Ubiegłotygodniowy tekst Mazurka pt. "Alfabet leminga" wzbudził niemałe poruszenie w szeregach tych z pozoru sympatycznych hominidów. Dlaczego tak się stało. Spróbuje odpowiedzieć na to pytanie.
Leminżyca demonstrująca swój dystans do histrorii(czytaj nacjonalizmu) i pełen luz.
Gdy w niedzielę poprzedzającą poniedziałkowe wydanie "URz" czytałem zapowiedź czołowego tematu, przyznam, że liczyłem na więcej. Po przeczytaniu tekstu pomyślałem sobie kurcze przecież to nie jest wcale jakieś megadobre, dlaczego akurat takie coś? Odpowiedź jest prosta: tekst nie był kierowany do czytelnika "uważam rze" ani innych rozsądnych ludzi, tylko do lemingów.
Bo pomyślmy chwilkę co by dało napisanie całkiem sensownego, rzeczowego tekstu o lemingach. Przecież jaki leming jest każdy wie. co najwyżej przyczyniłoby się to do frustracji czytelnika, który wpadłby w konsternację jak taki hominid może w ogóle decydować o sprawach publicznych naszego kraju.
W tym świetle styl Mazurka zdaje się być adekwatny, tym niemniej z żalem informuje, że dla wielu spośród lemingów tekst był niezrozumiały i przychodziło na łamy tego bloga tym faktem się pochwalić. Niestety kilka komentarzy wyrzuciłem, bo delikatnie ujmując nie rokowały inteligentnej wymianie zdań.
Czemu więc tekst Mazurka był dobry?
Musimy pamiętać, że leming jest stworzeniem zewnątrzsterownym.
Zewnątrzsterowność:
Leming to zakompleksiony, bez tożsamości stwór. To właśnie fakt, że leming jest zakompleksiony jest siłą tekstu Mazurka. Leming już jest tak nauczony(pedagogika wstydu), że jak w gazecie się napisze, że wychodzi z niego nacjonalizm, antysemityzm czy inny wyssany z brudnego palca zarzut ma się kajać.
Dlatego napisanie w gazecie, że bycie lemingiem jest blee i to jeszcze w formie której intelektualnie podoła jest strzałem w dziesiątkę.
Nawet we Wproście jakiś Kobosko czujący, że sprawa jest poważna próbuje lemingom perswadować, że w gruncie rzeczy lemingiem fajnie jest być, nie warto się tego wstydzić. Przyznacie, że to trochę dziwne żeby mentalnie podbudowywać człowieka, którego przez ostatnie dwadzieścia parę lat usilnie się deprecjonowało. No ale to już taka mądrość etapu.
A wracając jeszcze do formy. Tekst Mazurka jest dlatego tak groźny, bo pisany jest według pewnych, zdradzonych w przypływie szczerości przez głównodowodzącego "portalu parówkowego" zasad.
Po prostu rzeczowe teksty z "URz" nie docierają do próżnych główek tych prześmiesznych hominidów.
Leminżyca demonstrująca swój dystans do histrorii(czytaj nacjonalizmu) i pełen luz.
Gdy w niedzielę poprzedzającą poniedziałkowe wydanie "URz" czytałem zapowiedź czołowego tematu, przyznam, że liczyłem na więcej. Po przeczytaniu tekstu pomyślałem sobie kurcze przecież to nie jest wcale jakieś megadobre, dlaczego akurat takie coś? Odpowiedź jest prosta: tekst nie był kierowany do czytelnika "uważam rze" ani innych rozsądnych ludzi, tylko do lemingów.
Bo pomyślmy chwilkę co by dało napisanie całkiem sensownego, rzeczowego tekstu o lemingach. Przecież jaki leming jest każdy wie. co najwyżej przyczyniłoby się to do frustracji czytelnika, który wpadłby w konsternację jak taki hominid może w ogóle decydować o sprawach publicznych naszego kraju.
W tym świetle styl Mazurka zdaje się być adekwatny, tym niemniej z żalem informuje, że dla wielu spośród lemingów tekst był niezrozumiały i przychodziło na łamy tego bloga tym faktem się pochwalić. Niestety kilka komentarzy wyrzuciłem, bo delikatnie ujmując nie rokowały inteligentnej wymianie zdań.
Czemu więc tekst Mazurka był dobry?
Musimy pamiętać, że leming jest stworzeniem zewnątrzsterownym.
Zewnątrzsterowność:
Jest on charakterystyczny dla współczesnych społeczeństw postprzemysłowych, dysponujących dużą ilością wolnego czasu i dóbr materialnych, a dzięki temu zdolnych do rozrzutnej „luksusowej” konsumpcji. Typ zewnątrzsterowny przeważa wśród młodzieży, mieszkańców większych miast oraz osób o wysokich dochodach. Ludzie żyją tu tak jak "nakazują" im inni by zdobyć akceptację i stać się lubianym. Zewnątrzsterowność cechuje się uczuleniem na oczekiwania i preferencje innych. Człowiek zewnątrzsterowny „podbija ludzi”, żyje wśród ludzi, musi umieć porozumiewać się z innymi. Często zatraca pewność kim właściwie jest i dokąd zmierza. Ma wiele twarzy i zmienia je w zależności od okoliczności. Jest głodny nowych doświadczeń, boi się, żeby nie zostać w tyle. Często jest niepewny, zaniepokojony, ocenia się zbyt surowo i żyje w świecie złudzeń, które nie są w stanie dorównać rzeczywistości- wikipediaZ tą różnicą, że często leming polski nie jest dziany co potęguje efekt komiczny, ale do sedna.
Leming to zakompleksiony, bez tożsamości stwór. To właśnie fakt, że leming jest zakompleksiony jest siłą tekstu Mazurka. Leming już jest tak nauczony(pedagogika wstydu), że jak w gazecie się napisze, że wychodzi z niego nacjonalizm, antysemityzm czy inny wyssany z brudnego palca zarzut ma się kajać.
Dlatego napisanie w gazecie, że bycie lemingiem jest blee i to jeszcze w formie której intelektualnie podoła jest strzałem w dziesiątkę.
Nawet we Wproście jakiś Kobosko czujący, że sprawa jest poważna próbuje lemingom perswadować, że w gruncie rzeczy lemingiem fajnie jest być, nie warto się tego wstydzić. Przyznacie, że to trochę dziwne żeby mentalnie podbudowywać człowieka, którego przez ostatnie dwadzieścia parę lat usilnie się deprecjonowało. No ale to już taka mądrość etapu.
A wracając jeszcze do formy. Tekst Mazurka jest dlatego tak groźny, bo pisany jest według pewnych, zdradzonych w przypływie szczerości przez głównodowodzącego "portalu parówkowego" zasad.
Po prostu rzeczowe teksty z "URz" nie docierają do próżnych główek tych prześmiesznych hominidów.