Ostatnio po tragedii zacząłem rozmyślać trochę o polityce. Z dystansu przyglądałem się nie tyle szczegółom co mechanizmom.
Może to mało odkrywcze, ale zauważyłem, że polityka polega głównie na porównywaniu się wzajemnie. Z jednej strony chwalić siebie z drugiej oczerniać przeciwnika(PR i czarny PR). Każda z tych metod jest skuteczna, ale przy wykorzystaniu efekty synergii działają cuda. Dzisiejszy Public relations polega właśnie na maksymalnym odcięciu się od przeciwnika, próbując markować niejako nową jakość. A przecież w zasadzie nie tylko w Polsce, ale w większości krajów partie politycznie nie wiele się od siebie różnią(może to i lepiej).
Ciekawym elementem kampanii często też jest przedstawiania siebie jako mniejszego zła. Niby partia przyznaje się, że jest zła(mniejsze zło to też zło), ale tylko pozornie. Konstrukcja takiego triku jest bardzo prosta i szeroko rozpowszechniona w publikacjach o NLP. Trik z grubsza polega na manewrowaniu spójnikami w zdaniu jak i jego formą. Zilustruje to na przykładzie krótkiego hasła reklamowego.
Załóżmy, że mamy nieciekawą firmę świadczącą takie sobie usługi i za horrendalne stawki. Wydaje nam się, że firma jest bez szans i musi upaść. No nie do końca od czego jest reklama. Dobre hasło to takie, które maksymalnie eksponuje zalety(nawet tych których nie ma). Hasło reklamowe naszej firmy mogłoby brzmieć np. Może nie jesteśmy tani, ale się opłaca.
Co prawda takie powiedzenie jest jak dla mnie miałkie i czekam na uzasadnienie twierdzenia, ale przeciętny Kowalski się nabiera. Kowalski interpretuje takie hasło jako są drodzy to pewnie muszą mieć zajebistą jakość. Zresztą takie nasze hasło jest bardzo perfidne, bo bazuje już na założeniu, że jakość usługi jest wyższa. Gdyby tak nie było całe hasło by straciło sens, bo jaka była by logika płacenia więcej za to samo. Sam spójnik "ale" sprawia, że dalsza część kontrastuje z pierwszą. Dlatego też najpierw w zdaniu umieszczamy informacje o wadzie a w dalszej części zaletę. Dużo lepiej brzmi: produkujemy szajs, ale jak tanio niż, produkujemy tanio, ale szajs. Pierwsze zdanie ma wyraźny korzystny oddźwięk natomiast drugie wyraźnie negatywny. Zdanie mogłoby brzmieć: produkujemy tanio i szajs.
Doskonałym sposobem na zdobycie elektoratu jest też schlebianie wyborcy. Trzeba mu mówić jaki jest mądry, inteligentny, bogaty i w ogóle, ale jest jeden chwyt. Fajny się jest wtedy gdy jest się po naszej stronie, bo jak jesteś po ich stronie to jesteś ciemnogrodem, zaściankowcem i nieukiem(choćbyś miał z trzy fakultety).
Jeśli i to nie daje rezultatu, trzeba coś wyborcy obiecać. Trzeba obiecać, że spełni się wszystkie jego najskrytsze marzenia, a za jego kadencji kraj stanie się mlekiem i miodem płynący, ale jest jeden warunek musisz oddać piecze nad swoją sakiewką, czyli zagłosować na tego jedynego.
Ostatnio też wzrasta marginalizacja małych partii politycznych, może się tak stać, że w niedalekiej przyszłości Sejm będą dzielić 3 a może nawet 2 partie. Śmieszne jest też to, że zwolennik jednej partii chciałby zlikwidować inne a to droga do nikąd. Wtedy będzie nam trochę mniej do śmiechu, bo wybór może ograniczyć się do wyboru jak w kołchozowej stołówce tzn. możesz jeść, albo nie. Przy dalszym braku zainteresowania zwykłych ludzi może nawet dojść do zastosowania takiego schematu: Orzeł - ja wygrywam, reszka - ty przegrywasz.