October Baby

October Baby to poruszająca opowieść o dziewczynie imieniem Hannah, która przeżyła aborcje. Film pokazuje, że to co miało być strzępkiem tkanek jest jednak człowiekiem...

Wyborcza się kompromituje

Dzisiaj Wyborcza uraczyła nas porcją wyrwanych z kontekstu słów ekspertów komisji Macierewicza. Faktycznie niektóre zdania wydają się śmieszne, ale gdy czyta się całe protokoły już tak śmiechowo nie jest.

Fotografika

Fotki i grafiki śmieszne aż do bulu;) (ostatnia aktualizacja-26.06.)

Najlepsze filmy i seriale

Chwila relaksu dla pasjonatów polityki

Teoria Życia TV

Drugi, lepszy obieg. Tego w TV nie zobaczysz!

Znajdź nas na Facebooku

Polub i miej pewność, że nic Cię nie ominie!

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą debile. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą debile. Pokaż wszystkie posty

sobota, 25 stycznia 2014

Umrzesz z WHO

Zastanawiałem się kiedyś nad przyszłością w której wiele parametrów ludzkiego ciała na bieżąco badałby komputer, trzymany przez Nas w kieszeni. Pomysł niby dobry, ale jak to w życiu bywa, dane do oprogramowania podałby najprawdopodobniej jakiś debil.
Tak sobie ostatnio krążę po durnych stronach miedzy innymi po wp.pl i widzę artykuł o Naszych wędlinach. Mówię a co mi tam przeczytam. :http://kuchnia.wp.pl/kat,1037879,title,Ile-substancji-rakotworczych-siedzi-w-wedzonym-miesie,wid,16350925,wiadomosc.html?ticaid=112166&_ticrsn=3

Niby standardowe pierdu, pierdu, ale jedna rzecz mi się rzuciła w oczy.

Według zaleceń WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) tygodniowo nie powinno się spożywać więcej niż 3 porcje produktów mięsnych (wliczając w to wędliny). Porcja to 150 g. Oznacza to, że w tygodniu powinniśmy jeść maksymalnie pół kilograma produktów mięsnych (czyli rocznie około 25 kg). Przeciętny Polak zjada ich dwa razy więcej.

Myślę sobie coś musi nie pasować, może się baba kopsneła o jedno zero czy coś;)

Szukam i znajduje dalej: http://www.polskieradio.pl/10/483/Artykul/1020938,Jesz-za-duzo-bialka-To-moze-miec-powazne-konsekwencje

No i tam znajdujemy informacje już bliższą prawdy, bo napisano, że człowiek powinien spożywać około 1g białka na kilogram masy ciała.

Dalej:

To oznacza, że wystarczą nam dwie szklanki mleka lub innego produktu mlecznego i kawałek białego sera czyli np. 80 gramów.

No i mamy winnego całego zamieszania. Jeden ekspert, debil z drugim ekspertem debilem nie odróżniają białka od mięsa, lub myślą, że mięso składa się w stu procentach z białka, podobnie jak inne białkowe produkty. Niestety nie jest tak różowo.

W wyżej zacytowanym kawałku debil twierdzi, że wystarczy nam 80gram twarogu na dzień, żeby uzupełnić białko. Załóżmy litościwie, że jest to ser twarogowy, bo taki ma więcej białka niż tłusty. Twaróg zawiera 20gram białka na 100g produktu. Czyli kostka o wyżej wymienionej gramaturze to 16g białka.

Jak teraz to porównamy z zaleceniem spożywania 1g białka na 1kg masy ciała to wychodzą śmieszne rzeczy. Nie wiem jak wy, ale ja ważę trochę więcej niż 16kg;)

Pamiętajmy też że owi dietetycy uważają, że białko ma dostarczać 15proc. energii.1 gram białka to 4 kilokalorie, czyli 16g białka to 64kcal. W takim przypadku zapotrzebowanie energetyczne wychodzi nam około 427kcal, czyli trzy razy mniej niż minimum biologiczne;)

Ewidentnie ktoś myli produkty białkowe z czystym białkiem. Podobnie "ekspert" z pierwszego artykułu, bo mówi o 150g/białka/mięsa co 2 dni. Jakby tak założyć średnią masę Polaka na 75kg to wychodzi faktycznie 75g białka a nie mięsa na dzień.

Generalnie z białkiem jest dość ciężko przesadzić. Szczególnie w naszej kulturze(Japończycy mają łatwiej) w kraju w którym ludzie konkretniejszą porcje mięsa jedzą na obiad a przez resztę dnia raczą się plasterkami wędliny na sporym kawałku pieczywa jest to trudno wykonalne, nawet schabowego ubieramy w grubą warstwę bułki. Obserwując na co dzień moich rodaków śmiało mogę postawić tezę, że mają problemy z zaspokojeniem tego 1g/1kg masy.

Warto też przypomnieć, że 1gram na kilogram masy ciała to można spożywać, ale przy jakimś nieszczególnie forsownym stylu życia. Gdy więcej się ruszamy, więcej niszczymy mięśni, które trzeba zregenerować. Przy normalnej aktywności, jakimś sporcie rekreacyjnie uprawianym, ale w miarę systematycznie warto byłoby pomyśleć o zwiększeniu podaży białek powiedźmy do 1,4g/kg masy ciała. Oczywiście istnieją sporty, które wymagają spożywania prawie dwukrotnie wyższej ilości białka, ale to tak na marginesie.

Warto zauważyć, że często bywa tak, że ludzie ubożsi mają większy brzuch, mimo iż często nie ważą więcej. Jest to wynikiem jedzenia gorszej żywności, zawierającej mniej białka. Charakterystyczny brzuszek u stosunkowo szczupłych ludzi też często zdradza brak protein, więc z tym wystrzeganiem białka bym się wstrzymał.

Poza tym ta porcja mięsa raz na dwa dni to mi się wydaje, że jest to takie minimum poniżej którego okazuje się, że taki człowiek znajduje się na skraju biologicznej degradacji. Takie ilości spotykane są w niektórych azjatyckich i afrykańskich krajach, które w żadnym razie nie powinny być wzorem dietetyki.

A jak to u nas wygląda? 50kg mięsa na rok/na osobę. Nie jest to dużo. Jasno to pokazuje jak biednym krajem jesteśmy. Mimo iż mięso w Polsce jest stosunkowo tanie(tańsze niż u wszystkich, lub prawie wszystkich naszych sąsiadów) to wielu rodaków i tak nie stać na kupowanie go w większej ilości.

Jak te 50kg podzielimy na dni to wychodzi nam niecałe 30g białka z mięsa na dzień. A gdzie reszta? Przeciętny Polak zjada coś koło sto-kilkanaście jaj na rok. Jaja mają różną masę bo mogą mieć 50gram a równie dobrze mogą mieć i 65gram. więc powiedzmy, że Polak zjada 150 jaj o masie 50g co daje 7,5kg. Jajko ma 12proc. białka co daje nam 800g białka.  2,2g na dobę. Część pewnie z mleka. Produkty pochodzenia roślinnego mają w przytłaczającej większości fatalny profil aminokwasowy a co za tym idzie wartość biologiczna takiego białka jest niezbyt wysoka. Nie wiem z czego moi rodacy uzupełniają brakującą połowę białka, ale jest to niepokojące.


sobota, 15 maja 2010

Dyskusja z debilem.

I nie chodzi tu o debila w sensie medycznym, czyli niepełnosprawność intelektualna w stopniu lekkim. Chodzi tu o debila-dyskutanta, chociaż z wieloletnich badań wynika, że znaczny odsetek debili-dyskutantów to właśnie osoby z niskim IQ, ale im wybaczamy, bo to nie ich wina. Znacznie gorzej jest gdy debil-dyskutant ma IQ w normie lub ponad przeciętne. Takich trzeba bezwzględnie tępić, bo są niejako debilami z wyboru.
Ale czym jest debil-dyskutant, jak sama nazwa wskazuje taki debil lubi "wdawać się w dyskusję". Często buńczucznie zaczepia adwersarza, gdy ten ulegnie pokusie intelektualnego zgniecenia agresora zaczyna się cyrk.
Z debilem-dyskutantem ciężko jest walczyć, ponieważ jego rozumowanie nie mieści się w żadnym konwencjonalnym schemacie. Żeby wygrać z debilem-dyskutantem w dyskusji trzeba się trochę napracować i być cały czas czujny. Nie wystarczy podawać dobre argumenty na rzecz jakieś tezy, bo debil często zmienia tezę, ot tak podczas dyskusji, skacze po tematach, często nawet próbując tezę adwersarza przypisać sobie. Pamiętaj też, że debil jest zawsze w opozycji do ciebie. Potrafi nawet odciąć się od poglądu głoszonego wczoraj, bo np. dziś głosisz go ty. Pół biedy jeśli taki debil po prostu lubi dyskutować i sprawdzać się w retoryce, gorzej jest jeśli zostaną wmieszane emocje np. debil próbuje się dowartościować, bo komuś dopiekł lub po prostu z kimś walczy, aby go zdyskredytować. Postawa debila-dyskutanta podobna jest do postawy pożytecznego idioty, z tą różnicą, że debili-dyskutant występuje w roli inspiratora własnych działań, czego nie można przyznać pożytecznym idiotom.
Postawa debila-dyskutanta jest trochę podobna do postawy gospodarza w bajce, którą już kiedyś wam przedstawiałem, tylko że w bajce dyskusja była bardziej ubolewaniem strony "konfliktu" nie były stronami. Dyskusja miała po prostu trwać, ale na określony temat i w określonym kierunku. natomiast w dyskusji z debilem stałe są strony a kierunku w zasadzie nie ma żadnego.
Debil dyskutant podobnie jak pożyteczny idiota lubi odwoływać się do zagrań nieczystych, czyli np. do stereotypów i wkładaniu adwersarzowi do ust słów, których nie powiedział, w tym miejscu debil jest bardziej niewygodny od idioty, bo ten śladowo myśli. Gdy debil nie ma już argumentów zapętla się i krzyczy. Wtedy co prawda delikwent jest straszliwie nieznośny, ale wtedy można go łatwo zneutralizować. Powtarzając to co go tak zabolało, ale w formie parafrazy(widać, że się nie zapętliliśmy, ale w gruncie rzeczy mówimy to samo, bardzo wkurza to debila).