wtorek, 25 sierpnia 2015

Kukiz

Podobnie jak duża część z Was oglądałem wczoraj wywiad Gójskiej-Hejke z Kukizem. Od początku czekałem na to aż Kukiz się wkurzy i nazwie dziennikarkę "pisowską kurwą", ale się nie doczekałem, przez to umknęło co nieco o czym chciałbym teraz napisać.

Zdarzało mi się słyszeć przed tym wywiadem, że Kukiz nie jest osobą o utrwalonym światopoglądzie, że jest gościem który po przeczytaniu jakiegoś felietonu może z merkantylisty stać się keynesistą i odwrotnie. Może to trochę i przesada, ale widać ewidentnie po Kukizie, że jego światopogląd nie okrzepł, powiem więcej, wydaje mi się, że nad wieloma rzeczami się on jeszcze nawet nigdy nie zastanawiał. Takie niepokojące przesłanki mieliśmy już na konwencji w Lublinie gdzie padła zapowiedź pokazania programu kiedyś tam, potem...
Co prawda Kukiza już nie zaskakują prostymi pytaniami, nauczył się odpowiadać w formule: pytanie-max minuta odpowiedzi. Kukiz odpowiadając w ten sposób może ukrywać swoje braki kompetencji czy nawet całkowitego braku pomysłu. Slogany w zupełności wystarczą, tym bardziej, że jest osobą charyzmatyczną.
Gdy usłyszałem jak odpowiada na pytanie o politykę zagraniczną, po prostu opadły mi ręce, nogi i w ogóle wszystko co mogło. Gość który chciał być prezydentem, czyli kimś kto politykę zagraniczną powinien mieć w najwyższym stopniu opanowaną, odpowiada wjazdem na konkurenta... Z początku myślałem, że to z jakieś małostkowości czy innej skazy charakteru Kukiza wynika, ale okazało się, że nie zna odpowiedzi na to pytanie. Zaczął coś mówić o polityce wewnętrznej a potem już o JOWach.
Polityka zagraniczna ogólnie dla Kukiza to jest jakaś czarna magia. Gdybym miał obstawiać to powiedziałbym, że poglądy na ten temat Kukiz "ukształtował" sobie czytając oryginalnych publicystów prawicowych. Tylko problem z oryginalnym publicysta prawicowym jest taki, że on tak pisze, bo jakoś musi zarobić na chleb i dlatego czasami pierdoli głupoty. Gdy się trochę czyta łatwo to wyłapać, można się trochę pośmiać i broń Boże nie brać do siebie a już w szczególności gdy chcemy odpowiadać za kraj. Kukiz w nazwijmy to eufemistycznie sporze Rosja-Ukraina brał stronę Ukrainy, bo od czasu Smoleńska a nawet wcześniej w głównym nurcie na Putina spoglądało się z sympatią. Potem(po inwazji na Krym) okazało się, że od GW przez TVN, PO, PiS i GP wszyscy są za Ukrainą, więc Kukiz musiał poglądy przyjąć od marginalnego portaliku internetowego, którego wspierał lub/i wspiera biznesmen browarnik.
Kukiz mruknął też pod nosem, że Polska powinna realizować interesy polskie a nie ukraińskie. Wcześniej lub później(nie pamiętam) powiedział, że Ukraińcy nas przestali lubić, bo się interesujemy jej losem. Bardzo ciekawie te dwa zdania ze sobą korespondują. Z jednej strony Kukiz wskazuje na to, że istotne jest to jaki stosunek mają do nas Ukraińcy a z drugiej, że mamy mieć ich w dupie. Panie Kukiz naprawdę nie jestem przekonany, że przehandlowawszy z Rosją Ukrainę doprowadzimy do tego, że Ukraińcy będą nas darzyć sympatią.
Mnie osobiście mało interesuje co tam sobie o moim Kraju i Narodzie sądzi jakiś Szewczenko czy inny ukraiński Kowalski, ale nie miałbym tyle tupetu, żeby raz mówić o przyjaźni między narodami a za chwile o możliwości jej zdradzenia.  Ani to przyzwoite z ludzkiej strony, ani rozsądne z punktu widzenia politycznego.
Panie Kukiz! radzę panu trochę poczytać książek a nie netu, bo jak pan będziesz czytał twitty narodowców i notki oryginalnych blogerów to skończysz bardziej żałośnie niż ten którego chciałeś upokorzyć, czyli JKM.

0 komentarze:

Prześlij komentarz