czwartek, 4 listopada 2010
Palikot, okultyzm i hallowen.
Właśnie minęły święta Wszystkich Świętych i Zaduszki. Niektóre postępaki obchodzą oprócz/zamiast tego jeszcze Halloween.
Halloween to obyczaj polegający na eksponowaniu makabrycznej strony umierania. Sprowadza się to do przedstawiania osób zmarłych, jako jakichś makabrycznych strachów, budzących przerażenie potworów.
Czyż nie jest to bezmyślne urągowisko wobec własnych przodków, wobec rodziców, przyjaciół i dobroczyńców? Oto jaka przerażająca głupota wlewa się do naszych obyczajów pod pretekstem „nowoczesności” i „wielokulturowości”. (powtarzając za Michalkiewiczem)
Ostatnio wielkim susem do grona postępaków dołączył człowiek ze świńskim ryjem, czyli Janusz Palikot. Janusz ostatnio nawet przeinaczał wypowiedź biskupa siedleckiego Zbigniewa Kiernikowskiego żeby się przypodobać zmarłym, tzn. takim nie do końca zmarłym, czyli zombie. Zmarli na tyle, aby nie przejawiać funkcji życiowych a na tyle żywi, aby wesprzeć podobnie jak bezrobotni studenci kampanie
Pana Janusza kwotami około 10 tys. złotych tak samo jak robili to przy wyborach poprzednich.
Palikot wierzy w zombie, więc i halloween na pewno obchodzi.
Białogardzki filozof założył też, że jeśli owi zmarli żyją to nie potrzebują modlitwy za nich, tylko zniczy i kwiatów. Chyba owi zmarli musieli się strasznie obrazić na Janusza, że ten próbuje przekupić ich błyskotkami. Czy tak w istocie jest nie wiem. Niestety nie mam, żadnych kontaktów z zaświatami. Czy Palikot ma też trudno ocenić, chociaż myślę, że wszystko by się wyjaśniło gdyby była żona Palikota wstąpiła do PO. Wtedy Janusz Palikot podzieliłby los Marsjasza z mitologi greckiej, który to już mu wcześniej zwiastowałem. Stałby się wtedy nie tyle trupem politycznym co takim sensu stricte.
Wracając jeszcze do zaświatów. To jakby nie patrzeć Palikot podejmuje ryzykowną grę, ponieważ jeśli jeszcze raz oszuka zmarłych ci gdy on "zejdzie" nie dadzą mu tam, po drugiej stronie żyć, tzn. nie żyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz