niedziela, 15 września 2013

Geopolityka

Na tym blogu było już prawie o wszystkim, więc nie może zabraknąć też amatorskich analiz geopolitycznych. Coś może o strategicznych sojuszach.

Pierwsza rzecz jaką rządzący naszym krajem muszą sobie przyswoić to fakt, że Rosja nigdy nie będzie naszym sojusznikiem. Jest to kraj, który swoje nadzieje o ekspansji przeważnie opierał o założenie po polskim trupie.
Nieważne jak wiele byśmy ustępowali. Dogadanie się jest niemożliwe. Rosja to kraj nieprzewidywalny i dyskutować z nim można tylko z pozycji siły. Na poparcie tezy o tym, że ustępowanie ruskim nic nie daje jest chociażby to co wyprawia Rossielchoznadzor.
Jak pewnie niektórzy pamiętają za rządu PiSu Kaczor problem embarga próbował rozwiązywać na forum UE i to nie bezskutecznie. TVNy, Wyborcze i całą reszta syfu wtedy wtedy panikowała, że będzie wojna z Rosją i że Donek wszystko załatwi a że później i tak to embargo było i do dziś trwają różne jawnie dywersyjne działania Rossielchoznadzor jakoś TVN zapomina poinformować.
Wielu chwali Łukaszenkę za fakt trzymania z Rosją i że ponoć nie sprzedał kraju. Sprzedał, tylko nie zachodniemu kapitałowi, tylko Kremlowi. Tak się składa, że przez rok na studiach mieszkałem z białoruskim studentem, opozycjonistą i z grubsza sytuację w  tamtym kraju można podsumować tak: Rosjanie wykupili pół kraju, dalej wykupują, władza terroryzuje obywateli a służby rozpracowują uczestników antyrządowych demonstracji, których rodzina np. jest zwalniana nie tylko z państwowych firm. Od czasu do czasu Putin białoruską łódką kołysze, żeby się Łukaszence za dużo nie wydawało i tak się kręci. 

No to w takim razie z kim? To może z Niemcami?- wzburzyłby się pewnie już niejeden mało przenikliwy czytelnik. No niekoniecznie. Z Niemcami w pewnych sprawach można współpracować są bardziej przewidywali i dużo bardziej cywilizowani od Ruskich, ale jakoś im średnio z nami po drodze. Jak się pilnuje swoich interesów to mogą być całkiem znośni jako sąsiedzi, tym bardziej, że w razie jakiś teutońskich zapędów mamy całkiem nie lichy dupochron, czyli bazę Raimmstein.

Jakoś bodaj rok temu, czy nawet więcej doktryna wojenna Stanów Zjednoczonych została zmieniona i największym zagrożeniem dla tamtego kraju okazuje się już nie jest Rosja a Chiny. No i w tych okolicznościach nam się sojusznik wycofał, bo USA woli trzymać z Rosją, bo po jednym rzucie oka na globus widać, że Chiny to nie problem, tylko USA, ale też Rosji.

Może wydać się co niektórym obrazoburcze co teraz napiszę, ale w takiej sytuacji naszym naturalnym sojusznikiem stają się właśnie Chiny. Kraj może nie jakoś szczególnie demokratyczny, ale dość dobry partner handlowy i na tyle daleko położony, że inwazja militarna nie wchodzi w grę. Jako ciekawostkę powiem, że Chiny wyrastają na lidera importu polskiej wieprzowiny. Chiny potrafią hojnie obsypać sojuszników złotem pod warunkiem, że nie wyskakuje się z Tybetem itp.
Poza tym Chiny ciągle mają potencjał i jest to spora szansa dla naszego kraju.
Innym ciągle rosnącym krajem jest np. Turcja, która dziś już jawnie stawia się Rosji. Taki zdecydowany o całkiem nieźle rosnącym PKB jest na wagę złota. Są to może i egzotyczne sojusze, bo całkowicie inne kultury, ale właśnie o to chodzi. Przynajmniej przy następnej religijnej rozwałce nie będziemy robić za przedmurze chrześcijaństwa, czy coś w tym stylu.

2 komentarze:

  1. Czyli można w skrócie:

    "Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem"

    Niestety, w chwili obecnej jesteśmy kondominium Niemiecko - Rosyjskim i pomysł o takich sojuszach można włożyć między bajki.

    Dziki Wonsz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w polityce nie ma za bardzo czegoś takiego jak przyjaciele. a co do kondominium to w pewnym sensie tak, ale Niemcy też coraz bardziej doskwiera fakt, że Rosja jest nieobliczalna a Putin to psychopata, więc jakaś szansa jest, bo nieco uścisk się rozluźnia.

      Pozdrawiam

      Usuń