Jakiś czas temu kwestia przeszczepów pojawiła się w mediach za sprawą wypowiedzi profesora Wolniewicza, który to zaszokował opinie publiczną swoim poglądem na sprawę. Ostatnio zagadnienie powraca dzięki posłowi Biedroniowi, który to oddał swoja krew "dla" posła Górskiego.
Na wstępie powiem, że dużo większym szacunkiem darzę dziś za to co zrobił Biedronia niż większość tych pseudo altruistów, którzy machają oświadczeniami woli, których nigdy nie wypełnili, albo wypełnili i zgubili itp.
Biedroń mimo wyrachowania i politycznego cynizmu zrobił coś konkretnego. Oddał krew już dzisiaj a nie zapowiada mgliście i wzniośle czegoś co najprawdopodobniej nigdy się nie zdarzy. Dla mnie jest to działanie realne a nie tylko takie dla poprawienia sobie humoru, ale zostawmy już Biedronia...
Weźmy się za tych całych altruistów to większość, których znam co tym oświadczeniem woli wymachują nie oddało nigdy ani litra krwi. Od razu nasuwa mi się skojarzeni z czcicielami mitu "ciepłej wody w kranie" i "tu i teraz", bo wiadomo oddanie krwi wiąże się z konkretnymi niedogodnościami takimi jak osłabienie fizyczne, nawet kilkudniowe dla osób bardzo aktywnych fizycznie, do tego dochodzi częste zmiany skórne i w wyglądzie żył, nie są może jakieś dramatyczne, ale często widać na zgięciach łokci, kto oddaje a kto nie.
Znam też sporo ludzi, którzy oddawanie krwi uważają za frajerstwo, no bo jak to tak za darmo. Ale wracają do tych naszych "dawców", którzy to nawet litra krwi nie oddali, to przecież nie będą się poświęcać a po śmierci to przecież im wszystko jedno, ale to jeszcze pół biedy.
Jak dla mnie najbardziej żałośni są ci, którzy przez taki akt jakby sobie przedłużali życie, bo ich "cząstka będzie żyć dalej".
Chodzi mi o to, że altruizm jednak powinien być całkowicie szczery i bezinteresowny a przy tym całkiem realny i jeśli faktycznie coś chcesz zrobić dla innych to oddaj przynajmniej te kilka razy krew a nie bajdurz, że kiedyś tam może coś...
Tak może jeszcze poza tematem to kłóci mi się jeszcze powszechna opinia społeczeństwa odnośnie sekcji zwłok a transplantologią. No bo wszyscy wiemy jak wygląda nasza służba zdrowia i coraz częściej można mieć wątpliwości co do przyczyny zgonu i jak się okazuje, większość ludzi nawet przy wątpliwościach odpuszcza sobie sekcje, no bo jak to ciąć bliską osobę, ale jak chodzi o transplantacje to już takiego problemu nie ma. Może po prostu ja czegoś tam nie rozumiem, ale to tak na marginesie tylko.
Na wstępie powiem, że dużo większym szacunkiem darzę dziś za to co zrobił Biedronia niż większość tych pseudo altruistów, którzy machają oświadczeniami woli, których nigdy nie wypełnili, albo wypełnili i zgubili itp.
Biedroń mimo wyrachowania i politycznego cynizmu zrobił coś konkretnego. Oddał krew już dzisiaj a nie zapowiada mgliście i wzniośle czegoś co najprawdopodobniej nigdy się nie zdarzy. Dla mnie jest to działanie realne a nie tylko takie dla poprawienia sobie humoru, ale zostawmy już Biedronia...
Weźmy się za tych całych altruistów to większość, których znam co tym oświadczeniem woli wymachują nie oddało nigdy ani litra krwi. Od razu nasuwa mi się skojarzeni z czcicielami mitu "ciepłej wody w kranie" i "tu i teraz", bo wiadomo oddanie krwi wiąże się z konkretnymi niedogodnościami takimi jak osłabienie fizyczne, nawet kilkudniowe dla osób bardzo aktywnych fizycznie, do tego dochodzi częste zmiany skórne i w wyglądzie żył, nie są może jakieś dramatyczne, ale często widać na zgięciach łokci, kto oddaje a kto nie.
Znam też sporo ludzi, którzy oddawanie krwi uważają za frajerstwo, no bo jak to tak za darmo. Ale wracają do tych naszych "dawców", którzy to nawet litra krwi nie oddali, to przecież nie będą się poświęcać a po śmierci to przecież im wszystko jedno, ale to jeszcze pół biedy.
Jak dla mnie najbardziej żałośni są ci, którzy przez taki akt jakby sobie przedłużali życie, bo ich "cząstka będzie żyć dalej".
Chodzi mi o to, że altruizm jednak powinien być całkowicie szczery i bezinteresowny a przy tym całkiem realny i jeśli faktycznie coś chcesz zrobić dla innych to oddaj przynajmniej te kilka razy krew a nie bajdurz, że kiedyś tam może coś...
Tak może jeszcze poza tematem to kłóci mi się jeszcze powszechna opinia społeczeństwa odnośnie sekcji zwłok a transplantologią. No bo wszyscy wiemy jak wygląda nasza służba zdrowia i coraz częściej można mieć wątpliwości co do przyczyny zgonu i jak się okazuje, większość ludzi nawet przy wątpliwościach odpuszcza sobie sekcje, no bo jak to ciąć bliską osobę, ale jak chodzi o transplantacje to już takiego problemu nie ma. Może po prostu ja czegoś tam nie rozumiem, ale to tak na marginesie tylko.