Oczywiście obejrzałem cała z wielkim zaciekawieniem, pijąc w międzyczasie trzy kawy i pomagając sobie instalując zapałki na powiekach, mimo iż cała debata trwała niespełna godzinę.
W założeniu już uwzględniłem, że miejsca na merytorykę być nie może, więc nie doszukiwałem się na siłę jej istnienia. Pierwsze co rzuciło się w oczy to zachowanie Radosława Sikorskiego wskazujące na przyjęcie ponad standardowej dawki relanium, co niestety psuło dobre wrażenie. Natomiast Komorowski bardzo ładnie mówił, znacznie ładniej niż Sikorski, ale za to Radek mówił bardziej sensownie. Od początku wystąpienia Bronisława z kimś mi się kojarzył, po chwili przypomniałem sobie, z Kwaśniewskim, który w przerwach między bełkotem spowodowanym chorobą filipińską, też się dobrze prezentował.
Druga sprawa to prowadzący Joanna Mucha i Sławomir Nowak, którzy wraz ze swoimi kolegami wyglądali sztucznie, chociaż Pani Asia urozmaicała "debatę" rozbrajającymi spojrzeniami np. przy pytaniu Nowaka o biurokrację w kancelarii prezydenta, kierowanemu do Sikorskiego. Wtedy kontakt wzrokowy miedzy pytanym a pytającym przerwała Mucha szukając czegoś w oczach Sławomira. Niby taka drobnostka, ale dzięki temu wypiłem o jedną kawę mniej.
Następna sprawa to gong, który ograniczał czas wypowiedzi. Był to kolejny element rozrywkowy owej debaty, bo przecież jak wiemy pytania i odpowiedzi były już wcześniej ułożone, ale żeby cała szopka wyglądała mniej sztucznie Komorowski dostał zadanie przedłużenia jednej swojej wypowiedzi. Dodatkowo gong pełnił rolę bezpiecznika, gdyby to zapałki na powiekach zawiodły. Tak się nie stało, ale "strzeżonego, Pan Bóg strzeże".
Cała ta debata polegała nie na prezentowaniu swojego zdania i walki z oponentem a na walce z obecnym prezydentem, czyli była to debata Sikorski, Komorowski kontra Lech Kaczyński, tylko że beż Kaczyńskiego.
Podobały mi się też wyszukane porównania kandydatów. Najbardziej zapadło mi w pamięć porównanie Veta prezydenta do wsadzania kija w szprychy. Sikorski pewnie dając te porównanie miał na myśli polską gospodarkę, albo politykę zagraniczną. Jak wiemy koło ze szprychami występuje w rowerze, więc porównanie gospodarki do roweru nie jest zbyt pochlebne. Nam natomiast gospodarka kojarzy się raczej z lokomotywą, ale zostawmy już to. Dobra była też wstawka o redukcji etatów w kancelarii prezydenta. Sikorski powiedział: mniej tłuszczu, eeeee, yyyyy, i zapomniał co miał powiedzieć, ale na pewno byłaby to bomba.
Sikorski słabiej nauczył się roli niż swój "konkurent", więc przegrał z Bronisławem, batalię o batalię na prezydenta.
Jeśli ktoś przegapił tą intelektualną gratkę, albo chce przeżyć to jeszcze raz, to można obejrzeć debatę u mnie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz