sobota, 5 lutego 2011

Mikke bredzi o katastrofie.


Janusz Mikke uporczywie utrzymuje, że Bogdan Klich nie ponosi żadnej, czy to moralnej czy karej odpowiedzialności za katastrofę smoleńską. Gdyby nie to, że już trochę twórczość Mikkego czytam to pomyślałbym, że to jakiś jego wafel, ale przejdźmy do meritum.

http://korwin-mikke.blog.onet.pl/Wiara-w-sw-Automat-Relacja-juz,2,ID420585150,n

W notce tej został przytoczony tekst z Lema, po co w sumie to nie wiem. Może po to, aby próbować udowadniać, że pilot był nieudolny i dlatego rozbił samolot. Dziś wiemy też, że pilot właśnie nie ufał wskazaniom wysokościomierza i poderwał desperacko maszynę do góry, ale niestety nić to nie dało. Więc sugerowanie plebsowi uperowskiemu, że generał tempo patrzył w konsolkę aż do przypierdolenia w ziemię jest najprawdopodobniej wynikiem złej woli.

Później pisze: Podkreślam: ja nic nie piszę o Katastrofie. O Katastrofie miałem zdanie wyrobione już w maju - i żadne nowe dane, w tym raport MAK, niczego nie zmieniły. Sprawa jest jasna - nie ma o czym pisać.

To może zobaczmy te teksty.

http://korwin-mikke.blog.onet.pl/Jest-dobrze-ale-nie-beznadziej,2,ID405906506,n

Taa... minister obrony narodowej nie jest od tego, żeby cokolwiek wiedzieć, przecież wylot do Smoleńska to była prywatna wycieczka, którą to jakby nie patrzeć organizował też Klich. Ktoś tu chyba się pląta w zeznaniach.
http://korwin-mikke.blog.onet.pl/Co-sie-wlasciwie-dzieje-czyli-,2,ID406316256,n

MON nie ujawni ustaleń polsko-białoruskiej komisji, która badała przyczyny katastrofy białoruskiego samolotu Su-27 podczas tegorocznego Air Show. Rzecznik resortu Robert Rochowicz powiedział, że wyniki raportu może przedstawić jedynie strona białoruska.

Potwierdził, że dwustronna polsko-białoruska komisja zakończyła już prace i sporządziła raport końcowy, jednak strona polska nie może ujawnić jego treści.

Według Rochowicza, takie postępowanie wynika z międzynarodowych przepisów obowiązujących Polskę. - Mówią one jasno, że to strona, do której należał samolot, decyduje o tym, w jakim stopniu, kiedy i czy w ogóle udostępnione zostaną opinii publicznej informacje n/t ustaleń komisji - wyjaśnił rzecznik polskiego resortu obrony narodow


No tak takie są ustalenia konwencji chicagowskiej. Nie wiem, tylko jak ma się to do sprawy smoleńska, być może Białoruś ma też z nami jakieś inne porozumienia podpisane odnoście katastrof/wypadków lotniczych, jeśli tak o pewnie Łukaszenka decydując się na konwencje chicagowską działał w sprzeczności z białoruskim interesem narodowym.
Czytajmy dalej:

Konwencja chicagowska nie pozwala na ujawnianie opinii publicznej dokumentacji z wypadku lotniczego – wynika z rządowej analizy, do której dotarł „DGP”.

Może jednak być wyjątek od tego przepisu, jeżeli rosyjski prokurator generalny uzna, że jest to ważniejsze niż tajemnica i dobro śledztwa.

To m.in. na podstawie tej analizy premier Donald Tusk udowadniał w czwartek w Sejmie, że konwencja chicagowska „jest optymalnym aktem prawnym dającym przejrzystość postępowania i powodującym, że Polska i Rosja mają pewne zobowiązania i prawa”. Treść tej analizy daje odpowiedź na pytanie, dlaczego polski rząd musi ostrożnie postępować w rozmowach z Moskwą. Według art. 5.12. tzw. załącznika 13 do konwencji chicagowskiej Rosję obowiązuje „zasada nieujawniania dokumentacji badania z wypadku”. A to oznacza, że ani prokurator generalny Rosji Jerzy Czajka, ani Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) nie mogą udostępnić Polsce i upublicznić np. nagrań z czarnej skrzynki.
Zdecyduje Rosja

Jest jednak furtka. Jak wynika z tej analizy, ten sam przepis konwencji mówi o tym, że władze Rosji mogą zdecydować na ujawnienie zebranych dowodów, jeżeli jest to ważniejsze niż negatywne skutki dla śledztwa wynikające z takiego ujawnienia. – Fragmentaryczne ujawnianie niektórych wątków w śledztwie może przynieść złe, a nie dobre skutki, jeśli chodzi o ustalenie prawdy – mówił premier Tusk, powołując się na opinię płk.Edmunda Klicha, polskiego akredytowanego przy rosyjskim MAK.(...)

Więc ja się pytam: jak to, do cholery, jest?


W interesie Polski było by skorzystanie z porozumienia z 1993 roku a nie tam, żadna konwencja chicagowska. O i nawet Klich pochwala konwencje chicagowską, to chyba wystarczy na tą dymisję. Z resztą przydała by się dymisja całego rządu i żyrandola przy okazji też.

http://korwin-mikke.blog.onet.pl/Rozwazania-o-pilotach-z-Tbilis,2,ID407023533,n


A tu już obrzydliwa sugestia, że Lech Kaczyński sterroryzował pilota, żeby ten wypieprzył w brzozę. A skąd to twierdzenie? jakieś dowody? Tak!! w Tbilisi też tak było!!


http://korwin-mikke.blog.onet.pl/Boki-zrywac-uzupelnione,2,ID407736396,n
Właśnie dowiedziałem się, że tzw. Rząd postanowił, że jako organizacja jest tak cenny, że na wszelki wypadek nie poleci do Brukseli jednym samolotem! Zareagowałem na to felietonikiem w "Dzienniku Polskim":

W wypadkach samolotowych ginie u nas znacznie mniej ludzi, niż w samochodowych. Gdy tedy słyszę, że „Rząd” wyciągnął konsekwencje z Katastrofy, i leci do Brukseli czterema samolotami - to śmiech pusty mnie bierze.


No ciekawe, ciekawe, bo jakby nie patrzeć to wcześniej czytałem u Janusza:

Przypominam TVN-owi, że pragmatyka wojskowa zakazuje latania jednym samolotem dowódcy i jego zastępcy. Każdy z Generałów miał zastępcę, który po śmierci Go zastąpił, w wojsku nie powstało z tego powodu najmniejsze zamieszanie...

...więc o co, do Diabła, chodzi?


Ciekawe jest to, że według Mikke polityk nie jest cenniejszy od zwykłego człowieka natomiast wojskowy tak.
Reasumując Mikke już w maju "wiedział", że nieudolny pilot naciskany przez prezydenta wydupił w Smoleńsku a Klichowi nic do tego. W naiwność Korwina Mikke nie wierzę, więc nie mam bladego pojęcia czym się kierował komentując tą sprawę.

0 komentarze:

Prześlij komentarz