wtorek, 15 listopada 2011

Antypostawy.


W każdym społeczeństwie istniej grupa ludzi będąca zawsze w opozycji do ogółu. Gdy ta grupa nie jest zbyt duża jest to korzystne dla społeczności. Natomiast gdy taka grupa za bardzo przyrasta staję się to dla spoistości narodu problemem.


Bycie w grupie anty wcale nie zależy od koniunktury, bo taki antyczłowiek będzie w opozycji zawsze. W czasie dominacji jakieś religii będzie jej przeciwnikiem a w czasie krańcowej sekularyzacji będzie gorącym orędownikiem religii.

Skąd się to bierze? Różne są powody, może brać się to z poczucia wyobcowania. Brak więzi z otoczeniem zawsze prowadzi do nienawiści, pychy i pogardy. Wyobcowania nie należy mylić z postawą młodzieńczego buntu, który jest najczęściej wynikiem głupoty. Martwić się należy wtedy, gdy takowy bunt się przeciąga. Wyobcowanie bierze się też z niepowodzeń życiowych. Taki antyczłowiek jest bardzo powierzchowny, jeśli chodzi o analizę problemu osobistego. Jest skłonny negować wszystko co kojarzy mu się z określoną wspólnotą. Jeśli widzi, że inna wspólnota radzi sobie z jakiś względów lepiej, nigdy nie przyjdzie mu do głowy, że może być lepiej zorganizowana a jej członkowie bardziej zaangażowani. A że tak to już w przyrodzie bywa, że jedna społeczność walczy z drugą, to obca wspólnota nie widzi żadnego interesu w pomaganiu naszemu wyobcowanemu. Wyalienowany często chce dołączyć do wspólnoty drugiej. Raczej nie stanie się nigdy częścią tej wspólnoty. Za to z gorliwością neofity będzie walczył ze swoimi dawnymi sprzymierzeńcami. Przykładem takim jest Stefan Niesiołowski który chciał wstąpić do PiS więc jakby dzisiaj Kaczor powiedział, że Komorowski to dobry prezydent to Niesioł obsrałby i Komora.

Oczywiście takich wyobcowanych jest znacznie więcej i to o nich idzie gra. Normalnie takich ludzi jest niezbyt wielu, wiec trzeba ich wyprodukować, poprzez zohydzanie im więzi łączących ich z otoczeniem. Ważną sprawą jest walka z tradycją, religią i rodziną. Więc gdy dojdzie do pogorszenia sytuacji socjalnej takiego wyalienowanego to bardzo łatwo zasugerować, że ma to związek z wyżej wymienionymi wartościami, przy czym oczywiste jest, że trzeba mu podsunąć jakieś panaceum, które rozwiąże jego problemy. Wiąże się to właśnie z zrzeknięciem się tych wydumanych powodów niepowodzeń.

Oczywiste jest, że to doprowadzi jeszcze do pogorszenia sytuacji osoby omotanej przez populistę i możliwe, że ofiara nawet zauważy, że to nie tak jak miało być, ale działa jeszcze "zasada konsekwencji"(Cialdini) i taka osoba brnie dalej w błąd i skłonna jest przyjąć już najgłupszą wymówkę np. że rewolucja nie powiedzie się, gdy wszyscy nie przejdą na "właściwą" stronę. Człowiek z natury rzadko przyznaje się do błędów. Gdy tak się brnie rodzą się coraz to gorsze emocje jak pogarda czy nienawiść i stąd już blisko do czynów zbrodniczych.

A piszę to w kontekście obserwowanej narastającej agresji w Naszym społeczeństwie. Obserwując co działo się nieco ponad rok temu na Krakowskim przedmieściu przy akompaniamencie "Gazety Wyborczej", wyników wyborów, czy tego co się działo w okolicach 11 listopada chce zwrócić uwagę, że podczas nieuchronnie nadchodzącej zapaści finansowej Polski, możemy mieć duży problem z antypostawami. Trzeba za wczasu zneutralizować albo jeszcze lepiej usunąć przyczynę faktycznych a nie wydumanych antagonizmów w Naszym społeczeństwie.

7 komentarzy:

  1. Bardzo dobrze, że w końcu ktoś go poruszył :-)

    Moje pytanie brzmi następująco: Jak Pan myśli, co się stało ze Stefanem Niesiołowskim, Andrzejem Czumą et cetera, którzy mieli tak wspaniałe życiorysy, dla których liczyły się jakieś inne wartości niż plucie jadem i podporządkowywanie się 'jedynie słusznemu tryndowi myślowemu', jaki na co dzień serwuje nam rząd i czwarta władza? Dlaczego ludzie tacy jak ten ci dwaj panowie, którzy stanęli w obronie braci Kowalczyków w latach siedemdziesiątych teraz sami niszczą tą naprawdę piękną kartę ze swojego życiorysu, która zapisała się w polskiej historii?

    W jakimś stopniu Pana post na to odpowiada, ale odpowiedź jest zdecydowanie niepełna, więc bardzo proszę powiedzieć, jakie jest Pana zdanie w tej kwestii.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Czuma jakąś tam godność jeszcze ma: http://www.tvn24.pl/12690,1712921,0,1,raport-czumy-kaczynski--ziobro--kaminski-nie-naciskali,wiadomosc.html

    A niesioł to klasyczny przykład Gorliwego neofity. schemat dość prosty: PiS i PO to wrogowie, więc taki niesioł żeby wkupić się w łaski nowego otoczenia musi atakować z podwójną zaciekłością. to samo ma przecież Sikorski.

    OdpowiedzUsuń
  3. a temat przecież wiele osób już poruszało np. ziemkiewicz, rymkiewicz. temat jest oczywiście szerszy i nie chciałbym, aby został sprowadzony do poziomu obecnych bitek w sejmie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem o tym. Chciałem tylko wiedzieć, jakie jest Pana osobiste zdanie na ten temat i ta odpowiedź jest dla mnie zadowalająca i bardzo za to dziękuję.
    Szkoda, że sam Niesioł nie wie, co się z nim stało? Może po prostu całkiem już stracił kontakt z rzeczywistością przez co jego gruczoł jadowy wszedł w stan podwyższonej gotowości?

    A odnośnie pana Czumy, to w raporcie zapisano, że nie było nacisków, ale była presja, więc na jedno wyszło, jak się to ubrało w odpowiednio barwny język miłości odpowiedni dla odpowiedniego elektoratu.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. niesioł może i wie, że balansuje na granicy śmieszności, ale jakim byłby politykiem jakby się do tego przyznał? żadnym, więc idzie w zaparte.

    OdpowiedzUsuń
  6. A jakim politykiem byłby Wałęsa, gdyby powiedział: "Tak, byłem agentem Bolkiem. Tak donosiłem na innych, ale to było na długo przed moją działalnością w Solidarności. Bardzo przepraszam wszystkich, których skrzywdziłem moimi donosami. Był to mój największy życiowy błąd, który starałem się odkupić w Solidarności"?

    Uczciwym? to chyba dobre słowo.

    Niesioł również byłby uczciwy i miałby czyste sumienie, ale przecież po co ono komu w dzisiejszej polityce, skoro ludzie nie lubią takiego 'oszołomstwa'?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. wiem, że sam zacząłem, ale ocenianie kogoś w kategoriach, że to tak nazwę "ludzkich" a politycznych to dwie różne pary kaloszy. Całkiem normalnych ludzi w polityce praktycznie nie ma, zresztą normalny człowiek w takich warunkach by sfiksował. A odnośnie Bolka to mało ciekawy jest to obiekt do badań ze względu na małą "złożoność umysłową". Nieporównywalnie ciekawszy byłby przykład Jaruzelskiego albo Michnika, ale takiemu zadaniu mógłbym nie podołać.

    OdpowiedzUsuń