Pisałem ostatnio o rozwoju cywilizacji i o tym, ze każdy człowiek na świecie powinien specjalizować się w czym. kazdy z nas jest inny i to sprawia ze cywilizacja może trwać dalej.
Ludzie dzielą się pod względem cech charakteru na 4 podstawowe grupy jak flegmatycy, melancholicy, cholerycy i sangwinicy. lub tez ze względu na neurotyczność, introwersje, ekstrawersje i równowagę emocjonalną.
przy czym niespodzianka jest, że równowaga emocjonalna znajduje się miedzy sangwinikiem a flegmatykiem. większość z was pierwszy raz słyszy takie określenie jak sangwinik, być możne dla tego ze z pośród 4 podstawowych typów jest najbardziej normalny. Ludzie zwykli szkalować najbardziej flegmatyków i melancholików jako nie normalnych, uznając przy tym ze ekstrawertyzm jest najlepszy, jedyny i niepodważalny.
Takie podejście jest z jednej strony zrozumiale, przecież każdy utożsamia się z swoim typem, do tego melancholicy i flegmatycy nie zwykli się żarliwie bronic w przeciwieństwie np. do choleryków, którzy to z natury są agresywni. prześladowania flegmatyków i melancholików najbardziej widać chyba w szkole podstawowej gdy dzieci już zaczynają sporo oglądać telewizji, gdzie przeważają amerykańskie produkcje. Amerykanie na ogół prezentowani w telewizji są jako ludzie sukcesu- ekstrawertycy, niepoprawni optymiści, co zaburza obiektywny osąd świata przeciętnemu obserwatorowi. Nie neguje w tym miejscu zalet ekstrawertyzmu, ale chce zwrócić uwagę ze stawianie na jeden typ osobowości to ślepy zaułek. Może i ekstrawertyzm jest droga do spektakularnych osiągnięć, ale ktoś musi wykonywać czarna robotę np. flegmatyk, który wykonuje z pokora zadania przy których choleryk kolokwialnie mówiąc, by ocipiał np. flegmatycy doskonale sobie radzą w pracy za biurkiem i przy rożnego rodzaju planowaniu, natomiast sangwinik możne przewodzić zespołowi.
Tak wiec udowodniliśmy, że rozwój cywilizacyjny dokonywać się będzie przy równowadze miedzy 4 typami osobowości, przy czym równowaga nie oznacza po 25 proc. dla każdego typu tylko np: 1:2:4:5.
Stawianie na jeden typ osobowości prowadzi donikąd z dwóch powodów.
Pierwszy to ze taki "przestawiany" sangwinik nie będzie tak dobry jak naturalny sangwinik, łatwo można to zauważyć chociażby obserwując ludzi pierwotnie leworęcznych, dziś praworęcznych. Co prawda dają sobie rade posługując się prawa ręką, ale nie wykazują specjalizacji w tym obszarze.
Drugi powód, co prawda dość odległy, ale prawdopodobny to perturbacje związane z dynamika populacji. Przykładem w tym miejscu możne być model "wąskiego gardła" znany z genetyki, polega on na tym że w wyniku jakiś fluktuacji środowiska większość populacji ginie pozostawiając po sobie tylko mało zróżnicowany fragment gatunku, który był odporny np. na dany typ wirusa. Dlatego tez uważam, ze np. melancholicy nie powinni być wyeliminowani z populacji w wyniku konkurencji wewnątrz gatunkowej tylko np. w wyniku zmieniającego się środowiska. Może się tez tak zdarzyć, że do zmieniającego środowiska, to właśnie oni przystosują się najszybciej i tylko oni przetrwają, kontynuując gatunek. A teraz wyobraźmy sobie, że wcześniej wyeliminowali ich cholerycy, to byłby koniec cywilizacji. Tak wiec uważam, ze nie powinniśmy dążyć do ujednolicania populacji, tylko do właśnie cementowania różnic. Gdy zaakceptujemy te różnice, będziemy mogli maksymalnie wykorzystać potencjał związany ze specjalizacją i różnorodnością.
Ludzie dzielą się pod względem cech charakteru na 4 podstawowe grupy jak flegmatycy, melancholicy, cholerycy i sangwinicy. lub tez ze względu na neurotyczność, introwersje, ekstrawersje i równowagę emocjonalną.
przy czym niespodzianka jest, że równowaga emocjonalna znajduje się miedzy sangwinikiem a flegmatykiem. większość z was pierwszy raz słyszy takie określenie jak sangwinik, być możne dla tego ze z pośród 4 podstawowych typów jest najbardziej normalny. Ludzie zwykli szkalować najbardziej flegmatyków i melancholików jako nie normalnych, uznając przy tym ze ekstrawertyzm jest najlepszy, jedyny i niepodważalny.
Takie podejście jest z jednej strony zrozumiale, przecież każdy utożsamia się z swoim typem, do tego melancholicy i flegmatycy nie zwykli się żarliwie bronic w przeciwieństwie np. do choleryków, którzy to z natury są agresywni. prześladowania flegmatyków i melancholików najbardziej widać chyba w szkole podstawowej gdy dzieci już zaczynają sporo oglądać telewizji, gdzie przeważają amerykańskie produkcje. Amerykanie na ogół prezentowani w telewizji są jako ludzie sukcesu- ekstrawertycy, niepoprawni optymiści, co zaburza obiektywny osąd świata przeciętnemu obserwatorowi. Nie neguje w tym miejscu zalet ekstrawertyzmu, ale chce zwrócić uwagę ze stawianie na jeden typ osobowości to ślepy zaułek. Może i ekstrawertyzm jest droga do spektakularnych osiągnięć, ale ktoś musi wykonywać czarna robotę np. flegmatyk, który wykonuje z pokora zadania przy których choleryk kolokwialnie mówiąc, by ocipiał np. flegmatycy doskonale sobie radzą w pracy za biurkiem i przy rożnego rodzaju planowaniu, natomiast sangwinik możne przewodzić zespołowi.
Tak wiec udowodniliśmy, że rozwój cywilizacyjny dokonywać się będzie przy równowadze miedzy 4 typami osobowości, przy czym równowaga nie oznacza po 25 proc. dla każdego typu tylko np: 1:2:4:5.
Stawianie na jeden typ osobowości prowadzi donikąd z dwóch powodów.
Pierwszy to ze taki "przestawiany" sangwinik nie będzie tak dobry jak naturalny sangwinik, łatwo można to zauważyć chociażby obserwując ludzi pierwotnie leworęcznych, dziś praworęcznych. Co prawda dają sobie rade posługując się prawa ręką, ale nie wykazują specjalizacji w tym obszarze.
Drugi powód, co prawda dość odległy, ale prawdopodobny to perturbacje związane z dynamika populacji. Przykładem w tym miejscu możne być model "wąskiego gardła" znany z genetyki, polega on na tym że w wyniku jakiś fluktuacji środowiska większość populacji ginie pozostawiając po sobie tylko mało zróżnicowany fragment gatunku, który był odporny np. na dany typ wirusa. Dlatego tez uważam, ze np. melancholicy nie powinni być wyeliminowani z populacji w wyniku konkurencji wewnątrz gatunkowej tylko np. w wyniku zmieniającego się środowiska. Może się tez tak zdarzyć, że do zmieniającego środowiska, to właśnie oni przystosują się najszybciej i tylko oni przetrwają, kontynuując gatunek. A teraz wyobraźmy sobie, że wcześniej wyeliminowali ich cholerycy, to byłby koniec cywilizacji. Tak wiec uważam, ze nie powinniśmy dążyć do ujednolicania populacji, tylko do właśnie cementowania różnic. Gdy zaakceptujemy te różnice, będziemy mogli maksymalnie wykorzystać potencjał związany ze specjalizacją i różnorodnością.