czwartek, 27 października 2011

Z Sejmu i okolic.

W mediach aż huczy od plotek nt. konfliktu Ziobry z Kaczyńskim, natomiast stosunkowo mało mówi się odnośnie podobnego konfliktu w platformie obywatelskiej.
Z jednej strony w sumie racja, bo atmosfera w PiS jest na pewno gorętsza, ale nie o tym chciałem pisać. Chcę ukazać w tym poście nie, tylko hipokryzję mediów głównego nurtu, ale i przedstawić małą charakterystykę liderów dwóch największych partii w Polsce.
Że media działają, że to tak delikatnie ujmę zgodnie z PO udowadniać nie trzeba. Gdy dzieje się coś niedobrego w PO, czy coś co mogłoby tej partii zaszkodzić, media mają za zadanie sprawę przykryć, a jeśli się nie uda to odwracać uwagę, umniejszać, czy pompować jakąś bzdurę do niebywałych rozmiarów. Konflikt w PO też trzeba było przykryć i nagłośnić konflikt w PiS. Ten cały mainstream ma jedną żelazną zasadę: nie ważne co zrobi Kaczor jest źle. Wkurzy się na Ziobrę to wiadomo: totalitarysta, buc, jak się nie wkurzy to mięczak, albo coś knuje.

Zachowanie Tuska i Kaczyńskiego po tych wyborach mówi nam wiele o ich usposobieniu. Kaczyński, który ma dużo więcej powodów do wkurwu zachowuje się dużo łagodniej niż Tusek. Przecież Schetyna nigdy ręki na Rudego nie podnosił to i ten nie powinien. Schetyna wiele razy dla PO się poświęcał a Donek ostatnio zaczął go wdeptywać w ziemię, aż mi się go nawet trochę żal zrobiło.
Jarosław Kaczyński miał za to dużo więcej powodów do stanowczych działań. Przecież to Kurski z Ziobro sobie urządzili osobną kampanie do parlamentu. Bez żadnego ustalenia ze sztabem jeździli po Polsce i popierali swoich kandydatów. Poparcie kandydatów, którzy nie byli jedynkami na listach jest czymś co mocno mogło zirytować, tym bardziej, że te gorszę numery dostawały się do sejmu a jedynki nie koniecznie. Poseł Andrzej Dera startujący w Kaliszu miał najlepszy wynik ze wszystkich przedstawicieli PiSu. Do parlamentu dostał się inny Ziobrysta Mariusz Orion Jędrysek, który startował we Wrocławiu dopiero z 14 pozycji.
O tym niefortunnym "wywiadzie" Cymańskiego już nie wspominając.
To upokarzanie Schetyny przez Płemieła uwiarygadnia częściowo "książkę" jaką napisał Palikot. Palikot pisał w niej, że Tusk to socjopata, który czerpie radość z upokarzania ludzi. Poczynając od drobnych rzeczy jak podeptanie komuś marynarki czy znęcanie się nad kwiatkiem od Millera po akcje jak ze Schetyną.
Tej różnicy w usposobieniu tych panów media nie zauważyły. No cóż.

Troszkę się poważnie zrobiło to może teraz coś śmiechowego? OK.
Gdyby nie PKW to mielibyśmy koalicję PO-KNP. Proszę się nie śmiać, tak wynika z "analizy" przeprowadzonej dla drugiego członu niedoszłej koalicji. Ten dość zabawny wniosek wysnuto na podstawie (sic!) jednego sondażu. Według twórcy analizy Ruch Poparcia Janusza Korwina Mikke mógłby liczyć na 8-10proc. Był to sondaż zamówiony przez Palikmiota i z niego wynikało, że prawica mikkego jest przed lewicą palikota i gdyby nie PKW to by pewnie tak pozostało. Ciekawe jest też założenie, że Mikke nie mógł startować tam gdzie według niego miałby najlepsze wyniki. Nie że bym się kłócił, ale wątpię, że gdzieś gdzie się nie umiało zebrać podpisów można mieć dobry wynik, ale ja jakoś słaby z tej dialektyki. Ale wróćmy do postawy analizy.
Z sondażu wnikało, że Kongres Nowej Prawicy JKM (KNP) popiera 7,4% Ruch Janusza Palikota (RJP) 3,9% Nie wiem/trudno powiedzieć 11,8%. Ale przez to, że zawaliła PKW zamiast rosnąć zaczęło spadać i przez to nie było tych 8 czy nawet 10 proc. Ja się pytam co tak skromnie? czemu tylko tyle? jeśli lewica palikota zdobyła o 150 proc wiecej głosów to czemu nie mogło by być w wyborch podobnie z prawicą mikkego? czemu np nie 18,5 proc jeśli by uwzględnić ten sam przyrost? podobny wynik wychodzi dodając te 11,8proc niezdecydowanych. można też wziąć pod uwagę jakikolwiek inny sondaż i porównać z tym wyżej wymienionym i obliczyć dynamikę przyrostu, kto wie może wcale Mikke nie musiałby się pchać do koalicji, tylko mógłby tworzyć sam rząd?

4 komentarze:

  1. Nie wydaje mi się, żeby JKM nie zebrał w wielu miejscach wystarczającej liczby podpisów. Fakt, w wielu miejscach zrobił to na ostatnią chwilę (przez co PKW nie zdążyło policzyć głosów).

    OdpowiedzUsuń
  2. mi raczej chodziło o tezę raportu, że wyniki byłyby znacznie lepsze tam gdzie stratować nie mógł. czyli w swoich bastionach podpisów nie zebrał a logiczne wydaje się, że to raczej tam powinien podpisy mieć zebrane w największej ilości i najszybciej. Cały ten raport jest taki trochę z dupy.

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie temat nr 1 jest taki sam jak przez 4 lata: co z tym PiSem? To zabawne, że wszystkie media w jednej chwili zaczęły martwić się losem największej partii opozycyjnej i szukać dla niej 'najPOprawniejszego' wyjścia z kryzysu.

    Szkoda, że nikt nie mówi o cenie paliw, które koszmarnie zdrożały nazajutrz po wyborach (swoją drogą pewnie wielu obywateli uznało, że cena sprzed wyborów, to zasługa rządu i zapowiedź kolejnych obniżek); szkoda, że nikt nie mówi o wzroście cen energii, żywności czy chociażby o coraz dłuższych kolejkach u lekarzy i w urzędach i coraz większym chamstwie pracujących tam personaliów.

    I jeszcze problem tej dwumilionowej łapówki dla kogoś z MSWiA. Co za frajer :D dał się złapać w państwie miłości :D a może po prostu to wszystko było zaplanowane...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. miałem tu na blogu takiego jednego czopka co rzucał mi się, że benzyna nie jest wcale po 5,5zł i że nie będzie. zwiastował, że będzie tanieć bo "trend" jest spadkowy. ekonom wielki. przed wyborami mieliśmy taką promocję;)
    zastanawiam się tylko czy płemieł zna odpowiedzi na pytania z debaty: ile zdrożały, jabłka, prąd, tuskawki;) ale to nie wina tuska. z bałaganem na koleji opozycja też sobie nie radzi;)

    OdpowiedzUsuń