoć to flagowego trunku Polaków.

Trochę ostatnio pogooglałem i wyszło mi na to, że polskie wódki nie są w ścisłej czołówce najlepiej sprzedających się. Ma to swoje uzasadnienie w jakości wódek. Dobra wódka to tania wódka, ale nie chodzi mi tu o tani szajs, tylko o to, że jak dowalimy produkcję wódki takimi podatkami, że głowa mała to gdzieś będzie trzeba nadrobić i dzieje się to kosztem jakości.
Będąc niedawno na Ukrainie gdzie wódka jest sporo tańsza i lepsza teza ta sprawdza się  całkowicie.

Nie od dziś wiadomo, że polmosy w Polsce zdychają i to nie tylko ze względu na wbicie dość głupiego przekonania w głowę Polaków, że wóda jest nie fajna, bo fajne jest piwo a wódę piją tylko żule i ruskie a jak ruskie to wiadomo, że źle, ale też niezrozumiale wysokie stawki podatkowe. Dużą rolę odegrała tu pedagogika wstydu jak i zwykła reklama. Pamiętajmy też, że swoje zrobił ustawodawca zakazujący reklam wódki w telewizji.

Nie piszę tego dlatego, że jakoś szczególnie lubię wódkę a nie lubię innych alkoholi, tylko boli mnie to, że produkt który ma taką tradycję i potencjał zostaje zaprzepaszczony. Podobnie będzie niedługo z wędlinami.
Ale wracając do wódki, próbowałem rozwikłać zagadkę ich słabego prosperowania. No i jeśli weźmie się pod uwagę, że polmosy to często kapitał nie polski(często francuski) to działalność dywersyjną raczej trzeba wykluczyć. Z drugiej strony trzeba wziąć pod uwagę, że przez większość czasu istnienia IIIRP rządzili nami zdrajcy teza o działaniu na niekorzyść zagranicznego kapitału a wspieraniu regionalnej czy lokalnej produkcji też nie jest prawdziwa, bo wytwórczość alko w mikro gorzelniach, browarach czy winiarniach jest tak trzymana w kojcu biurokratycznym, że udział rynkowy jest prawie żaden. Prawo w tej materii jest tak bzdurne, że teoretycznie nie można w domu nawet jednego balonu wina zrobić w praktyce nikogo za winko w domu jeszcze nie zamknięto, dopiero jakbyś podskoczył za wysoko. Z drugiej polmosy zdychają, więc jak jest?
A już mówię to taki salomonowe lobbyści załatwili sobie biurokratyczne wycięcie konkurencji natomiast państwo załatwiło sobie spory haracz. Zważywszy, że rządzący mają w dupie co będzie jutro a udziałowcy też są rozliczani w krótkiej perspektywie mamy obecny marazm, gdzie duże marki powoli się staczają a potencjał mikro wytwórczości jest tłamszony. Niby widzimy dziś jakieś małe ustępstwa ze strony państwa np. w obniżce akcyzy na cydr i perry, ale to nie są ustępstwa wystarczające. W temacie wina też mamy minimalny progres.

Generalnie jest to bardzo smutne jak państwo potrafi zepsuć coś co samo kręciłoby się znakomicie. Może w końcu trzeba pomyśleć perspektywicznie a nie tylko przez pryzmat przyszłorocznego budżetu. Czy nie lepiej mieć przez jakiś czas niższe wpływy do budżetu z tytuły akcyzy, ale później wyższe z tytułu VAT, niższe wydatki na socjal, lepszy bilans handlowy i w przyszłości pewnie wyższe wpływy z akcyzy?

wtorek, 6 sierpnia 2013

Korwin masakruje... zmasakrowany...



W końcu ktoś poważny wypowiedział się na temat Janusza Mikke nie wiadomo dlaczego zwanego Korwinem. Krul posługuje się też manipulacją, więc dorośnijcie korwiniści.



 A rozchodzi się o to, że Mikke wybrał sobie pewną definicję prawicy i ją wbija w głowę młodym ludziom, którzy później tą swoją "wiedzą" chwalą się w internecie. W sumie to ciekawa sprawa z tymi korwinistami, bo z każdym którym gadam wymięka max po 10 minutach. Nie to żebym ich tam przepytywał z jakiś trudnych rzeczy tylko z ich ponoć konika, czyli ekonomi. Kilka podstawowych pojęć, trochę myślenia abstrakcyjnego do tego kilka przykładów z życia i taki korwinoid zmasakrowany;). Uwierzcie mi, albo nie sami sprawdzicie, że 90proc. korwinistów nie zna pojęcia minarchizm mimo, że ponoć są zwolennikami tej doktryny. Wytłumaczenie czym jest "choroba holenderska" lub dlaczego deflacja nie jest fajna, często w stosunku do korwinisty jest zajęciem jałowym. Mylenie produkcji  przemysłowej z PKB to też nie rzadkość. Zazwyczaj kończy się tym, że korwinista mówi, że nie musi tego wszystkiego znać żeby dobrze wybierać;)

No i właśnie ten cały korwinizm ufundowany jest na niewiedzy. JKM wbije takiemu jednemu z drugim kilka pojęć w tą wątłą czaszkę i taki myśli, że jest lepszy od jak to krul zwykł mówić: od plebsu.

Tak powolutku zmierzamy do tego, że to do końca nie jest jak Mikke mówi. Owszem jest tak prawica jak mówi Janusz, ale nie jest to prawica jedyna. Z resztą mógłbym się przychylić do zdania Jarkacza, że Nowa Prawica to nie prawica, bo hołduje skrajnemu społecznemu liberalizmowi, żeby nie powiedzieć libertynizmowi. No bo jak nazwać postulat zalegalizowania wszystkich narkotyków i całkowite wycofanie się państwa z ochrony dobrych obyczajów np. korwin twierdzi, że państwo nie powinno ścigać pedofilów, co najwyżej pedofilowi ktoś powinien dać w mordę. Duża część korwinistów swój konserwatyzm rozumie hasłem: "baba do garów." no bo przecież nie Kościół, zbyt niepokorny jest taki przecież. Jak to taki geniusz ma chodzić do kościoła itd. Już jest przecież za duży, żeby mama mu kazała.

W sumie łatwo tak wymachiwać szabelką, że jest się jedynie słusznym. Nie tylko z pozycji "opozycji pozaparlamentarnej" i bredzić coś o dyskryminacji z powodu słuszności i innych spisków, ale też z powodu, że nie ma się racji.

Kaczyński z resztą powiedział jasno(i wytłuaczył), że Mikke nie ma monopolu na prawicę. Od siebie dodam, że takie teoretyczne prawice mogą zaistnieć tylko w specyficznych warunkach np. całkowitego rozkładu państwa. Przyjmijmy, że jakiś kraj zbankrutował, ale nie Grecja tylko taki zwykły, który nie może zadłużać się w nieskończoność. Taki kraj nie ma innego wyjścia tylko musi zdemontować cały socjal jak i inne koszta. Jest to solidny kopniak w dupę kraju, który pozwala zastartować taki kraj od nowa, ale jest niesłychanie bolesny i nikt go nie wybiera jeśli nie ma innego wyjścia.

Innym sprzyjającym momentem do powstania "liberalnego raju" jest faza że ją tak nazwę prepaństwowa, ale ona jest trochę podobna do zbankrutowanego kraju. Tutaj też nie stać kraju na socjale, ale tu sytuacja jest lepsza, bo kraj się rozwija cały czas(nie spadł z wysokiego konia). Pozornie mamy do czynienia z taką sytuacją w XIX-wieczną Ameryką na którą to JKM tak często się powołuje. Otóż nie moi korwiniści. Ten dziki kapitalizm wcale tak naturalnie się w Ameryce nie rozwijał.
Mogę się mylić co do czasu, ale nie chce mi się teraz tego sprawdzać, ale to "Amerykanie" głównie osiedlali się na wschodzie kontynentu i za bardzo nie chciało im się penetrować Zachodu, woleli sobie dostatnie i w sumie socjalnie prosperować na Wschodzie. Legenda o wspaniałym amerykańskim liberalizmie powstała dlatego, że władze chciały zwyczajnie pozbyć się Indian z kontynentu. Dlatego też musiały w jakiś sposób zachęcić ludzi do zagarnięcia tych obszarów. Wymyślono, że wprowadzi się bardzo liberalne prawo, które pozwoli w niemal całości położyć łapę właścicielowi na wszystkich odkrytych dobrach. Wielu ten zakład podjęło i stąd mamy amerykański sen i jawę korwina.

Każdy niby wie, ale niewiele osób przywiązuje uwagę do faktu, że to ryzyko rodzi sukces. Kto nie ryzykuje ten nie ma. Wielu zastanawia się skąd taka pomyślność Żydów? Właśnie z ryzyka! Jeśli ktoś zapoznał się chociażby z opisem przedwojennych polskich Żydów ten wie, że Oni żyli dużo skrajniej niż My. Wielu było takich którzy biedowali przeokrótnie, ale też wielu dorabiało się niemałych fortun, zajmowali wysokie stanowiska i trudnili się prestiżowymi zajęciami. Trud podjęcia studiów był wtedy nieporównywalnie większy niż dziś. Oni takie ryzyko podejmowali częściej niż my, ale też częściej przegrywali.

Dążę też do tego, że taki korwinoid jeden z drugim wcale nie odniósłby sukcesu w jego liberalnym raju. Człowiek, który nie potrafi ruszyć dupy od kompa i wziąć się do roboty nie dorobi się w żadnym systemie. Żaden Pinochet tu nie pomoże, więc się trochę kurwa ogarnijcie!!