October Baby

October Baby to poruszająca opowieść o dziewczynie imieniem Hannah, która przeżyła aborcje. Film pokazuje, że to co miało być strzępkiem tkanek jest jednak człowiekiem...

Wyborcza się kompromituje

Dzisiaj Wyborcza uraczyła nas porcją wyrwanych z kontekstu słów ekspertów komisji Macierewicza. Faktycznie niektóre zdania wydają się śmieszne, ale gdy czyta się całe protokoły już tak śmiechowo nie jest.

Fotografika

Fotki i grafiki śmieszne aż do bulu;) (ostatnia aktualizacja-26.06.)

Najlepsze filmy i seriale

Chwila relaksu dla pasjonatów polityki

Teoria Życia TV

Drugi, lepszy obieg. Tego w TV nie zobaczysz!

Znajdź nas na Facebooku

Polub i miej pewność, że nic Cię nie ominie!

sobota, 26 marca 2011

Zbawienie.


Jeden z moich czytelników podjął dość trudny temat, mianowicie zbawienia osób nienarodzonych. Czytelnik stwierdził, że zbawienie bez przebycia drogi życia jest niesprawiedliwe.

Bóg jak wiemy oprócz sprawiedliwego jest też miłosierny. Bóg chciałby nas wszystkich zbawić, więc dla tych którzy nie mieli wyboru od razu przygotował miejsce w Niebie.
Czytelnik, wiec spytał czy zatem rozsądnym nie byłoby mordowanie dzieci nienarodzonych, które przez to nie musiałyby męczyć się na naszym łez padole?

Otóż właśnie nie. Pan Bóg dał każdemu z nas dał wolną wole, czy ktoś wybierze dobrze czy źle zależy od niego. Jeśli natomiast Bóg z jakiś przyczyn pozbawił tego wyboru to od razu przygotował nagrodę w niebie. Tak więc Bóg jest Panem życia i śmierci i nikt z ludzi nie może się stawiać na Jego miejscu.

Natomiast jeśli ktoś chce pozbawić swoje dziecko życia aby oszczędzić mu nieprzyjemności na pewno starci swoje życie wieczne. Taka czynność nie jest przejawem altruizmu, tylko skrajnego egoizmu. Egoizmu, ponieważ pozbawia innego człowieka możliwości wyboru zła bądź dobra.

Bóg dał na zestaw zasad, dzięki który dostąpimy zbawienia. Przykładem jest Dekalog, który mówi jasno: Nie zabijaj! Jeśli mamy wskazówki jak postępować wykorzystujmy je a nie bawmy się w ustalanie swoich zasad.

Mało prawdopodobne też jest, aby osoba ceniąca życie wieczne była ze względu na swoją wiarę zdolna do pozbawienia życia inną osobę właśnie dla życia wiecznego tej osoby. Prawdziwym miłosierdziem jest wskazywanie drogi, ale pod warunkiem dawania wolnej ręki.

Ktoś mógłby powiedzieć: ale dla mnie najważniejsze jest życie wieczne mojego dziecka. Dobrze w takim razie pokazuj mu co jest dobrem a co złem. Nawet przy wychowywaniu dzieci specjaliści twierdzą, że lepiej dziecka nie rozpuszczać, nie dawać mu wszystkiego na tacy tylko je dyscyplinować. W takim razie nie dawajmy zbawienia dziecku na tacy.

Pamiętajmy też, że wobec Boga nie ma żadnych kalkulacji. Jeśli jesteś nieszczery nie dostąpisz zbawienia. Powoływanie się, więc na heroizm w takiej sytuacji jest delikatnie mówiąc nietrafione. Znacznie bardziej heroiczna była by próba wychowania dziecka po bożemu.

Nie zapominajmy, że życie wieczne jest najważniejsze, ale nasze życie wieczne, nie innych osób. Nie możemy poświęcać własnego życia wiecznego dla życia wiecznego innych ludzi. Natomiast jeśli jesteśmy na tyle odważni, żeby poświecić życie doczesne dla czyjegoś życia wiecznego lub chociażby doczesnego to jest to piękny gest, akt heroizmu i za to dostąpimy życia wiecznego. Natomiast taki gest nie jest od nas wymagany, nie zostaliśmy powołani do heroizmu i jeśli się od niego uchylamy nie tracimy w oczach Boga.

Do zbawienia dochodzimy poprzez unikanie grzechów jak i czynienie dobra. Natomiast jeśli czynimy zło nie przybliżamy się do zbawienia. Machiawelizm, wiec nie jest dobry w oczach Boga. Zawsze powinniśmy postępować prawie i sprawiedliwie.

ynteligenty i celebryty.

Tak, tak dziś o Jakubie Wojewódzkim. Ostatnio gościł w swoim programie znanego polonofoba Marka Konrada.

Wstępem do dyskusji była kartka pocztowa jaką sam do siebie wysłał Jakub Wojewódzki podpisując dla niepoznaki Polak Katolik. Ponoć jakiś koleś z Kalisza strasznie mu nawrzucał, ale to nie jest ważne, przecież to znienawidzony Polak Katolik. Kto wie może jeszcze patriota a jak sam Kubuś przyznał bardzo się ich boi.

Wklejam video z programu, chociaż wiem, że czopki z TVNu zaraz to usuną.




Marek na początku stwierdza, że ci niedobrzy patrioci muszą mieć swojego wroga, że przez to im lepiej. Niestety nie zająknął się o tym, że wysyłanie sobie samemu kartek jest objawem choroby psychicznej, lub co najmniej zjawiska wymyślania sobie wrogów, które zresztą sam przed chwilą opisał.

Kubuś stawia coraz bardziej śmiałe pytania z teza, ale Konrad jakoś nie daje się złapać w pułapkę. Nawet wzywa do nieuogólniania. Wojewódzki wzywa też do samobiczowania się Polaków. Co mi się kojarzy z średniowieczną praktyką religijna, ale zaraz zaraz czy to przed chwilą katolik ze swoimi obyczajami nie był be? Później mówi, że Polacy lubią cierpieć, to ja już w ogóle nie rozumiem.

Marko trzyma nerwy na wodzy, ale nagle coś pęka i zaczyna bełkotać coś o Wallenrodyzmie i że egoizm jest spoko. Niestety wątku nie rozwinął, bo mu pajacyk przerwał a mogło być ciekawie.

Tak a marginesie to te grepsy Wojewódzkiego są tak suche, że aż żal. Nie dość, że nie swoje to jeszcze przeciąga greps dobry na jedno zdanie na ilość bliżej nieokreśloną.

wtorek, 22 marca 2011

Prezydęt.

Komor, kurwa ogarnij się.

Polska ma straszliwego pecha jeśli chodzi o wybieranie głowy państwa. Pierwszego wybraliśmy sobie Lecha Wałęsę, który słynął i nadal słynie z niebywałego intelektu i logiki. Plusy dodatnie i plusy ujemne przeszły już do klasyki. Jego elokwencja też poraża. Coś jednak Polakom nie podpasowało i wybrali sobie jeszcze lepszego mianowicie Aleksandra Kwaśniewskiego, czyli pijaczynę nie rozumiejącego interesu narodowego. Co gorsza wybraliśmy go na drugą kadencję. Te 10 lat upokarzania Polaków sprawiło, że w końcu w wyniku autorefleksji wybraliśmy względnie dobrze, czyli Śp. Lecha Kaczyńskiego.

Był to prezydent, którego faktycznie nie musieliśmy się wstydzić. Był przygotowany intelektualnie i mentalnie do sprawowania roli głowy państwa. Wbrew temu co sugerowali nam liczni sprzedawczykowie, czy antyintelektualne media. Warto też sobie uzmysłowić, że Bronek Komorowski zaliczył już tyle wpadek, że przebił już dawno Lecha Kaczyńskiego.

Pamiętam doskonale jak media czyhały choćby na najmniejszą wpadkę Prezydenta, żeby ją rozdmuchać do absurdalnych rozmiarów. Pamiętacie może Gabon? Jak to prezydent Kaczyński nie wiedział, że Gabon ma niedużo mniejsze PKB per capita na osobę niż Polska i to wcale nie hoduje orzeszków ziemnych, tylko wydobywa ropę. Każdy młody wykształcony oczywiście zna PKB per capita na osobę co najmniej 140 państw i ich liczbę mieszkańców. Przecież jak rżeli to oczywiste jest, że wiedzą takie rzeczy doskonale.

Po tym jednak przydługawym wstępie chciałbym przejść jednak do meritum. Otóż Komorowski to tragedia dla Polski. Gafa za gafą. I już nie o to chodzi, że się ośmiesza. W sumie mi to na rękę, przynajmniej skompromituje do końca te całe PełO.

Najbardziej boli mnie to, że przez taką ilość wpadek żaden przydomek nie potrafi do niego przylgnąć na dłużej. Dlatego też moja próba uporczywego zbijania jego godności poprzez odmawiania mu miana prezydenta na rzecz marszałka a konkretnie "nieporadnego marszałka" musiała spełznąć na niczym.

Za przydomek też doskonale pasowało Bronisław "wpadka" Komorowski, czy chrabia(błąd zamierzony). W tzw. międzyczasie był "Władysław" Komorowski

A od niedawna Bronisław "bul" Komorowski. Coś mi się wydaje jednak, że z tym bulem to wcale nie był przypadek. Trzeba by zbadać, czy nie było żadnej propozycji korupcyjnej ze strony firmy produkującej napój energetyzujący. Red bul Komorowski- to mogłoby być ciekawe.
Wyobrażam sobie już jakby mogła wyglądać puszka takiego napoju:

Co wy na to?

wtorek, 15 marca 2011

Obieg materii, Einstein i kryptoateizm.

Wbrew pozorom te trzy rzeczy mają trochę ze sobą wspólnego.


Na podstawie jednego prostego modelu i wzoru matematycznego można skonstruować pogląd pseudoreligijny. Na prawdę, nie żartuję sam się z takim poglądem spotkałem.

Założenia takiej doktryny co prawda dopuszczają istnienie Boga, ale tylko dlatego, ponieważ nic samo z siebie powstać nie może. Słuszne to twierdzenie, ale teraz pytanie a skąd Bóg, czy sam siebie stworzył? Chrześcijanie mają na to prostą odpowiedź, ale w takie banialuki nie wierzą przecież samozwańczy Ekwici(tacy trochę lepsi od plebsu).

Trochę dziwne jest też dla mnie stwierdzenie, że wszystko co stworzył Bóg jest jego częścią, to tak jakby mebel był częścią stolarza a chleb częścią piekarza, ale zostawmy to.

Przejdźmy może do spraw ostatecznych. W katolicyzmie na końcu naszej drogi jest Piekło albo Niebo z opcją poczekalni w Czyśćcu. Natomiast w wcześniej wspomnianej pseudo doktrynie cały czas wracamy i wracamy w następnych życiach tak bez celu, jakby miało być to bardziej logiczne niż dotarcie do jakiegoś celu.

Poza tym to całe powracanie i powracanie kojarzy mi się raczej z obiegiem materii w przyrodzie, czyli np. najpierw sobie coś rośnie później to coś zostaje zjedzone a to co to zjadło jeszcze przez coś innego a na końcu tzw. najwyższy drapieżnik umiera i zostaje rozłożony przez bakterie i cykl się zamyka, cykl pierwiastków.
Śmieszy mnie też, pogląd jakoby dusza była po prostu wyższym stanem złożoności materii. To tak jakby istnienie duszy zależało od sukcesu ewolucyjnego.
W tym miejscu można zapytać wyznawcę takiej doktryny: w takim razie do czego jest potrzebny tu Bóg?

A teraz hicior: E = m c^2 czyli równoważność masy i energii. Wyznawca poglądu kryptoateistycznego uważa że, tak samo jak z energia może stać się materią tak materia może stać się duszą a tak w ogóle to wszystko jest energią. Domyślam się, że tą pierwotną energią miałby być Bóg, ale dlaczego nie po prostu pierwotna energia? Może po prostu dlatego bo taki człowieczek nie potrafiłby wytłumaczyć pochodzenia takiej energii a poza tym to po pierwotna energia z której powstała materia musiała powstać z energii pierwotnej. Teraz już wiadomo skąd te banialuki o chlebie, który jest częścią piekarza.

Ale mam zagwozdkę też dla tych typków: powszechnie oprócz schematu obiegu masy stosuje się też schemat przepływu energii, co wy na to?

poniedziałek, 14 marca 2011

Płaćcie abonament radiowo-telewizyjny!

Wiem, że płemieł powiedział, że abonament radiowo-telewizyjny jest archaicznym sposobem finansowania mediów publicznych, haraczem ściąganym z ludzi. Ale jeszcze gorszy jest szantaż stosowany przez TVP gdy wpływy pieniężne maleją.

Leżę sobie ostatnio przed telewizorem, oglądając dwójkę a tu znienacka dostałem prawie śmiertelny cios. Na prawdę umarłbym, a wszystko przez tą reklamę poniżej.
Tak silnie uderzyła mnie swoją kiczowatością, że dostałem dreszczy, niemal zemdlałem. Na szczęście leżałem na boku, więc niebezpieczeństwa zadławienia się językiem nie było.

Uwaga!!! materiał drastyczny, dla osób o mocnych nerwach. Absolutnie nie dla widzów niepełnoletnich, oglądasz na własną odpowiedzialność.


Ja się pytam kto taki scheiss ogląda. Bardzo wątpię, że w naszym kraju żyje tak liczna grupa masochistów i samobójców, chociaż dzięki Tuskowi i jego ekipie, wraz z zmianą poziomu życia tych drugich na pewno przybyło.

Ale to nie koniec "reform" w TVP. Jak doskonale wiecie ostatnio z rozkładu wypadł Pospieszalski wcześniej Wildstein i Ziemkiewicz. To ja się pytam co ma oglądać normalny człowiek bez skrzywienia lewicowego w tej jebanej telewizji publicznej? Już nawet w teleturniej "Jeden z dziesięciu" są denne pytania o fundusze unijne(a co to kogo obchodzi).
Dajcie jeszcze jakiś program Palikotowi , a w niedziele zamiast "Anioła Pańskiego" czas na "Banialuki Magdaleny Środy"* i będzie komplet.
Tak, więc płaćcie ten abonament, może to sytuacji nie poprawi, ale jest szansa, że nie pogorszy. Kto wie co Nam zaserwują gdy okaże się, że wpływy z abonamentu dalej spadają. Tego możemy już nie przeżyć.


*zastrzegam sobie prawo do tego znaku. Wykorzystanie tego hasła będzie groziło odpowiedzialnością karną.

czwartek, 10 marca 2011

Co ma cukier do wiatraka- Rafał Ziemkiewicz.

Przedruk z Uważam Rze.

Wracając po socjalizmie do wielkiej rodziny wolnych, także rynkowo, krajów Europy, nie myśleliśmy, że produkcja cukru okaże się strategiczną kwestią UE.


Początek lat. 90. to dla mnie początek diennikarzenia,ale przede wszystkim, start ustrojowej i gospodarczej transformacji. Rok, nie pamiętam już dobrze, 1991 albo 1992. I po raz pierwszy chyba niezwykle upalne lato. Dwa miesiące dzień w dzień około 30 stopni i ani kropli deszczu. Pamiętają państwo, co wtedy stało się na krótko głównym tematem mediów? Wiatraczki. takie małe biurowe wentylatory. Gdy zaczął się skwar, wykupiono je ze sklepów w ciągu paru godzin, a w ciągu paru następnych zniknęły z hurtowni. I okazało się, że więcej wiatraczków ni będzie, bo fabryka, która je robiła, wtedy jeszcze państwowa, zdycha, i w ramach konwulsji na dwa wakacyjne miesiące zamknęła się na kołek, wypychając pracowników na bezpłatne urlopy. I ponowne uruchomienie produkcji nie jest możliwe szybciej niż za dwa miesiące. A z kolei z zagranicy wiatraczka nie sprowadzisz, bo dla ratowania zdychającego "przemysłu terenowego" władze, jeszcze peerelowskie, ustawowo nałożyły na import podobnego ustrojstwa wysokie cła, a miana stanu prawnego... ho, ho, u trzeba znacznie więcej niż dwa miesiące, każdy wie.
Więc w efekcie wszyscy dyszeli w przegrzanych pomieszczeniach jak zziajane psy, usiłując się wachlować gazetami i powtarzając z dumą, że o proszę, cóż za modelowy przykład, jakim systematem absurdów i nonsensów był socjalizm.
Z którym już kończymy, wracając do Europy, do Zachodu, do wielkiej rodziny krajów wolnych i jak się wtedy naiwnie myślało kapitalistycznych. Pamiętacie państwo?Jeśli nie, nie ma potrzeby grzebać w niesfornej pamięci. wystarczy zajrzeć do najbliższego sklepiku i zapytać, dlaczego tak drożeje cukier. Oczywiście, zawsze może się trafić mniej kumaty sprzedawca, który wiedzieć będzie tylko że drożeje, bo więcej sobie za niego życzą w hurtowni. Ale prawdopodobnie sklepikarz będzie umiał wyjaśnić, a jeśli kto ciekaw, sam może zajrzeć do ekonomicznych serwisów, że ceny cukru szybują, bo popyt gwałtownie rozminął się z unijnymi regulacjami.
Bo nie ma czegoś takiego jak "rynek cukru". Cukier jest europejskim surowcem strategicznym, który produkować wolno tylko w ramach wyznaczonych "kwot", a te kwoty wyznaczane są na wieloletnie okresy, poza tym Unia włożyła ogromne dotacje w likwidację cukrowni i upraw buraków, wszystko to zostało przez mądrych planistów bardzo dobrze przeliczone. A że się minęło z rzeczywistością, to już nie wina planistów, bo skąd mogli przewidzieć?
Tak czy owak. cukru wolno nam wyprodukować bardzo mało, nawet gdybyśmy chcieli więcej, nie ma jak, importować nie wolno pod unijnym zakazem, więc cena idzie do góry. I zanim stosowne podania i dezyderaty przejdą odpowiednią drogę, zanim dostojne eurogremia przetłumaczą je na wszystkich paręnaście języków, przeczytają, przemyślą, zbiorą się ustalą porządek dzienny... to prędzej byli bimbrownicy zaczną w Polsce na masową skalę z powrotem odcedzać deficytowy cukier z wódki. Tej europejskiej, na bananach, bo zboże i ziemniaki też są objęte wspólną unijną polityką. I tak uciekliśmy z realnego socjalizmu. W drugi realny socjalizm.
Aha, miesiąc temu czytałem, że wyroby cukiernicze to najbardziej dynamicznie rosnąca dziedzina naszego eksportu. Kilka dni temu, że branża przy cenie hurtowej 4 złote za kilo bankrutuje.


Uważam Rze nr. 5/2011.

sobota, 5 marca 2011

Brak autostrad- rozwiązanie zagadki.


Jak widać na obrazku, ktoś tu nas robi w chuja. Od ponad dwudziestu lat próbujemy budować autostrady i niewiele z tego wynika. Co jest tego przyczyną?
Nieudolność wykluczamy, bo jak wiemy od prawie 4 lat mamy technokratyczny rząd "fachowców". Ten sławetny gabinet cieni to przecież nie byle co, prawie jak w "dojrzałych demokracjach".



A tu mamy kolejnego "specjalistę", który dziś jest ministrem infrastruktury, znany głównie z perfekcyjnego porządku na kolei. Tak ładnie opowiada w filmiku, że wydaje się, że zna rozwiązanie wszelakich bolączek trapiących Polaków.
A może po prostu gdzieś indziej trzeba szukać przyczyn rozkładającej się infrastruktury transportowej Polski.

Może autostrad ma po prostu nie być.
Jak dobrze wiemy Polską targają przeogromne moce znane nie tylko z mitologi(http://teoriazycia.blogspot.com/2010/06/mitologia-polska.html). Jak dowiaduje się ze złOnetu rozwój sieci polskich autostrad skutecznie wstrzymują Macedończycy. Trudno w tej chwili udowodnić, że Aleksander Wielki maczał w tym palce, ale zawracając uwagę na niezwykłe zdolności naszych rządzących musi być to mniej więcej ten kaliber.

Na domiar złego do akcji włączyli się źli Chińczycy, którzy by to budowali za pół darmo. Zamiast uczciwie budować z 220 mln za kilometr budują za 40 a to się nie godzi, wiec trzeba ich zbojkotować(http://biznes.onet.pl/drogowcy-bojkotuja-chinczykow,40490,4189403,1,prasa-detal). Chińczycy jednak trzymają się mocno i dalej budują. Co to będzie jak zbudują? Nie będzie czego kraść!! A że Chińczycy budowanie mają we krwi to nie od dziś wiadomo. Popatrzmy chociażby na mur chiński, który swojego czasu był nie do pokonania. Sztuka ta udała się tylko Czyngis-chanowi.

Jak nieoficjalnie dowiedziałem się wyprawa życia Michała Tuska nie miała tylko stricte turystycznego charakteru, ponoć przy okazji rozmawiano o wskrzeszeniu Czyngis-chana, który by to utemperował zapędy chińskich budowniczych. Michał oglądał też Wielki Mur po to, aby ocenić czy faktycznie Czyngis-chan podoła zadaniu.
Proszę pamiętać, że młody Tusk jechał do Chin jako "człowiek roku, przyjaciel kolei", czyli Grabarczyka a jak wiemy to on jest odpowiedzialny za infrastrukturę, co by się układało w logiczną całość.

Tak więc dochodzimy do wniosku, że dróg i kolei w Polsce ma nie być. Dlaczego? Ponieważ boimy się sąsiadów. W razie działań wojennych nieprzejezdne polskie drogi będą skutecznie opóźniać marsz piechoty ewentualnego zaborczy. Jeśli wymyślił to sam psychiatra Bogdan Klich to faktycznie jest to odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu. Mój spokój mąci tylko fakt, że równolegle postępuje degradacja polskiej armii. Być może Bogdana dopadła jakaś schizofrenia? Chciałoby się rzec lekarzu ulecz się sam.