Dziś mamy taką ciekawostkę psychologiczną.
Im niższe piętro piramidy tym jest ważniejsze dla funkcjonowania człowieka.
Najniższe piętro to potrzeby fizjologiczne takie jak oddychanie, jedzenie, spanie, prokreacja itd. Czyli jakby nie patrzeć rzeczy bez których życie istnieć by nie mogło. Jak sam Maslow twierdzi dopiero po zrealizowaniu tych potrzeb człowiek może pokusić się o zrealizowanie następnych. Wiadomo przecież apetyt wzrasta w miarę jedzenia. Nawiasem mówiąc chciałbym zwrócić uwagę, że człowiek skonstruowany jest tak aby odczuwał przyjemność z realizacji potrzeb. Przy czym zauważam też skłonność do realizacji większej ilości potrzeb w stopniu średnim lub powierzchownie niż w mniejszej ilości a wysokim stopniu. Ponadto człowiek odczuwa przyjemność z realizacji potrzeby do momentu jej zaspokojenia np. drzemka u osoby śpiącej mało może być bardzo przyjemna, natomiast spanie dajmy na to 16 godzin na dobę jest tylko udręką.
czwartek, 30 września 2010
piątek, 24 września 2010
Justin Bieber.
W ramach dywersyfikacji ruchu sieciowego zdecydowałem się opublikować moją niedawną rozmowę z panem Justinem Bieberem za oceanu.
Mimo, że Justin słabo mówi po polsku jakoś się dogadaliśmy. W związku z licznymi błędami językowymi, stylistycznymi i ortograficznym zdecydowałem się rozmowę streścić, dlatego też za niecytowanie przepraszam.
Pan Justin mimo oszałamiającej kariery(powyższy klip ma w tym momencie 333730735 odsłonięć na YouTube, co jest obecnym rekordem.) martwi się o jej dalszy bieg, wiec poprosił mnie o pomoc.
Bieber zdaje sobie sprawę z upływu lat i z tego, że z czasem dzieci neo mogą się od niego odwrócić.
Spytał mnie: kurczę co mam robić, mam już 16 lat i moja kariera może się niebawem skończyć przez mutacje głosu, ratuj kolego!
Odpowiedziałem: faktycznie ciężka sprawa, ale coś wymyślimy. Rozumiem, że głównym problemem będzie twój zmieniający się głos, więc masz dwa wyjścia, albo zachować głos a poświęcić męskość albo zachować męskość i stracić głos.
Justin na to: no ale jak to? Ja po to zostałem piosenkarzem, żeby sobie poruchać, więc kastracja nie wchodzi w grę.
Na to odparłem: no to jak tak lubisz ruchać to może zostań bohaterem seksskandalu.
Justin: Nie to niemożliwe co by moja mama na to powiedziała.
Ja: To zrobimy tak: póki masz jeszcze pożądany głos ponagrywaj tych swoich arcydzieł na zapas a jak przyjdzie mutacja to na koncertach możesz śpiewać z playbacku.
Justin: ale zrobienie hitu to nie jest taka prosta sprawa.
Ja: Justin takie kity to możesz swoim fanką cisnąć.
Justin: przepraszam. A co zrobić później gdy już dorosnę i nie będę mógł udawać dziecka.
Ja: no to jak skończysz osiemnastkę to opublikujesz seks-taśmę. Zrobi się szum, że właśnie stałeś się mężczyzną i będziesz mógł śpiewać nowym głosem. Chociaż z drugiej strony nasz Krzysio Ibisz ma ponad 40 lat a udawanie dziecka doskonale mu idzie.
Justin: kuźwa genialne, ale jak zaaranżować to z seks-taśmą.
Ja: Ty coś rwałeś kiedyś do tej Kim Kardashian. Masz może do niej numer telefonu.
Justin: no mam.
Ja: to weź tam do niej dryndnij i spytaj jak to zaaranżować, że to niby tobie tą taśmę z kompa wykradli i jak wydębić na tym niezłą kasę. Tak poza tym tak Kim to niezła dupa, może się zgodzi wystąpić razem z tobą.
Justin: No zajebista. Dzięki Ci. Jak mogę Ci się odwdzięczyć?
Ja: Czekaj zaraz podam Ci mój numer konta.
Justin: ok, dzięki raz jeszcze i narka.
Ja: narka i udanej kariery.
Justin: sorry bym zapomniał: ucałuj ode mnie moje dwa największe fankluby w Polsce, czyli demotywatory.pl i komixxy.pl
Ja: ok, jak nie zapomnę. Na razie.
czwartek, 16 września 2010
System 09.
Dziś sobie znowu pooglądamy. Film dość ciekawy, chociaż nie odkrywczy. Z częścią tez się nie zgadzam, ale i tak jestem zadowolony, że taki program został puszczony w TVP. Ostatniej części brakuje dwóch minut.
Zapraszam do oglądania.
Zapraszam do oglądania.
wtorek, 14 września 2010
Trzystu sPOrtan.
Donald Tusk majaczy coś o zmniejszaniu pogłowia nie tylko urzędników, ale nawet posłów i senatorów. Czyżby Tusk podcinał gałąź na której siedzi? Czy to zwykła zadyma, czy też chytry plan?
Jeśli zmniejszanie ilości posłów będzie szło tak sukcesywnie jak wprowadzanie przyjaznego państwa to zamiast 300 posłów może być ich np. 1500.
Chociaż kto wie. Założenie jest takie:
Zakłada się zmniejszenie liczby posłów z 460 do 300 oraz powiązanie liczby mandatów w senacie z liczbą mieszkańców w województwie w ten sposób, że na każdy rozpoczęty milion mieszkańców przypadałby jeden mandat.
Zastanawiamy się teraz, tylko czy liczba 300 ma obowiązywać natychmiast, czy w wyniku powyższego założenia.
Uwzględniając totalitarne ciągotki obecnych władców schemat wyborów zaprezentowany powyżej może obowiązywać po unormowaniu liczebności sejmu. W takim bądź razie jak wyglądałoby takie unormowanie i którzy parlamentarzyści pożegnali by się z sejmem?
Akurat liczba 160 kojarzy mi się z PiSem, który obecnie liczy w sejmie 157 posłów + dwóch niezrzeszanych wybranych z listy tej partii + Palikot ewentualnie Sikorski, który z PiSu się wywodzi i wszystko się zgadza. Więc już wiemy co zrobi PO.
Chodzą też słuchy, że Tusk ma zakusy by być utożsamiany z Józefem Piłsudskim(Lech Kaczyński już nie będzie zawłaszczał sobie tego porównania). Tusk aby być bardziej piłsudzki ponoć zamierza śladem poprzednika zbędną liczbę parlamentarzystów, czyli opozycję wtrącić do lochu w twierdzy w Brześciu. Co prawda Brześć nie jest już w granicach Polski, ale Tusk będąc ostatnio w zgodzie z Rosjanami załatwi, żeby Białoruś udostępniła Twierdzę. Chociaż pewnie niechętnie Łukaszenka zgodzi się na drugiego dyktatora w europie.
Co dalej zrobi nasz dzielny wódz? Otóż planuje też zmniejszyć uprawnia prezydentowi. Tak na wszelki wypadek gdyby to na ten urząd dostał się intruz.
Pomysł jest, aby: sejm mógł odrzucać prezydenckie weto bezwzględną większością głosów - a nie jak obecnie większością 3/5 głosów.
W takim razie nie widzę w ogóle sensu weta. Przecież żeby przyjąć jakąś ustawę zawsze wymagana jest większość. Nie widzę też problemu dla, którego ktoś kto raz zdecydował się głosować za czymś nie zagłosuje drugi raz. Dodatkowo pomysł jest, aby z Senatu zrobić towarzystwo obiadowe i zainstalować tam byłych prezydentów. O selektywnym przyznawaniu immunitetu już nie wspominając.
W ten oto sposób naszych dzielnych trzystu sPOrtan, chce sobie utorować drogę do władzy totalnej. A gdy już dorwą się władzy nie oddadzą, będą walczyć dzielniej niż trzystu spartan pod Termopilami.
Jeśli zmniejszanie ilości posłów będzie szło tak sukcesywnie jak wprowadzanie przyjaznego państwa to zamiast 300 posłów może być ich np. 1500.
Chociaż kto wie. Założenie jest takie:
Zakłada się zmniejszenie liczby posłów z 460 do 300 oraz powiązanie liczby mandatów w senacie z liczbą mieszkańców w województwie w ten sposób, że na każdy rozpoczęty milion mieszkańców przypadałby jeden mandat.
Zastanawiamy się teraz, tylko czy liczba 300 ma obowiązywać natychmiast, czy w wyniku powyższego założenia.
Uwzględniając totalitarne ciągotki obecnych władców schemat wyborów zaprezentowany powyżej może obowiązywać po unormowaniu liczebności sejmu. W takim bądź razie jak wyglądałoby takie unormowanie i którzy parlamentarzyści pożegnali by się z sejmem?
Akurat liczba 160 kojarzy mi się z PiSem, który obecnie liczy w sejmie 157 posłów + dwóch niezrzeszanych wybranych z listy tej partii + Palikot ewentualnie Sikorski, który z PiSu się wywodzi i wszystko się zgadza. Więc już wiemy co zrobi PO.
Chodzą też słuchy, że Tusk ma zakusy by być utożsamiany z Józefem Piłsudskim(Lech Kaczyński już nie będzie zawłaszczał sobie tego porównania). Tusk aby być bardziej piłsudzki ponoć zamierza śladem poprzednika zbędną liczbę parlamentarzystów, czyli opozycję wtrącić do lochu w twierdzy w Brześciu. Co prawda Brześć nie jest już w granicach Polski, ale Tusk będąc ostatnio w zgodzie z Rosjanami załatwi, żeby Białoruś udostępniła Twierdzę. Chociaż pewnie niechętnie Łukaszenka zgodzi się na drugiego dyktatora w europie.
Co dalej zrobi nasz dzielny wódz? Otóż planuje też zmniejszyć uprawnia prezydentowi. Tak na wszelki wypadek gdyby to na ten urząd dostał się intruz.
Pomysł jest, aby: sejm mógł odrzucać prezydenckie weto bezwzględną większością głosów - a nie jak obecnie większością 3/5 głosów.
W takim razie nie widzę w ogóle sensu weta. Przecież żeby przyjąć jakąś ustawę zawsze wymagana jest większość. Nie widzę też problemu dla, którego ktoś kto raz zdecydował się głosować za czymś nie zagłosuje drugi raz. Dodatkowo pomysł jest, aby z Senatu zrobić towarzystwo obiadowe i zainstalować tam byłych prezydentów. O selektywnym przyznawaniu immunitetu już nie wspominając.
W ten oto sposób naszych dzielnych trzystu sPOrtan, chce sobie utorować drogę do władzy totalnej. A gdy już dorwą się władzy nie oddadzą, będą walczyć dzielniej niż trzystu spartan pod Termopilami.
piątek, 10 września 2010
Jeszcze TVP czy już TVN bis.
Taka właśnie tytułowa myśl mnie naszła gdy dowiedziałem się o obsadzie programu Tomasza Lisa. Henryka Krzywonos, Aleksander Kwaśniewski, Stefan Niesiołowski, Andrzej Celiński, czyli jakby nie patrzeć sam Cymes. Jako łyżka dziegciu w tej beczce miodu występował Zbigniew Girzyński. Tak jak się spodziewałem tajemne porozumienie PO i SLD do reszty opanowały już media w Polsce. Myślałem też, że jeśli mają taką przewagę to teraz będą w niemiłosiernie gromić PiS a tu nie. Otóż jak słusznie zauważył poseł Girzyński SLD zostanie niedługo wchłonięte przez PO, tamci już powoli akomodują się do nowego, czyli zerowego tempa pracy. Z resztą jak w bardzo popularnym kawale o premierze: Czemu Tusk wstaje codziennie o szóstej rano? Żeby dłużej nic nie robić.
A wracając do koalicji anty pisowskiej, która zawiązała się w studio prowadziła tak interesującą dyskusję, którą śledziłem z ogromnym zainteresowaniem, tak wielkim, że mimo galona energy drinków nie dotrwałem do końca. Program musiałem obejrzeć jeszcze raz w internecie. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, więc nową odsłonę rankingu energy drinków macie niebawem jak w banku.
Mimo pozytywnych refleksji, takich jak realna możliwość zniknięcia SLD ze sceny polityczniej dochodziły mnie też mniej pozytywne np. taka, że żeby w Polsce zostać sławnym wystarczy obrazić Jarosława Kaczyńskiego. W taki sposób sławę zyskała Henryka Krzywonos, ale nie tylko to mnie smuci. Patrząc na tą panią, smuci mnie też, że panią Krzywonos jak sama przyznała manipulują dzieci. Mniejsza już o to, że żeby być manipulowanym nie można wiedzieć, że jest się poddawany takiemu procederowi. Z resztą pani Henryka nie za bardzo sama wie co robi, przyznaje przecież sama, że nie ma nad sobą kontroli mówiąc, że już taka jest i nie potrafi się zmienić. Zostawmy już może biedną kobietę w spokoju.
A wracając do koalicji anty pisowskiej, która zawiązała się w studio prowadziła tak interesującą dyskusję, którą śledziłem z ogromnym zainteresowaniem, tak wielkim, że mimo galona energy drinków nie dotrwałem do końca. Program musiałem obejrzeć jeszcze raz w internecie. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, więc nową odsłonę rankingu energy drinków macie niebawem jak w banku.
Mimo pozytywnych refleksji, takich jak realna możliwość zniknięcia SLD ze sceny polityczniej dochodziły mnie też mniej pozytywne np. taka, że żeby w Polsce zostać sławnym wystarczy obrazić Jarosława Kaczyńskiego. W taki sposób sławę zyskała Henryka Krzywonos, ale nie tylko to mnie smuci. Patrząc na tą panią, smuci mnie też, że panią Krzywonos jak sama przyznała manipulują dzieci. Mniejsza już o to, że żeby być manipulowanym nie można wiedzieć, że jest się poddawany takiemu procederowi. Z resztą pani Henryka nie za bardzo sama wie co robi, przyznaje przecież sama, że nie ma nad sobą kontroli mówiąc, że już taka jest i nie potrafi się zmienić. Zostawmy już może biedną kobietę w spokoju.
niedziela, 5 września 2010
O dyskusjach raz jeszcze.
Ludzie rozmawiają, dyskutują, dzielą się informacjami codziennie. Można więc rzec, że dla człowieka konwersacja jest czymś naturalnym. Ale czy na pewno wiemy jak dyskutować?
Otóż okazuje się, że nie wiemy. Przekonuję się na każdym kroku. Już mniejsza o erudycje, dialektykę czy retorykę, bo to przeciętnie dla nas ludzi współczesnych za trudne. Chodzi mi o takie same podstawy dyskusji.
Na początek trzeba sformułować o co toczy się spór.
następnie wygłosić tezę i wysłuchać tezy drugiego rozmówcy.
następnie przechodzimy do argumentacji swojej tezy, ewentualnie dodaje kontrargumenty.
teraz ocenia się racje, dochodzi do konsensusu i cześć.
Wydaje się proste, ale często obserwuje dyskusje w których nie ma nawet tezy, lub teza jest zmienna. Często też jedynym kontrargumentem jest teza. Bardzo zła manierą spotykaną głównie u ludzi mało inteligentnych jest Argumentum ad personam .Łatwo stwierdzić, że używanie argumentum ad personam jest najłatwiejszym sposobem sprowokowania bójki.
Żyjemy też w czasach kiedy to ani nie umiemy ani nie mamy czasu na debaty w stylu antycznej Grecji, więc bardzo pomocne będzie zastosowanie zasad dobrego stylu, czyli:
jasność, prostota, zwięzłość i jednolitość.
Jasność stylu - takie ukształtowanie treści wypowiedzi, które zapewnia zrozumiałość tekstu dla zakładanego odbiorcy. Przy wyborze środków językowych nadawca musi się więc liczyć z możliwościami percepcyjnymi adresata wypowiedzi, z jego znajomością słownictwa określonego typu.
Z tym akurat nie ma problemu, bo jakoś tak jest, że murarz po zawodówce kumpluje się z innym murarzem po zawodówce.
Prostota zakłada dobór elementów leksykalnych najbardziej naturalnych w danym typie wypowiedzi, a więc np. nieużywanie wyrazów o charakterze oficjalnym w sytuacji prywatnej, nienadużywanie wyrazów erudycyjnych (zwłaszcza zaś zapożyczonych i abstrakcyjnych), a także stosowanie możliwie prostej składni.
To jest bardzo ważne, bo za każdym razem gdy słyszę osobę delikatnie mówiąc mało elokwentną używającą wyrazów których nie rozumie to mnie krew zalewa. Np. jak słyszę słowo bagatela to już wiem, że ktoś użył go błędnie (http://teoriazycia.blogspot.com/2010/02/rola-znaczenia-sow-w-wypowiedzi.html)
Zwięzłość polega na unikaniu elementów językowych niepotrzebnych w danej wypowiedzi, niepełniących w niej żadnej jasnej funkcji.
Jednolitość stylu wypowiedzi polega na tym, że wszystkie jej składniki (wyrazy, związki frazeologiczne, dłuższe sformułowania) pochodzą z tej samej odmiany gatunkowej wypowiedzi. Naruszeniem jednolitości stylu jest umieszczanie obok siebie w jednym tekście wyrazów z różnych odmian polszczyzny, na przykład potocznych i książkowych.
Co prawda nie przestrzegam zaleceń tego punktu, bo i nie muszę, ponieważ używam stylu publicystycznego.
Podobny tekst: dyskusja z debilem
Otóż okazuje się, że nie wiemy. Przekonuję się na każdym kroku. Już mniejsza o erudycje, dialektykę czy retorykę, bo to przeciętnie dla nas ludzi współczesnych za trudne. Chodzi mi o takie same podstawy dyskusji.
Na początek trzeba sformułować o co toczy się spór.
następnie wygłosić tezę i wysłuchać tezy drugiego rozmówcy.
następnie przechodzimy do argumentacji swojej tezy, ewentualnie dodaje kontrargumenty.
teraz ocenia się racje, dochodzi do konsensusu i cześć.
Wydaje się proste, ale często obserwuje dyskusje w których nie ma nawet tezy, lub teza jest zmienna. Często też jedynym kontrargumentem jest teza. Bardzo zła manierą spotykaną głównie u ludzi mało inteligentnych jest Argumentum ad personam .Łatwo stwierdzić, że używanie argumentum ad personam jest najłatwiejszym sposobem sprowokowania bójki.
Żyjemy też w czasach kiedy to ani nie umiemy ani nie mamy czasu na debaty w stylu antycznej Grecji, więc bardzo pomocne będzie zastosowanie zasad dobrego stylu, czyli:
jasność, prostota, zwięzłość i jednolitość.
Jasność stylu - takie ukształtowanie treści wypowiedzi, które zapewnia zrozumiałość tekstu dla zakładanego odbiorcy. Przy wyborze środków językowych nadawca musi się więc liczyć z możliwościami percepcyjnymi adresata wypowiedzi, z jego znajomością słownictwa określonego typu.
Z tym akurat nie ma problemu, bo jakoś tak jest, że murarz po zawodówce kumpluje się z innym murarzem po zawodówce.
Prostota zakłada dobór elementów leksykalnych najbardziej naturalnych w danym typie wypowiedzi, a więc np. nieużywanie wyrazów o charakterze oficjalnym w sytuacji prywatnej, nienadużywanie wyrazów erudycyjnych (zwłaszcza zaś zapożyczonych i abstrakcyjnych), a także stosowanie możliwie prostej składni.
To jest bardzo ważne, bo za każdym razem gdy słyszę osobę delikatnie mówiąc mało elokwentną używającą wyrazów których nie rozumie to mnie krew zalewa. Np. jak słyszę słowo bagatela to już wiem, że ktoś użył go błędnie (http://teoriazycia.blogspot.com/2010/02/rola-znaczenia-sow-w-wypowiedzi.html)
Zwięzłość polega na unikaniu elementów językowych niepotrzebnych w danej wypowiedzi, niepełniących w niej żadnej jasnej funkcji.
Jednolitość stylu wypowiedzi polega na tym, że wszystkie jej składniki (wyrazy, związki frazeologiczne, dłuższe sformułowania) pochodzą z tej samej odmiany gatunkowej wypowiedzi. Naruszeniem jednolitości stylu jest umieszczanie obok siebie w jednym tekście wyrazów z różnych odmian polszczyzny, na przykład potocznych i książkowych.
Co prawda nie przestrzegam zaleceń tego punktu, bo i nie muszę, ponieważ używam stylu publicystycznego.
Podobny tekst: dyskusja z debilem
środa, 1 września 2010
Czy Alicji T. kończą się już pieniążki?
Niespełna rok temu po ogłoszeniu wyroku w sprawie Alicji 1000 w wyniku, którego stała się Alicją 130tys. pisałem: Jesteśmy bardzo ciekawi co wymyśli Alicja Tysiąc ze swoją świtą gdy pieniążki się skończą. Może pani tysiąc stanie na czele partii feministycznej, która będzie startować do parlamentu. Zastanawiacie się może jak ktoś z takim obyciem
może piastować takie stanowisko?
A tu akurat ja dziwie się waszemu zdziwieniu. Jeszcze nie dawno mieliśmy nawet prezydenta tego pokroju. Tak Wałęsa nie wiele się różni od pani tysiąc. Pomimo, że tyle lat jest na salonach do dziś logicznie myśleć nie potrafi. Wystarczy, że rozumie co to znaczy Cash i to tak za dużo. (http://teoriazycia.blogspot.com/2009/10/bunt-maszyn.html)
No i mamy: Propozycja SLD dla Alicji Tysiąc. "Poważnie ją rozważam"
Szczerze powiedziawszy to cieszyłbym się jakby jednak pani Alicja startowała, ponieważ wiem, że wielu ludzi by to rozwścieczyło co by doprowadziło do dalszej izolacji lewaków. Otóż uważam, że lewacy jednak przegrywają, przykładem tego były chociażby ich bierna i bez pomysłu postawa pod krzyżem. Wykorzystywanie Alicji Tysiąc też uważam jako marną próbę zwrócenia na siebie uwagi i jako wyraz bezradności, w końcu tonący brzytwy się chwyta. Tak więc życzymy pani Alicji udanego startu politycznego i tym samym śmierci politycznej SLD.