niedziela, 25 kwietnia 2010
obrazek.
Jeden obraz wart jest tysiąca słów- jak mawiają Chińczycy, ale i tak nie odmówię sobie przyjemności jego opisania.
Mapka po lewej przedstawia współczynnik feminizacji a po prawej średnie dochody mieszkańców poszczególnych regionów.
Co łatwo zauważyć więcej młodych dziewcząt przypada na mężczyznę w regionach bogatych niż biednych. Oczywiście jest to przypadkiem, bo jak od zawsze wiadomo kobiety nie lecą na kasę(obrzydliwa insynuacja). Co innego mężczyźni, którzy to celowo wyjeżdżają na wieś, żeby się dochapać na dopłatach do rolnictwa a że są tacy głupi i nie umieją tak dobrze obracać pieniędzmi jak kobiety, to ta mapka wygląda jak wygląda;)
Jeśli odrzuciliśmy tezę o chciwości kobiet możemy też odrzucić tezę o dyskryminacji kobiet na tle płacowym(pisałem już o tym tutaj), bo skądś się ten dochód bierze. Jeżeli uznamy, że kobiety wybierają mężczyzn na podstawie innych cech niż te odzwierciedlające zasobność, to z wykresu wynika, że ten dochód muszą wypracowywać kobiety. Kolejny argument z ręki lewaków został wytrącony. Dobrze o tym pamiętać przy kolejnej dyskusji o parytetach.
wtorek, 20 kwietnia 2010
Polityka.
Ostatnio po tragedii zacząłem rozmyślać trochę o polityce. Z dystansu przyglądałem się nie tyle szczegółom co mechanizmom.
Może to mało odkrywcze, ale zauważyłem, że polityka polega głównie na porównywaniu się wzajemnie. Z jednej strony chwalić siebie z drugiej oczerniać przeciwnika(PR i czarny PR). Każda z tych metod jest skuteczna, ale przy wykorzystaniu efekty synergii działają cuda. Dzisiejszy Public relations polega właśnie na maksymalnym odcięciu się od przeciwnika, próbując markować niejako nową jakość. A przecież w zasadzie nie tylko w Polsce, ale w większości krajów partie politycznie nie wiele się od siebie różnią(może to i lepiej).
Ciekawym elementem kampanii często też jest przedstawiania siebie jako mniejszego zła. Niby partia przyznaje się, że jest zła(mniejsze zło to też zło), ale tylko pozornie. Konstrukcja takiego triku jest bardzo prosta i szeroko rozpowszechniona w publikacjach o NLP. Trik z grubsza polega na manewrowaniu spójnikami w zdaniu jak i jego formą. Zilustruje to na przykładzie krótkiego hasła reklamowego.
Załóżmy, że mamy nieciekawą firmę świadczącą takie sobie usługi i za horrendalne stawki. Wydaje nam się, że firma jest bez szans i musi upaść. No nie do końca od czego jest reklama. Dobre hasło to takie, które maksymalnie eksponuje zalety(nawet tych których nie ma). Hasło reklamowe naszej firmy mogłoby brzmieć np. Może nie jesteśmy tani, ale się opłaca.
Co prawda takie powiedzenie jest jak dla mnie miałkie i czekam na uzasadnienie twierdzenia, ale przeciętny Kowalski się nabiera. Kowalski interpretuje takie hasło jako są drodzy to pewnie muszą mieć zajebistą jakość. Zresztą takie nasze hasło jest bardzo perfidne, bo bazuje już na założeniu, że jakość usługi jest wyższa. Gdyby tak nie było całe hasło by straciło sens, bo jaka była by logika płacenia więcej za to samo. Sam spójnik "ale" sprawia, że dalsza część kontrastuje z pierwszą. Dlatego też najpierw w zdaniu umieszczamy informacje o wadzie a w dalszej części zaletę. Dużo lepiej brzmi: produkujemy szajs, ale jak tanio niż, produkujemy tanio, ale szajs. Pierwsze zdanie ma wyraźny korzystny oddźwięk natomiast drugie wyraźnie negatywny. Zdanie mogłoby brzmieć: produkujemy tanio i szajs.
Doskonałym sposobem na zdobycie elektoratu jest też schlebianie wyborcy. Trzeba mu mówić jaki jest mądry, inteligentny, bogaty i w ogóle, ale jest jeden chwyt. Fajny się jest wtedy gdy jest się po naszej stronie, bo jak jesteś po ich stronie to jesteś ciemnogrodem, zaściankowcem i nieukiem(choćbyś miał z trzy fakultety).
Jeśli i to nie daje rezultatu, trzeba coś wyborcy obiecać. Trzeba obiecać, że spełni się wszystkie jego najskrytsze marzenia, a za jego kadencji kraj stanie się mlekiem i miodem płynący, ale jest jeden warunek musisz oddać piecze nad swoją sakiewką, czyli zagłosować na tego jedynego.
Ostatnio też wzrasta marginalizacja małych partii politycznych, może się tak stać, że w niedalekiej przyszłości Sejm będą dzielić 3 a może nawet 2 partie. Śmieszne jest też to, że zwolennik jednej partii chciałby zlikwidować inne a to droga do nikąd. Wtedy będzie nam trochę mniej do śmiechu, bo wybór może ograniczyć się do wyboru jak w kołchozowej stołówce tzn. możesz jeść, albo nie. Przy dalszym braku zainteresowania zwykłych ludzi może nawet dojść do zastosowania takiego schematu: Orzeł - ja wygrywam, reszka - ty przegrywasz.
Może to mało odkrywcze, ale zauważyłem, że polityka polega głównie na porównywaniu się wzajemnie. Z jednej strony chwalić siebie z drugiej oczerniać przeciwnika(PR i czarny PR). Każda z tych metod jest skuteczna, ale przy wykorzystaniu efekty synergii działają cuda. Dzisiejszy Public relations polega właśnie na maksymalnym odcięciu się od przeciwnika, próbując markować niejako nową jakość. A przecież w zasadzie nie tylko w Polsce, ale w większości krajów partie politycznie nie wiele się od siebie różnią(może to i lepiej).
Ciekawym elementem kampanii często też jest przedstawiania siebie jako mniejszego zła. Niby partia przyznaje się, że jest zła(mniejsze zło to też zło), ale tylko pozornie. Konstrukcja takiego triku jest bardzo prosta i szeroko rozpowszechniona w publikacjach o NLP. Trik z grubsza polega na manewrowaniu spójnikami w zdaniu jak i jego formą. Zilustruje to na przykładzie krótkiego hasła reklamowego.
Załóżmy, że mamy nieciekawą firmę świadczącą takie sobie usługi i za horrendalne stawki. Wydaje nam się, że firma jest bez szans i musi upaść. No nie do końca od czego jest reklama. Dobre hasło to takie, które maksymalnie eksponuje zalety(nawet tych których nie ma). Hasło reklamowe naszej firmy mogłoby brzmieć np. Może nie jesteśmy tani, ale się opłaca.
Co prawda takie powiedzenie jest jak dla mnie miałkie i czekam na uzasadnienie twierdzenia, ale przeciętny Kowalski się nabiera. Kowalski interpretuje takie hasło jako są drodzy to pewnie muszą mieć zajebistą jakość. Zresztą takie nasze hasło jest bardzo perfidne, bo bazuje już na założeniu, że jakość usługi jest wyższa. Gdyby tak nie było całe hasło by straciło sens, bo jaka była by logika płacenia więcej za to samo. Sam spójnik "ale" sprawia, że dalsza część kontrastuje z pierwszą. Dlatego też najpierw w zdaniu umieszczamy informacje o wadzie a w dalszej części zaletę. Dużo lepiej brzmi: produkujemy szajs, ale jak tanio niż, produkujemy tanio, ale szajs. Pierwsze zdanie ma wyraźny korzystny oddźwięk natomiast drugie wyraźnie negatywny. Zdanie mogłoby brzmieć: produkujemy tanio i szajs.
Doskonałym sposobem na zdobycie elektoratu jest też schlebianie wyborcy. Trzeba mu mówić jaki jest mądry, inteligentny, bogaty i w ogóle, ale jest jeden chwyt. Fajny się jest wtedy gdy jest się po naszej stronie, bo jak jesteś po ich stronie to jesteś ciemnogrodem, zaściankowcem i nieukiem(choćbyś miał z trzy fakultety).
Jeśli i to nie daje rezultatu, trzeba coś wyborcy obiecać. Trzeba obiecać, że spełni się wszystkie jego najskrytsze marzenia, a za jego kadencji kraj stanie się mlekiem i miodem płynący, ale jest jeden warunek musisz oddać piecze nad swoją sakiewką, czyli zagłosować na tego jedynego.
Ostatnio też wzrasta marginalizacja małych partii politycznych, może się tak stać, że w niedalekiej przyszłości Sejm będą dzielić 3 a może nawet 2 partie. Śmieszne jest też to, że zwolennik jednej partii chciałby zlikwidować inne a to droga do nikąd. Wtedy będzie nam trochę mniej do śmiechu, bo wybór może ograniczyć się do wyboru jak w kołchozowej stołówce tzn. możesz jeść, albo nie. Przy dalszym braku zainteresowania zwykłych ludzi może nawet dojść do zastosowania takiego schematu: Orzeł - ja wygrywam, reszka - ty przegrywasz.
poniedziałek, 12 kwietnia 2010
Lech Kaczyński.
„De mortuis aut bene, aut nihil” (O zmarłych należy mówić dobrze albo wcale). O Lechu Kaczyńskim mówi się dziś w bardzo dobrym świetle. Wielu, którzy kiedyś go potępiali dziś wyraża się bardzo ciepło. Podoba mi się to chodź wiem, że nie są to często słowa szczere. Dużo bardziej denerwują mnie komentarze byłemu Prezydentowi niepochlebne, nawet dzisiaj, bo zdarzają się i tacy.
Osoby, które nie są w stanie zachować powagi chwili nie zasługują na szacunek ani uwagę, są to prawdziwe mendy. Nie będę dziś podawał tych komentarzy czy linków do tych stron. Nawet Joanna Senyszyn uznawana powszechnie za niezrównoważoną psychicznie odmówiła sobie głupiego komentarza, za co oczywiście dziękujemy.
Wielu, którzy wyrażali się pochlebnie, lub wcale nie się nie wypowiadali, zrobili to z najprostszej kalkulacji. Jeśli ktoś zdecydowałby się na otwartą krytykę Lecha Kaczyńskiego dziś mógłby się pożegnać z publicznym stanowiskiem. Dlatego też krokodyle(?) łzy Tuska składającego wieniec w Smoleńsku, były jak najbardziej zrozumiałe i potrzebne. Podobnie jak Lech Wałęsa, który to daleko bardziej niż Donald nie przepadał za Kaczyńskim, dziś prosi Boga o przebaczenie.
Wszyscy jesteśmy pogrążeni w bólu po stracie Prezydenta, ale musimy być czujni bo licho nie śpi. Już dziś musimy myśleć jak tą katastrofę wykorzystać nie tylko w wymiarze duchowym, ale i politycznym. Prezydent Lech Kaczyński by na pewno tego chciał. Żył dla Polski i dla Polski umarł, więc oddajmy mu hołd i dokończmy sprawę Katynia po jego myśli. Nie możemy dopuścić, aby Mord Katyński został zapomniany. Musimy czuwać, aby Katyń nie został zapamiętany jako katastrofa lotnicza(to też), ale przede wszystkim jako ludobójstwo z 1940 roku.
W obliczu tej tragedii byli też tacy, którzy zachowali się pięknie np. kominek wstawiając piękną galerie screenów pierwszych stron gazet piszących o katastrofie.
Czy minuta ciszy przed gran derbi
Piękny też zachował się Bronisław Wildstein na swoim blogu
Pisząc na początku „De mortuis aut bene, aut nihil” nie miałem na myśli, że Kaczyńskiemu należy się szacunek z racji faktu odejścia z tego świata. Prawdziwy szacunek należy mu się za Jego życie. Dzisiejsze pochwał nie są na wyrost a kontrast wynikający z komentarzy na Jego temat wynika z niedocenienia Go za życia. Powinniśmy wyciągnąć z tego lekcje i zapamiętać kto zmienił tak diametralnie zdanie, żeby nie zaufać mu w przyszłości. Zapamiętajmy kto z Prezydenta szydził i oblewał go pomyjami. Wildstein tłumaczy to tak: Być może głębokie i autentyczne zaangażowanie czyniło go łatwiejszym obiektem niewybrednych ataków. Jego pasja dla sprawy polskiej była widoczna, a więc mogła stać się celem taniej ironii tak rozplenionej w naszych czasach.
Bronisław Wildstein napisał o Kaczyńskim też tak:
To głębokie zaangażowanie w sprawy publiczne nie pozbawiło go dystansu do siebie samego, ciepłej ironii i poczucia humoru. Człowiek przedstawiany jako kostyczny ponurak był bowiem osobą wesołą i dowcipną. Wiedzą o tym doskonale wszyscy jego współpracownicy, przyjaciele i znajomi.
Mam nadzieje, że wszyscy właśnie Prezydenta tak zapamiętamy.
sobota, 10 kwietnia 2010
Prezydent nie żyje!
Dziś rano około godziny 9 rozbił się samolot lecący na obchody do Katynia, na pokładzie którego był właśnie Lech Kaczyński. Oprócz prezydenta na pokładzie byli:
Maria Kaczyńska
Ryszard Kaczorowski
Jerzy Szmajdziński
Władysław Stasiak
Aleksander Szczygło
Paweł Wypych
Mariusz Handzlik
Andrzej Kremer
Franciszek Gągor
Andrzej Przewoźnik
Grzegorz Dolniak
Przemysław Gosiewski
Zbigniew Wassermann
Janusz Kochanowski
Sławomir Skrzypek
Janusz Kurtyka
Krzysztof Putra
Ks. bp. gen. dyw. Tadeusz Płoski
Krystyna Bochenek
Jerzy Bahr
Jacek Sasin
Tomasz Merta
Maciej Płażyński
Mariusz Kazana
Leszek Deptuła
Grażyna Gęsicka
Sebastian Karpiniuk
Izabela Jaruga - Nowacka
Aleksandra Natalli – Świat
Arkadiusz Rybicki
Jolanta Szymanek – Deresz
Wiesław Woda
Edward Wojtas
Janina Fetlińska
Stanisław Zając
Janusz Krupski
Ks. bp. gen. dyw. Tadeusz Płoski
Abp gen. bryg. Miron Chodakowski
Ks. płk Adam Pilch
Edward Duchnowski
Ks. prałat Bronisław Gostomski
Ks. Józef Joniec
Ks. Zdzisław Król
Andrzej Kwaśnik
Tadeusz Lutoborski
Podczas lądowania samolot z prezydentem Polski nie doleciał do pasa, zaczepił o wierzchołki drzew, spadł na ziemię i rozpadł się na części – poinformował gubernator obwodu smoleńskiego.
Na pokładzie samolotu były w sumie 96 osób. Nikt nie przeżył.
Mam nadzieje, że cała sprawa zostanie jak najszybciej wyjaśniona. Oprócz Prezydenta szczególną sympatią dążyłem Janusza Kurtykę za odpowiednie kierowanie IPN-em jak i Zbigniewa Wassermanna członka komisji śledczej do afery hazardowej. Chyba nikomu nie muszę, że taka ogromna liczba znakomitych ludzi doprowadzi do przewrócenia do góry nogami naszej sceny politycznej. Lech Kaczyński był murowanym, moim zdaniem kandydatem na następną kadencje. Myślę, że w tej sytuacji PiS nie wystawi swojego kandydata. Obowiązki Kaczyńskiego przejmie obecny Marszałek Sejmu: Bronisław Komorowski, który to został oficjalnym kandydatem PO w wyborach prezydenckich.