niedziela, 27 listopada 2011

Czy Platforma przegra gaz łupkowy?


Z racji faktu, że jest to wpis jubileuszowy, bo dwusetny na tym blogu, będzie coś ekstra. Opiszemy dziś niekompetencje PO w sprawie gazu łupkowego. Tekst napisany jest w oparciu o wypowiedzi i artykuły "odkrywcy" gazu łupkowego w Polsce, Profesora Mariusza Oriona Jędryska.

Profesor Jędrysek ściągnął amerykańskie firmy, mające wiedzę i technologie potrzebne do poszukiwania i wydobycia gazu łupkowego. Musiał to zrobić ponieważ żadna z naszych rodzimych firm ani nie miała podobnej technologii, ani nie była zainteresowana rozwijaniem takowej.

Prof. Jędrysek sprzeciwiał się też wydawaniu zbyt wielu koncesji na raz. Kierował się dość prostą, ale logiczną kalkulacją. Rozdamy półdarmo kilkanaście koncesji na rozpoznanie a w zamian dostaniemy informację geologiczną i pewność, że gaz w Naszej ziemi faktycznie jest. Następne koncesje sprzedane byłyby już po całkowicie innych cenach(w oparciu o cenny koncesji na rynku wtórnym szacuje się, że na samych koncesjach skarb państwa stracił kilkadziesiąt miliardów złotych). W razie sukcesu gazu łupkowego nasze firmy wydobywcze mogłyby przyłączyć się do poszukiwań, ponieważ ryzyko związane z fiskiem wierceń diametralnie by się zmniejszyło. Wtedy też byłaby wola i sens rozwijania rodzimej technologi wydobycia tego gazu, lub chociaż we współpracy z zagranicznym podmiotem. Tak się jednak nie stało Tusk łasy na kasę z koncesji rozdał wszystkie jak leci. Na listy przestrzegające Premiera przed tym, dostajemy odpowiedź, że list został przesłany zgodnie z kompetencjami.

Ale utrata tych miliardów z samy koncesji to jeszcze nic w porównaniu ze stratami wynikającymi z wydobycia tego gazu, braku służby geologicznej czy utraty bezpieczeństwa energetycznego.


Utrata bezpieczeństwa energetycznego jest związana chociażby z faktem skandalicznej umowy gazowej z Rosją, całkowitej kapitulacji w sprawie Nord Streamu(eksport gazu drogą morską, będzie poważnie ograniczony), czy zakusami na sprzedaż Lotosu(jedyny podmiot, który posiada infrastrukturę aby ten gaz wysyłać drogą morską). Warte odnotowania jest też fakt, że 21 procent koncesji na wydobycie gazu łupkowego jest w rękach Rosjan, którzy absolutnie nie są zainteresowani eksploatacją tego gazu. W warunkach polskiego prawa koncesja na poszukiwanie praktycznie automatycznie uprawnia do uzyskania koncesji na wydobycie.

Brak służby geologicznej. 50% powiatów nie ma geologa powiatowego , doświadczamy plagi nielegalnej eksploatacji a Prawo geologiczne i górnicze jest nieadekwatne do potrzeb i warunków. Stąd m.in. na szczególną uwagę zasługuje projekt nowej ustawy Prawo geologiczne i górnicze, który został przygotowany w swej pierwotnej formie w roku 2007 przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, a potem, po jego zmianach zaprezentowany przez obecny rząd Platformy Obywatelskiej jako projekt własny.
W wyniku wadliwego prawa szacuje się, że Polska nawet przed "erą gazu łupkowego" mogła tracić 1mld złotych rocznie na niekontrolowanej eksploatacji surowców w tym bursztynu(gdy dojdzie do wydobycia gazu łupkowego ta suma się zwielokrotni). Dziś nieuczciwej firmie nie da się udowodnić, ile na prawdę wydobywa surowca. Nikt tego nie kontroluje.
Opieszałość PO w ustalaniu nowego prawa górniczego wiele nas może kosztować. Polska zamiast inkasować 70% zysku z eksploatacji gazu może inkasować tylko 20. Przez śmiesznie niskie opłaty eksploatacyjne możemy stracić majątek. Dziś opłata eksploatacyjna za gaz wysokometanowy wynosi 5,89zł za tys.m3 za gaz ziemny pozostały 4,9zł za tys.m3. Tak absurdalnie niskie stawki miały uzasadnienie przed "erą gazu łupkowego", ponieważ niskie stawki to tanie surowce a tanie surowce to korzyść dla gospodarki, ale tylko w wypadku gdy kopaliny wydobywa firma z udziałem Skarbu Państwa. Gdy robi to podmiot obcy jest to działaniem na szkodę Państwa. Gdy dochodzi do eksportu takiej kopaliny jest to niczym innym, tylko dotowaniem konsumenta zagranicznego. Warto też wspomnieć, że nagła zmiana stawek za eksploatacje może wiązać się z licznymi pozwami do Sądów za z zmianę zasad umowy, dlatego tak ważne było, aby zrobić to na zawczasu. Jak widać lepiej było kopać w piłkę. Premier pewnie wziął sobie szczególnie do serca jedną z zasad komitetologi: Można wyeliminować pracę, jeśli zapotrzebowanie na nią minie, zanim została wykonana. Tusk wydukał sobie, że jak gaz znajdą to i tak zdążą ustanowić nowe prawo a jak nie znajdą to po co ma pracować na daremno.

Reasumując PO-PSL pozbyło się kontroli nad koncesjami na wydobycie, przez 4 lata nic nie robiła, alby zmienić prawo górnicze tak, aby opłaty eksploatacyjne były na normalnym poziomie. Nie powołała żadnego urzędu, który mógłby kontrolować ile i czego jest wydobywane. Chce pozbyć się jednej z dróg eksportu surowca. Podpisała umowę na drogi gaz, którego nie będziemy potrzebować.

Na koniec jeszcze wypowiedź Profesora Jędryska w Sejmie.

środa, 23 listopada 2011

Młody, wykształcony z dużego miasta.


Ostatnio zarzucano mi zbytnią ogólnikowość, więc dziś, żeby nie było opiszę konkretny przykład. Jest egzemplarz autentycznie występujący w przyrodzie. Bez ściem, bez uogólniania.

Zacznijmy od tego, że do opisu prawdziwego "młodego, wykształconego z dużego miasta" pasuje co najwyżej pierwszy człon, bo wykształceniem nazwać ukończenia gimnazjum nie można. A czemu nie z miasta? Bo uważam, że zamieszkanie nie ma w tym nic do rzeczy. Młodego, wykształconego cechuje wieś umysłowa.

Wieś umysłowa wiąże się z zakompleksieniem, poczuciem niższości. Taki wieśniak umysłowy zwany przewrotnie "młodym, wykształconym z dużego miasta", leczy swoje kompleksy poprzez kopiowanie zachowań nowego otoczenia. W tym swoim kopiowaniu jest mega groteskowy i on wie o tym, przez to tak silnie reaguje gdy posądzi się go o śmieszność. Nasz wieśniak a w zasadzie leming, bo to lepsze określenie, z gorliwością neofity odcina się od swoich tradycji i wartości za to pozostają w nim te najgorsze cechy, charakterystyczne dla wsi takich jak zawiść czy chytrość. Leming hołduje też zasadzie "postaw się a zastaw się". To tyle wstępu teoretycznego. Czas na przedstawienie leminga takim jakim jest.

Leming wyglądem nie musi się wyróżniać, ale raczej jest drobnej postury. Jest to w sumie logiczne, bo jak się bronić jeśli nie ma się czym? W sumie to z mądre z jego strony, że możliwość przetrwania upatruje w grupie takich samych ciap jak on. Ale z drugiej strony obserwując zwierzęta można dość do wniosku, że jest to zachowanie raczej instynktowne. Leming jest dość łatwo rozpoznawalny ze względu jego fascynacji modą. Brak tak zwanej kurtki z cićkiem to dyshonor. Nasz opisywany egzemplarz akurat taką w szafie ma. Ponadto 5 par butów. Dwa plecaki i dwie torby na książki. Mi to wygląda na kolekcje wiosna, lato, jesień, zima. Lemingi obowiązkowo w tym sezonie paradują w koszulach i kardiganach.
Leming musi też coś studiować i zazwyczaj jest to kulturoznawstwo, historia tańca czy inna pedagogika. Nasz leming akurat jest pod tym względem nietypowy, bo studiuje Prawo, ale pewnie dlatego, bo w "M jak Miłość" Piotrek też studiuje Prawo. Nasz leming to tego Piotrka jest bardzo podobny i chyba podobnie skończy, czyli co najwyżej jako protokolant w Sądzie, bo jego charyzma na więcej nie pozwala.
Że leming ogląda TVN24, głosuje na PO, czyta Wprost, GW czy inny badziew wspominać nie muszę.
Co do diety leminga, to jest ściśle określona przez TVN style i inne programy. W ogóle większość rzeczy w życiu leminga zaprogramowane jest przez tv, być może nawet i kopulacja. Nasz leming obowiązkowo na śniadanie zjada płatki z mlekiem, kaszkę "mleczny start" z Biedronki lub jakąś "mleczną kanapkę". Nasz leming w lodówce trzyma zestaw warzyw, ale one nie służą do jedzenia, tylko do pokazania jakby przyszli znajomi. Leming, którego znam ostatnio bardzo zachwalał mandarynki, których 8 kupił w tesco. Smakowały mu tak bardzo, że na raz zjadł 6 sztuk. Leming jada raczej ubogo, bo musi mieć pieniążki, żeby w razie czego mógł kupić droższe wino o którym nigdy nie słyszał. Co oczywiście nie przeszkadza mu w udawaniu enologa.
Nasz leming lubi też gadżety. Różne breloczki, lampki, kolorowe karteczki, pisaki czy iPhone to wyznacznik wartości człowieka w jego oczach. Oczywiście to na zasadzie: "w domu chleb z masłem a komórki są".
Nasz leming jest oczywiście też wazeliniarzem. Ze wszystkimi chce się kolegować i przyjaźnić. Leming za wszelką cenę chce należeć do wiodącej grupki w swoim otoczeniu, nawet jeśli wiąże się to z całkowitym przemodelowaniem poglądów. Leming najchętniej nie miałby żadnych poglądów, bo boi się narazić grupie. W ogóle leming wyznaje jakąś zbiorową przyjaźń. W sytuacjach w których jego znajomy skonfliktuje się z jego "grupą" leming bez mrugnięcia okiem znajomość zerwie, bo tak się boi, bo go ktoś jeszcze skojarzy...
Oczywiste jest też, że leming jest bardzo aktywny na portalach społecznościowych. Regularnie wrzuca fotki, choćby miała być to setna tego samego profilu. Zawsze się chwali gdzie był i jak "fajnie" było.
Jeśli ktoś z was rozpoznał w sobie leminga to proszę się nie martwić, to jest uleczalne.

piątek, 18 listopada 2011

Czy Palikot się ogarnie?


Palikot po utracie poparcia Ruchu Wyzwolenia Konopi szuka nowych odbiorców jego populistycznych rzygowin. Jak na razie wali na oślep, czy w końcu trafi?

Po wejściu Palikota i jego wesołej gromadki do Sejmu spodziewać się można było próby przeprowadzenia rewolucji "kulturalnej". Temat krzyża miał być rozgrzewką przed mega ofensywą kulturową. Zapowiedź debaty o opodatkowaniu Kościoła nie napawał zbytnio optymizmem konserwatystów. Okazało się jednak, że Ruch Poparcia Samego Siebie nie ma już więcej paliwa w swojej lokomotywie.

Jeśli Janusz Palikot chce się w ogóle utrzymać w Sejmie to radzę mu zmienić doradców, bo Tymochowicz to nie żaden piarowiec, tylko celebryta. Wypromował go Lepper a nie odwrotnie.
Biłgorajski skandalista nie potrafi opowiedzieć ciekawej narracji, która porwie "tłum". Spotyka się cały czas z niezrozumieniem. Jego argumenty wymierzone są gdzieś w kosmos. W najlepszym razie strącą jakiegoś chińskiego satelitę;)
Próba utożsamiania wszelkiego zła z PiSem czy jego prezesem nie spotyka się ze zrozumieniem. Podobnie jak próba przepychania swoich bzdurnych postulatów jako tych, którym przeciwstawia się PiS. Próba podłączenia się do obozu antypisowskiego nie wiele Palikotowi daje. Jedynym wiarygodnym antypisem jest Platforma. Koniec kropka.
Poza tym Palikotowi będzie ciążyć ta jego gromadka. Grodzka, która nie ma zdania w sprawie zamordowania ks. Popiełuszki, Nowicka z nielegalnym lobbingiem w sejmie, Biedroń- doktorant Nauk Politycznych, który nie wie co do Konwent Seniorów, czy elokwentny Piątak.
Walki ze Stokrotką też nie ułatwiają Ruchowi życia.
Nie wiadomo co ma w głowie Palikot, ale coś mi się wydaje że on może wrócić jeszcze do Platformy. Co prawda nie już do PO, która wygrywa wybory, ale cóż.
Innym wyjściem było by połączenie z SLD. Piątaki nie rzucały by się już tak w oczy, Miller by odżył a Palikot odsapnął. Tylko tęczowy Rysio by chodził jakiś obrażony.

wtorek, 15 listopada 2011

Antypostawy.


W każdym społeczeństwie istniej grupa ludzi będąca zawsze w opozycji do ogółu. Gdy ta grupa nie jest zbyt duża jest to korzystne dla społeczności. Natomiast gdy taka grupa za bardzo przyrasta staję się to dla spoistości narodu problemem.


Bycie w grupie anty wcale nie zależy od koniunktury, bo taki antyczłowiek będzie w opozycji zawsze. W czasie dominacji jakieś religii będzie jej przeciwnikiem a w czasie krańcowej sekularyzacji będzie gorącym orędownikiem religii.

Skąd się to bierze? Różne są powody, może brać się to z poczucia wyobcowania. Brak więzi z otoczeniem zawsze prowadzi do nienawiści, pychy i pogardy. Wyobcowania nie należy mylić z postawą młodzieńczego buntu, który jest najczęściej wynikiem głupoty. Martwić się należy wtedy, gdy takowy bunt się przeciąga. Wyobcowanie bierze się też z niepowodzeń życiowych. Taki antyczłowiek jest bardzo powierzchowny, jeśli chodzi o analizę problemu osobistego. Jest skłonny negować wszystko co kojarzy mu się z określoną wspólnotą. Jeśli widzi, że inna wspólnota radzi sobie z jakiś względów lepiej, nigdy nie przyjdzie mu do głowy, że może być lepiej zorganizowana a jej członkowie bardziej zaangażowani. A że tak to już w przyrodzie bywa, że jedna społeczność walczy z drugą, to obca wspólnota nie widzi żadnego interesu w pomaganiu naszemu wyobcowanemu. Wyalienowany często chce dołączyć do wspólnoty drugiej. Raczej nie stanie się nigdy częścią tej wspólnoty. Za to z gorliwością neofity będzie walczył ze swoimi dawnymi sprzymierzeńcami. Przykładem takim jest Stefan Niesiołowski który chciał wstąpić do PiS więc jakby dzisiaj Kaczor powiedział, że Komorowski to dobry prezydent to Niesioł obsrałby i Komora.

Oczywiście takich wyobcowanych jest znacznie więcej i to o nich idzie gra. Normalnie takich ludzi jest niezbyt wielu, wiec trzeba ich wyprodukować, poprzez zohydzanie im więzi łączących ich z otoczeniem. Ważną sprawą jest walka z tradycją, religią i rodziną. Więc gdy dojdzie do pogorszenia sytuacji socjalnej takiego wyalienowanego to bardzo łatwo zasugerować, że ma to związek z wyżej wymienionymi wartościami, przy czym oczywiste jest, że trzeba mu podsunąć jakieś panaceum, które rozwiąże jego problemy. Wiąże się to właśnie z zrzeknięciem się tych wydumanych powodów niepowodzeń.

Oczywiste jest, że to doprowadzi jeszcze do pogorszenia sytuacji osoby omotanej przez populistę i możliwe, że ofiara nawet zauważy, że to nie tak jak miało być, ale działa jeszcze "zasada konsekwencji"(Cialdini) i taka osoba brnie dalej w błąd i skłonna jest przyjąć już najgłupszą wymówkę np. że rewolucja nie powiedzie się, gdy wszyscy nie przejdą na "właściwą" stronę. Człowiek z natury rzadko przyznaje się do błędów. Gdy tak się brnie rodzą się coraz to gorsze emocje jak pogarda czy nienawiść i stąd już blisko do czynów zbrodniczych.

A piszę to w kontekście obserwowanej narastającej agresji w Naszym społeczeństwie. Obserwując co działo się nieco ponad rok temu na Krakowskim przedmieściu przy akompaniamencie "Gazety Wyborczej", wyników wyborów, czy tego co się działo w okolicach 11 listopada chce zwrócić uwagę, że podczas nieuchronnie nadchodzącej zapaści finansowej Polski, możemy mieć duży problem z antypostawami. Trzeba za wczasu zneutralizować albo jeszcze lepiej usunąć przyczynę faktycznych a nie wydumanych antagonizmów w Naszym społeczeństwie.

sobota, 12 listopada 2011

Wszystkiemu winny jest Kaczyński


Jak doskonale pamiętamy Kaczyński posądzany był już o śmierć Barbary Blidy a konkretniej o stworzenie atmosfery, która ją zabiła. Był też posądzany o śmierć Marka Rosiaka. Oczywiście na podobnej zasadzie jak z Blidą. A o co został posądzony tym razem?

Po wejściu do sejmu Ruchu Poparcia Samego Siebie myślałem, że nic mnie już nie zdziwi. Słyszałem już o krzyżu jako symbolu PiSowskim, więc ze zniecierpliwieniem czekałem aż Palikot ogłosi, że Marsz Niepodległości jest "uknuty" przez wściekłego kaczora, który w ten sposób zamanifestować chce swoje antydemokratyczne poglądy, podpalać kraj. No nie doczekałem się, ale za to znalazłem takiego oto kwiatka.



Winny zamieszek jest Kaczyński!!!!
Przyjazdu niemieckich, lewackich bojówek do Polski winny jest Kaczyński, podobnie jak ataku na grupę rekonstrukcyjną, spalenia wozu tvnu i pomniejszych zajść. Pewnie Jarosław Kaczyński naciskał też na HGW lub chociaż na komendanta policji, aby Marsz zdelegalizować, bo wiedział, że w ten sposób dojdzie do mordobicia. Witamy w Tworkach.

Dobra dość tej fantastyki. Marsz całkiem ładnie wyszedł, ogrom flag, wiele rodzin z dziećmi bez ekscesów. Marsz co prawda przemieszczał się inną trasą niż zaplanowano, bo lewactwo i policja zagrodziło przejście, ale doszedł do celu. Bezpiecznie dotarli do końca bez asysty policji. Było patriotów na tyle dużo, że czuli się bardzo pewnie. Policja była tam tylko po to, aby bronić lewactwa i od napierniczania przypadkowych przechodniów. Zresztą gdyby nie było policji w ogóle to lewactwo zniknęłoby z powierzchni ziemi w czasie krótszym niż 20min, tak była przewaga.

Antyfaszyści





Faszyści



czwartek, 10 listopada 2011

Narodowe Święto Niepodległości.

Narodowe Święto Niepodległości jest jednym z najważniejszych świąt w Naszej ponad tysiącletniej historii. Jeżeli ktoś nie uznaje tego święta neguje też wolność Polski.

Naturalne jest, że każdy Polak, który miłuje wolność, dnia 11 listopada będzie to chciał w jakiś sposób zamanifestować. Wynikiem tego jest tradycja Marszu Niepodległości. W takim marszu powinien iść każdy kto poczuwa się choć trochę Polakiem. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby w do manifestowana dołączyły osoby niewierzące, homoseksualne czy innego koloru skóry. W marszu chodzi o podkreślenie istnienia niezależnie istniejącej Polski. Jeśli ktoś tego nie rozumie, zwyczajnie świętowanie może sobie odpuścić.
Problemem natomiast stanowi to, że istnieją grupy ludzi w Polsce i za granicą, które by chciały zabronić Polakom manifestowania ich odrębności i niezależności. Niezależnie od tego co by mówili przeciwnicy marszu, ich intencjami jest podważenie suwerenności Państwa Polskiego.
Takim doskonałym przykładem jest środowisko Gazety Wyborczej, które nie cofnie się przed niczym, aby Nas z tej wolności pozbawić. Działania tej grupy są wielopoziomowe, poczynając od zohydzania wszystkiego co polskie po fizyczną blokadę Marszu. Mają w dupie polskie prawo, które jasno mówi: § 1: „Kto przeszkadza lub usiłuje przeszkodzić w organizowaniu lub w przebiegu niezakazanego zgromadzenia (…) bezprawnie zajmuje lub wzbrania się opuścić miejsce, którym inna osoba lub organizacja prawnie rozporządza jako zwołujący lub przewodniczący zgromadzenia (…) posiadając przy sobie broń, materiały wybuchowe lub inne niebezpieczne narzędzia (…) podlega karze aresztu do 14 dni, karze ograniczenia wolności albo karze grzywny”. A w § 2: „Podżeganie i pomocnictwo są karalne”.

Pełnymi garściami czerpią też z sowieckich wzorców, które to wszystko co niesowieckie utożsamiali z faszyzmem.
GW nie odgranicza się oczywiście, tylko do postaw "antyfaszystowskich". Walczy też z rasizmem, który to ponoć jest jak patriotyzm. http://wyborcza.pl/1,76842,4393674.html
Ciężko, więc nie zgodzić się z Rymkiewiczem, że "Agora to duchowy spadkobierca Róży Luksemburg".

My jako naród powinniśmy odrzucić ten trefny, michnikowy przekaz i na dobry początek uczestniczyć w tym corocznym święcie. Chodź na Marsz!!!

niedziela, 6 listopada 2011

KiCZ czy SZKiC, czyli dywagacje o ruchawce w Sejmie.


Cała Polska już od ponad dwóch tygodni żyje tym, co dzieje się po prawej stronie sceny politycznej. Mnożą się najróżniejsze scenariusze nt. tego co zrobi Zbigniew Ziobro po wydaleniu z PiS. Rozważmy kilka z nich.


Wyjściowym założeniem jest to, że Ziobro, Kurski i Cymański do partii nie wrócą. Chociaż zapowiedzieli, że się będą odwoływać.

Dobrze a więc mamy ich trojkę poza partią. Jeśli zbyt mała ilość posłów pójdzie za nimi to po prostu wyżej wspomniani pogrążą się w politycznym niebycie. My jakoś słabo w to wierzymy, więc porzućmy ten trop.

Innym scenariuszem jest wyjście z PiS jeszcze kilkunastu do dwudziestu kilku posłów i próba budowania nowej formacji. Nazwijmy ją KiCZ(Kurski, Cymański, Ziobro). Kluczowe dla notowań KiCZu będzie poparcie Ojca Rydzyka. A jest się o co bić, bo to elektorat 4-5proc.

Teoretycznie do KiCZu może dołączyć Schetyna, który to po degradacji przez Tuska ze stanowiska Marszałka sejmu może upatrywać w tym swoją szansę. Partia nosiła by wtedy nazwę SZKiC(Schetyna, Ziobro, Kurski i Cymański)
Ze SZKiCem byłby taki problem, że była by to partia podobna do PO. Linią SZKiCu było by głównie krytyka PO i PiSu. Partia ta reanimowała by hasło POPiSu. Działania takiej partii były by czysto piarowskie. Polityka partii polegała by na nieustannym gwiazdożeniu. SZKiC mógłby dość do władzy po zużyciu się Platformy.

Załóżmy jeszcze, że rozłam w PiSie jest ukartowany przez Kaczyńskiego, który to obrał strategię zmiany wizerunku swojej partii na bardziej centrową, sympatyczną otwartą. Taka zmiana wizerunku miała miejsce podczas kampanii prezydenckiej. W kampanii parlamentarnej zresztą też, świadczy o tym chociażby zaangażowanie "Aniołków Prezesa". Dalszym krokiem było by odcięcie się od wizerunku moherowej partii(elektorat ten przeszedłby do KiCZu). Jeśli wszystko poszłoby dobrze to sumarycznie przyszli koalicjanci, PiS i KiCZ zyskali by sporo punków. PiS wepchnąłby się do centrum odbierając sporo punktów PO a KiCZ usadowiłby się na prawo od PiS.

KiCZ mógłby podjąć współpracę z innymi partiami prawicowymi takimi jak Prawica Marka Jurka, czy oczyszczonym już PJNem. Na wsparcie KNP, KiCZ raczej nie ma co liczyć, bo Mikke nie zwykł popierać perspektywicznych przedsięwzięć, poza tym nie toleruje zwierzchnictwa.

A jak będzie czas pokaże.

czwartek, 3 listopada 2011

Zaduma.


Właśnie jesteśmy po świętach Wszystkich Świętych i Zaduszkach. Jeszcze znicze na cmentarzach nie dogasły, więc dorzucimy swoje trzy grosze na temat śmierci, przemijania i szacunku dla zmarłych.

Można Polakom dużo zarzucić jeśli chodzi o głębie ich przeżywania świąt religijnych czy to Wielkanocy, Bożego Narodzenia czy chociażby ostatnich dni. Prawda jest taka, że spora część społeczeństwa nawet jakby chciała się jakoś zadumać, to po prostu nie potrafi. Co prawda jeden z takim drugim może spuścić głowę i powiedzieć, że przeżywa, ale ja wiem, że tak nie jest. Kontemplacja nad śmiercią jest trudna wbrew temu co mówiliby wam co niektóre bystrzachy. Znam nawet takiego jednego co twierdzi, że wszystko potrafi sobie wyobrazić, tylko, że przy weryfikacji już bywa różnie, ale nieważne.

My jako chrześcijanie mamy sprawę pod kontaktu z Bogiem dość prostą. Duchowo jest to prostsze niż np. w hinduizmie, tak więc trochę dziwi fakt, że Nasi chrześcijanie są w takiej a nie innej kondycji duchowej. Mimo stosunkowo niewielkich wymagań jakie stawia nam religia, Polacy radzą sobie bardzo słabo, ale ja uważam, że nie jest to tylko kwestia samej wiary, ale i intelektu.
Taki przeciętny Polak oprócz nikłej wyobraźni nie posiada zdolności interpretacyjnych. Tak więc nawet jeśli do popkultury dostaje się coś nad czym powinien się pochylić i zadumać, tego nie robi, bo nie potrafi.
Doskonałym przykładem jest poniższy utwór. Piosenka ewidentnie o śmierci. Nie będę się tu wdawał w jakąś szczegółową interpretację, ale chodzi mniej więcej o to, że przy spotkaniu z Bogiem, będziemy, że tak dosadnie to ujmę, z gołą dupą. Wszystkie rzeczy jakie mamy od Niego pochodzą. Nie powinniśmy się dlatego jakoś szczególnie przywiązywać do przedmiotów. No i oczywiście o tym, że zaświatów nie ma już powrotu.
Nie wiem może moi rodacy nagle zaczęli z niecierpliwieniem oczekiwać na spotkanie z Panem i wesoło powtarzają "pójdę boso...", ale wydaje mi się, że nie. Mają takiego samego cykora przed śmiercią jak zawsze. Wcale nie pragną rychłego spotkania z Panem Jezusem a śpiewają tak, bo nie wiedzą, że tekst traktuje o śmierci.
Mylę, że rodacy tak namiętnie to śpiewają, bo im się z plażą kojarzy. Utwór najbardziej popularny był latem to pasuje jak ulał do chodzenia bosą stopą po rozgrzanym piasku np. Morza bałtyckiego.
Jeśli mamy na blogu jakiegoś "młodego wykształconego z dużego miasta" to sugerujemy przesłuchać jeszcze raz. To naprawdę nie jest o plaży;)



Miało być jeszcze o szacunku dla zmarłych. To proszę. Niżej można zobaczyć i usłyszeć jaki szacunek dla tragicznie zmarłych mają nasze, kochane władze. Tytuł filmu "Pogarda" jest jak najbardziej adekwatny to stanu jaki panuje w sercach i umysłach władzy i ich popleczników względem reszty społeczeństwa.