piątek, 30 grudnia 2011

Cichociemny Tusk i trochę podsumowań.


Dziś ujawnimy tajną listę sukcesów polskie prezydencji w UE. Będziemy też rozwodzić się nad kunsztem politycznym Tuska.

Chcąc, nie chcąc Donald przebywając i rozmawiając z Rosjanami, przyjął kilka ich mądrości. Podejrzewamy, że Donald wziął sobie szczególnie do serca rosyjskie przysłowie: „Ciszej jedziesz, dalej zajedziesz”. A że chłop ma ambicję zajechać w nieskończoność, to tempo jego jazdy dąży do zera, ale to nie są żadne nasze uszczypliwości, sam zainteresowany w wywiadzie dla "Przekroju" powiedział:"ta »rewolucja cichych kroków« wydaje mi się najbardziej podniecająca". Z tego prosty wniosek: jeśli wydaje Ci się, że Premier nic nie robi to jesteś gupi, bo nie rozumiesz szerszego zamysłu.

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Towarzysz generał idzie na wojnę.

Z racji w fakty, że ten przejmujący dokument został już wyemitowany na PLANETE, wrzucam go tutaj.

W Towarzyszu generale... bardzo mocno dostało się nie tylko tytułowemu Generałowi, ale też Geremkowi. W odwecie jeszcze przed premierą dostała po głowie Pospieszalski.

Film jasno ukazuje nam, że Jaruzelski nie był żadnym bohaterem, który uchronił Polskę przed inwazją radziecką. Generał Jaruzelski był zwykłym karierowiczem, który bał się o swój stołek. Co prawda Jaruzelski ociągał się przed wprowadzeniem Stanu wojennego, ale tylko dlatego, że chciał wynegocjować dla siebie polisę ubezpieczeniową. Wiedział, że w razie przejęcia przez Solidarność władzy w Polsce nie ma co szukać w Moskwie. Stanął przed wyborem: osobista kariera czy wolna Polska? Jak wybrał? To już doskonale wiemy.
Zapraszam do oglądania.

sobota, 24 grudnia 2011

Post zwykły i wigilijny.


Wielu nam współczesnych nie rozumie roli postu w życiu człowieka. Winny jest konsumpcjonizm i brak posłuchu dla tradycji i zasad.

Zacznijmy od tego, że zaspokojenie żądz cielesnych człowieka jest niemożliwe. Oczywiście można próbować konsumować więcej i więcej, ale do niczego dobrego to nie prowadzi. Z pomocą, więc przychodzi nam post. Post nie tylko oczyszcza umysł, ale i zwiększa satysfakcje z przyszłej konsumpcji, prowadzi też to szybszego i pełniejszego nasycenia. Dodatkowo wpływa na sumienność, pracowitość i pokorność.
To jest oczywista, oczywistość, ale jakoś nie każdy to rozumie. Więc jeśli odwiedzają tego bloga jakieś lewaki to niech chwilę pomyślą. Jeśli człowiek jest wyposzczony(wiem, że wam się tylko z jednym ten przymiotnik kojarzy) to później ma lepsze wiadomo co;).

Post generalnie świetnie wpisuje się w cykliczność życia człowieka. Post sprawia, że człowiek wyzwala się ze zniewolenia dóbr cielesnych. Człowiek poszczący nie odczuwa potrzeby pogoni za nowym gadżetem, czy dobrem innego rodzaju. Taki człowiek potrafi radować się, pozornie mniejszymi rzeczami. Gdy człowiek zwolni już tą pogoń za kasą, potrafi dostrzec rzeczy na prawdę ważne.

Post jest dziś tak silnie rugowany ze względu na wszechogarniający konsumpcjonizm. W konsumpcjonizmie ważne są tylko słupki sprzedaży, produkcji, PKB itp. W interesie producentów nie jest to, aby sprzedawać innemu człowiekowi to co go faktycznie zadowoli, tylko co będzie mu dawało chwilową ułudę. Najlepiej jeszcze jakby produkt ten jeszcze uzależniał. Chodzi o forsę nic więcej. Przykład ten wskazuje też na to, że zniewolenie żądzą zysku a co w dalszej kolejności konsumpcji, zarażać próbują producenci konsumentów.
W konsekwencji człowiek zostaje zredukowany do niewolnika, który ma bezrefleksyjnie pracować->pochłaniać->pracować->pochłaniać->pracować->pochłaniać.

Dlatego też uważam, że nakaż przestrzegania postu przez KK nie jest próbą zniewolenia, ograniczenia Nas, tylko wyzwolenia. Ilość postu wyznaczonego przez Kościół jest optymalna i określona na podstawie wielu wieków obserwacji biologicznego cyklu człowiek, więc nie próbujmy być on nich mądrzejsi. Ten jeden dzień w tygodniu, cztery tygodnie przez Bożym Narodzeniem i czterdzieści dni przez Wielkanocą to nie jest tak wiele a pozwala na pełniejsze przeżywanie świąt, na prawdę poprawia satysfakcję z życia.

Dlatego też chciałbym dziś Wam życzyć: Wyzwolenia z materializmu, satysfakcji z egzystencji, spokoju ducha i wyciszenia się chociażby w te Święta.

środa, 21 grudnia 2011

Mediokracja.

Ryszard Cyba, były członek Platformy Obywatelskiej został skazany na dożywocie, za zabicie Marka Rosiaka(PiS), ale czy PO ma dziś w związku z tym jakiś problem? Nie, bo wpływ prawicowych mediów na polską opinię publiczną jest słaby.

sobota, 17 grudnia 2011

Idiokracja.

Świetna komedia, opowiadająca hipotetyczny rozwój wypadków na Ziemi w perspektywie najbliższych pięciuset lat. Film uświadamia nam do czego może doprowadzić postępująca tabloidyzacja.

W dzisiejszym świecie stawia się na coraz większe upraszczanie przekazu. Bodziec ma być coraz intensywniejszy, prostszy, bardziej szokujący. W mediach mamy coraz więcej ordynarnej golizny, prostackich żartów i odwoływania się do najniższych instynktów.
Nie dziwi, więc fakt, że rekordy popularności biją seriale typu "Trudne sprawy" i "Pamiętnik z wakacji", czy show typu: "you can dance" i "must be the music". A jak wiemy takie widowisko nie wypływa stymulująco na rozwój intelektu.

Jeśli dołożyć do tego powszechną pochwałę ignorancji to mamy równie pochyła, tym bardziej, że rozwój technologi pozwolił nam w ogromnym stopniu wyeliminować dobór naturalny.
Właśnie to przez trudne warunki środowiskowe, człowiek ewoluował w kierunku rozwoju mózgu. Dziś nie ma tej ewolucyjnej presji, więc scenariusz rozwoju wypadków pokazany w filmie jest dość prawdopodobny, tym bardziej, że widać już wyraźne symptomy.
Zapraszam do oglądania!!

wtorek, 13 grudnia 2011

Manifestacja antykomunistyczna- Wrocław


W 30 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, ulicami Wrocławia przemaszerowała demonstracja antykomunistyczna.

Mimo, że pochód był organizowany przez NOP zdecydowałem się w nim uczestniczyć. Przemarsz zaczynał się na placu przy Katedrze, gdzie uprzednio została odprawiona Msza święta za Ojczyznę, którą odprawił kardynał Gulbinowicz. Żeby było śmieszniej na Mszy przygrywała Nam orkiestra policyjna.

W wyniku niedopatrzenia organizatora, który to zaplanował pochód na 19, Narodowcy musieli czekać na zakończenie Mszy około godziny(Msza rozpoczęła się o 18.30).

W demonstracji wzięło udział 2tys. osób. Msza w Katedrze zgromadziła jeszcze więcej osób. NOP miał zakończyć manifestację o godz. 21.00, więc zniecierpliwieni Narodowcy wyruszyli chwilę przed końcem mszy, więc część zdezorientowanych uczestników Mszy rozeszła się do domu, a inni gonili manifestację(w tym ja).

Oczywiście były petardy, race, pochodnie i przyśpiewki. Narodowcy skandowali głównie: "raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę", "precz z komuną", "na Kiszczaka ryj, znajdzie się kij", "dla Jaruzela, znajdzie się cela", "to my Polacy a nie Donald i jego psy". Nie zabrakło też klasyka, czyli: "Donald matole twój rząd obalą kibole".
Spokojnie dotarliśmy do placu Solnego.
A tu jesteśmy koło wrocławskiego punktu propagandy. Ciekawe jest to, że tylko w tym punkcie można było spotkać w pełni uzbrojonych policjantów.
Po rozwieszeniu flagi z przekreślonym sierpem i młotem, przeszliśmy 200 metrów dalej pod miejscową fontannę, gdzie odśpiewaliśmy hymn i ustawiliśmy Godło Polski ze zniczy.


niedziela, 11 grudnia 2011

Przeprosiny?


Zbliża się kolejna rocznica wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Na tą okazję Generał Wojciech Jaruzelski uraczył nas oświadczeniem, w którym rzekomo Nas przeprasza.

Szczerze to po przeczytaniu nagłówków typu "Jaruzelski: przepraszam" wierzyłem, że Wojciech J.(bo tak powinno się o nim mówić), który żegna się już z tym światem, zwyczajnie się zreflektował. Teraz i tak już władza ziemska nie może go osądzić, więc stać go na taki gest, ale nie.
Piszę o rzekomych przeprosinach, ponieważ po zapoznaniu się z treścią oświadczenia, wynika jasno, że Jaruzelski nie przeprasza. Co prawda samo słowo przepraszam pada, ale tylko jako ozdobnik.
Towarzysz Jaruzelski dalej brnie w tą salonową narrację, że tak naprawdę to ocalił Polskę, przed inwazją sowiecką, że wprowadzenie stanu wojennego było koniecznością.
Jaruzelski pisze, że gdyby znowu stał przed wyborem, czy stan wojenny wprowadzać, czy nie, to zrobiłby dziś to samo co 30 lat temu.
W takim kontekście słowo przepraszam brzmi cynicznie, bo jak można przepraszać za coś co w czyimś mniemaniu jest słuszne? Co innego gdyby Wojciech Jaruzelski powiedział, że dziś postąpiłby inaczej, gdyby przyznał się do błędu.

Jeśli więc Jaruzelski nie chciał przeprosić, to po co to oświadczenie? Po Marszu Niepodległości i Solidarności można zawsze zarzucić Kaczyńskiemu mściwość, konstruując dość prosty przekaz: Schorowany bohater przeprosił, więc czego jeszcze chcecie? Czy nie żal wam umierającego człowieka?
Co prawda można by spytać: czy Jaruzelskiemu nie było nigdy szkoda zastrzelonych np. przy pacyfikacji kopalni "Wujek".

Drugi powód oświadczenia jest bardziej oczywisty. Chodzi o umacnianie legendy "szlachetnego obrońcy" ojczyzny. W podobnym celu Jaruzelski pisze swoją ostatnią książkę. W książce oczywiście powtórzy te wszystkie brednie wmawiane nam przez te wszystkie lata, ale nie przeszkadza to tworzenia otoczki wokół procesu twórczego nad tą książką. A jakby przypadkiem Generał Jaruzelski nie zdążył skończyć książki przed śmiercią, to można zawsze przypisać analogię do Requiem Mozarta.
Kto wtedy dokończyłby książkę? Z wystarczająco "godnych" przyjaciół Generała, nasuwa mi się tylko Bronisław Komorowski i Adam Michnik.

sobota, 10 grudnia 2011

Wolność słowa i miliony z Holandii.


Jak donosi polska agencja prasowa, holenderski rząd zapowiedział milionowe wsparcie dla blogerów działających w represyjnych reżimach.

Pomoc początkowo ma trafić to blogerów z Syrii, Iranu i Zimbabwe. Blogerzy mają dostać pieniądze na rozwój sieci mobilnych i zakup sprzętu komputerowego. Na razie brak na liście jest reżimu polskiego. Dziwi to trochę zważywszy na fakt, że Naród Polski jest najbardziej inwigilowanym narodem w europie. Dla przykładu w ubiegłym roku o billingi telefoniczne Bondaryki itp. poprosili aż 1,3 mln razy, co jest rekordem europejskim.
Pieniądze na zakup sprzętu bardzo przydałyby się np. taki Robert Frycz(antykomor.pl) po dziś, dzień nie może doczekać się na zwrot zagarniętego mu, przez ABW komputera.
Chyba, że to nie o tego typu reżimy chodzi. W reżimie Tuska jest mało miejsca na wolność słowa, ale też nie do końca. Jeśli obrzucasz błotem pisowców, katoli czy rodziny ofiar smoleńskich to jesteś bezpieczny. Co prawda czasami zdarzy się wpadka, ale generalnie jest takie przyzwolenie. Gdyby Robert D. (czynny funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu). nie przeszarżował to dalej pisałby swoje obelżywe komentarze pod adresem rodzin tragicznie zmarłych, ze swojego służbowego komputera.
Rząd się nawet szczególnie w tej materii ze swoimi zamiarami nie kryje, nawet powołał jawnie działającą bojówkę internetową:
http://www.youtube.com/watch?v=erNoJpfnSXQ


Ale jak to w totalitaryzmach bywa, oprócz wroga zewnętrznego musi być też wewnętrzny. Tak więc obelżywymi wpisami atakowani są, przez platformersów nie tylko pisowcy, ale też inni platformersi!!
Np. posłanka PO Iwona Śledzińska-Katarasińska oskarża współpracownika ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka i prezesa jednej z podległych mu spółek o pomawianie jej na forach internetowych. Miał ukrywać się pod nickiem lennon1.
Tym miłym akcentem zakończę wpis.

wtorek, 6 grudnia 2011

Lewactwo jako choroba.


Mała grupka lewaków, która ostatnio nawiedziła mojego bloga. Prosili, abym im coś ciekawego napisał o lewactwie. Stwierdzili, że po artykule "Lewactwo" są co prawda bardzo usatysfakcjonowani, ale nienasyceni.


Skąd się bierze lewactwo.

Lewactwo może być przekazywane dziedzicznie(czerwone dynastie). Jak genetycy podają, lewactwo dziedziczone jest w sposób autosomalny recesywny. Przyczyną choroby jest mutacja jednego genu. Naukowcy podają, że nosiciele genu odpowiedzialnego za wystąpienie lewactwa stanowią około 5% populacji.

To tyle jeśli chodzi o lewactwo genetyczne, ale nie ma co się cieszyć jeśli ową choroba nie została nam przekazana w genach. Otóż nie od dziś wiadomo, że lewactwa można się nabawić nawet po poczęciu. Chociażby poprzez uszkodzenie jednego z genów.

Lewactwem często występuje z innymi chorobami o podłożu psychosomatycznym, takimi jak nerwica, depresja czy paranoja. Lewactwo często sprzężone jest z ojkofobią.

Na uszkodzenie wyżej wymienionego genu narażone są szczególnie dzieci do szesnastego roku życia. Jak dowiedli naukowcy główną przyczyną destrukcji genu jest słuchanie bredni. Dzieje się tak, ponieważ podczas długotrwałej ekspozycji na głupotę, system odpornościowy zaczyna wariować i dochodzi do choroby autoimmunologicznej, która niszczy ten gen.

Jak objawia się choroba?

W postaci lekkiej nie wyrządza dużych szkód w ciele, czy psychice chorego. Chory w takim przypadku może nawet przez całe życie nie odczuwać symptomów choroby. Przypadłość wtedy mylona jest z innymi schorzeniami. Chorego zdradza czasami, brak logiki, roztargnienie czy małostkowość.
W formie ostrej bardzo powszechna jest chorobliwa nienawiść, zapalczywość, poważne defekty w myśleniu logicznym, Croce-fobia, wspomniana już ojkofobia i oszołomstwo.
Chory najczęściej toczy pianę z ust. W kontaktach z innymi ludźmi jest opryskliwy.
Choroba prowadzi często do przedwczesnej śmierci. Do zgonu dochodzi najczęściej przez samobójstwo tradycyjne lub też przez eutanazję.

Lewak ze względu na swoją niepełnosprawność umysłową, nie potrafi przestrzegać zasad etycznych i moralnych. Często domaga się poluzowania tych norm. W tym względzie jest podobny do dziecka, któremu matka coś zabroniła. Porządny rodzić w takim wypadku nie ustępuje, tak i my społeczeństwo powinniśmy zostać głusi na tupanie lewactwa.

Jak leczyć?
Nie wynaleziono jeszcze skutecznego lekarstwa na tą przypadłość. Niektórzy naukowcy dowodzą, że stan pacjenta polepsza się gdy, chorego odetnie się od patogenu. Choroba jest o tyle dziwna, że chory wykazuje objawy uzależnienia od czynnika chorobotwórczego, czyli lewackich bredni.
Lekarze z Ameryki południowej próbowali chorym podawać antytoksyny z konserwatyzmu i patriotyzmu. Niestety chorzy, źle reagowali na leczenie. Po podaniu antytoksyn pacjenci wchodzili w stan podobny do autyzmu.
Część lewactwa jest groźna dla otoczenia, chociażby ze względu na psychopatyczną skłonność do mordowania innych poprzez aborcje, eutanazję czy w sposób tradycyjny, dlatego też powinna być izolowana.

Dlatego też bardzo ważna jest profilaktyka. Ważne jest, aby chronić najmłodszych, którzy nie są jeszcze odporni na lewackie brednie.

piątek, 2 grudnia 2011

Pełzający faszyzm obraża demokratycznie wybraną władzę.


Tekst będzie o małych faszystach, czujności prasy i o pobłażliwej władzy.


Jak donosi WP.pl za Rzeczpospolitą grupka małych faszystów najprawdopodobniej inspirowana przez dyrektorz szkoły wyrecytowała wierszyk, w którym nazwała Kaczyńskiego mężem stanu. Cały wierszyk leciał tak:
Na szczęście lokalne media(lokalna GW?) całą sprawę przekazała kuratorium oświaty. Pani dyrektor, która była najwyraźniej uwikłana w całe zajście, nie została ukarana co jest zapewne wynikiem miłującej pluralizm, jaśnie panującej nam władzy.

Od razu widać, że młody to faszysta, ba nazista, Aryjczyk pełną gębą.
Ale Marcinkowice to nie odosobniony przypadek. W Piastowie też znalazł się jeden Kaczofaszysta, kótry obrażał organ konstytucyjny.

Słychać go w okolicach dziesiątej sekundy.
Ta sprawa musi być załatwiona. Dlatego musi być ustanowiony rejestr takich antyrządowych wypowiedzi, podobny do tego który działa już w UK: http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/homofoby_z_przedszkola_15448.
Aż dziw, że nie zostaliśmy pouczeni w tej sprawie przez UE.
Być może Nasza władzuchna sprawę załatwiła jak w kawale:
Do szkoły podstawowej przyjeżdża prezydent Bronisław Komorowski wraz z minister edukacji Katarzyna Hall. Pozwalają dzieciom na zadawanie pytań. Zgłasza się mały Michaś.

- Ja mam trzy pytania. Po pierwsze: jak się pan czuje po wygraniu wyborów, które pan sfingował? Po drugie: czy nie uważa pan, że oddanie śledztwa smoleńskiego Putinowi było zamachem na polską rację stanu? Po trzecie: czy to prawda, że podstępem przejął Pan wraz z Tuskiem całą władzę w Polsce?

Pan prezydent zaczął się namyślać, gdy wtem zadzwonił dzwonek. Po przerwie dzieci wróciły do klasy, usiadły, Piotruś podniósł rękę.

- Ja mam pięć pytań do pana prezydenta.

Po pierwsze: jak się pan czuje po wygraniu wyborów, które pan sfingował? Po drugie: czy nie uważa pan, że oddanie śledztwa smoleńskiego Putinowi było zamachem na polską rację stanu? Po trzecie: czy to prawda, że podstępem przejął Pan wraz z Tuskiem całą władzę w Polsce? Po czwarte: dlaczego dzwonek na przerwę zadzwonił dwadzieścia minut wcześniej? I po piąte: co się stało z małym Michasiem?


Podobne teksty: Na tropie faszyzmu.