sobota, 19 lutego 2011

Złodziejstowo a socjalizm.

Korwiniści zwykli te słowa uważać jako synonimy, ale czy jest to właściwe? Moim zdaniem nie.
Prawdą jest, że socjalizm stwarza pole do nadużyć a w szczególności kradzieży i bardzo często tak się dzieje, ale jednak to nie to samo.
Jeśli w uproszczeniu można stwierdzić, że za socjalizmem stoi złodziejstwo to na pewno nie można powiedzieć tego w relacji odwrotnej, czyli za złodziejstwem stał socjalizm.
Jeśli dla kogoś redystrybucja bogactw przez państwo jest złodziejstwem radziłbym w tym miejscu jednak przestać czytać.



To może zobrazujmy problem.
Według pewnej grupki zagubionych młodych ludzi Polska jest krajem socjalistycznym. Otóż nie jest. Polska jest krajem złodziejskim gdzie pieniądze się w jakiś cudowny sposób rozpływają i tutaj akurat obciążenie podatkowe nie ma nic do rzeczy. Np. w takiej Danii, która jest krajem socjalistycznym obciążenie podatkami jest niższe niż w Polsce, mimo to opieka socjalna jest tam dużo bardziej rozbudowana niż u nas. Bardzo ważnym problemem jest sprawność administracji. I nie chodzi tu o samą konstrukcje systemu, ale osoby w niej zasiadające.
Co prawda wierze w pewnym stopniu, że zmiany systemowe prowadzące do liberalizacji gospodarki ograniczyłyby złodziejstwo, ale nie rozprawiłyby się z nim w stopniu zadowalającym, innymi słowy to nie w pierwszym rzędzie trzeba zmienić system a wypierdolić z niego krętaczy i złodziei, tych samych, którzy gładko przeszli przez sławną transformację ustrojową. Te same dynastie komusze, które zasiadały w komitetach centralnych teraz zasiadają w radach nadzorczych dużych spółek Skarbu Państwa.
Oczywiście w wyniku transformacji ustrojowej wzbogaciliśmy się, tak samo wzbogacilibyśmy się w wyniku liberalizacji gospodarki, ale gdyby w parze z tym szła dekomunizacja i lustracja efekt byłby zaskakujący.
Dodam jeszcze, że to co PiS chciał zrobić w sprawie dekomunizacji znacznie bardziej pozytywnie zaważyłoby na wzroście gospodarczym niż niektóre nietrafione reformy w sposób negatywny.


Korwin twierdzi, że możliwe jest zlikwidowanie koryta w ogóle. Ja twierdze, że jest to proces niemal niewykonalny. Możliwy, tylko w wyniku całkowitej niewypłacalności państwa, rozruchów społecznych, bądź kataklizmu, ale miejmy też na uwadze, że to jeszcze nie prowadzi to do zbudowania odpowiedniego systemu, bo możemy być w takiej podbramkowej sytuacji złapani za mordy i okradzeniu już na prawdę z wszystkiego. Kto wie co w rękawie trzyma Tuskaszenka z Komoruskim. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że w razie jakiś rozruchów wojsko będzie reagować umiarkowanie, ponieważ go praktycznie nie ma a za nim wrócą nasi chłopcy spod Hindukuszu już będzie wszystko pod kontrolą. Sąsiedzkiej "bratniej pomocy" raczej też nie musimy się spodziewać, bo oni też są w dużym stopniu rozbrojeni, ale nie mówmy hop.
Takie rozbrojenie sąsiadów(chociaż Rosja jest nadal groźna) jak i naszych sił jest nam w sumie na rękę, ale nie zapominajmy, że obywatele też są rozbrojeni propagandą TVN-u, Gazety Wyborczej itp. Obywateli takich zwykło się nazywać lemingami. Czy lemingom otworzą się kiedyś oczy? Jestem sceptyczny obserwując sytuację po 10 kwietnia.

0 komentarze:

Prześlij komentarz