poniedziałek, 23 grudnia 2013

Co z tą Unią?



Unia Europejska to nie jest żadna wspólnota interesów. Jest to raczej zbiegowisko ideologów, kretynów, ale też cwaniaków.

Zacznijmy od tego, że Europa coraz bardziej traci na znaczeniu. Ogrywa coraz mniejszą rolę ekonomiczną jak i geopolityczną. Jest to o tyle dziwne, że ze zjednoczenia powinien wynikać efekt synergii.
Osłabienie polityczne widoczne jest gołym okiem gdy dochodzi do konfliktów w Afryce północnej czy Bliskim Wschodzie. UE wykazuje się niebywałą wręcz pasywnością a już jeden rzut okiem na globus wystarczy żeby stwierdzić, że jest to naturalna strefa wpływów UE. Mniejsza już o aspekty militarne.

 Gospodarka Unii też leży i kwiczy i żeby to zamaskować na plan pierwszy wystawia się ekologię, ale to nie ekologia jest głównym hamulcem gospodarki wspólnoty. Wiem, że kuriozalne może wydawać się ustanowienie potrzeby zastosowania "Oceny Oddziaływań na Środowisko" dla każdego otworu pod gaz łupkowy z osobna, ale to raczej jest zasłona dla problemów które Wspólnotę trapią od dawna.
Wiem, że dla Was ludzi rozumujących w kategoriach "ekonomi klasycznej" słowo merkantylizm budzi jednoznaczne odruchy, ale ja o tym będę musiał chwilkę.

Handel Unii Europejskiej jest sumarycznie deficytowy. Oznacza to ni mniej ni więcej, że Unia się cały czas zadłuża. Logiczne jest też, że zadłużać się w nieskończoność nie można. Dobrym przykładem jest tu Grecja. Oczywiście logiczne jest też to, że wypadałoby zwiększyć eksport, żeby długi zmniejszyć. Żeby zwiększyć eksport i zmniejszyć import wypadałoby więcej produkować. No i w tym miejscu dochodzimy do pytania, po co te wszystkie kwoty: mleczne, sreczne, cukrowe itp. Oczywiście od paradygmatu wielkiego zadłużania i ograniczania produkcji są w UE wyjątki. Jaskrawym przykładem są Niemcy, które to radzą innym krajom z UE zrobić podobnie jak oni, czyli więcej eksportować. Sama rada w oderwaniu od jakichkolwiek faktów jest słuszna jak najbardziej. Po przeanalizowaniu faktów jednak wydaje się mało szczera. Po pierwsze wynika z faktu wygrażania Niemcom przez USA. A po drugie działania skutkujące uzdrowieniu sytuacji nie są wspierane, ba nawet są torpedowane. Gdyby faktycznie w kierownictwie Unii istniała jakaś solidarność, wola wzrostu znaczenia regionu na arenie międzynarodowym, to sprawa wydobycia gazu łupkowego stałaby się absolutnie priorytetowa. Jeśli ktoś nie rozumie o co mi jeszcze chodzi to niech zobaczy na przykład Stanów Zjednoczonych, które po rozpoczęciu eksploatacji łupów przeżywają okres reindustrializacji. Poza oczywistymi spadkami kosztów energii mamy plus w postaci polepszenia bilansu handlowego wynikającego ze zmniejszenia zapotrzebowania na import surowców energetycznych.
Unia jednak woli bawić się we wiatraki. Co z tego wyjdzie? Zlicytuje się po prostu dłużników. Jedynymi z UE którzy mają pieniążki są Niemcy, którzy nabędą pewnie nie jedno państwo w atrakcyjnej cenie.

0 komentarze:

Prześlij komentarz