piątek, 3 sierpnia 2012

Jeszcze o lemingach

Bitwa o "Lemingrad" przerodziła się w wojnę. Czy chodzi na pewno chodzi o dobre samopoczucie lemingów, czy może to kolejna odsłona przemysłu przykrywkowego?

Zanim zajmę się lemingami chwilkę spędzę pod całkiem dobrym tekstem Wiktora Świetlika "Wszyscy wrogowie Herkulesa Tuska" w Urz.
Nie będę tu przepisywał całego artykułu, nie dlatego, że mi się nie chce, bo gdy na klawiaturze kładzie się wszystkie palce i tzw. międzyczasie patrzy się tylko na tekst gazety trwa to chwilę(niestety nie opanowałem osobliwego kunsztu stukania w klawiaturę tylko palcami wskazującymi;)*), ale po skasowaniu kilku tysięcy odwiedzin z tekstu Mazurka czułbym się trochę niezręcznie jumając następny.

Fragment tekstu Świetlika:
 Kościół
Chodzi oczywiście o Kościół katolicki, ale gdzie drwa rąbią , tam wióry lecą, więc obrywa się i innym wyznaniom. Krucjatę przeciwko siedlisku zabobonu i obłudy premier zapowiedział już w swoim expose. Biskupi są krnąbrni niemal jak za Gomułki i o proponowanych im rozwiązaniach chcą dyskutować, a nie pokornie je przyjmować. Sprowadza to na nich sprawiedliwy gniew władzy. Zapał do walki z przedstawicielami kultu katolickiego. podobnie jak ambicje sprawowania władzy przez dłuższy czas, upodabniają nieco Platformę do meksykańskiej Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej, która rządziła ponad 70lat. Ponoć Donald Tusk nie przepadał za księżmi nigdy. Może po prostu jako obiekt kultu nie lubi mieć w Panu Bogu konkurencji

Lech Kaczyński
Jego szkodnictwo dzieli sie na dwa etapy- za życia i po śmierci. Za życia Lech Kaczyński wykonywał wobec Tuska nieustanne wrogie gesty i to mimo licznych akcji pojednawczych przeprowadzanych przez serdecznych kumpli premiera- Janusza Palikota i Stefana Niesiołowskiego.  Ostatnim destrukcyjnym aktem Lecha Kaczyńskiego była próba wywołania wojny z Rosją przez atak kamikadze, czyli spowodowanie katastrofy smoleńskiej(czego zapewne niedługo dowiedzie Lech Wałęsa). Po śmierci Lech Kaczyński wciąż szkodzi Obraża premiera, bo jest pochowany tam, gdzie Tusk nigdy nie spocznie. W dodatku jacyś prawicowi psychopaci dopominają się dla niego o szacunek, pamięć, pomnik a przede wszystkim o wyjaśnienie jego śmierci.

Dziennikarze
Ich relacje w Polsce z Donaldem Tuskiem to poważny temat dla wiktymologii- nauki o zachowaniach ofiary. Oni preiera kochają, a on ich nie Dlatego w ciągu jego rządów utrudniono i dostęp do informacji, zakłada im się podsłuchy zatrzymuje, ściga się ich z przepisów prawa karnego, krzyczy do nich: "Won stąd!", a w przypadku, gdy są krnąbrni, wydzwania się do wydawców i na naczelnych. A oni dalej go kochają. Miłość wzmacnia to, że za jej brak można wylecieć z pracy.

Więcej możecie fragmentów możecie znaleźć na: http://wiadomosci.wp.pl/kat,8131,title,Wszyscy-wrogowie-Herkulesa-Tuska,wid,14801093,wiadomosc.html?ticaid=1eebe

lub też za niewielką opłatą całość na: http://www.uwazamrze.pl/artykul/919849.html

Zachęcam też do przeczytania tekstu Łukasza Warzechy "lekarstwo na lemingozę".

Warzecha w tekście zbija np. pseudoargument jakoby w innych partiach były też lemingi. Warzecha pisze, że owszem, ale to gro lemingostwa znajduje się właśnie tam, wynika to wprost ze skrajnie stadnego charakteru zachowań leminga i bycie w opozycji do głównego nurtu wyklucza z oczywistych względów tą immanentną cechę leminga.
Łukasz Warzecha słusznie zauważa, że leming to nie jest wcale szablonowy przedstawiciel klasy średniej, czy inteligent a osoba raczej aspirująca do tego miana.
"Zwykle też te aspiracje nie mogą zostać spełnione- lemingi są za głupie, aby doszlusować do inteligencji, albo dobrze rozumieją, że ze swoją pensją nie mają szans na społeczny awans. Muszą się zadowolić substytutami spełnienia tych aspiracji".

Warzecha na końcu stawia odważną tezę: sporo pośród lemingów można wybudzić z ich myślowego letargu. Tezę podpiera autorytetem profesora Zybertowicza.

Miałem okazje wczoraj zapytać Piotra Zarembę o charakter "ofiarnej" obrony leminga przez Mainstream, czy jest ona szczera, czy raczej wynika z potrzeb przemysłu przykrywkowego.
Jak Pan myśli, czy ofiarna obrona lemingów po tekście Mazurka przez mainstemowe media to wyraz autentycznej troski czy też może świetna okazja do wymigania się od opisu realnych problemów? Drugie pytanie to czy nie wydaje się Panu, że po dwudziestu paru latach ciągłego deprecjonowania i poniżania Polaków nagłe "uświadamianie", że bycie lemingiem jest ok i nie ma się czego wstydzić, nie jest aby wynikiem schizofrenii?
Piotr Zaremba odpowiedział mi tak:
"To przede wszystkim konsekwencja głupoty większości autorów - oni naprawdę wierzą, ze chodzi o przedsiębiorczych, których złe prawicuchy po prostu się czepiają. No i konsekwencja takiej konstrukcji życia publicznego, w której skrzykuje się ludzi na zasadzie ślepej wiary. Lis chce być królem lemingów, dlaczego więc ma im nie mówić: jesteście wspaniali i bądźcie tacy jeszcze bardziej? Jeden Kłopotowski miał trochę racji przypominając, ze prawica ma kłopot z lemingami i powinna wymyślić jakaś receptę na ich pozyskanie. Ale niepotrzebnie nadal temu postać polemiki z Mazurkiem, który uchwycił sedno zjawiska i nie jest obowiązany nikogo pozyskiwać".

Z grubsza się z Zarembą zgadzam, ale wydaje mi się jakby nie widział On barykady. Zachowanie standardów przez Piotra Zarembę jest wyrazem szlachetności, ale w epoce Wojewódzkiego i Lisa jest to postawa skazana na niepowodzenie.

0 komentarze:

Prześlij komentarz