wtorek, 29 września 2009
Alicja T.
Oglądałem wczoraj program Tomasza Lisa. Gościem była oczywiście pani Alicja 1000. Gdy usłyszałem, że będzie ona występowała tam pomyślałem sobie niezła będzie jatka, jeśli ona będzie musiała się sama bronić. Bo jak wiemy pani Alicja T-1000 do inteligencji nie należy.
Niestety Alicja T. Tysiąc nie siedziała na foteliku przy Tomaszu.
http://www.tomaszlisnazywo.pl/
Tak jak się spodziewałem jeśli Alicja Tysiąc musiałaby się sama bronić, dostałaby wpierdol, bo już na samym wstępie facet z Gościa Niedzielnego zmiażdżył ją argumentami. Alicja k1(ostatnio przechrzczona na Alicja k130) siadła na widowni obsadzona z obu stron towarzyszkami z Polskiej Federacji na rzecz Kobiet i Glanowania Rodziny(ta w czerwonym to Ewa Dąbrowska-Schulz, która jakiś czas temu dostała nieźle po głowie od Janusza Korwina-Mikke)
Alicja Tysiąc stwierdziła, że słowa z Gościa Niedzielnego ją bolały i bolą do dziś. Cóż, kwestia wrażliwości. Później stwierdziła, że nie wolno mówić o niej w kontekście aborcji używając jej nazwiska (za to sąd stwierdził, że można). Najśmieszniejsza była sytuacja, w której przerwała wypowiedź Bogumiła Łozińskiego, twierdząc że to on uważa, że aborcja jest zabójstwem, a ona inaczej, i wobec tego, że ona ma swoje zdanie, to prosi, by Łoziński je... (tutaj się zapowietrzyła), bo nie było wiadomo co Łoziński ma robić z jej zdaniem i tylko nerwowo rozejrzała się po swoich kompankach, by coś podpowiedziały! Niestety, ani Dąbrowska-Schulz, ani ta od kondomów nic nie wymyśliły i nie powiedziały na ucho...
Ogólne wrażenie - biedna kobieta, którą feminazistki wykorzystują.
Kazimiera Szczuka zachowywała się po prostu chamsko przedrzeźniając Girzyńskiego, jechała po bandzie na antyklerykalizmie, lansując przy okazji bajkę o biednej Alicji, która to musiała się bronić przed nikczemnymi, wszechpotężnymi władcami świata, jakimi są kościelni dygnitarze, czy jakoś tak. Na szczęście udało się bohatersko wybrnąć z tej sytuacji. Powiedziałbym nawet niczym bohaterska obrona Częstochowy, ale to porównanie byłoby chyba nie na miejscu.
Kalisz najpierw twierdził, ze GN twierdził, że Alicja zabiła dziecko, na co mu pięknie Piecha zripostował, że nie dziwi się, że nie wie co pisze GN, skoro jako komunista takiej gazety nie czyta. Później zaczął sypać łaciną, po co trudno powiedzieć, może aby fajniej wyglądało i potwierdzało jego racje, ale w jaki sposób nie wiem.
Na koniec zaś Kalisz powiedział, że Kościół ma szerzyć miłość, a nie nienawiść. Taka mowa trawa, czyli coś powiedzieć a nic nie powiedzieć a przy tym jeszcze coś zyskać. Czyli jednoznacznie można stwierdzić, że koalicja komunistyczna na rzecz promowania aborcji: Kalisz-Szczuka delikatnie mówiąc nie popisała się.
Za to popis(nie mylić z PO-PiS)dali posłowie PiS-u właśnie. Pokerowe zagranie Girzyńskiego z zacytowaniem wywiadu z Alicją, że wyskrobałaby Julkę gdyby wtedy miała 5 tys. po prostu zmiotło oponentów, że aż zaczeli majaczyć. Np. Szczuka o jakieś edukacji seksualnej. Na marginesie chciałem wspomnieć, że w W. Brytanii mają tą edukację seksualną właśnie, czego efekty we wcześniejszych wpisach przedstawiałem:
http://teoriazycia.blogspot.com/2009/09/bezstresowe-wychowanie-cd.html
Post robi się już nieco przydługawy, więc resztę dokończę jutro. Na koniec powiem jeszcze, że mam prosty sposób na rozwiązanie kwestii aborcji i eutanazji(często te zbrodnie próbuje się przepychać niejako w pakiecie). Otóż zwolenników eutanazji powinno się poddawać natychmiastowej eutanazji w myśl zasady: macie co chcecie. Przy życiu pozostaliby tylko przeciwnicy zalegalizowania tegoż procederu, więc spór by po prostu wygasł.
Natomiast pewnym problemem są zwolennicy aborcji, bo mało który z nich gdy był nią zagrożony mógł się na ten temat wypowiedzieć.
Ten problem zastawmy może na później.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz