October Baby

October Baby to poruszająca opowieść o dziewczynie imieniem Hannah, która przeżyła aborcje. Film pokazuje, że to co miało być strzępkiem tkanek jest jednak człowiekiem...

Wyborcza się kompromituje

Dzisiaj Wyborcza uraczyła nas porcją wyrwanych z kontekstu słów ekspertów komisji Macierewicza. Faktycznie niektóre zdania wydają się śmieszne, ale gdy czyta się całe protokoły już tak śmiechowo nie jest.

Fotografika

Fotki i grafiki śmieszne aż do bulu;) (ostatnia aktualizacja-26.06.)

Najlepsze filmy i seriale

Chwila relaksu dla pasjonatów polityki

Teoria Życia TV

Drugi, lepszy obieg. Tego w TV nie zobaczysz!

Znajdź nas na Facebooku

Polub i miej pewność, że nic Cię nie ominie!

czwartek, 31 grudnia 2009

jak spędzić sylwestra i trochę podsumowań.


Polacy w obchodzeniu sylwestra i nowego roku są raczej tradycjonalistami. Niezmiennie od lat królują prywatki. Głównym aspektem przemawiającym za popularnością tego typu celebrowania wyżej wspomnianych świąt jest stosunkowo niski koszt pieniężny, który trzeba ponieść na zorganizowanie tego typu przedsięwzięcia.
A że odbywa się to w domu któregoś z uczestników to koszt sali jest już załatwiony.
Dalej alkohol kupiony w okolicznym monopolowym cenowo jest bezkonkurencyjny dla np. zakupionego w klubie, bądź dyskotece.
Kolejnym często pomijanym aspektem wyższości prywatki nad innymi sposobami obchodzenia sylwestra jest fakt, że podczas prywatki możesz nawalić się jak Messerschmitt i nie martwić się o sprawy organizacyjne typu: jak wrócę do domu i czy na pewno nie zarzygałem sali. Przecież nocować możemy u organizatora. Poza tym na prywatne znajdują się osoby dobrze nam znane. Prywatka jest, więc najlepszym sposobem obchodzenia sylwestra.

Wyróżnić można jeszcze inne odmiany obchodzenia sylwestra np. wynajęcie sali ze znajomymi i zorganizowanie sobie coś na kształt prywatki. Do plusów można oczywiście zliczyć ograniczenie towarzystwa do naszych znajomych i duża przestrzeń, której może brakować podczas prywatki. Minusami są oczywiście koszty wynajęcia sali i obowiązek wyniesienia się po skończonej imprezie.
Ten typ celebrowania uroczystości polecamy osobą młodym, które to nagle dowiedziały się, że rodzice jednak nigdzie nie wychodzą.

trzecim sposób to wyprawa do dyskoteki lub klubu. Ten typ imprezy nie jest już tak atrakcyjny jak dwa wyżej, ale jeśli nie przeszkadza Ci ścisk i obecność całkowicie ci obcych osób to jakoś wytrzymasz. Do plusów takiego spędzania sylwestra można zaliczyć stosunkowo niskie koszty, zbliżone do tych z prywatki, na dodatek nie musisz się jakoś oficjalnie ubierać, ale za to nie możesz się najebać jak szmata, bo cię okradną, bądź zamarzniesz. Ten typ zachowania dedykowany też jest dla ludzi młodych, którzy nie zostali zaproszeni na obchodzenie sylwestra na prywatce lub sali.

Czwarty sposób to wybranie się na bal sylwestrowy. Bal sylwestrowy jest w pewnym sensie podobny do rozwiązania drugiego z tą różnicą, że przychodzi tam wiele osób nam nieznanych, ale wszyscy to raczej ludzie kulturalni, więc nie powinniśmy się niepokoić. Sporym minusem tego rozwiązania są horrendalne koszty wstępu na taką imprezę, ale za to mamy zapewniony pełen profesjonalizm. Do minusów zaliczmy jeszcze potrzeba występowania w oficjalnym, niezbyt wygodnym stroju. Plusem jest fakty, że oprócz stroju nic nas nie obchodzi, nic nie organizujemy i nie ryzykujemy, że znajomi wysadzą nam dom w powietrze. Te rozwiązanie jest kierowane do osób raczej starszy, z zasobnym portfelem i nie mających czasu na przygotowywania.

Pewna część plebejuszy mogła by mi wytknąć pominięcie najpopularniejszego sposobu obchodzenia Sylwestra, czyli Sylwestra z jedynką. Sylwester z jedynką to nie obchodzenie sylwestra, tylko jego bojkot.

A teraz część bardziej oficjalna

Koniec roku to tradycyjnie czas podsumowań i nowych postanowień. my w tym miejscu oryginalni nie będziemy.
Na tym blogu zaczęliśmy pracę pod koniec czerwca a blog ruszył z kopyta we wrześniu.
Do dnia dzisiejszego napisaliśmy 60 postów. Mamy nadzieje, że w roku 2010 ten wynik utrzymamy a nawet poprawimy.
Podczas rozpoczynania pracy w założeniu mieliśmy, że będziemy rozwiązywać problemy natury filozoficznej i egzystencjalnej, natomiast nie mieliśmy pojęcia, że będzie tu tak dużo polityki. Nie wiedzieliśmy, że będziemy musieli się użerać z feministkami i innymi lewakami. Być może to nawet lepiej, bo świadczy o elastyczności naszej ekipy.
Dobra, dobra koniec już tych rozważań, bo jak za dużo obiecamy to na pewno nie dotrzymamy a chcielibyśmy uchodzić za ludzi słownych. A teraz życzenia.

Życzę wam w nowym roku zrealizowania wszystkich założonych celów w stopniu co najmniej zadowalającym i motywacji do poprawy jakości życia we wszystkich dziedzinach.

wtorek, 29 grudnia 2009

Walutomat

link do strony
Fajna inicjatywa polegająca na pomijaniu pośrednika w wymianie walut jakimi są banki lub kantory.
O ile prowizje kantoru można jeszcze przełknąć to marże banków są nie do zniesienia.
Spready w bankach są blisko dwukrotnie wyższe niż w kantorach a poza tym to w banku się nie potargujesz.
Dlatego właśnie jeśli ktoś czuje się obdzierany ze skóry wyżej wymienionych miejscach zachęcam do zainteresowania się tym portalem. Mam nadzieje, że tego typu przedsięwzięcia rozwiną się w przyszłości. Co prawda na dzień dzisiejszy płynność na walutomacie jest dość mała, ale oczywiste jest, że wraz ze wzrostem liczby uczestników będzie wzrastać. Na dzień dzisiejszy walutomat jest bezpłatny, więc chyba warto wymienić parę stówek aby zobaczyć jak to działa. Mam również nadzieje, że walutomat nie podzieli losu firm zajmujących się social lendingiem(udzielaniem pożyczek z pominięciem banku).
Rejestracja w serwisie jest prosta. Do korzystania z serwisu jest nam potrzebny telefon komórkowy, konto walutowe, zwykłe konto bankowe.
Życzę wam udanych transakcji walutowych na walutomacie w przyszłości.

wtorek, 22 grudnia 2009

Nieszczęsne parytety.


Wczoraj u Tomasza Lisa spotkali się Stefan Niesiołowski i Kazimiera Szczuka. Rozmawiali właśnie o tych nieszczęsnych parytetach. Otóż okazało się, że feministki i grupa pożytecznych idiotów zebrała ponad 100 tys.(ponoć nawet 128) podpisów w sprawie deformacji demokracji, w wyniku zastąpienia sprawiedliwości normalnej, sprawiedliwością społeczną.
Normalnie sprawę tą bym olał, bo i po co rozmawiać o pierdołach(bo ustawa i tak nie przejdzie). Ponoć była to niebywała mobilizacja niczym pospolite ruszenie. I w tym momencie nie wytrzymałem i zdecydowałem się zabrać głos w tej sprawie. Otóż, kurwa wiem jak te głosy były zbierane. Ludzie odpowiedzialni za zbieranie głosów to nie byli żadni wolontariusze, ludzie działający w dobrej wierze i w przeświadczeniu o słuszności swojego postępowania tylko ludzie opłaceni. Tak opłaceni.
Siedzę sobie jakby nigdy nic z przyjaciółmi w akademiku i naglę słyszę pukanie do drzwi. Na to my -proszę.
Wbija jakiś koleś i mówi: taka sprawa jest, zbieram podpisy za tym aby w sejmie było więcej kobiet. Im więcej podpisów zbiorę tym więcej kasy dostane. Oczywiście chodziło o skierowanie sprawy o zagwarantowanie pewnej ilości miejsc w sejmie właśnie kobietą. W ramach sprawiedliwości społecznej.
Oczywiście nie podpisaliśmy i koledze podziękowaliśmy. Oczywiście zawsze byłem przeciwko parytetom, ale po tym zdarzeniu utwierdziłem się w tym przekonaniu.
Bo otóż jeśli by była to naprawdę słuszna sprawa, to ludzie by to poparli a wolontariusze sami by się znaleźli bez szastania im sakiewką przed głową. Do czynienia rzeczy słusznych na pewno nie jest potrzebna kasa, tylko dobre chęci. A wydawanie na coś kasy traktujemy jako inwestycję, więc jeśli ktoś dał na to kasę to pewnie liczy na jakieś profity w przyszłości. Tak więc ta sprawa śmierdzi na kilometr.
A wracając do bohaterów debaty u lisa to Niesiołowski bez trudu rozgromił Szczukę.
A wyglądało to tak.
http://www.tomaszlisnazywo.pl/lis_tv/252,odcinek_74_programu_21122009.html#
cz.3 i 4
W sumie to ze wszystkim co powiedział Niesiołowski się zgadzam, może poza przykładami kobiet w polskim sejmie, jakie podawał Niesiołowski. Cała argumentacja trzymała się kupy w przeciwieństwie do argumentacji boskiej Kazimiery, która posiłkowała się populizmem. Próbując najpierw wyzywać Stefana Niesiołowskiego od rasistów, gdy ten przytoczył prawdopodobne skutki stosowania parytetów. Później coś bredziła o rozwoju demokracji, że w bardziej rozwiniętych demokracjach takie parytety są i to się sprawdza, że w Europie, że w cywilizowanym okrutnie a nawet nieprzyzwoicie, bogatym zachodzie tak właśnie mają.
Dobra nawet gdyby tak było, że rozwój cywilizacji zależałby od ilości kobiet na wysokich stanowiskach(oczywiście się z tym nie zgadzam,ale tak załóżmy), to mogę to porównać do oceny rozwoju dziecka na podstawie jego wielkości obuwia. Wiadomo, czym większe(bardziej rozwinięte) dziecko tym większe buty. Rozmiar butów w tym miejscu symbolizuje ilość kobiet np. w sejmie, to ubieranie większych butów nie sprawi, że te dziecko zacznie się szybciej rozwijać. Przecież to absurd!
No, ale w lewackiej retoryce nie chodzi o logikę tylko o sofizmaty. W tym miejscu Kazimiera wyciąga asa z rękawa, czyli jeszcze dość silne kompleksy Polaków względem zachodu(bo będą się z nas śmiać). Wałkowała tą bzdurę, że na zachodzie tak jest to u nas też tak ma być. Jeśli się nie mylę to chyba ze 4 razy użyła tego argumentu, więc w końcu Niesiołowski ją zgasił kontrargumentem, że to w Rwandzie jest przecież najwięcej kobiet w parlamencie. Argument o korelacji rozwoju demokracji a ilością kobiet w sejmie się posypał, więc Kazia znowu coś zaczęła bredzić o rasizmie.

Zostawmy już politykę w spokoju. Niedługo Święta Bożego Narodzenia, więc chciałem wam życzyć na ten czas:
wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia i radości.

poniedziałek, 21 grudnia 2009

arbeit mach frei


link
No i napis się znalazł. J nie byli to żadni neonaziści tylko jacyś bezrobotni. Nawet była wyznaczona nagroda 100 tys. złotych. Tak się zastanawiam czy za tą stówę nie dałoby się odlać takiego napisu ze złota, bo jak by nie stykło na złoto to na srebro już na pewno. Za stówkę to nie jeden by swojego ojca podkablował a co dopiero np. sąsiada.

A wracając do sprawców co mądrzejsi od razu wiedzieli, że nie ma co się spieszyć z wyrokowaniem na temat złodziei. Takim był np. Robert Gwiazdowski.

Byli też i głupsi a nawet dużo głupsi. W tym miejscu bijemy pokłony w stronę Doxy, który ostatnio przeprowadził się z bloxa na własną domenę. Myśleliśmy, że jeśli zdecydował się publikować pod swoim nazwiskiem zerwał, ze swoim infantylizmem, teoriami spiskowymi i antyklerykalizmem, a zajął się poważnym pisaniem. Nic bardziej mylnego.

Napis został skradziony. Nie zrobiło tego dwóch pijaczków, wygląda to na działanie profesjonalne. Sprawcy wiedzieli gdzie są strażnicy i jak ich podejść. Jakie są działania policji?

Przesłuchano już kilkunastu pracowników muzeum oraz strażników, którzy w nocy z czwartku na piątek pełnili dyżur na terenie muzeum. Ich zeznania niczego nie wniosły do sprawy. Przeszukano też kilkadziesiąt punktów skupu złomu oraz brzegi przepływającej przez Oświęcim rzeki Soły.

Genialne. Sprawdzono, że nikt w nocy nie wycinał najmniej dostępnego elementu stalowego, żeby go oddać na złom i sprawdzono też, że napisu nie wyrzuciły na brzeg fale.

Doxa

Co prawda można by się w tym miejscu bronić argumentem o tym, że była to akcja opłacona przej jakiegoś "szalonego kolekcjonera", ale tą wiadomość usłyszeliśmy w radiu RMF FM, więc jutro dowiemy się, że żadnego kolekcjonera nie było. A nawet gdyby był to co? Zaplanowałby akcję, dałby plany monitoringu i pracy strażników. Przecież to niedorzeczne panie Doxa.

Doxa ma jakieś dziwne skrzywienie względem państwa Izrael. Można by powiedzieć, że jest bardziej izraelski niż sami Żydzi. Ostatnio nawet dał wyraz swojego poparcia dla państwa Izrael wklejając u siebie oto taki propagandowy obraz:

sobota, 19 grudnia 2009

teoria życia na ziemi i innych planetach.



Prawdopodobieństwo że gdzieś oprócz na ziemi istnieje życie jest tak naprawdę niewielkie.
Większość osób „przekonana” o istnieniu życia na innych planetach wychodzi ze złego założenia. Wydaje im się że jeśli na ziemi istnieje życie to gdzieś jeszcze istniej, przecież kosmos jest taki wielki. Wychodzą z założenia, że życie na ziemi jest nie jako naturalne i że powstało bez trudu. To nieprawda, bo rodziło się w wielkich bólach i przez naprawdę długi czas nie było wiadomo czy coś z tego będzie.
Że życie istnieje na ziemi w takim kształcie jaki obecnie obserwujemy jest naprawdę niebywałym zbiegiem okoliczności. Na życie na naszej planecie złożyło się niezliczona ilość sprzyjających czynników.
Masa ziemi jest akurat taka żeby nie przyciągać zbyt daleko od nas podróżujących ciał niebieskich ani nie jest za mała żeby spadać dajmy na to Jowisza.

Woda podstawa życia na ziemi.
To właśnie w wodzie przebiega większość reakcji chemicznych, dlatego też w głównej mierze składamy się z wody. Co prawda wodę mógłby zastąpić jakiś inny rozpuszczalnik polarny, ale to właśnie woda jest tym najkorzystniejszym.
Poza tym woda stanowi ochronę przed wahaniami temperatury(woda ma większą bezwładność temperaturową niż powietrzem) w wyniku tego mogliśmy szybciej ewoluować.

Powietrze tlen.
Większość planet wcale go nie posiada. Tlen nie jest powszechnym pierwiastkiem w kosmosie. Jedną z odmian tlenu jest ozon z której powstała powłoka ozonowa pozwalająca wyjść zwierzęta z wody na ląd. Atmosfera chroni nas przez promieniowaniem kosmicznym. Poza tym oddychanie tlenowe jest najwydajniejszym procesem oddychania na ziemi, co dodatkowo przyczynia się do optymalizacji rozwoju organizmów na naszej planecie.

Odległość od słońca.
Jesteśmy w dobrej odległości od słońca która pozwala na bujny rozwój życia.. dzięki takim stabilnym warunkom woda na przeważającym obszarze ziemi nie zamarza ani nie wrze.

Obecność dużego satelity.
Księżyc dzięki swej obecności pozwala utrzymać względnie stałe nachylenie osi kuli ziemskiej, w wyniku tego równik nadal znajduje się nie na równiku a nie na przykład na biegunie. Chyba każdy sobie wyobraża co wtedy działo by się na ziemi.

Słońce
bez niego nie było by energii która dostarczana by była dla rozwoju autotrofów. Co prawda chemotrofy wykorzystują do uzyskania energii substancje chemiczne, to jak wiemy ilość substancji chemicznych jest ograniczona(reakcja przebiegała by tylko w jedną stronę)
Bo jak wiemy na ziemi funkcjonuje zasada według której przez jakiś obieg energia przepływa i zostaje tracona po drodze i obieg materii, gdy materia nie jest tracona. Gdyby było inaczej perpetuum mobile było by powszechnością a nie mrzonką

Katastrofy.
Co prawda wiele razy coś przypierdalało w ziemię i w wyniku tego wiele gatunków ginęło, ale na nasze szczęście nie było to raz a dobrze. Poza tym wiele razy duże obiekty mijały ziemię o włos. Każde przypieprzenie w ziemie jakiegoś obiektu spowalnia rozwój na jej powierzchni.

Skład skorupy ziemskiej.
Życie w zaawansowanej formie może istnieć tylko na planecie skalnej(o stałym podłożu), na planecie gazowej życie jest nie możliwe, a na planecie o płynnej konsystencji nie może być zbyt zawansowane.

Timing.
Wyewoluowaliśmy w dobrym czasie. Dla przykładu dajmy interwał czasowy miliard lat. Miliard lat temu nie było to możliwe bo nie było ku temu warunków a za miliard lat na ziemi już nie będzie wody, bo oceany po prostu wyschną. Sądzę że nawet pół miliarda lat było by już czasem nie optymalnym. Chodzi mi o istoty rozumnie, bo jak wiemy to zwolenników nie bycia samym w kosmosie, chodzi o jakieś inteligentne cywilizacje.

Istnieje pewnie jeszcze wiele czynników nad którymi głębiej się nie zastanawiałem, które też mogły by spowolnić, bądź uniemożliwić rozwój życia na ziemi, ale damy sobie już z nimi spokój.


Mimo tych wszystkich przeciwności życie może i by mogło istnieć na ziemi, ale chyba tylko w postaci jednokomórkowców, którzy nie byli by zdolni do zastanawiania się nad innymi podobnymi formami gdzie indziej.

Dziś znamy już położenie ziemi w kosmosie i jesteśmy w stanie oszacować jakiej on jest wielkości(wyobrażenie ludzi o nieskończoności kosmosu jest błędne). Znamy też prawdopodobne lokalizację planet na których to życie może istnieć, jest ich naprawdę nie wiele. Planety podobne do ziemi musiały powstać w podobnym czasie, jeśli powstały później raczej nie zdążyły się wykształcić tam formy rozumne. Jeżeli wcześniej wiedzielibyśmy o formach rozumnych zamieszkujące te planety. Nie wiemy natomiast czy spełniają one wszystkie czynniki wymienione powyżej, bo jeśli nie to te życie jest na pewno mniej zaawansowane od naszego. Raczej udowodnienie, że na innej planecie istnieją sinice nie jest spełnieniem marzeń ufologów.

Zakładając, że gdzieś tam istnieje życie i tamte ludki wysłały nam jakąś wiadomość adresowaną do nas mają prawie stuprocentową pewność że ta wiadomość dotrze do nas już po wyginięciu naszego gatunku a może całego życia na naszej kochanej planecie.

Tak więc uważam, że temat życia we wszechświecie jest niepotrzebnym zawracaniem sobie i komuś dupy, bo wbrew pozorną życie na naszej planecie jest bardziej niż nieprawdopodobne.

wtorek, 15 grudnia 2009

Prezenty.

Co prawda święta dopiero za trochę ponad tydzień, ale prezent mam dla was już dziś.
Właśnie się dowiedziałem, że w necie krąży już pełnometrażowa wersja galerianek, więc zdecydowałem się was o tym poinformować. Cały filmik jest już na youtube wstawiam tu też linki gdyby użytkownik kanału się rozmyślił i nie zezwolił na umieszczania filmów na innych stronach. Poza tym to trochę głos z obrazem słabo jest synchronizowany, ale da się oglądać.
Kurdę powiem tak ten Michał w tej wersji pełnometrażowej to jakiś niedojebany jest. Jakbym był laską to chyba też wolałbym się puszczać na lewo i prawo nić z takim, "okazem" być.
To tyle na temat filmu. Miłego oglądania.


link


link


link


link


link


link


link


link

niedziela, 13 grudnia 2009

Gorliwy neofita


neofita
Określenie to stosuje się do nowego wyznawcy danej ideologii lub do polityka zmieniającego przynależność partyjną. Ma ono wtedy charakter ironiczny i podkreśla jego przesadną gorliwość oraz niejednokrotnie ostentacyjne obnoszenie się z nowo przyjętymi zasadami.
wikipedia

Ile ja w życiu takich osób widziałem. Całe multum. Zastanawia mnie zawsze jak taki człowiek może się z dnia na dzień odwrócić od swoich założeń i zacząć krytykować to co robił, wierzył jeszcze niedawno. Być może tego nie rozumiem, bo nigdy nie wygłaszam pochopnych też, jeśli już to nagle się z nich nie wycofuje, tylko po cichaczu. Bo gdy myślę sobie, że raz mówię to a raz to krytykuje. Gdy czegoś jeszcze nie znam powstrzymuje się od komentowania np. słyszę jakąś piosenkę i wydaje mi się fajna to nie krzyczę od razu: kurwa, słyszycie jaka zajebista piosenka. i słucham jej co chwila a po tygodniu mówiąc, że chujowa jest i ten komu wydaje się, że jest fajna jest gupi. Hipokryzja co nie? Chciałbym ten temat zilustrować na dwóch dobrze znanych nam wszystkim przykładach czyli rozwojowi muzyki klubowej od roku 2000 i obecnych trendach neopoganizacyjnych współczesnej Polski.

Równie ciekawe dla mnie jest, że nasz neofita już od pierwszego nawrócenia już nigdy się nie nawraca i swoje pierwsze objawienie uważa za wiążące. Może wstydzi się przyznać, że zbłądził?
Czy nawrócić można się tylko raz? Otóż nie, ale osoba taka za zwyczaj lubi palić za sobą mosty. Tzn. promowane przez siebie zachowania bardzo silnie chwali, wiec gdy zmienia zdanie na przeciwne musi krzyczeć jeszcze głośnie, wiec trudno było by sobie wyobrazić jak głośno musiała by ta osoba drzeć ryja aby powrócić do zdania pierwotnego. Chociaż istnieje tutaj ryzyko uznania takiej osoby za mało wiarygodną, bez zdania, miotająca się niczym chorągiewka na wietrze, lub za osobę psychiczną, bo tak ryja drze. A wszystko było by ok. gdyby nie darła tak ryja od początku(jest to niestety wynikiem przyjęcia miary jakoby wartość osób mierzono w ilościach decybeli, które z siebie wydają). Poza tym zauważam niepokojąca tendencje u współczesnej populacji. Ludzie lubią się kłócić. Czemu? A bo tak. (Ale o tym innym razem wpisie dyskusja z burakiem).

Pamiętam jeszcze tych ludzi którzy spuszczali się jaka to wyjadana impra była. Jak się cieszyli, że idą na następną. Jak sami bawili się atomiksem jak muza z głośników była słyszana z kilometra koszulki clubbasse, jak nosili białe rękawiczki, jak wyskoczenie jako pierwszy na parkiet było uznawane za punkt honoru, jak widziałem te ich skrzywione miny gdy sami byli na parkiecie, te pretensje do innych, że nie umieją się bawić. Dziś widzę tych samych ludzi którzy jeszcze niedawno śmiali się z rękawiczek muzykę tę nazywają wiksą białe rękawiczki uznają za szczyt siary. Dziś na dyskotekę nie pójdą, bo z wixą nie chcą mieć nic wspólnego a usłyszenie utworu o tempie ponad 100 uderzeń na minutę kojarzone jest jednoznacznie(polecam w tym miejscu Mozarta- 60 uderzeń na minutę). A wszystko to, bo jakimś gością z wytwórni nie podobało się, że Polacy robią biznes na muzyce bez nich. A że dobrym sposobem walki jest ośmieszenie reszta już gładko poszła. W zamian dali nam Tiesto van Burena Gielena i całą resztę a chodziło w tym wszystkim tylko i wyłącznie o kasę. Polskie techno trwało by po dzień dzisiejszy gdyby Kriss i spółka chcieli podzielić się kasą.
A wracając do naszych żałosnych neofitów początkowo przerzucili się na to co im wielki brat daje czyli na trance, a że trance, też zaczynało się stawać popularne wkraczając do miejsc, których chcieli unikać i tego się wyparli zniżając się coraz bardziej najpierw do hausu, później do elektro, aż wychodzą całkowicie z tej rodziny gatunków do całkowicie niszowych takich jak reggae, funky i huj wie co, może i nawet do disco. Panowie ci pamiętają że najbardziej szczekać mają na techno. Tacy gorliwi neofici.
Kolejnym a zarazem ostatnim przykładem będą nawróceni katolicy, tacy którym nie chce się chodzić do kościoła i znajdą sobie 100 wymówek dlaczego. Słyszałem wiele razy od takich, że zamiast iść do kościoła lepiej jest się samemu pomodlić w skupieniu, że chodzenie do kościoła co tydzień jest głupotą, że ten przymus jest idiotyczny. Na pierwszy rzut oka te ich tezy wyglądają dość logicznie, ale i tu znajdziemy nieścisłości. To ja pytam takiego neofitę: to jeśli uważasz, że zamiast iść do kościoła lepiej się pomodlić, to powiedz mi kiedy się ostatnio modliłeś. Co się okazuje, że nie pamięta.
Innym ciekawym aspektem jest też to, że taki neofita ignoruje swoje subiektywne, bądź obiektywne odczucia spostrzeżenia na rzecz nowo przyjętej doktryny. Dziwi mnie to o tyle, że to oni wytykają brak refleksji nad punktem spornym tradycjonalistą.
Warto też wspomnieć, że gorliwy neofita to rodzaj pożytecznego idioty który za zadanie ma powtarzać wbite mu banialuki.

Wszystko było by dobrze gdyby taki neofita osiągał swoje „oświecenie” sam. Jednak najczęściej dzieje się to za sprawą jego otoczenia, mediów i innych grup nacisku. Ale czy o takim neopoganinie można powiedzieć, że jeśli jego wiara a ściśle niewiara zależna i tożsama jest z jakąś grupą osób, że jest sekciarzem? Myślę, że spokojnie można go tak nazwać, bo jeśli boi się powrócić do swojej pierwotnej koncepcji ze względu na jakąś formę nacisku np. wyśmianiem to już można mówić o terrorze.
Z deszczu pod rynnę, jak mawiali dziadowie.

czwartek, 10 grudnia 2009

krzyż cd.

Po ostatnich wydarzeniach katolicyzm jak i jego główny symbol krzyż, są w delikatnej defensywie.
Przy robieniu rzeczy złych zawsze jest miejsce dla dwóch typów osobowości, czyli ludzi złych i pożytecznych idiotów.
O ile można zrozumieć tych pierwszych, ponieważ działają w imię prywaty i osobistych interesów. O tyle tych drugich nie można zrozumieć w żaden sposób, bo działają w imię interesów tych pierwszych.
Ale spróbujmy!! A więc tak: jak wiemy pożyteczni idioci zawsze pojawiają się po akcji tzw. ludzi złych. Pożyteczni idioci to pachołki i łatwo nimi manipulować. Ludzie źli dobrze o tym wiedzą i swoje pseudo-tezy mieszają z faktami tak aby ich chorągiewki uznały to za prawdę.
foto z bloga Senyszyn

Przykładem pierwszego typu ludzi jest na pewno Joanna Senyszyn euro posłanka. Jest bardziej lewicowa niż cała lewica razem wzięta np. taki Józef Oleksy nazwał ją kilka dni temu zjawiskiem samym w sobie. Joasia ma ostatnio parcie na szkło. Była niedawno z Cejrowskim w TVP info. Później nawet u samego Tomasza Lisa. Szkoda tylko, że ta pani nie różnicuje swojego repertuaru. Najpierw naskrobie coś na swoim blogu to samo powie w TVP info, u Lisa też to samo. Gdy jej wrzaski nikogo nie ruszają zaczyna krzyczeć głośniej i głośniej, głosząc swoją herezję, posuwając się nawet do bluźnierstwa. W tym swoim spektaklu kobita całkiem się zatraciła. Powiedziała nawet, że krzyż w Sejmie został zawieszony nielegalnie. he he a to dobre. Asia na pewno tęskni za czasami PRL-u gdy takie rozwiązania nie były możliwe. Pogląd na świat naszej bohaterki różni się znacznie od wyobrażenia przeciętnego Kowalskiego. Zastanawia mnie tylko jedna sprawa czy Senyszyn liczy na to, że jej kontrowersyjne podejście znajdzie dość liczną rzeszę wyznawców w Polsce(w co wątpię), czy też może liczy na jakiś angaż przy niszczeniu polskiej świadomości i tożsamości.

Drugiego typu jakiś trzech pajaców z Wrocławskiego LO.
Wyżej wspomniani nie wysuwali takich tez wcześniej. Oczy "otworzyły" im dopiero media a w dalszej kolejności Joasia. Wcześniej nie chodzili na religię, bo im się po prostu nie chciało. Chcieli zaimponować przed kolegami to nawet petycję napisali. A w petycji chodziło im o wywieszenie wszystkich możliwych symboli religijnych. Czemu tak twierdze, ponieważ napisali tak "Umieszczanie symboli religijnych w publicznej instytucji odbieramy jako przejaw faworyzowania przez szkołę konkretnego światopoglądu". Ktoś może powiedzieć, ale to nie tak. To chodzi o to żeby w szkole nie było żadnych symboli, wtedy nie było by żadnego faworyzowania żadnych światopoglądów. Otóż było by faworyzowanie ateizmu. Tak ateizmu, bo jak bardziej można faworyzować ateizm niż usuwanie konkurencyjnych znaków religijnych(o zastąpieniu znakiem ateistycznym nie ma mowy, bo o ile mi wiadomo takowy nie istnieje)

Jest jeszcze jeden typ tzw. mieszany, czyli trochę tego i tego. przykładem jest Joasia Krupa, która z jednej strony będąc modelką i aktorką musi dbać, aby ludzie o niej nie zapominali a z drugiej strony daje się manipulować bandzie zdemoralizowanych przeciwników kościoła. Bo ochronę zwierząt na pewno nie chodzi, bo każdy człowiek oglądający ten plakat nie zwraca uwagę na jego przesłanie, tylko na dupeczkę w negliżu.http://wiadomosci.onet.pl/138191,21,0,pokaz.html
Tu występuje podobna kwestia jak w reklamie. Jest wiele reklam ciekawych, które nasz poruszają a nie wiemy co było promowane np. tak reklama kronopolu. straszna afera była, że w reklamie była (sic!) murzyńska pupa. Mimo, że przez chyba 3 dni ją w wiadomościach wałkowali to i tak mało kto pamięta co ten kronopol produkuje.
Moim zdaniem Krupa się źle zachowała robiąc akurat teraz taką sesję zdjęciową, ale może właśnie o ten timing chodziło. Jeśli tak to mam nadzieje, że zarobi na tym kupę kasy i niech spierdala!

sobota, 5 grudnia 2009

Nowy porzadek?- UE

Działo się ostatnio wiele ważnych rzeczy np. takie powstanie Unii Europejskiej. Przy okazji lewaki będą myśleć jak nam tu narzucić polityczna poprawność. Najważniejsze w tego typu koncepcji żeby kogoś broń Boże nie urazić, tfuu.. raczej boże, bo jak wiadomo słowo Bóg odnosi się do boga chrześcijańskiego. Wiemy przecież, że chrześcijaństwo a w szczególności katolicyzm jest politycznie niepoprawny. Stąd pomysł włoskich lewaków aby krzyże z przestrzeni publicznej usunąć. A zaczęło się od ukarania Włoch za krzyże w jednej ze szkół. Niejaką Soile Lautsi tak nie mogła znieść krzyży w szkole, że nawet zaczęła się procesować ze szkołą. Jak i to nie dało rezultatów poleciała do samego Strasburga gdzie o dziwo zapadł pozytywny dla niej wynik. Nawet zasądzono dla niej odszkodowanie w wysokości 5 tys. euro za jak to określono, straty moralne. I w tym momencie dowiadujemy się, że nasza religia jest niemoralna. Co z tego, że to właśnie chrześcijaństwo jest jednym z głównych systemów moralnych na naszej planecie. UE preferuje jakiś wyższy, jeszcze niedoprecyzowany system moralny. Wyższy stopień moralności, który charakteryzuje się głównie przyzwoleniem zabijania dzieci nienarodzonych, zabijaniu niedołężnych i promocji homoseksualizmu. Myślę, że na pewno wiele z tego nie wyniknie. Powstało nowe imperium, które jak wszystkie dotychczas na tym terytorium upadały, tylko szkoda, że te tak szybko.

A wracając do politycznej poprawności to jak wiemy suwerennych państw dotyczyć nie musi, np. Szwajcarii, której to obywatele niedawno wypowiedzieli się przeciwko budowie minaretów na swoim terytorium. Co prawda już tamtejsi lewacy zapowiedzieli skierowanie sprawy do Strasburga, ale jak miewam nic tego nie będzie. Przecież Szwajcaria to suwerenny kraj, który może budować na swoim terytorium co chce, a jak nie to nie.
A u nas może niedługo zaczną powstawać takie kwiatki jak w Kanadzie

Znalezione na: http://hansklos.blogspot.com/