wtorek, 15 czerwca 2010

Wybory?

Pierwsza tura wyborów prezydenckich odbędzie się 20 czerwca, czyli w najbliższą niedziele, ale kampania toczy się dość niemrawo. Zwykliśmy widywać na miesiąc "przed" plakaty, ulotki i cała resztę tej sieki a tu cisza. Zakładam, więc że frekwencja będzie bardzo niska. Jedynie słaba pogoda w może trochę frekwencję podnieść(zależność różnych czynników na oddanie głosu). Zastanawiam się co jest przyczyną takiego stanu rzeczy. W tym miejscu śpieszą mi z pomocą Rzymianie, którzy zwykli mawiać: "is fecit cui prodest" (Ten uczynił, kto odniósł korzyść). Niska frekwencja sprzyja oczywiście wszelkiego rodzaju niespodzianką. Przy niskiej frekwencji i mobilizacji elektoratu jednego z kandydatów wynik może być nieoczekiwany. Ja jestem przygotowany, że zaskoczyć publikę mogą dwaj kandydaci. Pierwszym z nich jest Janusz Korwin-Mikke, który to prowadzi bardzo dobrze kampanie(chyba to jego najlepsza kampania). Kampania na ulicach i telewizji toczy się dość słabo, wiec Mikke wykorzystuje chyba swój najwiekszy atut, czyli internet. Pana Janusza jednak nie posądzamy o "majstrowanie" przy frekwencji, więc tory śledztwa kierujemy w inną stronę. Niska frekwencja bywa również miarą poczucia beznadziejności w społeczeństwie, biernego akceptowania Statusu Quo. PO odwołując się do tradycji plebiscytów np. na Śląsku, kiedy to cała administracja niemiecka zaangażowała się w wyszukiwanie Ślązaków którzy mogliby pojechać w rodzinne strony i głosować na Niemcy. Dostawali oni potrzebne dokumenty, urlop od pracy, pieniądze na podróż podczas gdy chcący głosować za Polską zazwyczaj musieli porzucać pracę i podróżować na własny koszt. Pamiętajmy też, że to tuba propagandowa jest w rękach rządzącej partii. W ostatniej chwili to opiniotwórcze, "niezależne" media mogą zaapelować o głosowanie na jedynie słusznego kandydata i nieszczęście gotowe. Tak, tak Komorowski to nieszczęście dla Polski, prawie takie jakim był Aleksander Kwaśniewski. Podobieństwo zauważyłem już w tekście o debacie Sikorski-Komorowski. Zauważmy też, że gdyby Komorowski wygrał wybory Platforma przepchnie każdą ustawę i to nawet bez błogosławieństwa SLD a wtedy jesteśmy już o krok od totalitaryzmu i to do tego w majestacie prawa. Zastanówmy się przy urnie, bo następnym razem za nas może już wybierać jakieś tam zgromadzenie narodowe a pretekstem będzie oczywiście niska frekwencja w ostatnich wyborach. Uzasadnienie będzie proste: bo Polacy nie chcą głosować.
Tak więc zapraszam w niedziele do urny!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz