Drugi film Anity Gargas o katastrofie w Smoleńsku. Dobrze że pojawia się teraz, bo pozwala na nowe spojrzenie, szczególnie przez tych mniej kumatych, którzy dopiero teraz(wydarzeniach na Ukrainie) zrozumieli, że Putin to nie jest fajny gość.
Anita Gargas w drugiej cześci "Anatomii" nacisk kładzie na podejrzane okoliczności remontu Tupolewa. Wątpliwości budzi udział w tych pracach firmy oligarchy rosyjskiego, ściśle powiązanego z Putinem.
Dziennikarka przypomina też o małostkowości Tuska, który pojął się cynicznej gry z Putinem przeciwko prezydentowi. W tej grze niemałą rolę odegrał Arabski. Jak już jesteśmy przy Arabskim to okazuje się, że nie odczuwał on potrzeby sporządzania notatek służbowych ze spotkań z Rosjanami. Zdarzało się że rozmawiał bez świadków, nawet bez tłumacza.
Wielce niejasna jest również rola pułkownika Nikołaja Krasnokuckiego w katastrofie. W wierzy kontroli lotu znajdował się nielegalnie przez pół godziny, czterokrotnie biegał kontaktując się z gubernatorem.
W filmie Gargas pojawiają się wątpliwości odnoszące się do Turowskiego, który jakimś dziwnym trafem, będąc już na emeryturze zostaje ściągnięty o MSZ jakby "na katastrofę".
Bardzo ciekawa sprawa to to, że FSB potrafiło zabezpieczyć dowody w postaci nagrań wideo i tym podobnych co zrobili natychmiast i bardzo sprawnie, natomiast zabezpieczanie miejsca zdarzenia wyszło im amatorsko. Nie dość, że ginęły odłamki samolotów to stukilogramowe części samolotu przesuwały się tak, żeby pokazać mniejszą siłę uderzenia/wybuchu.
Jest w filmie jeszcze sporo ciekawych elementów, ale to już obejrzycie sobie sami.
Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że z jednej strony przydupasy rządowe raz mówią o ogromnej mocy uderzenia wynikającej z ogromnej masy samolotu i sporej prędkości za to z drugiej mówią o tym, że ten wielki i pędzący kawał blachy nie miał szans z niezbyt twardym drzewem;)
Dzięki. Jeszcze nie obejrzałem.
OdpowiedzUsuńA pewnie zaraz zniknie z YT z powodu praw autorskich.
Do pierwszej części miałem trochę uwag, ale nie dotyczyły one głównego tematu, raczej sposobu jego realizacji. Zasadnicza dotyczyła tego, że nie można robić takich topornych uproszczeń, że pokazuje się mieszkańców Smoleńska jako parkowych żuli i mówić że w tym mieście ludzie nic innego nie mają do roboty, a potem ci mieszkańcy mają służyć autorce za wiarygodnych świadków katastrofy. To był trochę taki strzał do własnej bramki, zupełnie niepotrzebny.
Pozdrawiam
jeśli zniknie z youtuba to pojawi się na moim koncie na dailymotion, bo już zdążyłem zassać na dysk. a co do reszty to pełna zgoda.
UsuńPozdrawiam
A co jeśli tutki nie strącił "Putin" tylko wprost przeciwnie? :)))
OdpowiedzUsuńdobre pytanie jak na miesiąc po katastrofie a nie 4 lata. Nie wiem też co cie tak śmieszy?
Usuń