czwartek, 21 października 2010

dyskoteki i takie, takie

Nadal dręczy mnie pytanie o te małolaty prostytuujące się na lewo i prawo. Z resztą jak widać po powyżej nie tylko mnie. No ale czy zjawisko jest prawdziwe. W internecie istnieje. W innych mediach też, więc co najmniej fakt prasowy jest, ale czy coś więcej?
Jakiś czas temu byłem szukać galerianek w ich rzekomo naturalnym środowisku czyli galeriach
http://teoriazycia.blogspot.com/2009/10/galerianki_12.html
Jak pewnie pamiętacie nie znalazłem ich wtedy, może się pochowały? Sprawa trochę ucichła, wiec na wszelki wypadek będę nosił przy sobie kasę na dodatkowe jeansy. Chociaż po zrobieniu reklamy tej grupie usługodawców cena(jak wynika to z prawa popytu i podaży) powinna wzrosnąć, ale to tylko przy założeniu, że faktycznie galerianki istnieją.
Jest też taka możliwość, że galerianki są gatunkiem zagrożonym jak np. żółw błotny i przez to bardzo płochliwym. Może galerie nie są jednak naturalnym środowiskiem tego gatunku.
Drogą dedukcji doszedłem do wniosku, że galerianki liczniej mogą występować np. na dyskotekach a w szczególności tych wiejskich.
Żeby to sprawdzić udałem się w zeszły weekend na taką właśnie dyskotekę.

Jako, że średnio znam temat wynająłem przewodnika rekrutowanego z tubylczej ludności. Ze względu na ustawę o ochronie danych osobowych nazwijmy naszego przewodnika Marianem.
Marian doradził mi, żebym się przebrał w jakieś "wyjebiste" ciuchy i się odpowiednio ustylizował po to, abym nie wzbudzał podejrzeń(pamiętajmy galerianki są bardzo płochliwe).
Marian sugerował mi przebrać się w biały dres, ale jednak po moim silnym oporze jednak pozostałem w jeansach, natomiast musiałem kupić jakąś dziwną koszulę, niby taką normalną jak do garnituru tylko, że znacznie luźniejszą i z bajerami w postaci napisów i innych kolorowych wzorków. Marian nałożył mi również pół tubki żelu na włosy. Gdy zrobił mi już fryzurę spytałem czy aby na pewno tak spora ilość żelu jest potrzebna. Marian odparł, że żelu nigdy nie jest za dużo a poza tym to fajnie będzie to wyglądać w ultrafiolecie. Kazał założyć mi też okulary przeciwsłoneczne. Spytałem: no ale tam nie będzie słońca, wiec po co mi to?
Marian na to: niby z ciebie taki inteligent a niczego nie rozumiesz. Bez okularów ich nie zobaczysz a poza tym z okularami zajebiście się wygląda.
Uwierzyłem.

Gdy dotarliśmy na miejsce po krótkich oględzinach doszedłem do wniosku, że owy zagrożony gatunek jest znacznie liczniejszy niż mi się wydawało. Po za tym wnioskuje, że ten gatunek nie jest w tendencji zwijającej tylko rozwijającej. Wynika choćby to z założenia, że siłą rzeczy rozrodczość w tej grupie musi być większa. Marian dziwił się moim powątpiewaniem na temat istnienia lafirynd. Powiedział: na dyskach powinny być tylko takie, ale nie są- krótko uciął jakby lekko zmartwiony. Wcześniej Marian doradził mi, abym nie używał zbyt trudnego języka a gdy nie będę potrafił znaleźć na poczekaniu jakiegoś kolokwialnego stwierdzenia mam rzucić jakimś przekleństwem i śmiać się jak idiota i broń Boże nie używać zdań złożonych.
I faktycznie udało dotrzeć nam do grupy docelowej. Mieliśmy niezłe branie jak określił Marian do czasu gdy się nie nawaliliśmy, ponieważ po paru głębszych nie umiałem stylizować wypowiedzi na buraka i się dziewczyny spłoszyły. W sumie to i dobrze, bo ochoty na grzybobranie nie miałem a Mariana męczyła wcześniejsza kwestia. W końcu wydusił to z siebie: wiesz już jaka jest większość dziewczyn tu. Ja też je znam, ale nie umiem rozgryźć tych nieruchatych.
Spytałem, ale czego konkretnie nie rozumiesz?
Marian: no wiesz wydaje mi się, że jak dziewczyna czy tam chłopak idzie na imprezę to idzie poznać jakiegoś chłopaka czy tam dziewczynę, tak?
odparłem: no tak chyba logiczne.
Marian: No, ale wiele dziewczyn same tańczy i nie chce z nikim dlaczego?
Ja: bo są zwyczajnie pojebane. twierdzą, że od tak sobie, bo lubią a są po prostu pojebane. Taniec kiedyś polegał na tym, że tańczyły dwie osoby np. walc, flamenco itd. Dopiero te dyskotekowe wersje polegają na tańczeniu pojedynczo, ale tylko dlatego, że tańczenie samemu ma sygnalizować gotowość podjęcia znajomości. Kiedyś podpierało się ściany teraz idzie się potańczyć.
Marian: tak masz rację to już lepsze są te pasztety i kaszaloty, chociaż nie są ładne to przynajmniej wiedzą po co przychodzą.
Ja:No tą grupę akurat porównałbym do tych dawnych kobiet, które nikt nie chciał poprosić do tańca.
Marian: Aha, ale wytłumacz mi dlaczego jak chłopak z dziewczyną idzie na dyskę to np. tylko jedno tańczy?
Ja: Znam pewną analogię. Takie zachowanie można porównać do wyprowadzania psa na spacer. Spuszcza się go ze smyczy i jak sobie już trochę pohasa to wraca do pana.
Marian: czyli jak dupa przychodzi z fagasem na imprę to powinna z nim tańczyć. tak?
Ja: no tak, to chyba oczywiste, chociaż z drugiej strony chyba na imprezę idzie się kogoś poznać. Oczywiście można iść na dyskotekę ze swoim partnerem, ale jest to raczej wyrazem braku ciekawszych alternatyw. Brak takich alternatyw świadczy oczywiście o beznadziejności takich ludzi.
Marian: Oni o tym wiedzą?
Ja: tak wiedzą, ale wolą ukrywać prawdę o swojej denności. Poza tym nie wypada w weekend nigdzie nie wyjść.
Marian: no to w sumie tak jak myślałem, ale lepiej było spytać.
Ja: ok nie ma sprawy. Fajnie się gadało, ale muszę wcześnie rano wstać, więc jak chcesz to siedź ja idę.
Marian: ok, ja jeszcze trochę posiedzę.

Marian jednak okazał się nie być takim głupim na jakiego wyglądał. Dzięki niemu dowiedziałem się kilku rzeczy. Mam nadzieje, że on też zrobi użytek z wiedzy, którą mu przekazałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz