niedziela, 23 października 2011

Powrót.


Powolutku będziemy musieli wychodzić z żałoby po wynikach wyborów. Pierwsze dni po wyborach były strasznie przygnębiające. Człowiek tyle się napracował a zamiast być lepiej jest jeszcze gorzej. Strasznie demotywujące to jest. Wiele myśli przebiega przez głowę: może sobie dać spokój z polityką?
Do takich wniosków można było dość gdy widzi się to całe polactwo. Po roku 1989 winę za sytuację w Polsce można było zrzucać na układy. Powiązania działaczy Solidarności z władzami komunistycznymi. Na szachowanie naszych polityków papierami przez esbeków.
Takie rzeczy oczywiście miały i mają miejsce, ale to chyba nie jest główna przyczyna niepowodzeń Naszego Narodu. Przekleństwem jest Nasza nieodpowiedzialność, brak poczucia wspólnoty narodowej, brak poczucia interesu narodowego.
Za to są inne priorytety: zjeść, pośmiać się, poruchać i mieć gdzie spać. Tylko, że tak się nie da. Jeśli ktoś porzuca podmiotowość na rzecz świętego spokoju, nie będzie miał ani jednego ani drugiego.
To ta nasza nieodpowiedzialność doprowadziła do wprowadzenia do Sejmu kreatur z "ruchu poparcia samego siebie". a nie żadne układy, tajne służby itp.
Czy dać spokój sobie z polityką w obliczu takiego otumanienia Narodu? Oczywiście, że nie. Trzeba walczyć dalej, ale inaczej niż do tej pory. Dziś oczywiste jest, że Nasz kraj nie składa się z samych patriotów, ba w stanowczej większości się z nich nie składa, ale nie ma co ubolewać, bo nigdy się nie składał.

Ale jak walczyć? Dziś nie wystarczy odwoływać się do wyżej wymienionych wartości. Te wartości trzeba promować, aby z czasem stały się ważne dla znacznie większej ilości wyborców. Trzeba pokazać, że patriotyzm, wiara i moralność to nie żadne frajerstwo tylko powód do dumy. Musimy też pamiętać, żeby nie dawać się szachować w imię źle rozumianej tolerancji. Nie można pozwolić na terroryzowanie większości przez zorganizowaną mniejszość w imię źle pojętej równości.
Dziś potrzebna jest solidna praca u podstaw. Jest to żmudny proces, ale konieczny.
Nasi wrogowie są co prawda znacznie mniej liczni, ale bardziej skonsolidowani i mobilni, bo w tym tkwi siła. My też musimy się zjednoczyć, wtedy będziemy nie do pokonania, tylko trzeba to zrobić, bo samo się nie zrobi.

Chciałem pisać dziś jeszcze o bieżącej sytuacji w Sejmie, ale przełóżmy to na raz następny.

4 komentarze:

  1. Nie do końca jednak zgodziłbym się z Panem, ponieważ to układ, który rządzi naszym krajem miał największy wpływ na wyniki tych wyborów, ponieważ to Ci ludzie próbują nam wmówić jakieś dziwaczne wartości począwszy od tego, że aborcja jest przecież ok, ponieważ podczas mordowania dziecka w łonie matki nie ma ono jak krzyczeć, a na sprzedaniu własnego kraju i polskich interesów innym za stanowiska, pochlebstwa, poklepanie po ramieniu. Wszystko i tak w razie czego zrzuci się na Prawo i Sprawiedliwość, argumentując przede wszystkim tym, że tak się działa postępowo.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. miesza Pan trochę, ale postaram się wyjaśnić. Po pierwsze w Pl jest więcej niż jeden układ, więc ci od aborcji to nie ci sami co od np. postaw antylustracyjnych. Chciałbym się też mylić co do mądrości Polaków, ale wynik Palikmiota nie potrafię sobie inaczej wytłumaczyć niż głupotą rodaków. następna sprawa to sprawa mediów otóż nie wszystko da się zrzucić na PiS. w tej kwestii doszliśmy do ściany. Panowie od propagandy wiedzą, że jeżdżą już po bandzie. teraz muszą uważać, bo przeszarżują i wywrotka gotowa. przed samiuśkimi wyborami co po niektórym już zwieracze puszczały. atmosfera teraz jest trochę lepsza tylko czy Polakom będzie się chciało?

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, ma Pan rację. Pisząc układ chciałem odwołać się do "Salonu", o którym pisze tak wielu polskich publicystów, a który nazwał i sklasyfikował Waldemar Łysiak. Jeśli chodzi o mądrość Polaków, to zgadzam się z Panem. Oto przykład: ludzie ode mnie z roku mieli pretensje, że Pan Kaczyński nie podał nazwisk ministrów w przyszłym rządzie, jeśli wygra wybory. 4 lata temu byli tak samo oburzeni, gdy je podał. W obu przypadkach używali argumentacji Tomasza L. i pewnej zaprzyjaźnionej stacji telewizyjnej.
    Śmieszne czy żałosne? Nie mnie oceniać...
    Na Palikota głosowali głównie studenci, bo będzie sobie można na legalu zajarać trochę trawki. To raz. A dwa - moi znajomi mówili tak: "Głosowałem (am) na Palikota, bo przecież i tak nie dostanie się do rządu, a nie będę przecież głosować na PO czy PiS."
    Okazuje się, że jego partia jest trzecią siłą w Polsce oraz że generalnie jest w opozycji, więc generalnie będzie popierać pana Tuska.
    Dla Polaków liczy się aktualnie to co napisał pan w swoim komentarzu: nażreć się, przespać itd. To co miało miejsce wczoraj to prehistoria, bo przecież liczy się tu i teraz, a to co było później niż 2 dni temu na pewno nigdy nie miało miejsca i podchodzi pod faszyzm i hipokryzję, dlatego tak łatwo zrzucać winę na PiS. A poza tym pewnie Pan zauważył jak działają największe media w Polsce: puszcza się wypowiedź kogoś z PiS, kto krytykuje (prawie zawsze bardzo słusznie) to co robi rząd i 10 wypowiedzi, które krytykują PiS. Kto jest tym złym na przeciętnego polskiego półinteligenta? Oczywiście, że Kaczyński.
    Czy atmosfera jest lepsza? Nie. Dlaczego? Ponieważ moi wykładowcy śmieją się ze mnie i szukają okazji, żeby wyrazić swoje zdanie na temat mojej głupoty, ponieważ jestem idiotą, bo głosowałem na PiS i mówię o tym na głos. Czy takie zachowanie jest w porządku? Nie mnie oceniać.

    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. z tymi studentami głosującymi na palikmiota to faktycznie porażka. Jeden taki mi powiedział, że głosował na RPP, bo Mikke nie miał szans na dostanie się do sejmu. Noż kurwa. nie wiem co ma jedno do drugiego. równie dobrze można głosować na SLD, bo słońce wstaje na wschodzie a zachodzi na zachodzie. A o schizofrenii tzw. Salonu nie ma co dyskutować, bo jak jest każdy widzi.
    Atmosfera. chodziło mi o tą atmosferę medialną, ona obiektywnie jest dziś lepsza. nie żeby była to jakaś nowa jakość, ale poprawa jest. Tragedia smoleńska jednak swoje zrobiła. każda wpadka mediów robi rysę w tej tamie. oni już wiedzą, że to się trzyma tylko na tzw. słowo honoru. warto by spojrzeć chociaż na ciągle lecącą na ryj sprzedaż GW. warto popatrzeć na to które tygodniki są czytane przez indywidualnych klientów a które są zamawiane np. do ministerstw. gdzie reklamują się spółki skarbu państwa itp. to okaże się, że wcale tak okopani nie są jakby się wydawało.
    A co do atmosfery nie medialnej, to chyba nie ma się co się przejmować ignorantami, choćby z tytułem. Ale warto też pamiętać, że cenna jest ta benedyktyńska praca. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń