Wiem, że miało być o pani Alicji, ale boję się, że mógłby mi ucieć ważny temat. Dziś zajmiemy się niejaką Sergittą zamieszkującą bloxa. Sergitta popełniła ostatnio wpis: antykoncepcja i nauki przedmałżeńskie.
Oddajmy może głos bohaterce dzisiejszego wpisu.
(Kursywą zaznaczymy słowa Sergitty)
Temat antykoncepcji mamy już przewałkowany od najmłodszych lat. Pamiętam, jak w szkole z mozołem tłumaczyli mi, że stosunek przerywany to zupełna lipa, "kalendarzyk" to lipa, prezerwatywy to względna lipa (ale jako jedyne ochronią mnie przed AIDS) a najlepiej brać tabletki. Tłumaczyli jeszcze w podstawówce, kiedy chłopcy byli dla mnie gatunkiem nadającym się jedynie do zabawy w bazę wojskową... Ale - podobnie jak lekcje o narkotykach - szkolenia te podziałały i na szczęście do dziś nie interesuje mnie karfurowska alejka z pampersami.
Antykoncepcja to element planowania rodziny a nie element eliminacji potencjalnych członków rodziny(aborcja nie jest antykoncepcją). W przypadku pani sergitty doszło chyba nie do antykoncepcji tylko do sterylizacji, ale nie takiej w dosłownym znaczeniu tylko myślowej, psychologicznej. Objawiającej się lękiem do posiadania dzieci i obrzydzeniem do ludzi je posiadających.
Tak samo dobrze wyedukowani są moi znajomi. Wyobraźcie sobie więc ich zdziwienie, gdy na naukach przedmałżeńskich jakaś babka-zawsze-dziewica wytłumaczyła im, że to, czego uczono ich w szkołach, to szatańska manipulacja mająca na celu zwabienie ich biednych duszyczek do piekła.
O ile dobrze wiemy to polska ma podpisany z Watykanem konkordat. Oznacza to ni mniej ni więcej, że Kościół Katolicki ma spory udział w tym co jest przekazywane dziecią i dorosłym w tej materii, więc program nauczania antykoncepcji jest konsultowany właśnie z kościołem. Więc nie rozumiem dlaczego mógłby go krytykować. No właśnie w tym miejscu wychodzi, że pani sergitta nie za bardzo zapoznała się z tematem. Jej rzekoma relacja jest stekiem bzdur. Żeby wypowiadać się na jakiś temat trzeba mieć minimum wiedzy. Żeby być cynicznym na jakiś temat wiedzą trzeba się popisywać. Babka zawsze dziewica ten zwrot to bardzo tani chwyt populistyczny ze strony sergitty. Jest to niejako nawiązanie do prostego teksu, że jak ksiądz może nauczać na temat seksu jeśli go nie uprawia. Jest to dość perfidna figura retoryczna nie pozwalająca na kontr ripostę w dobrym tempie.
Kiedyś to było pięknie. Głównym zmartwieniem kościoła był seks przedmałżeński. I można się było z tym zgadzać lub nie, ale idea, przyznacie, była szczytna. Chodziło o świadome wybieranie partnera, z którym łączy nas miłość i wspólne plany a perspektywa zajścia w ciążę nie niesie za sobą ryzyka samotnego macierzyństwa.
Tak kiedyś było bardzo pięknie, zabijano księży, inwigilowano kościół, przesłuchiwano, werbowano do bezpieki. Komuniści chcieli zlikwidować kościół. Ich głównym celem było stworzenie człowieka ateisty. Jak widzimy komuchu są dziś w kontrofensywie. Racja bardzo fajnie było.
Dziś jednak kościół wziął się za seks sam w sobie, co oczywiście nie dziwi, bo któż mógłby więcej o seksie wiedzieć, niż ksiądz. Oto, czego moi znajomi dowiedzieli się na obowiązkowych naukach przedmałżeńskich:
Niestety pani sergitto i znowu fo pa. Kościół nie uważa że seks sam w sobie jest złem. A z tym księdzem to taki pleonazm logiczny. Seks służy jako ekspresja miłości obojga małżonków ma służyć zaspokajaniu potrzeb obojga partnerów. Przyjemność w tym miejscu jest bardzo ważnym aspektem oczywiście nie negowanym przez kościół.
Sergitta zachowuje się jakby przedawkowała Marsjanki. Przy tym swoje teksty układała tylko w swojej głowie bez zaczepienia o rzeczywistość bez rozmowy z normalnymi bądź zwykłymi ludźmi. Żeby nie być gołosłowny jak sergitta postanowiłem odwiedzić znajomego mi księdza i zweryfikować głupoty, które wypisała nasza naćpana blogerka. Bo są to banialuki i to ostre.
1. Seks z zabezpieczeniem to grzech, bo nie prowadzi do zapłodnienia.
Seks z zabezpieczeniem nie jest grzechem, bo nie prowadzi do zapłodnienia tylko, że głównym zadaniem rodziny jest posiadanie właśnie dziecka. Ludzie biorąc ślub kościelny niejako zobowiązują się do poszerzania rodziny. Na tej podstawie można nawet unieważnić małżeństwo. Małżeństwo może być nieważne gdy okaże się, że jeden z małżonków miał w planach nie posiadanie dziecka.
2. Seks w dni bezpłodne to grzech, bo nie prowadzi do zapłodnienia.
Oj banialuki. Seks w dni bezpłodne to nie grzech. Jedną z najczęściej promowanych metod antykoncepcyjnych to właśnie kalendarzyk, a więc jeśli seks w dni nie płodne to grzech, więc jaki jest sens prowadzenia takowego? Widzę że u sergitty z logiką coraz gorzej a pomyśleć, że kiedyś promował ją nawet sam kominek niestety sergitta nie wytrzymała tempa.
3. Uwaga, to będzie najlepsze: Brak seksu w dni płodne to grzech, bo nie prowadzi do zapłodnienia.
Uwaga wariat w blogosferze. 3 punkt jest całkowitą bzdurą. I całkowicie podważało by sens używania kalendarzyka chyba, że po to aby maksymalizować liczbę dziecie. Ha ha ha. Zbadamy tą hipotezę. Oj sergitta. W Polsce liczba dzieci przypadającą na kobietę to ok. 1,7 to tragicznie mało. Teraz wyobraźmy sobie chory scenariusz pani sergitty. W jej modelu każdego roku kobieta rodziła by dziecko. Załóżmy że średni wiek małżeństw w Polsce to 27 lat. Załóżmy, że każda kobieta może rodzić do 45 roku życia daje to 45-28 to 17 czyli dziesięć razy tyle. Niezły science ficion.
Diabeł jest istotą nie materialną i niczego nie produkuje. Niczego tej nie wynajduje ani nie odkrywa. A te bajki z prezerwatywą to sama wymyśliłaś? Sergitta łapie się coraz bardziej tanich chwytów aby zwiększyć sobie ilość odwiedziń na blogu. Czyżby dochód z reklam był jedynym sergitty? Ja rozumiem, że szkalowanie kościoła jest ostatnio trendy, ale żeby to robić trzeba mieć jeszcze minimum polotu, bo używanie utartych schematów tupu kościół to tylko bezmózgie mochery i trzeba się z nich śmiać to nie jest dalekosiężna strategia. Sergittę z tego miejsca pozdrawiamy środkowym palcem i życzymy dalszych sukcesów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz