czwartek, 2 lipca 2009
Miejska obserwacja
Często jadąc tramwajem dostrzegam nietuzinkowe zjawiska dochodzę do ciekawych wniosków. Nie wiem dlaczego akurat w tramwaju, może dlatego że mam chwile czas na przemyślenia. W takiej relacji jazdę tramwajem uważam za coś pozytywnego, ale jak zawsze jest i druga strona medalu. Gdy się zamyślam nie kontroluje tak otoczenia. Wtedy gdy moja czujność jest uśpiona mogę być nieopacznie zapytany przez pana z plakietką o bilet. Zawsze grzecznie odpowiadam: „a nie pojebało Cię?” Jest to o tyle niefajne, bo zawsze wyprowadza mnie to z równowagi przez co urywa mi się wątek jakże istotnych przemyśleń. Dziś jednak miałem szczęścia nikt mi nie przeszkadzał a przy tym miałem wdzięczne obiekty obserwacji. Do rzeczy.
Jadą dziś tramwajem z moją dziewczyną spostrzegliśmy dziwnie wyglądających dwóch panów(?). jeden z nich(?) miał tribala wydzierganego na 26 centymetrowym bicepsie pasemka i coś tam jeszcze, ale nie chciałem się gapić za bardzo, bo odmieńców to razi. Druga drugi z nich też miał pasemka różową koszulkę i obcisłe spodnie. Generalnie pasowali do siebie. Tak chwile patrząc na nich spytałem moją partnerkę: podobają ci się tacy goście. Ona na to kiwając głową w sposób zastanawiający odparła: no wiesz fajne te pasemka i taki zadbany, fajny, ale nie jako mężczyzna tylko jako…
Patrycji brakowało słowa na określenie swoich myśli. W tym momencie nie mogłem pozostać obojętny pospieszyłem z pomocą. Podpowiedziałem jako pedał? Niestety już nie rozwinęła się ciekawa konwersacja na ten temat, ponieważ Patrycja wysiadła na następnym przystanku. Bardzo się spieszyła, ale ja dalej ciągnąłem ten temat, ale już niestety w zakamarkach swojego umysłu.
Gdy już mi całkowicie nic nie przeszkadzało wziąłem się za stworzenie jakieś nowej teorii, ale nie wiedziałem od czego zacząć, więc zacząłem od tezy. Tezą było, że są to homosie, ale i tą tezę musiałem zdementować, ponieważ za bardzo się afiszowali(homisie są raczej skryci) na domiar złego usłyszałem, że rozmawiają po angielsku. Stało się dla mnie jasne, że mogą być to geje(sic!)
W tym miejscu podzielam zdanie Janusza Korwina Mikkego: że homosie to niegroźna grupa o orientacji para seksualnej. Natomiast "Geje to importowana zza granicy formacja faszystowska, usiłująca, jak ludzie SA Ernsta Röhma, narzucić nam swoje poglądy siłą" Więc geje też są piątą kolumną. Niszczą podobnie jak durne portale ład społeczny. Homosie natomiast groźne nie są. Nie wpływają demoralizująco na kogo, nie opluwają, nie obrażają. Co prawda nie rozumiem homosi, ale twierdze, że nie zasługują na wyśmiewanie przez innych chodź są nieźle pokręceni. Stanowczo sprzeciwiam się w tym miejscu agresji skierowanej w ich kierunku. Niech żyją sobie w spokoju. Oni zawsze byli są i będą. Natomiast geje powinni być tępieni za swoją agresję i obsceniczność.
A wracając do moich dzisiejszych spostrzeżeń. Chyba rozwiązałem zagadkę jak oni dobierają się w pary.
Wychodząc z założenia, że związek stanowią kobieta i mężczyzna chodź pozornie tu nie pasuje. Otóż homoseksualiści mogą tworzyć pary w niejako sposób naturalny. Dzieje się tak, ponieważ jak już zauważyliście miałem problem z rozpoznaniem który to on, który to ona(dopiero po dokładnej analizie stwierdziłem, że w obu przypadkach to mężczyźni). Stąd wniosek, że te dwa osobniki mają cech zarówno męskie jak i żeńskie. Jeden z nich był jakby w 40% mężczyzną drugi był w około 60%. Razem stanowili 100% mężczyznę. Wiemy też, że kobiety nie porzucają stuprocentowych mężczyzn . W wyniku tego równania dowiedliśmy, że ta para ma szanse na poważny związek. Jest to niebagatelne odkrycie, które każdy homoś powinien wziąć pod uwagę a każdemu normalnemu heteroseksualnemu panu powinno dać do myślenia czy aby na pewno jest wystarczająco męski.
kompleksy wybujała wyobraźnia itp.
Dzisiejsza notka będzie troszkę podobna do tej o fotce i nk itp.
Generalnie można za prawdziwe przyjąć twierdzenie czym ktoś bardziej rozhulany seksualnie tym jest fajniejszy. No wiesz załóżmy, że ktoś ci mówi, że na każdej imprezę pukam przynajmniej jedną laskę. Twoja reakcja jest taka: nie no kozak. No, ale jak to w życiu bywa, gdy kurz opada, gdy do głosu dochodzi rozum zaczynają się pewne powątpiewania. Nie to żeby nasz Casanova rozmijał się z prawdą fundamentalnie, ale mylił tylko pewne pojęcia. Jak wiemy mianem laski może szczycić się parę procent kobiet. No i tu zaczynają się schody bo albo nasz znajomy ruchacz jest faktycznie nieziemski i leci na niego każda zajebista dupa, albo nasz kolega myli się co do urody kandydatek do jego łoża. To ja właśnie udowodniliśmy Casanova rucha pasztety, ponieważ fajna dupeczka nie dała by mu tak na raz a jeśli już nawet, to już mało prawdopodobne aby była to większą ilość. Tak więc z jednej strony udowodniliśmy, że partnerki naszego znajomego nie są kandydatkami do miana Miss Polonia. Sprawę wyglądu już mamy załatwioną(przynajmniej jeśli chodzi o nieszczęsne panie. Czemu nieszczęsne to też omówimy po krótce). A no nieszczęsne, bo mają podobną cechę jak nasz zakompleksiony kolega.
Co prawda wyglądu naszego znajomego w tym wywodzie rozszyfrować się nie da, ale to nie jest tak bardzo potrzebne do określenia schorzeń osobowości jego wybranek. I tu nie uchronię zbliżamy się do punktu w którym musimy stwierdzić, że bohaterowie naszego dzisiejszego opowiadania mają tą samą wadę zawartą już w temacie.
Otóż upokarzają się po to, aby kogoś pukną/być pukniętym, ale tu już nie chodzi o ten seks.
Chodzi bardziej o to na ile potrafisz wyrzec się godności, zasad, czegokolwiek mającego wartość dla rozrywki, komfortu, pieniędzy. Na ile nisko się cenisz aby dostać to co wydaje się ze mają inni. Co jesteś w stanie oddać a czego absolutnie nie? Czy zastanawiałeś się kiedyś nad tym. Co ma dla ciebie wartość i w jakich okolicznościach? No wiem, że to wszystko strasznie frazesowo brzmi, że w życiu jest to wszystko bardziej skomplikowane. Ale i na to mamy rade. Najwyżej ceńmy prawdę a reszta już dalej pójdzie po naszej myśli. Zawsze miejmy ją na uwadze. Za przykład może nam posłużyć przytaczany już nieszczęśnik. Przeciętny zjadacz chleba powinien się na ogół po jego słowach zastanowić:
a) czy Casanova gdyby był taki zajebysty byłby godny naśladowania?
b) Czy faktycznie jest to coś czego byśmy chcieli?
c) Czy to kurwa jest możliwe jeśli tak to jak?
Po zadaniu sobie właśnie tych pytań oszczędzamy sobie tworzenia iluzji jako byśmy byli gorsi. Dlaczego gorsi teraz odwróćmy sytuację przyjmijmy, że to my jesteśmy tymi ruchaczami.
My doskonale wiemy, że tworzymy tylko iluzję oszukując nie tylko siebie, ale i naszych znajomych wprowadzając w kompleksy nasz i otoczenie. Nas, bo wiemy że to nieprawda a znajomych, bo oni nie wiedzą o tym. W imię czego? Bo inni tak robią? Bo to jest fajne? A fajne jest bo inni tak robią. Mi w zachowaniu spokoju ducha i zdrowia psychicznego pomaga mała doza wyczucia. Jeśli ktoś pogubił się w tym wywodzie to wytłumaczę. Cele jakoby jest ruchanie co trochę to jakieś innej fajnej laski. Nie realny. Ktoś spyta jak to nierealny przecież on.... no właśnie nie, bo już udowodniliśmy że tak nie jest. W każdej dziedzinie życia powinniśmy zachowywać właśnie taki dystans.
Generalnie można za prawdziwe przyjąć twierdzenie czym ktoś bardziej rozhulany seksualnie tym jest fajniejszy. No wiesz załóżmy, że ktoś ci mówi, że na każdej imprezę pukam przynajmniej jedną laskę. Twoja reakcja jest taka: nie no kozak. No, ale jak to w życiu bywa, gdy kurz opada, gdy do głosu dochodzi rozum zaczynają się pewne powątpiewania. Nie to żeby nasz Casanova rozmijał się z prawdą fundamentalnie, ale mylił tylko pewne pojęcia. Jak wiemy mianem laski może szczycić się parę procent kobiet. No i tu zaczynają się schody bo albo nasz znajomy ruchacz jest faktycznie nieziemski i leci na niego każda zajebista dupa, albo nasz kolega myli się co do urody kandydatek do jego łoża. To ja właśnie udowodniliśmy Casanova rucha pasztety, ponieważ fajna dupeczka nie dała by mu tak na raz a jeśli już nawet, to już mało prawdopodobne aby była to większą ilość. Tak więc z jednej strony udowodniliśmy, że partnerki naszego znajomego nie są kandydatkami do miana Miss Polonia. Sprawę wyglądu już mamy załatwioną(przynajmniej jeśli chodzi o nieszczęsne panie. Czemu nieszczęsne to też omówimy po krótce). A no nieszczęsne, bo mają podobną cechę jak nasz zakompleksiony kolega.
Co prawda wyglądu naszego znajomego w tym wywodzie rozszyfrować się nie da, ale to nie jest tak bardzo potrzebne do określenia schorzeń osobowości jego wybranek. I tu nie uchronię zbliżamy się do punktu w którym musimy stwierdzić, że bohaterowie naszego dzisiejszego opowiadania mają tą samą wadę zawartą już w temacie.
Otóż upokarzają się po to, aby kogoś pukną/być pukniętym, ale tu już nie chodzi o ten seks.
Chodzi bardziej o to na ile potrafisz wyrzec się godności, zasad, czegokolwiek mającego wartość dla rozrywki, komfortu, pieniędzy. Na ile nisko się cenisz aby dostać to co wydaje się ze mają inni. Co jesteś w stanie oddać a czego absolutnie nie? Czy zastanawiałeś się kiedyś nad tym. Co ma dla ciebie wartość i w jakich okolicznościach? No wiem, że to wszystko strasznie frazesowo brzmi, że w życiu jest to wszystko bardziej skomplikowane. Ale i na to mamy rade. Najwyżej ceńmy prawdę a reszta już dalej pójdzie po naszej myśli. Zawsze miejmy ją na uwadze. Za przykład może nam posłużyć przytaczany już nieszczęśnik. Przeciętny zjadacz chleba powinien się na ogół po jego słowach zastanowić:
a) czy Casanova gdyby był taki zajebysty byłby godny naśladowania?
b) Czy faktycznie jest to coś czego byśmy chcieli?
c) Czy to kurwa jest możliwe jeśli tak to jak?
Po zadaniu sobie właśnie tych pytań oszczędzamy sobie tworzenia iluzji jako byśmy byli gorsi. Dlaczego gorsi teraz odwróćmy sytuację przyjmijmy, że to my jesteśmy tymi ruchaczami.
My doskonale wiemy, że tworzymy tylko iluzję oszukując nie tylko siebie, ale i naszych znajomych wprowadzając w kompleksy nasz i otoczenie. Nas, bo wiemy że to nieprawda a znajomych, bo oni nie wiedzą o tym. W imię czego? Bo inni tak robią? Bo to jest fajne? A fajne jest bo inni tak robią. Mi w zachowaniu spokoju ducha i zdrowia psychicznego pomaga mała doza wyczucia. Jeśli ktoś pogubił się w tym wywodzie to wytłumaczę. Cele jakoby jest ruchanie co trochę to jakieś innej fajnej laski. Nie realny. Ktoś spyta jak to nierealny przecież on.... no właśnie nie, bo już udowodniliśmy że tak nie jest. W każdej dziedzinie życia powinniśmy zachowywać właśnie taki dystans.
środa, 1 lipca 2009
Portale społecznościowe typu fotka.
Tego typu portale mają bardzo osobliwy wpływ na ogólnie pojęte relacje w społeczeństwie.
Zaczęło się niewinnie, powstało coś na podstawie portali randkowych, czyli miejsc gdzie nie do końca radzący sobie w relacjach damsko-męskich ludzie mogli sobie pogadać z innymi nieradzącymi sobie w takich sytuacjach osobnikami płci przeciwnej.
Wszystko działało jak należy do czasu, gdy bycie takim paździerzem z fotki zaczęło się stawać wartością samą w sobie(dyszki znajomi i te sprawy)
Boli mnie np. jak taki pasztet sadzi się jaki to nie jest zajebisty, bo dyma ją/jego jakiś inny potwór. Ja rozumiem ze np. ktoś ma jakieś większe potrzeby seksualne, ale Bozia urody nie dała no to wtedy sobie słabszy model załatwiamy, ale żeby się tym szczycić? No ja się pytam czym? A najfajniejsze jest to, gdy akurat taką osobę oszukującą siebie i swoich debilnych przyjaciół z bożej łaski masz na liście gg
I widzisz np. że taka ma chłopaka z zjebanym ryjem no i ogólnie o zjebanym całokształcie.
A tu patrzysz jak manifestuje miłość do tego dziwoląga przez opisy. No a że ja jako rasowy masochista zawsze lubię się trochę po maltretować to wyobrażam sobie jak np. ona z nim(nie próbujcie tego w domu. A już na pewno nie po obiedzie)
Tu właśnie po dość długim wstępie dochodzimy do pewnych przemyśleń.
Masz dużo znajomych na nk to jesteś a) zajebisty/ zajebista
b) jesteś hujowy/hujowa
Heh, ale nie ma tak fajnie, że sobie sam wybierasz odpowiedź.
Statystycznie nie jesteś zajebisty/zajebista, więc moglibyśmy tą część pominąć no, ale chwile poświecimy i tu.
no wiadomo, że do ludzi zajebistych ludzie się garną no i z tą te cyferki, ale one nie mają dla takiego człowieka żadnej wartości. Smutnie jest gdy w czyjś oczach one coś znaczą, wtedy jesteś hujowy wysyłasz zaproszenia do nieskończonej liczby osób, i co gówno. Zmienia się tylko cyferka w statystyce, ale mnie ani siebie nie oszukasz. Od tego nie staniesz się lepszy. Wciąż jesteś debilem. Liczy się jakość nie ilość jeśli będziesz miał kilku kilkunastu znajomych o naprawdę silnych cechach charakteru ty też jesteś kimś, pod warunkiem, że stosunek przyjaciół/znajomych pełnowartościowych jest co najmniej 1:3(wartość orientacyjna) gdy otaczasz się debilami najprawdopodobniej tez nim jesteś. No dobra przyjmijmy ze zdiagnozowałeś u siebie schorzenie zwane debilizmem(nie mamy tu na myśli lekkiego upośledzenia umysłowego).
Gdy już o tym wiesz, masz już podstawy do wyzwolenia się. Już z definicji oddalasz się od możliwości bycia debilem do końca życia.
Dyska dla ciebie.
Niezależność finansowa
Praca nad sobą jak wiemy świat kroczy do przodu my tez nie możemy stać w miejscu bo wtedy się cofamy. Brzmi znajomo co ?
Dziś będziemy pracować nad naszą niezależnością finansową. Najważniejsza jest oczywiście dyscyplina, przecież jak wiemy luzowanie sobie nigdy dobrze się nie kończy. Zilustrujmy to może na przykładzie treningu mięśni.
Przyjmijmy ze chodzimy na siłkę czy ćwiczymy w inny sposób. Nasze mięśnie rosną i to jest fajne i pozytywne, ale gdy przestajemy ćwiczyć nie dość, że nasze mięcho już nie rośnie to zaczyna spadać(kurczyć się). Sytuacje podobną dostrzegamy obserwując świat w każdej dziedzinie z tą różnicą, ze świat kroczy troszku wolniej więc zdolności przystosowawcze mamy troszkę większe niż w żelaznym sporcie. Przeczytałem gdzieś kiedyś ze ograniczenie czyni mistrza i to jest jak najbardziej prawdą. Tak samo podczas ćwiczeń na siłcę nie możesz sobie pomagać wszystkimi możliwymi mięśniami podczas treningu bo od tego nie urośniesz musisz stawiać sobie ograniczenia izolować dane grupy wtedy staniesz się mistrzem.
Dodatkowo musisz stawiać sobie coraz to nowe cele zarówno krótko jak i długo dystansowe.
Inny przykładzik. Budżet domowy. Jak wiemy żeby stać się bogatym musimy mieć zrównoważony budżet z rezerwą. Gdy już osiągniemy ten stan jesteśmy na dobrej drodze do bogactwa. Do takiego stanu możemy dość poprzez zmniejszenie wydatków bądź poprzez dodatkowy przychód(osobiście cenie sobie bardzie pierwszy sposób, bo jest dużo bardziej prawdopodobny do utrzymania na dłuższą metę). Z pierwszego sposobu powinniśmy startować ponieważ wtedy zarabiane i oszczędzane sumy nie robią na nas jakiegoś większego wrażenia, jednak często dziej się inaczej. Ktoś pracuje ciężko, żeby więcej zarabiać, ale mówi sobie tyram jak wół więc więcej mi się należy. Błąd nic ci się nie należy(ale o tym może w innym wpisie). Zarabiając więcej nie musimy być wcale bogatsi możemy po prostu żyć na wyższej stopie życiowej co nie jest tożsame z bogactwem. Jeśli bierzesz nadgodziny tylko po to aby je później przepierdolić na rozpasaną konsumpcje to dla mnie jesteś nikim. Potrzeby zmniejszamy a oszczędzone pieniądze czekają na moment w którym będzie możliwość sensownego ich zainwestowania(weźmy pod uwagę chociażby ilość)
dajmy pracujemy i zarabiamy 3 tys. na miesiąc no niby nie dużo ale starcza na podstawowe sprawy, ale marzy nam się więcej i co bierzemy nadgodziny i przynosimy te 3,6 tys. i co miesiąc później też go nie ma smutne. prawda. Tak często się zdarza że popadamy w błędne koło zarabiania na własne potrzeby nie dość, że nie mamy satysfakcji z przyrostu zarobków to jeszcze czujemy się zmęczeni i wypaleni z beznadziejną perspektywą.
Teraz inny przykład mamy te 3 tysie no i zdecydowaliśmy się oszczędzać miesięcznie 10 procent. No z początku ciężko bo to jednak jakieś wyrzeczenie, ale co miesiąc 3 stówki lecą na lokatę co prawda po pierwszym roku nie będzie tego wiele, ale na czarną godzinę jest. Dajmy na to mamy wypadek przez nie umyślność wypieprzyliśmy w kogoś samochód. Żeby załagodzić sprawę musimy dać gościowi 3 tysiaki ale ze mamy pod ręką 3,6 to załatwiamy sprawę od ręki mając 6 stówek plus procent z 3,6 w łapce i zmartwienie z głowy.
Gdybyśmy nie mieli tej kasy to musielibyśmy tą kasę od kogoś pożyczyć a obsługa tego długu też kosztuje. Załóżmy, że jesteśmy dziećmi szczęścia i nic nigdy nam się nie przytrafia. Możemy wtedy nasze pieniążki pomnażać dajmy na to na foreksie gramy z małymi stawkami a poza tym nie martwimy się bo nie mamy noża na gardle i musu zdobycia kasy bo to tylko nasze zapasy a poza tym to cały czas zapas rośnie bo więcej zarabiamy niż konsumujemy. Nie martwimy się o bezrobocie, wypadki i tego typu duperele bo stajemy się coraz bardziej zasobni a przy okazji próbujemy śrubować nasze zdolności ograniczania wydatków. Nasze bogactwo rośnie.
W pewnym momencie zauważamy ze kapitał zapasowy wypracowuje wyższy zysk niż praca właściwa i to jest nasza wygrana. Wtedy chodzimy do pracy 8 h na dobę i nie martwimy się dniem następnym. Co prawda nie jest to trudne, ale wymaga dyscypliny i cierpliwości, ale w perspektywie całego życia jest to nie długi okres który wpływa na egzystencje do samego końca naszych dni. Chodzi o to aby uniezależnić się od zdarzeń losowych w przyszłości.
Dziś będziemy pracować nad naszą niezależnością finansową. Najważniejsza jest oczywiście dyscyplina, przecież jak wiemy luzowanie sobie nigdy dobrze się nie kończy. Zilustrujmy to może na przykładzie treningu mięśni.
Przyjmijmy ze chodzimy na siłkę czy ćwiczymy w inny sposób. Nasze mięśnie rosną i to jest fajne i pozytywne, ale gdy przestajemy ćwiczyć nie dość, że nasze mięcho już nie rośnie to zaczyna spadać(kurczyć się). Sytuacje podobną dostrzegamy obserwując świat w każdej dziedzinie z tą różnicą, ze świat kroczy troszku wolniej więc zdolności przystosowawcze mamy troszkę większe niż w żelaznym sporcie. Przeczytałem gdzieś kiedyś ze ograniczenie czyni mistrza i to jest jak najbardziej prawdą. Tak samo podczas ćwiczeń na siłcę nie możesz sobie pomagać wszystkimi możliwymi mięśniami podczas treningu bo od tego nie urośniesz musisz stawiać sobie ograniczenia izolować dane grupy wtedy staniesz się mistrzem.
Dodatkowo musisz stawiać sobie coraz to nowe cele zarówno krótko jak i długo dystansowe.
Inny przykładzik. Budżet domowy. Jak wiemy żeby stać się bogatym musimy mieć zrównoważony budżet z rezerwą. Gdy już osiągniemy ten stan jesteśmy na dobrej drodze do bogactwa. Do takiego stanu możemy dość poprzez zmniejszenie wydatków bądź poprzez dodatkowy przychód(osobiście cenie sobie bardzie pierwszy sposób, bo jest dużo bardziej prawdopodobny do utrzymania na dłuższą metę). Z pierwszego sposobu powinniśmy startować ponieważ wtedy zarabiane i oszczędzane sumy nie robią na nas jakiegoś większego wrażenia, jednak często dziej się inaczej. Ktoś pracuje ciężko, żeby więcej zarabiać, ale mówi sobie tyram jak wół więc więcej mi się należy. Błąd nic ci się nie należy(ale o tym może w innym wpisie). Zarabiając więcej nie musimy być wcale bogatsi możemy po prostu żyć na wyższej stopie życiowej co nie jest tożsame z bogactwem. Jeśli bierzesz nadgodziny tylko po to aby je później przepierdolić na rozpasaną konsumpcje to dla mnie jesteś nikim. Potrzeby zmniejszamy a oszczędzone pieniądze czekają na moment w którym będzie możliwość sensownego ich zainwestowania(weźmy pod uwagę chociażby ilość)
dajmy pracujemy i zarabiamy 3 tys. na miesiąc no niby nie dużo ale starcza na podstawowe sprawy, ale marzy nam się więcej i co bierzemy nadgodziny i przynosimy te 3,6 tys. i co miesiąc później też go nie ma smutne. prawda. Tak często się zdarza że popadamy w błędne koło zarabiania na własne potrzeby nie dość, że nie mamy satysfakcji z przyrostu zarobków to jeszcze czujemy się zmęczeni i wypaleni z beznadziejną perspektywą.
Teraz inny przykład mamy te 3 tysie no i zdecydowaliśmy się oszczędzać miesięcznie 10 procent. No z początku ciężko bo to jednak jakieś wyrzeczenie, ale co miesiąc 3 stówki lecą na lokatę co prawda po pierwszym roku nie będzie tego wiele, ale na czarną godzinę jest. Dajmy na to mamy wypadek przez nie umyślność wypieprzyliśmy w kogoś samochód. Żeby załagodzić sprawę musimy dać gościowi 3 tysiaki ale ze mamy pod ręką 3,6 to załatwiamy sprawę od ręki mając 6 stówek plus procent z 3,6 w łapce i zmartwienie z głowy.
Gdybyśmy nie mieli tej kasy to musielibyśmy tą kasę od kogoś pożyczyć a obsługa tego długu też kosztuje. Załóżmy, że jesteśmy dziećmi szczęścia i nic nigdy nam się nie przytrafia. Możemy wtedy nasze pieniążki pomnażać dajmy na to na foreksie gramy z małymi stawkami a poza tym nie martwimy się bo nie mamy noża na gardle i musu zdobycia kasy bo to tylko nasze zapasy a poza tym to cały czas zapas rośnie bo więcej zarabiamy niż konsumujemy. Nie martwimy się o bezrobocie, wypadki i tego typu duperele bo stajemy się coraz bardziej zasobni a przy okazji próbujemy śrubować nasze zdolności ograniczania wydatków. Nasze bogactwo rośnie.
W pewnym momencie zauważamy ze kapitał zapasowy wypracowuje wyższy zysk niż praca właściwa i to jest nasza wygrana. Wtedy chodzimy do pracy 8 h na dobę i nie martwimy się dniem następnym. Co prawda nie jest to trudne, ale wymaga dyscypliny i cierpliwości, ale w perspektywie całego życia jest to nie długi okres który wpływa na egzystencje do samego końca naszych dni. Chodzi o to aby uniezależnić się od zdarzeń losowych w przyszłości.